Już ponad 30 tys. rodziców odmówiło poddania dziecka szczepieniom ochronnym. Zdaniem resortu zdrowia to jedna z przyczyn wzrostu zachorowań na odrę, jaki miał miejsce w 2016 i 2018 roku. Rząd obawia się powrotu innych chorób, takich jak błonica i tężec, stąd nacisk na kampanie edukacyjne. Prowadzi je m.in. Główna Inspekcja Sanitarna, a ich celem jest przekonanie Polaków, że szczepienia nie powodują negatywnych skutków ubocznych, mogą natomiast ratować życie i zdrowie.
Zgodnie z informacjami Państwowego Zakładu Higieny na przestrzeni ostatnich kilku lat niemal sześciokrotnie wzrosła liczba niezaszczepionych dzieci i młodzieży do 19 roku życia. W 2012 roku odnotowanych zostało ponad 5 tys. odmów ze strony rodziców, a w 2017 roku było ich już 30 tys. W niektórych województwach odsetek niezaszczepionych dzieci spadł poniżej 93 proc. Dalszy jego spadek może prowadzić do powrotu chorób dotychczas skutecznie zwalczanych, m.in. odry, krztuśca, tężca oraz błonicy. Już teraz w Polsce notuje się wzrost zachorowań na odrę.
– W 2016 roku mieliśmy niespotykane w latach poprzednich przypadki odry, co było spowodowane, jak sądzę, zmniejszeniem poziomu wyszczepialności. Na szczęście jeszcze jesteśmy na takim poziomie, że nie grozi to powstaniem ognisk epidemicznych – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Paweł Goryński z Zakładu Centrum Monitorowania i Analiz Stanu Zdrowia Ludności Państwowego Zakładu Higieny Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego.
W 2016 roku w Polsce zanotowano 133 przypadki zachorowania na odrę, czyli o 85 więcej niż w roku poprzednim. Duży wzrost miał miejsce również w 2018 roku – na odrę zapadło wówczas 128 osób, czyli dwukrotnie więcej niż w 2017. Mimo prognoz WHO mówiących o całkowitym wyeliminowaniu odry do 2020 roku, zachorowalność zwiększa się na całym świecie. Najwięcej, bo ponad 4 tys. przypadków, zarejestrowano w Rumunii. Na dalszych miejscach w rankingu zachorowań znalazła się Francja (ponad 2,5 tys.), Grecja (ponad 2 tys.) oraz Włochy (1,7 tys.). 37 osób chorych na odrę zmarło.
– Ogniska, które pierwotnie były gdzieś w Azji Środkowej, dotarły do innych regionów i w tej chwili mamy problem również w Europie. Polska dzięki szczepieniom i populacji, która ma odporność, nie jest tak dramatycznie atakowana, jak np. Rumunia czy nawet Niemcy, ale jesteśmy już w tej chwili zagrożeni – mówi Zbigniew Król, podsekretarz stanu w Ministerstwie Zdrowia.
Resort zdrowia prowadzi działania edukacyjne stanowiące przeciwwagę dla ruchu antyszczepionkowców i rozpowszechnianych przez niego informacji na temat negatywnych skutków ubocznych szczepień. Za tę sferę działalności odpowiedzialna jest przede wszystkim Główna Inspekcja Sanitarna. Misja edukacyjna wpisana jest również w Narodowy Program Zdrowia. Resort kieruje kampanie społeczne zwłaszcza do dzieci, rodziców oraz personelu medycznego, który jako pierwszy powinien uświadamiać pacjentom konieczność wykonywania szczepień ochronnych.
– Pierwszy raz udało nam się to, że zdecydowanie ta informacja pozytywna o szczepieniach zaczęła zwyciężać w internecie i mediach społecznościowych. Tutaj kluczowa jest wiedza medyczna, zaufanie do lekarza, pielęgniarki, i to chcemy wspierać, bo bez tego ani rusz – mówi Zbigniew Król.
Komentarze
[ z 8]
Wiele się ostatnio mówi o szczepieniach i antybiotykach. Bakteryjne infekcje charakteryzują się pojedynczymi objawami np. kaszel z flegmą, ból ucha czy ból zatok. Wirusy przynoszą objawy złożone np. katar, ból głowy, bóle mięśni, zawroty głowy, suchy kaszel, chrypa. Antybiotyki zwalczają bakterie, ale nie są skuteczne przeciw wirusom. Duża ilość wirusów ze zdolnością do mutacji i zmiany struktury genetycznej sprawia, że poszukiwanie farmaceutyku przeciw konkretnemu wirusowi jest utrudnione. Musimy więc, oprócz szczepionek, polegać również na wzmacnianiu naszego systemu obronnego. W umiarkowanych strefach klimatycznych najwięcej przypadków przeziębień i grypy notuje się w najzimniejszych miesiącach. Jednak pogoda nie jest bezpośrednią tego przyczyną, lecz częste przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach – na dworze jest wtedy zimno. Pozostawanie w domach w trakcie tych zimnych miesięcy naraża błony śluzowe na nadmierne wysuszenie,wskutek działania centralnego ogrzewania. Błona śluzowa jest pierwszą linią obrony chroniącą przed wtargnięciem wirusów. Przebywanie w zamkniętych pomieszczeniach sprzyja także zarażaniu się poprzez bezpośredni kontakt z zarazkami unoszącymi się w powietrzu lub z osobami chorymi. Nie zapominajmy o budowaniu odporności naszej i naszych dzieci mając jedynie nadzieję, że szczepienie nas ochroni. Jest ono bardzo ważne, ale istotne są również zmiany jakie wprowadzamy w życiu codziennym.
Zgadzam się z Panią. Aktualnie zbyt mały nacisk kładzie się na działania profilaktyczne prowadzone przez naszych obywateli. Cały czas w różnych kampaniach przedstawiane są podstawowe zasady, których należy się trzymać. W dzisiejszych czasach zdecydowanie zbyt mało czasu przebywa się na dworze. Tłumaczone jest to oczywiście brakiem czasu, jednak wszystko da się ze sobą pogodzić. Czasem, gdy dziecko mieszka niedaleko od szkoły nie trzeba codziennie wozić go do czy ze szkoły, tylko pozwolić na to aby się przeszło. Pamiętajmy, że taka obecność na świeżym powietrzu, która jest dla nas bardzo korzystna może trwać tylko kilkanaście minut. Szczepionki jednak powinny być stałym elementem, który poprawi funkcjonowanie naszego układu odpornościowego, chroniąc przed licznymi chorobami zakaźnymi, które wbrew wielu przeciwników szczepień wcale nie są takie obojętna dla naszego zdrowia, jak wspomniał użytkownik adam99.
Dane te są niepokojące. Niestety jest to negatywny efekt działania antyszczepionkowców, którzy zmienili nastawienie do szczepionek wielu ludzi. Warto zaznaczyć, że zanim szczepionka trafi na rynek przechodzi wiele lat bardzo dokładnych badań, tak aby powstała jej jak najbezpieczniejsza forma o zminimalizowanej, lub zredukowanej do zera powikłań. Niestety wciąż są osoby, które pomimo ciągłych zapewnień lekarzy nie przystępują do obowiązkowych szczepień. Niestety na efekt nie trzeba było czekać zbyt długo ponieważ coraz częściej słyszymy różnych przypadkach osób z chorobami zakaźnymi, na które są szczepionki. Często takimi pacjentami są dzieci, które nie mają jeszcze tak dobrze wykształconego układu odpornościowego jak starsze i może to mieć związek z pojawieniem się powikłań, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości sytuacja ta, w naszym kraju, a także innych państwach ulegnie poprawie i wciąż poziom wyszczepialności będzie większy.
Zgadzam się z poprzednimi wypowiedziami. Nie da się ukryć, że działania antyszczepionkowców wprowadziły spore zamieszanie jeżeli chodzi o wyszczepialność naszego społeczeństwa. Rodzice bardzo często ufają temu co przeczytają w Internecie lub usłyszą od swoich znajomych. Często zdarza się tak, że takie informacje nie są poparte żadnymi badaniami naukowymi. Pamiętajmy, że w razie jakichkolwiek wątpliwości należy zwracać się do lekarza, który na pewno udzieli niezbędnych informacji. Dzięki naukowcom powstaje coraz więcej szczepionek przeciwko różnych drobnoustrojom, a które nie są jeszcze na liście obowiązkowych szczepień. Warto aby rodzice zainteresowali się tym i wybrali jako metodę ochronę przed licznymi chorobami zakaźnymi właśnie szczepionki.
Coraz więcej rodziców odmawia stosowania szczepionek u dzieci. Tymczasem wystarczy kilka lat przerwy w kalendarzu szczepień, aby groźna choroba wróciła w postaci epidemii. Liczba odmów zaszczepienia dzieci w 2011 r. wynosiła ok. 3 tys. W 2015 r było to już 12,7 tys., a rok później dokładnie 16 689 – wynika z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny. Rodzice sprzeciwiają się podawaniu obowiązkowych szczepionek twierdząc, że powodują one autyzm, zawierają rtęć i są ogólnie groźne dla zdrowia. Wszystkie te lęki nie mają jednak nic wspólnego z rzetelnymi danymi naukowymi. Nie ma dowodów na związek między szczepieniami a autyzmem. Lekarz, który rozpowszechniał ten mit – Andrew Wakefield z Wielkiej Brytanii – w latach 90. ubiegłego wieku sfałszował wyniki badań, by ułatwić znajomemu prawnikowi uzyskiwanie odszkodowań. Potem obaj dzielili się pieniędzmi. Jeśli chodzi o związki rtęci, niemal wszystkie szczepionki, które ją zawierały, zostały wycofane z rynku 10 lat temu. Z raportu Zakładu Badań Surowic i Szczepionek Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie przygotowanego w 2014 roku wynika, że minimalne, bezpieczne dla zdrowia dawki związków rtęci znajdują się jedynie w nielicznych preparatach przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi dla dzieci, a w śladowych ilościach także w szczepionkach przypominających przeciwko błonicy i tężcowi dla dzieci i dorosłych. Jednak jak zapewniają eksperci z PZH: "Ze względu na przerwy między kolejnymi dawkami i potwierdzone szybkie usuwanie etylortęci z organizmu, przyjęcie nawet czterech dawek szczepionki DTP w pierwszych dwóch latach życia dziecka, nie powoduje żadnego negatywnego kumulatywnego wpływu". Sens szczepień pozostaje nadal ten sam – zagrożenie chorobami zakaźnymi, które w Polsce nadal jest większe niż w Europie Zachodniej, zwłaszcza jeśli chodzi o żółtaczkę (WZW typu B) i gruźlicę. Zresztą w porównaniu z innymi krajami europejskimi nasz zestaw obowiązkowych szczepionek jest dość ubogi. Nie ma w nim powszechnych szczepień przeciw pneumokokom i ospie wietrznej, a także przypominających dawek chroniących nastolatków przed krztuścem. Kary finansowe za nieszczepienie dzieci to ostateczność. Rodzice odmawiający szczepień powinni być kierowani na obowiązkowe szkolenie połączone z wizytą w szpitalu, żeby na własne oczy zobaczyli, jak wygląda dziecko chore np. na odrę, sepsę pneumokokową czy gruźlicę. Pierwsza choroba - ospa wietrzna. To przykład tego, co się dzieje z chorobą zakaźną, gdy szczepienie przeciw niej nie jest obowiązkowe. W Polsce mamy ponad 200 tys. zachorowań rocznie, włącznie z przypadkami śmiertelnymi. Jeśli np. nasze dziecko będzie miało kontakt z kimś chorym, mamy najwyżej 96 godzin na podanie mu szczepionki w trybie nagłym (może to zapobiec infekcji lub złagodzić jej przebieg). Jednak ospa jest zakaźna już na trzy dni przed pojawieniem się wysypki, więc lepiej nie czekać ze szczepieniem. Tym bardziej że zachorowanie po 14. roku życia oznacza aż 20-krotnie większe ryzyko powikłań. Szczepionka chroni też przed półpaścem – bolesną chorobą wywoływaną przez ten sam wirus. Kolejna choroba, odra - jest najbardziej zakaźna ze wszystkich chorób infekcyjnych. Wirus odry potrafi przeżyć nawet dwie godziny, unosząc się w powietrzu. Jeden chory może zakazić 20 nieszczepionych osób. Dlatego by powstrzymać rozprzestrzenianie się choroby, trzeba podać szczepionkę ponad 95 proc. społeczeństwa. Z tym jednak jest ostatnio gorzej, ponieważ szczepienia przeciwko odrze zyskały złą sławę z racji ich rzekomego związku z autyzmem. Efekty widać wyraźnie – od pięciu lat liczba zachorowań w Europie systematycznie rośnie. W 2014 roku było ich już 31,5 tys. Sytuacja w Polsce na razie nie jest zła, ale nietrudno przewidzieć, do czego doprowadzi rosnący sprzeciw rodziców przeciwko szczepieniom. Tym bardziej że akurat szczepionka przeciwko odrze ma dodatkowe zalety. Z przeprowadzonych niedawno badań wynika, że chroni ona przed zachorowaniami także na inne choroby zakaźne. Dzieje się tak, ponieważ przechorowanie odry osłabia układ odpornościowy dziecka, a wtedy słabiej reaguje on na inne infekcje. Taka „amnezja immunologiczna” może się utrzymywać nawet przez 2–3 lata. Mało przykładów? Oczywiście, są ich dziesiątki ! Kolejny - gruźlica. Sztandarowy postulat ruchów antyszczepionkowych to wycofanie szczepionki na gruźlicę w Polsce z okresu noworodkowego (podaje się ją w pierwszej dobie życia). Tymczasem choroba ta jest nadal poważnym zagrożeniem, zwłaszcza dla niemowląt, które może zabić. W ostatnich latach wzrosło zagrożenie ze strony szczepów gruźlicy odpornych na antybiotyki, które pojawiają się w Azji i krajach byłego ZSRR. Polska jest krajem tranzytowym dla podróżnych czy emigrantów ze Wschodu, więc nic dziwnego, że choroba atakuje u nas o 45 proc. częściej niż na terenie Unii Europejskiej. W 2013 r. odnotowano ponad 7 tys. zachorowań. Może trochę mniej znana, ale równie groźna jest błonica. Jest bardzo zakaźna, ponieważ przenosi się drogą kropelkową, a każdy chory cierpi na silny kaszel. Szybko kontratakuje, gdy spada liczba zaszczepionych. W latach 90. XX w., gdy rozpadł się Związek Radziecki, załamał się tam także system szczepień. W efekcie na terenie byłych republik ZSRR na błonicę zmarło niemal 5 tys. osób. Fala zachorowań objęła wówczas całą Europę (ok. 200 tys. przypadków, również w Polsce). Dorośli raz na 10 lat powinni przyjmować dawkę przypominającą szczepionki przeciwko błonicy i tężcowi. Niestety, prawie nikt tego u nas nie robi, bo nie jest to obowiązkowe.
W ostatnim czasie zauważalne są niepokojące opinie na temat szkodliwości i bezużyteczności szczepień ochronnych. Rodzice, starając się chronić swoje dzieci przed ewentualnymi powikłaniami, gubią się w gąszczu sprzecznych informacji. Aby w pełni zrozumieć negatywne konsekwencje płynące z nowego trendu do zmniejszania liczby szczepień lub do całkowitego zaprzestania szczepienia dzieci, należy zapoznać się ze sposobem działania szczepionek i poznać szkody, które może wywołać brak szczepień ochronnych. Nie każdy uświadamia sobie czym jest owa szczepionka. Szczepionka to produkt pochodzenia biologicznego, który zawiera substancje stymulujące nasz układ immunologiczny do wytworzenia trwałej odporności. Podawana jest osobom zdrowym w celu ich ochrony przed chorobami. Zależnie od rodzaju, szczepionka zawiera substancje wywołujące u ludzi reakcję stymulującą układ odpornościowy jak też substancje pomocnicze i konserwujące. Idealna szczepionka jest bezpieczna i skuteczna. Nowoczesne szczepionki są preparatami bezpiecznymi, nie powodującymi poważnych następstw. Wyrób szczepionek jest szczegółowo kontrolowany na każdym etapie jego produkcji ze względu na ogromną liczbę osób, które poddawane są szczepieniom ochronnym. Szczepionka, jak każdy inny lek, nie ma 100% skuteczności. Dlatego też niektóre szczepionki wymagają podawania kilku dawek w celu pełnej stymulacji odporności dziecka. Wyróżniamy dwa typy odporności - czynną i bierną. Odporność czynna to taka, którą nabieramy po przechorowaniu na daną chorobę lub po zastosowaniu szczepionki. Dzięki wytworzeniu przeciwciał organizm dziecka przy kolejnej styczności z patogenem zwalcza go i nie dopuszcza do rozwinięcia się choroby. Odporność bierna to ta nabyta przez podanie swoistej immunoglobuliny lub surowicy. Substancje zawarte w szczepionce stymulują układ odpornościowy do wytworzenia takiego samego rodzaju ochrony przed chorobą co jej przechorowanie. Dzięki szczepieniom, dzieci unikają zachorowań na daną chorobę oraz jej powikłań, a w przypadku zachorowania przebieg choroby jest łagodniejszy. Korzyści są wszechstronne - dzieci unikają zachorowań, są zdrowsze a rodzice oszczędzają czas poświęcony na wizyty lekarskie i pieniądze na późniejsze leczenie. Korzyści są także populacyjne. W przypadku szczepień ochronnych, prowadzonych na szeroką skalę eliminujemy również patogen ze środowiska. Tak się stało w przypadku ospy prawdziwej. Skutkiem szczepień przeprowadzonych na całym świecie na dużej liczbie osób był brak szerzenia się epidemii ospy prawdziwej i jej całkowita eliminacja ze środowiska. Należy jednak pamiętać, że zachorowania na ciężkie choroby zakaźne występują obecnie stosunkowo rzadko, gdyż szczepiony jest duży odsetek dzieci (około 90-95%). W momencie gdy ten odsetek spadnie, tj. rodzice przestaną szczepić swoje dzieci, wzrośnie ryzyko wybuchu epidemii. W celu zmniejszania ilości zachorowań na najczęstsze choroby zakaźne oraz ograniczenie ich rozprzestrzeniania się, każdy kraj na świecie organizuje system szczepień ochronnych. W Polsce corocznie aktualizowany jest program szczepień dla dzieci zawarty w tzw. kalendarzu szczepień ochronnych. Kalendarz ten reguluje jakie szczepionki powinny być podane dziecku w danym okresie jego życia. Niektóre z nich podawane są w kilku dawkach w celu osiągnięcia pełniej odporności na dane choroby. Konsekwencją zmniejszania ilości szczepień lub omijania dawek szczepionki jest nie wykształcona w pełni odporność dziecka na daną chorobę i tym samym jego niepełna ochrona. Dzieci przebywające w żłobkach, przedszkolach i szkołach są bardziej narażone na zachorowanie. Niektóre z wymienionych placówek wymagają przeprowadzenia pełnego panelu szczepień przed rozpoczęciem w nich nauki. Rodzice często chcąc zaoszczędzić dziecku nieprzyjemnych doznań i bólu przy szczepieniu, niekiedy rezygnują z nich całkowicie. Narażają tym swoje dzieci na większe ryzyko zachorowania oraz powstania powikłań choroby. Stan obecnej wiedzy medycznej pozwala na leczenie zakażeń bakteryjnych ale co z zakażeniami wirusami? Dotychczasowe doświadczenia wykazują, że najskuteczniejszym sposobem ochrony i zwalczania chorób wirusowych jest właśnie stosowanie szczepionek. Konsekwencją zmniejszania liczby szczepionych dzieci jest wzrost zachorowań oraz poważnych powikłań chorób, przed którymi można się uchronić stosując szczepienia. Nagminne porażenie dziecięce (zwane inaczej chorobą Heinego i Mediny) - chorobę wywołuje bardzo zakaźny wirus polio. Choroba ta powoduje niedowład lub paraliż kończyn, porażenie mięśni odpowiedzialnych za oddychanie i połykanie. Opracowanie i wprowadzenie w masowej skali szczepionki na poliomyelitis pozwoliło w ciągu kilku lat na spadek o 80% nowych przypadków na świecie. Ospa wietrzna - wywołuje ją wirus ospy wietrznej i półpaśca. Wirus ten jest bardzo zakaźny. Na ospę wietrzną chorują przede wszystkim dzieci w wieku przedszkolnym. Przebiega z gorączką oraz charakterystyczną wysypką w postaci pęcherzyków. Większość zachorowań to formy łagodne. Zdarzają się jednak u niektórych powikłania- zapalenie płuc, zapalenie mózgu i inne powikłania neurologiczne, zakażenia bakteryjne skóry. Odra, świnka i różyczka - w jednej szczepionce zawarte są składniki chroniące przed zachorowaniem na te trzy choroby. Odra to wirusowa choroba charakteryzująca się gorączką i wysypką. Zwykle jej przebieg jest łagodny ale zdarzają się poważne powikłania takie jak: zapalenie płuc, mózgu, podostre stwardniające zapalenie mózgu, zgon dziecka. Świnka jest zakaźną chorobą wirusową objawiającą się głównie zapaleniem ślinianek przyusznych. Choroba ta jest zwykle łagodna lecz zdarzyć się mogą groźne następstwa w postaci zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych i mózgu, głuchoty, zapalenia trzustki, zapalenia jąder i niepłodności.
Ruchy antyszczepionkowe zrodziły się na świecie w momencie, gdy ludzie przestali bać się chorób zakaźnych. Moda na nieszczepienie dzieci dotarła też do Polski. Rodzice, którzy jej ulegli, nie zdają sobie sprawy, że groźne choroby zakaźne, przed którymi chroniły szczepienia, wracają ze zdwojoną siłą. Coraz więcej osób zastanawia się, po co szczepić dzieci, skoro o tak wielu chorobach, przed którymi mają one chronić, już dawno zapomniano? Od 1982 r. nie stwierdzono w Polsce ani jednego przypadku tężca u noworodków, a od 2001 r. zachorowania na błonicę (dyfteryt) – choroby, która za czasów naszych babć zbierała wśród dzieci śmiertelne żniwo. Nie ma choroby Heinego-Medina (polio), powodującej zgony, porażenia i trwałe kalectwo. W 2001 r. WHO ogłosiła, że Europa jest od niej wolna, ale szczepienia przeciwko polio nie zniknęły z kalendarza szczepień obowiązkowych. Epidemiolodzy obawiają się, że wybuch ognisk polio w Afryce grozi przywleczeniem tej choroby do Polski. Szczepić się trzeba. Zarazki szybko się rozprzestrzeniają i dopóki pojawiają się na świecie nawet pojedyncze przypadki jakiejś zakaźnej choroby, zmniejszenie liczby szczepień grozi nawrotem epidemii. Szczepionki chronią nas przed chorobami wywołanymi przez groźne bakterie, również te oporne na antybiotykoterapię, oraz wirusy. Leczenie tych chorób jest więc bardzo trudne. Ponadto mogą dawać powikłania. Epidemiolodzy przestrzegają: gdy przestaniemy szczepić dzieci, opanowane choroby powrócą. Nie jest żadnym argumentem to, że dziecko nie było szczepione i nie zachorowało. Po prostu mu się udało, ponieważ wszystkie dzieci dookoła były zaszczepione, co stworzyło tzw. odporność zbiorową. Jeśli na danym terenie przeciw jakiejś chorobie jest zaszczepionych 90 proc. osób, bakteria czy wirus przestaje krążyć w powietrzu i ognisko choroby wygasa. Ale ta odporność szybko się skończy, gdy spada liczba szczepień. Kraje zachodnie już płacą boleśnie za demagogię dotyczącą szkodliwości szczepionek. Po tym, jak w Szwecji w latach 80. zaprzestano powszechnych szczepień przeciw krztuścowi, w ciągu 10 lat liczba zachorowań gwałtownie wzrosła. Podobnie było w Rosji, gdzie w latach 90. zniechęcono rodziców do szczepień dzieci przeciw kokluszowi (szczepionka skojarzona zapobiega też błonicy i tężcowi), strasząc poważnymi komplikacjami. Zanotowano wtedy tyle zachorowań na krztusiec i błonicę, ile w czasie II wojny światowej. Szczepionka nie spowoduje choroby, przed którą ma chronić. Zwykle składa się bowiem z martwych drobnoustrojów albo ich fragmentów, więc zachorowanie jest niemożliwe. Szczepionki „żywe” mogą sporadycznie wywołać niezwykle łagodną postać choroby, np. pojedyncze wykwity podobne do ospy. Czasem tuż przed szczepieniem lub po nim dziecko łapie ospę i winimy za to szczepionkę. W latach 2008–2014 w Stanach Zjednoczonych i Europie zaobserwowano wzrost zachorowań na choroby zakaźne. Szczególnie ostro atakowały wirusy odry i ospy wietrznej. Po ostatnich epidemiach tych chorób w USA mówi się tam, że rodzice, którzy świadomie nie zadbali o szczepienia, powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności sądowej. W krajach, w których szczepienia nie są obowiązkowe, co 3-5 lat wzrasta liczba chorych na świnkę. W 2003 r. w Wielkiej Brytanii zaszczepionych było 82 proc. mieszkańców i odnotowano 1500 przypadków świnki. W 2004 r. liczba zaszczepionych spadła o 2 proc., a liczba chorych wzrosła do 3700. W Polsce w 2010 r. zarejestrowano 2747 przypadków świnki. Rośnie także u nas liczba zachorowań na różyczkę. To pokłosie nieprzemyślanej profilaktyki. Przez lata szczepiono tylko dziewczynki i kobiety, żeby zapobiec różyczce wrodzonej, która ma cięższy przebieg niż nabyta. Nieszczepieni w dzieciństwie mężczyźni zaczęli chorować. A ponieważ różyczka często przebiega bezobjawowo, młody człowiek może nie wiedzieć, że jest zakażony, i „sprzedaje” chorobę dalej. Na szczęście od 2004 r. szczepienie przeciw odrze, śwince i różyczce obowiązuje wszystkie dzieci. Niesłusznie bardziej boimy się szczepionek niż chorób zakaźnych. Wciąż pokutuje pogląd, że choroby wieku dziecięcego są błahe i najlepiej je przechorować, by uodpornić organizm. Zawsze niosą one ryzyko poważnych powikłań oraz niepotrzebnie narażają dziecko na cierpienie. Krążą plotki, że szczepionki mogą wywołać choroby. Początek dała im opublikacja w czasopiśmie „Lancet” (1998), w której londyński lekarz A.J. Wakefield przedstawił związek szczepienia przeciwko odrze, śwince i różyczce z nieswoistym zapaleniem jelit i zaburzeniami rozwoju psychicznego, głównie autyzmem. Świat nauki był zdumiony, bo żadne inne badania tego nie potwierdziły. W Wielkiej Brytanii wybuchła panika, przestano szczepić dzieci i po kilku latach wróciła epidemia odry z zapaleniami mózgu i zgonami. Doktor Wakefield przyznał wreszcie, że jego praca została zmanipulowana. Opłacili ją rodzice dzieci, które miały zachowania autystyczne przed szczepieniem, by uzyskać odszkodowania od firm farmaceutycznych, „Lancet” opublikował sprostowania i usunął pracę, ale było za późno – liczba szczepień w wielu krajach spadła. Liczne badania obaliły też inne plotki. Szczepienia nie powodują chorób autoimmunologicznych, np. tocznia czy reumatoidalnego zapalenia stawów. Nie mają związku z atopowym zapaleniem skóry, nadwrażliwością pokarmową czy wziewną, kokluszem, cukrzycą typu 1 czy zanikiem nerwu wzrokowego.
Polecam sobie zerknąć na komunikat z badań CBOS z 2019 roku. Jak podają, Ogromna większość Polaków uważa, że szczepienia są najskuteczniejszym sposobem ochrony dzieci przed poważnymi chorobami (93%), że szczepienie dzieci powoduje więcej dobrego niż złego (90%) oraz że szczepionki są bezpieczne (86%). W zdecydowanej mniejszości zaś są ci, którzy sądzą, że szczepionki promowane są nie dlatego, że są potrzebne, lecz dlatego, że leży to w interesie koncernów farmaceutycznych (22%), oraz respondenci, którzy są zdania, że szczepionki dla dzieci mogą wywołać poważne zaburzenia rozwojowe (18%). Opinie na temat szczepień są słabo zróżnicowane społecznie. We wszystkich analizowanych grupach społeczno-demograficznych ogromna większość badanych uważa, że szczepienia są najskuteczniejszym sposobem ochrony dzieci przed poważnymi chorobami, są bezpieczne, a szczepienie dzieci powoduje więcej dobrego niż złego. Nieco bardziej zróżnicowany społecznie jest pogląd, że szczepienia promowane są głównie dlatego, że leży to w interesie koncernów farmaceutycznych. Z poglądem tym częściej niż pozostali zgadzają się respondenci w wieku 45–54 lata (26%), mieszkańcy miast od 20 tys. do niespełna 100 tys. mieszkańców (28%), ankietowani z wykształceniem zasadniczym zawodowym (27%), o dochodach per capita od 1300 zł do 1799 zł (28%), a uwzględniając kwestie światopoglądowe – badani identyfikujący się z prawicą (28%). Natomiast częściej niż inni z przekonaniem tym nie zgadzają się osoby w wieku 25–34 lata (72%), absolwenci wyższych uczelni (76%), respondenci o najwyższych dochodach per capita (78%) oraz badani o lewicowych poglądach politycznych (75%). Z kolei związek szczepień z poważnymi zaburzeniami rozwojowymi najczęściej negują najmłodsi respondenci (73%), absolwenci wyższych uczelni (67%), badani o najwyższych dochodach per capita (67%) oraz identyfikujący się z lewicą (70%). W ciągu ostatnich pięciu lat, od kiedy monitorujemy tę kwestię, bardzo wyraźnie poprawiło się nastawienie Polaków do szczepień, a szczególnie duża poprawa nastąpiła w ciągu ostatniego półtora roku. W stosunku do lipca 2017 roku wyraźnie wzrósł odsetek badanych uważających, że szczepienia są bezpieczne (wzrost o 13 punktów procentowych) oraz negujących stwierdzenie, że szczepienia mogą wywoływać poważne zaburzenia rozwojowe (wzrost o 14 punktów). Przybyło również respondentów uważających, że szczepienia są najskuteczniejszym sposobem ochrony przed poważnymi chorobami (wzrost o 7 punktów w stosunku do lipca 2017 roku) oraz że szczepienie dzieci powoduje więcej dobrego niż złego (wzrost o 5 punktów). Bardzo znacząco zwiększył się także odsetek badanych sprzeciwiających się opinii, że szczepienia promowane są głównie dlatego, iż leży to w interesie koncernów farmaceutycznych (wzrost o 16 punktów). Obecnie Polacy częściej niż półtora roku temu uważają, że szczepienia przeciw najgroźniejszym chorobom zakaźnym powinny być obowiązkowe (87%, wzrost o 7 punktów procentowych), a rzadziej opowiadają się za dobrowolnością szczepień (spadek o 3 punkty, do 9%). Mniej jest też badanych, którzy nie mają wyrobionej opinii na ten temat (o 3 punkty). Niewielka część respondentów miała inne zdanie w tej kwestii. Ankietowani mogli – w swobodnej wypowiedzi – rozwinąć ten temat. Niektórzy wspominali o wysokiej odpłatności za szczepienia i postulowali, aby były one darmowe. Inni mówili, że kalendarz szczepień w przypadku części dzieci powinien być bardziej zindywidualizowany, że powinny być wykonywane szczegółowe badania przesiewowe i zagwarantowana większa dostępność szczepionek pojedynczych dla osób, które nie chcą szczepić dzieci szczepionkami skojarzonymi. Respondenci mówili również, że w przypadku, gdy rodzice z jakichś powodów obawiają się skutków ubocznych szczepień, powinno się z nimi rozmawiać. Pojawiały się też wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa szczepień i jakości szczepionek, obaw o to, gdzie i w jakich warunkach są one produkowane, oraz czy szczepionki dostępne w Polsce są równie dobre i bezpieczne jak te w Europie Zachodniej. W ciągu ostatnich pięciu lat, od kiedy monitorujemy tę kwestię, poprawiło się nastawienie Polaków do szczepień, a szczególnie wyraźną poprawę odnotowaliśmy w ciągu ostatniego półtora roku. W tym czasie umocniło się wśród badanych przekonanie, że szczepienia przeciwko najgroźniejszym chorobom zakaźnym powinny być obowiązkowe, i obecnie taki pogląd podziela ogromna większość respondentów. Wzrost poparcia dla poglądu, że szczepienia powinny być obowiązkowe, można tłumaczyć ogólną poprawą nastawienia wobec szczepień. Polacy obecnie częściej niż półtora roku temu podzielają przekonanie, że szczepienia są najskuteczniejszym sposobem ochrony dzieci przed poważnymi chorobami, że szczepionki są bezpieczne oraz że szczepienie dzieci powoduje więcej dobrego niż złego. Coraz rzadziej natomiast uważają, że szczepionki dla dzieci mogą wywoływać u nich poważne zaburzenia rozwojowe oraz że są one promowane przede wszystkim dlatego, że leży to w interesie koncernów farmaceutycznych. Warto również podkreślić, że bardzo wyraźnie zmalał odsetek badanych niemających wyrobionego zdania na temat szczepień.