Klinika Kardiochirurgii Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach funkcjonuje już 10 lat. W styczniu 2008 r. zespół lekarzy i pielęgniarek z Krakowa rozpoczął organizowanie pierwszego tego typu oddziału w województwie świętokrzyskim.
Dr n. med. Edward Pietrzyk, kierownik Kliniki Kardiochirurgii WSzZ wspominając początki działalności opowiada, że na potrzeby nowego oddziału została dostosowana jedna z sal operacyjnych w obrębie Bloku Hemodynamiki. Osiem łóżek intensywnej terapii ustawiono w pomieszczeniu, które kiedyś pełniło rolę sali konferencyjnej. Dodatkowo, kardiochirurgia dysponowała na starcie zaledwie czterema łóżkami dla pacjentów po operacjach. – Poza tym korzystaliśmy z uprzejmości I i II Kliniki Kardiologii – opowiada dr Pietrzyk.
Pierwszy zabieg – pomostowania tętnic wieńcowych – kardiochirurdzy Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach wykonali 12 marca 2008 r. Pacjent żyje i ma się dobrze. Tak jak 77-letni Alojzy Jastrzębski z Sobkowa, który był jednym z pierwszych chorych operowanych przez kardiochirurgów w Kielcach. Prawie 10 lat temu mężczyzna przeszedł zabieg pomostowania tętnic wieńcowych. Do tej pory jest praktycznie w pełni sprawny i żyje normalnie. Pan Alojzy cały czas pozostaje pod opiekę kieleckich kardiochirurgów, którym gorąco dziękuje za uratowanie życia.
– W pierwszym roku działalności zrealizowaliśmy niewiele ponad 200 zabiegów, stopniowo liczba ta rosła i w tej chwili, od 3-4 lat jest to 550–580 zabiegów rocznie – informuje dr Pietrzyk. Jak dodaje, w klinice główną realizowaną procedurą – podobnie jak na całym świecie – jest pomostowanie tętnic wieńcowych. Oprócz tego, kardiochirurdzy z WSzZ wszczepiają zastawki, operują tętniaki i powikłania choroby wieńcowej oraz wady wrodzone u dorosłych, nowotwory serca, realizują chirurgię zaburzeń rytmu. W klinice ratowani są pacjenci w stanach hipotermii.
– Pełnimy całodobowy dyżur przy zabezpieczeniu stanów ostrych, typu tętniaki rozwarstwione, ewentualnie zawały, które są niemożliwe do leczenia przez kardiologów inwazyjnych, tamponady. W okresach infekcji grypowych zdarzają się chorzy z ostrą niewydolnością oddechową i możemy wtedy wykorzystać ECMO – wylicza dr Pietrzyk.
Rocznie w Klinice Kardiochirurgii WSzZ jest około 800 hospitalizacji.
Lidia Kaczmarczyk, pielęgniarka koordynująca w klinice podkreśla, że praca przy pacjencie kardiochirurgiczny jest bardzo ciężka. Chorzy wymagają monitorowania wszystkich parametrów, układów m.in: krążenia, oddechowego, co godzinę. Pielęgniarki muszą nadzorować to całą dobę i natychmiast zgłaszać wszelkie nieprawidłowości.
Andrzej Domański, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Kielcach przypomina, że kardiochirurgia powstała dzięki zaangażowaniu poprzedniego szefa placówki Jana Gierady. To On zatrudnił w Kielcach wybitny zespół operatorów z Krakowa. Domański popiera dalszy rozwój kardiochirurgii i przypomina, że w najbliższych miesiącach, w obrębie Świętokrzyskiego Centrum Kardiochirurgii, powstać ma sala hybrydowa.
Dr Pietrzyk liczy, że dzięki temu, liczba wykonywanych przez jego zespół zabiegów będzie mogła wzrosnąć, a jednocześnie możliwe będzie poszerzenie wachlarza wykonywanych procedur.
Zespół kliniki tworzy obecnie 4 kardiochirurgów, jeden rezydent w tej dziedzinie medycyny, 4 specjalistów anestezjologów, 2 perfuzjonistów, wykwalifikowane pielęgniarki kliniki, intensywnej terapii i Bloku Operacyjnego, personel administracyjny, fizjoterapeuci, personel kliniczny.
Komentarze
[ z 3]
Początki kardiochirurgii w Kielcach były rzeczywiście bardzo trudne. Ciężko sobie wyobrazić, że tak małe zasoby pozwoliły utrzymać się jednostce przez tyle lat. Wszystko dzięki determinacji lekarzy oraz pomocom z zewnątrz. Opieka nad pacjentami po zabiegach jest bardzo trudna i wymaga doświadczenia. Nielicznemu zespołowi udało się pomóc setkom pacjentów. To robi wrażenie.
Do szpitala w Kielcach mam szczególny sentyment, ponieważ sama leżałam tam swego czasu. Cieszy mnie bardzo, że placówka świętuje w tym roku swoje dziesięciolecie, ponieważ nie mam żadnych zastrzeżeń - ani do pracowników szpitala, ani do jego wyposażenia. Co więcej, mogę powiedzieć, że mimo choroby pobyt tam wspominam miło - pielęgniarki opiekowały się mną jak członkiem rodziny, a lekarze poświęcali dużo uwagi i wysłuchiwali wszystkich moich próśb, jak i odpowiadali na wszystkie moje pytania rozwiewając najmniejsze wątpliwości. Życzę kolejnych dziesięciu lat działalności !
W czasach pandemii wywołanej koronawirusem i dużego obciążenia ośrodków, pacjenci posiadający urządzenia wszczepialne są kontrolowani w trybie stacjonarnym standardowo raz na 6-12 miesięcy. W przypadku nowego urządzenia, nawet jeśli nie pojawią się niepokojące objawy zdalna kontrola urządzenia oparta na transmisji danych będzie odbywała się co trzy miesiące. W przypadku zdarzenia spełniającego kryteria istotnego klinicznie, transmisja będzie niemal natychmiastowa. Cały świat podąża w kierunku mechanicznego wspomagania krążenia. W niektórych krajach, np. w Niemczech, sztuczne pompy są częściej wszczepiane niż serca od dawców. Polscy specjaliści prowadzą prace nad biodegradowalnym stentem zewnętrznym wykorzystywanym w tak zwanym pomostowaniu tętnic wieńcowych (tzw. bypassach). Ma on poprawić skuteczność tych najczęściej wykonywanej zabiegów kardiochirurgicznych. Nowej generacji stent ma zapewnić dłuższe utrzymanie drożności wykonanych pomostów tętnic, co jest wciąż poważnym problem w kardiochirurgii. Do pomostowania tętnic wieńcowych, czyli zakładania bypassów, najczęściej wykorzystuje się własną żyłę pacjenta. Zazwyczaj jest to żyła odpiszczelowa, wszczepiana między aortę a zwężoną tętnicę wieńcową. W wyniku naprężenia, na skutek obecnego wysokiego ciśnienia tętniczego, naczynie to ulega naturalnemu procesowi przebudowy, a więc przyrasta na grubość, co niestety dzieje się do wnętrza światła naczynia. Prowadzi to do zmniejszenia światła naczynia i jego zamykania. Biodegradowalny stent zewnętrzny ograniczy naprężenie ścian pomostu żylnego poprzez jednakowe wzmocnienie na całej jego długości. Dzięki temu pomost dłużej zachowa swoją drożność i będzie posiadał właściwości tętnicy, czyli m.in. będzie odporny na wysokie ciśnienie. Polskie rozwiązanie jest pionierskie i ma dać szansę na dłuższe i lepsze życie chorym z miażdżycą tętnic wieńcowych, będącą jedną z głównych przyczyn śmierci. Możliwości jakie daje praca z technologią trójwymiarową jest coraz większa. Możliwość obejrzenia detali anatomicznych wady serca i ich relacji przestrzennych na wydrukowanym przed operacją modelu 3D serca naturalnej wielkości jest dla kardiochirurga bardzo pomocna. Jeżeli chodzi o pandemię koronawirusa to miała ona ogromny wpływ na funkcjonowanie polskiej kardiochirurgii. Z danych wynika, że w 2020 r. liczba zabiegów kardiochirurgicznych w naszym kraju spadła aż o 30 procent w porównaniu do 2019 r. O ile przed pandemią w 2019 r. przeprowadzono ich ponad 25 080, to w 2020 r. zaledwie 19 261. W dużo mniejszym stopniu, zaledwie o 11 procent, spadła liczba zabiegów kardiochirurgii dziecięcej, szczególnie wśród noworodków i dzieci do pierwszego roku życia. Specjaliści twierdzą, że dzieci dużo rzadziej niż dorośli chorowały na COVID-19. Opieka medyczna nad tą grupą pacjentów nie była tak zdestabilizowana, jak w przypadku dorosłych. Wśród noworodków do pierwszego miesiąca życia odnotowano jedynie 9 procentowe zmniejszenie liczby zabiegów, a wśród niemowląt do pierwszego roku życia – o zaledwie 2,5 procent. Gorzej sytuacja wyglądała wśród dzieci starszych. Wśród tych do 18. roku życia spadek ten sięgnął już 18,7 procent, a pacjentów nieco powyżej 18 lat – 36 procent. Jak się okazuje potrzeba co najmniej dwóch lat, aby nadrobić powstałe zaległości w operacjach. Na skutek pandemii w wielu ośrodkach znacznie się wydłużyły kolejki pacjentów oczekujących na planowe operacje kardio- i torakochirurgiczne. Przed pandemią te kolejki były stosunkowo niewielkie, ponieważ oddziały zabiegowe prężnie pracowały, jednak pandemia COVID-19 przyczyniła się do ogromnych zmian. Z niektórymi planowymi zabiegami nie można czekać zbyt długo, np. po ciężkim zawale serca lub w przypadku zaawansowanej choroby wieńcowej, ponieważ pacjent może ich nie doczekać. Opóźnienie operacji znacznie zwiększa koszty leczenia pacjenta. Zbyt długie oczekiwanie powoduje, że trzeba powtarzać badania diagnostyczne. W czasie poszczególnych fal pandemii część oddziałów kardiochirurgicznych przekształcono w placówki covidowe, a znajdujące się w nich ECMO przeznaczono na potrzeby chorych z niewydolnością oddechową. Obecnie operuje się większą liczbę chorych, jednak poważnym problemem jest wciąż brak personelu medycznego. Problem nie dotyczy tylko lekarzy, brakuje także pielęgniarek, które przeszły do innych szpitali, głównie zajmujących się dotąd leczeniem covidu. Aby zwiększyć liczbę operacji kardiochirurgicznych, konieczne jest ściągnięcie na oddziały większej liczby pielęgniarek oraz anestezjologów. Warto wspomnieć o tym, że polski robot chirurgiczny mógłby być kilkakrotnie tańszy niż znany na całym świecie robot Da Vinci. Chociaż powstały już funkcjonujące prototypy robota Robin Heart, wciąż nie doczekał się on debiutu. Tymczasem coraz więcej procedur medycznych może być przeprowadzanych przez roboty. Przyszłością medycyny będą urządzenia w pełni autonomiczne. Opracowany został taki system, żeby przynajmniej niektóre operacje można było przeprowadzić przez jedną osobą, która jest obecna za konsolą i przełącza odpowiednio funkcje. Co więcej, narzędzia, które są montowane na tym robocie i każdym następnym opracowanych przez tych naukowców, były mechatroniczne, a więc można było je ściągnąć i włożyć w uchwyt w dłoni i sterować nimi jak mechatronicznymi narzędziami. Automatyzacja procesów związanych z przeprowadzaniem interwencji medycznych może stać się koniecznością, z jednej strony z uwagi na możliwość wyeliminowania czynników ryzyka, takich jak błąd ludzki, a z drugiej z uwagi na coraz większe problemy w kadrze medycznej. W ciągu ostatnich lat tylko kilka innowacyjnych urządzeń kardiochirurgicznych trafiło na sale zabiegowe. Większość z nich pojawia się na rynku po kilku, a nawet kilkunastu latach z uwagi na długi proces certyfikacji, obejmujący chociażby szereg badań klinicznych. Lekarze od dłuższego czasu dyskutują również o możliwości przeprowadzania operacji na odległość. Tego typu procedury są wykonywane jednak przez zaledwie kilkunastu specjalistów na świecie, a sam koszt przeprowadzenia operacji jest bardzo duży. Nie zostało wyeliminowane również ryzyko komplikacji. Kardiochirurdzy oczekują natomiast przede wszystkim takich innowacji, które sprawią, że pacjent łagodnie przejdzie przez proces leczenia. Najważniejsze jest wprowadzanie innowacji, które spowodują poprawę wyników leczenia, czyli poprawę bezpieczeństwa operacji, obniżając liczbę komplikacji. Kardiochirurgia powinna być w swoim zmniejszeniu inwazyjności krótsza w hospitalizacji. W naszym kraju każdego roku przeprowadza się około 20 tysięcy operacji kardiologicznych. W kilkunastu procentach zabiegów dochodzi do problemów z zaburzeniem ukrwienia mięśnia sercowego. Opracowane przez polskich naukowców urządzenie pozwala rejestrować sygnał EKG bezpośrednio z powierzchni bijącego serca. Najważniejszym elementem tego urządzenia ma być elektroda w formie niewielkiego „płatka”, która będzie się łączyć z powierzchnią serca. Urządzenie ma pracować bezpośrednio na mięśniu sercowym, dzięki czemu operacja wszczepienia bajpasów nie będzie oznaczała konieczności podawania płynów pozaustrojowych. Co więcej będzie informowało zespół operacyjny o nadchodzącym niebezpieczeństwie np. niedokrwienia mięśnia sercowego. Urządzenie, nad którym pracują wspomniani naukowcy, jest odpowiedzią na częsty problem podczas operacji serca utratę sygnału EKG. Kardiowertery-defibrylatory z funkcją stymulacji resynchronizującej to stosowana od wielu lat metoda terapii niewydolności serca. Do niedawna, aby zrealizować transmisję danych z wszczepionego pacjentowi urządzenia, wymagane było posiadanie osobnego modemu zewnętrznego urządzenia, które o konkretnej godzinie w nocy łączyło się z urządzeniem zaimplantowanym pacjentowi i transmitowało dane do centrum telemonitoringu w ośrodku prowadzącym. Aktualnie dzięki komunikacji opartej na technologii bluetooth transmisja danych z urządzenia jest możliwa poprzez oprogramowanie zainstalowanie na smartfonie, który jest dostępny i używany coraz częściej, także przez starsze osoby. Jeśli pacjent dostrzeże u siebie niepokojące symptomy może poprzez łatwą w użyciu aplikację praktycznie z każdego miejsca na świecie sprawdzić, czy nie dzieje się nic niebezpiecznego.