Specjalista podkreśla, że stopniowo, ale niepokojąco stale rośnie liczba rodziców uchylających się od obowiązkowych szczepień dzieci. Jeszcze w 2011 r. z tego powodu nie zostało zaszczepionych około 3 tys. dzieci, w 2012 r. było już ich 5,3 tys. a w 2013 r. – 7,2 tys.
Marek Posobkiewicz uważa, że należy się spodziewać, że w 2014 r. jeszcze więcej dzieci nie zostało poddanych szczepieniom obowiązkowym. „Na szczęście jest to wciąż niewielka grupa, stanowi ona zaledwie0,08 proc. dzieci podlegających obowiązkowi szczepień ochronnych” - dodaje.
Prezes Fundacji Instytut Profilaktyki Zakażeń w Warszawie, dr Paweł Grzesiowski powiedział PAP, że w Polsce nadal wysoka jest wyszczepialność populacji przeciwko odrze. Szczepionkę przeciwko tej wyjątkowo groźnej chorobie otrzymało ponad 90 proc. populacji dzieci i młodzieży. Dzięki temu w 2011 r. zarejestrowano jedynie 38 zachorowań na odrę, a w 2012 r. – 60 przypadków.
W innych krajach uprzemysłowionych jest znacznie gorzej. W Europie i USA zwiększa się zachorowalność na odrę z powodu coraz częstszych przypadków zaniechania szczepień przeciwko tej chorobie.
W 2013 r. wzrost zachorowań na odrę odnotowano w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Holandii, Bułgarii, Hiszpanii, Włoszech, Danii, Szwecji oraz na Litwie. Ponad 9200 przypadków zarejestrowano łącznie w Gruzji oraz Turcji, skąd część zakażeń mogło zostać zawleczona do krajów Unii Europejskiej.
Według „New England Journal of Medicine”, w wielu szkołach Nowego Jorku przeciwko odrze zaszczepionych jest mniej niż 70 proc. populacji uczniów.
Prof. Ewa Bernatowska z kliniki immunologii Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie zwraca uwagę, że dzięki wciąż dobrze działającemu programowi szczepień ochronnych Polska jest krajem wolnym od polio. Od 1984 r. nie odnotowano ani jednego przypadku choroby wywołanej tym wirusem, który w latach 50. XX w. powodował liczne zgony oraz trwałe kalectwo - paraliż mięśni rąk i nóg.
„Podobnie jest z wieloma innymi groźnymi zakażeniami. Od 30 lat nie było w naszym kraju zachorowania na błonicę, a od 29 lat nie zdarzył się tężec noworodkowy” – dodaje specjalistka.
Prof. Bernatowska przyznaje, że wciąż występują w naszym kraju zachorowania na różyczkę wśród młodych mężczyzn. Z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego-Państwowego Zakładu Higieny w Warszawie wynika, że pierwszej połowie 2013 r. zarejestrowano ponad 32 tys. zakażeń - prawie dziesięciokrotnie więcej niż w tym samym okresie 2012 r.
„Choroba ta nie powinna już występować w żadnym kraju Unii Europejskiej” – podkreśla specjalistka. W Polsce nie jest jednak związana z uchylaniem się od szczepień, lecz z niepełnym programem szczepień. Od 1988 r. przeciwko różyczce szczepiono tylko dziewczynki w 13. roku życia; szczepieniami tymi nie objęto chłopców. Dlatego doszło do tzw. epidemii wyrównawczej: choroba zaatakowała głównie mężczyzn w wieku 19-24 lat oraz nieco starszych od 25. do 28. roku życia.
Według prof. Bernatowskiej, szczepienia są najważniejszą polisą na zdrowie każdego z nas, bez względu na wiek i płeć. Są znacznie bezpieczniejsze niż odporność uzyskana po przejściu zakażenia.
„Małe dziecko po przechorowaniu takich chorób zakaźnych jak krztusiec, czy tych wywołanych tzw. bakteriami otoczkowymi, jak Haemophilus influeza czy Streptococcus pneumoniae (dwoinka zapalenia płuc) i meningokoki powinno być zaszczepione przeciwko chorobie, na którą chorowało, i to w najkrótszym czasie jak tylko jest to możliwe” – podkreśla specjalistka.
Dodaje, że szczególnie u dzieci do drugiego roku życia układ odpornościowy jest na tyle niedojrzały, że choroby zakaźne mogą wywołać katastrofalne skutki.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
[ z 6]
Jestem przerażony faktem w ogóle istnienia ruchu antyszczepionkowego, który moim zdaniem robi wodę z mózgu ludziom, a przede wszystkim rodzicom, bo to w grupie pacjentów pediatrycznych przeprowadzana jest zdecydowana większość szczepień obowiązkowych, a z drugiej strony przeraża mnie fakt, że ludzie w te brednie wierzą i to nieraz o wiele mocniej niż w kontrargumenty przedstawiane przez lekarzy. Nie mam pojęcia na jakiej podstawie ludzie wierzą w to, że za sprawą lobby farmaceutycznego, czy dla innego, nie wiadomego źródła korzyści finansowych lekarze kłamią i zalecają szczepienia znajdujące się obecnie w wykazie obowiązkowych. Tym bardziej zdumiewa mnie ten fakt dlatego, że chociaż na przykład w szkodliwość, albo brak korzyści zdrowotnych wynikających z zastosowania szczepień ochronnych ludzie wierzą, ale już na przykład w brak podstaw naukowych udowadniających skuteczność suplementów diety, to już pacjenci nie wierzą i kupują te preparaty na ogromną skalę, przyjmując jako cudowne lekarstwo na wszystko. Nie wiem tylko z jakiego powodu? Bo bardziej kolorowe opakowanie od tego w którym znajduje się dawka szczepionki? Albo może w ogóle reklama ciekawsza, bo przecież anatoksyny nie mogą być w ogóle reklamowane jako produkty lecznicze... Kolejny dowód na to, że marketing dźwignią handlu, a media rządzą światem...
Działania takiego rodzaju, jakie prowadzą z niewiadomych przyczyn i względów przedstawiciele ruchu antyszczepionkowego, powinny być moim zdaniem zakazane. Tak samo jak właśnie reklamy suplementów diet czy produktów leczniczych, nie będących jednak lekami w ścisłym tego słowa znaczeniu. Wydaje mi się, że kampanie tego typu wyrządzają wiele złego czyniąc z wiedzy i umysłów pacjentów papkę, kiedy rozdarci są oni pomiędzy przekazem fundowanym przez media (w tym niejednokrotnie przez osoby, które ze względu na popularność czy inne mało wartościowe merytorycznie przymioty uważane są przez nich za jakieś wyznaczniki, za wzorce do naśladowania), a wiadomościami przekazywanymi przez ekspertów, w tym lekarzy pierwszego kontaktu z którymi mają kontakt na co dzień. Dziwi mnie fakt, że jednak tak wielu rodziców postanawia opowiedzieć się za opinią osób mających wątpliwą wiedzę medyczną, a tym samym narazić zdrowie swoich pociech na szwank- bo ktoś z ładna buźka na ekranie telewizora czy komputera powiedział, że szczepionek nie pochwala. A co z chorobami, które właśnie dzięki szczepieniom zupełnie lub prawie zupełnie zniknęły i przestaliśmy się ich obawiać? Czy to dla tych ludzi nic nie znaczy?
Niedawno coraz częściej słyszało się o tym, że antyszczepionkowcom udaje sie nakłaniać coraz większą liczbę osób do rezygnacji ze szczepień. Ostatnie dane pokazują jednak, że znaczna większość Polaków doskonale wie o tym, jak ważne są szczepienia. Według mnie to bardzo poważna sytuacja, która może doprowadzić do tragicznych konsekwencji. Takie informacje cieszą tym bardziej, że decyzję o rezygnacji ze szczepień podejmowali rodzice, narażając swoje dzieci na choroby, które mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia oraz życia. Ostatnio bardzo ciekawy pomysł odnośnie szczepień padł w Warszawie. Mianowicie wiceprezydent stolicy postanowił na wprowadzenie szczepionek przeciwko wirusowi HPV. Ma ono obejmować zarówno chłopców oraz dziewczynki w wieku 12 lat. Wyróżnia się 150 typów wirusów brodawczaka ludzkiego chorobotwórczych dla człowieka. Spośród nich najbardziej onkogenne są typy 16 i 18, co ma związek z wysokim ryzykiem powstawania zmian przedrakowych szyjki macicy oraz raka szyjki macicy - drugiego pod względem częstości występowania nowotworu złośliwego u kobiet. Do transmisji tego wirusa najczęściej dochodzi poprzez kontakt płciowy. Możliwe jest także przeniesienie wirusa brodawczaka ludzkiego za pośrednictwem przedmiotów osobistych, takich jak ręcznik czy gąbka. Jak widzimy do zakażenia tym wirusem może dojść w stosunkowo prosty sposób, często nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Celem projektu wprowadzonego w Warszawie jest wyeliminowanie zachorowań na raka szyjki macicy u kobiet oraz pozostałych chorób powodowanych przez wirusa u obu płci. Oprócz raka szyjki macicy HPV może doprowadzić do raka sromu, penisa, odbytu, języka, a także gardła, przestrzeni ustno-gardłowej. Warto zwrócić uwagę, że również chłopcy objęci są tym szczepieniem. Wirus HPV występuje powszechnie, zarówno u kobiet jak i mężczyzn. Dlatego tak istotne jest aby szczepienie obejmowało również ich, co zmniejszy ilość przypadków przenoszenia tego wirusa chociażby poprzez kontakt płciowy. Jest to więc w pewnym sensie pośrednia ochrona kobiet. Nie można jednak zapomnieć, że również ich dotyczy ochronne działanie szczepionek, zmniejszając ryzyko wystąpienia wcześniej wspomnianych nowotworów. Takie szczepienie jest już sprawdzonym schematem, który przeprowadzono w Australii. Tam na przestrzeni lat, zredukowano ilość przypadków raka szyjki macicy do bardzo niskiego stopnia, co potwierdza skuteczność szczepień. To bardzo dobre, że w Polsce zaczynają być stosowane sprawdzone metody, które minimalizują prawie do zera zachorowanie kobiet na raka szyjki macicy. Należy pamiętać o tym, że szczepionki zanim trafią na rynek poddawane są bardzo dużej ilości badań, których celem stworzenie jest najskuteczniejszej szczepionki, która jednocześnie nie będzie wywoływać żadnych niepożądanych skutków. Warto aby rodzice, którzy jeszcze nie zdali sobie z tego sprawy sięgali do sprawdzonych źródeł jeżeli chodzi o szczepienia. Niestety według przeprowadzanych ankiet rodzice skarżyli się właśnie na to, że nie mogli oni porozmawiać z lekarzami odnośnie szczepień. Oczywiście nie jest to wina lekarzy. Spowodowane jest to tym, że obecnie powszechne są braki kadrowe, które występują w bardzo wielu placówkach medycznych. Mimo tego sytuacja w ostatnim czasie znacznie się poprawiła, co powinno być powodem do zadowolenia. Innymi szczepionkami, które chronią przed groźnymi powikłaniami są te przeciwko pneumokokom. Jak się okazuje nawet 60 procent dzieci w szkołach i przedszkolach są nosicielami tych bakterii. Niekoniecznie u tych dzieci muszą występować objawy, ale mogą stanowić one bezpośrednie zagrożenie dla innych osób. Szczególnie dla tych, których układ odpornościowy nie jest do końca sprawny. Warto zaznaczyć, że dzięki obowiązującym szczepieniom w Polsce, o kilkadziesiąt procent spadła ilość osób po 65 roku hospitalizowanych z powodu zakażeń pneumokokami. Te osoby są w dużej mierze narażone na różnego rodzaju powikłania, które mogą prowadzić do zagrożenia zdrowia oraz życia. Wśród nich zalicza się zapalenie płuc, ucha środkowego, czy zapalenia opon mózgowo-rdzeniowych. W przypadku dwóch ostatnich może dochodzić do niedosłuchu, głuchoty, a nawet padaczki, trudności w koncentracji czy zaburzeniach pamięci. Jak widzimy powikłania te są poważne i mogą znacznie utrudniać Niestety z upływem czasu bakterie te stają się coraz bardziej oporne na obecnie dostępne antybiotyki. Szczepionka wydaje się być najlepszą formą walki z tymi bakteriami. Starsze osoby niestety często nie mogą pozwolić sobie na zakup szczepionek z uwagi na problemy finansowe. W wielu miastach jednak władze wyciągają pomocną dłoń do seniorów, przekazująć pieniądze na szczepionki. Według mnie to świetne posunięcie. Starsze osoby są coraz bardziej świadome tego jak mogą dbać o swoje zdrowie, warto jest im więc pomagać w tak ważnych sprawach. Podobne działania podejmują również władze miast jeżeli chodzi o szczepionki przeciwko grypie. Również w przypadku tej choroby powikłania wśród starszych osób mogą być bardzo poważne. Jak widzimy szczepienia dotyczą nie tylko dzieci, jak mogłoby się wydawać wielu osobom. Chronią one osoby w różnym wieku, również tych, którzy z pewnych powodów nie mogą być zaszczepieni. Tym bardziej cieszą dane przedstawione w artykule. Świadczą one o tym, że Polacy zdali sobie sprawę z tego, że szczepienia są bardzo ważnym elementem walki z groźnymi chorobami.
Niestety jakiś czas temu był okres, w którym antyszczepionkowcy przekonali do siebie pewną część osób. Na skutek tego, że w ostatnim czasie wystąpiło wiele ognisk różnych chorób zakaźnych ludzie zrozumieli, że nieszczepienie siebie oraz dzieci może stanowić pewne niebezpieczeństwo. Jeżeli chodzi o szczepienia wśród dzieci to bardzo częstym problemem jest to, że spora część dzieci boi się po prostu samej procedury jaką jest zastrzyk. Powodem tego jest igła, która raczej nie kojarzy im się z niczym przyjemnym. Aby rozwiązać ten problem tworzy się nowe formy szczepionki, które są stosowane chociażby jako spray do nosa. Ostatnio w takiej formie pojawiła się szczepionka przeciwko grypie. Wyszczepialność jeżeli chodzi o grypę jest w Polsce na bardzo niskim poziomie gdyż wynosi zaledwie 1 procent. Jak się okazuje 20-30 procent dzieci w czasie trwania sezonu choruje na grypę przy 5-10 procentach w przypadku dorosłych. To pokazuje, jak wiele trzeba jeszcze zrobić w kwestii szczepień przeciwko grypie aby zapewnić najmłodszej części pokolenia właściwe zabezpieczenie. Ważne jest wykonanie szczepień przed 5 rokiem życia ponieważ ryzyko powikłań pogrypowych jest wtedy bardzo wysokie. Wirus grypy w dosyć łatwy sposób przenosi się z chorego na osoby z najbliższego otoczenia. Najlepszy moment do zaszczepienia występuje między 6, a 59 miesiącem życia. W tym czasie kształtuje się układ immunologiczny, któremu znacznie trudniej poradzić sobie z wirusem grypy jeśli dana osoba nie będzie zaszczepiona. Prognozuje się, że wprowadzenie szczepionki w formie donosowej może zwiększyć wyszczepialność w przypadku o kilka, a nawet kilkanaście procent. Wśród powikłań pogrypowych znajdują się problemy laryngologiczne takie jak zapalenie ucha środkowego oraz objawy ze strony układu nerwowego objawiające się pod postacią drgawek, a nawet zapalenia mózgu. Dzieci są uważane za rezerwuar wirusów co przyczynia się do tego, że zwiększają ryzyko zarażenia swoich bliskich czy rówieśników. Dlatego też poziom wyszczepialności wśród najmłodszej części społeczeństwa odgrywa bardzo ważną rolę.Szczepionka donosowa przeznaczona jest dla dzieci od 2 do 18 roku życia. Odporność pojawia się 2 tygodnie po jej podaniu. Rodzice bardzo często martwią się o to, że mogą wystąpić jakieś skutki uboczne, będące zagrożeniem dla zdrowia oraz życia dziecka. Nie dziwi mnie fakt, że rodzice boją się o zdrowie swoich dzieci chociażby z powodu tego jak wiele niepotwierdzonych informacji wprowadzili wspomniani w artykule antyszczepionkowcy na różne fora internetowe. Oczywiście mogą się pojawić jakieś objawy, jednak nie stanowią one żadnego niebezpieczeństwa dla dziecka, ale warto jest o nich wspominać rodzicom, aby nie powodowało to u nich powodu do nadmiernego niepokoju. Wśród nich zalicza się: zmniejszony apetyt, niedrożność nosa, katar, ból głowy, a także złe samopoczucie. Wydaje mi się, że te niegroźne dolegliwości są dużo mniej niebezpieczne niż powikłania pogrypowe. Dzieci, które wcześniej nie były szczepione przeciwko grypie powinny dostać dawkę przypominającą po około miesiącu od pierwszej szczepionki. Nie można nie wspomnieć o tym, że w społeczeństwie żyją dzieci, które nie mogą skorzystać z takiego szczepienia. Są to dzieci z nieprawidłowo funkcjonującym układem immunologicznym, objawami zakażenia wirusem HIV czy leczonych salicylanami. Jakiś czas temu stworzono kalendarz obowiązkowych szczepień na przyszły rok. Niestety pomimo licznych postulatów, pochodzących z różnych organizacji oraz instytucji, nie udało się wprowadzić do niego szczepień przeciwko rotawirusom. Infekcje tymi wirusami występują dosyć często, co wiąże się z tym, że co roku 50 tysięcy dzieci właśnie z tego powodu jest hospitalizowanych. Powodują one pojawienie się ostrych biegunek, które występują w znacznej większości przypadków u dzieci. Nie są one bez znaczenie dla zdrowia dzieci ponieważ mogą mieć związek z groźnymi powikłaniami. Wśród nich wymienia się odwodnienia wymagające hospitalizacji, zaburzenia neurologiczne, a także dysfunkcję nerek. Wakcynolodzy, pediatrzy, a także neonatolodzy cały czas są zdania, że szczepienia te powinny znajdować się na liście szczepień obowiązkowych, a nie tylko zalecanych. Należy podkreślić, że powszechne szczepienia przeciwko wspomnianym wirusom stanowią zapewniają bezpieczeństwo nie tylko zaszczepionym dzieciom, ale także dla ich rówieśników, które nie mogą być zaszczepione ze względów medycznych. Ekonomiczna kwestia szczepień jest również jest istotna W ubiegłym roku na hospitalizacją spowodowaną rotawirusami przeznaczono 223 milionów złotych. Zaoszczędzone pieniądze z pewnością można przeznaczyć chociażby na działania profilaktyczne i zachęcające do działań prozdrowotnych. Warto również wspomnieć o kobietach w ciąży. Powikłania grypy mogą stanowić zagrożenie również dla płodu. Kobiety często zastanawiają się czy szczepienie przeciwko grypie jest bezpiecznie w trakcie trwania ciąży. Szczepionki nie stanowią zagrożenia z wyjątkiem pierwszego trymestru. Ponad połowa powikłań pogrypowych występuje właśnie w dwóch ostatnich trymestrach ciąży jako ostra niewydolność oddechowej u matki czy zapalenie płuc. Jeżeli zaś chodzi o płód to może dojść do przedwczesnego porodu, poronienia, obumarcia wewnątrzmacicznego, zaburzeń rytmu serca u płodu, przedwczesnym rozwiązaniem cięciem cesarskim. Jakiś czas temu w aptekach można spotkać się z problemem związanym z dostępnością szczepionek przeciwko wirusowi grypy. Być może po części wynika to z tego, że zainteresowanie nimi systematycznie wzrasta. Jednak głównie wynika to z tego, że ich produkcja ruszyła znacznie później w stosunku do ubiegłych lat. Eksperci podkreślają jednak, że nie ma powodów do obaw ponieważ nie jest istotne w jakim okresie się zaszczepimy, ważne jest aby to wykonać ponieważ tak jak wspomniałam odporność na grypę po szczepieniu pojawia się już po 2 tygodniach. Mam nadzieję, że świadomość polskiego społeczeństwa przy pomocy władz miasta w finansowaniu szczepionek przyczyni się do tego, że poziom wyszczepialności znacznie wzrośnie i uda nam się zbliżyć chociażby do Wielkiej Brytanii, gdzie poziom ten po 65 roku życia wynosi aż 60 procent. Konieczne wydaje mi się to aby świadomość na temat szczepień była na jak najwyższym poziomie, co umożliwa najlepszą ochronę przed chorobami zakaźnymi, które mogą stanowić bezpośrednie zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia.
Europejskie rekomendacje mówią o konieczności zaszczepienia do 2030 roku przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego co najmniej 90 procent docelowej populacji dziewcząt, a także o potrzebie znacznego zwiększenia poziomu zaszczepienia chłopców. Tyle trzeba, aby wchodzące w dorosłe życie młode pokolenie Polek i Polaków za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat nie chorowało na nowotwory wywołane przez wirusa brodawczaka ludzkiego. Wirus HPV jest najczęstszą przyczyną występowania raka szyjki macicy. W naszym kraju w ciągu roku diagnozuje się ten nowotwór u ok. 3,5 tysięcy kobiet, z których niestety około połowa umiera. W takiej sytuacji państwo nie może być bezczynne, dlatego zagwarantujemy darmową szczepionkę przeciwko HPV. Konieczne jest opracowanie długoletniego programu szczepień przeciwko temu wirusowi. Warunkiem osiągnięcia sukcesu jest zaszczepienie dziewczynek i chłopców jeszcze przed rozpoczęciem przez nich współżycia. Szczepionka przeciw HPV dla 12-latek ma być za darmo. Do kalendarza szczepień miałaby wejść od przyszłego rok. Dla reszty nastolatków byłaby dostępna w aptece na receptę, ale z częściową refundacją. Jednak ze względu na kontrowersje dotyczące szczepień młodych ludzi przeciwko temu wirusowi przenoszonemu drogą płciową i obawy rodziców o możliwe długoterminowe skutki tych stosunkowo nowych szczepionek, wiele dzieci, nastolatków i młodych dorosłych nie zostaje zaszczepionych, co czyni je podatnymi na zakażenie wspomnianym wirusem w dalszym życiu. Badania wykazały również, że zaszczepienie przeciwko HPV nie zachęca dzieci do rozpoczęcia aktywności seksualnej w młodszym wieku wbrew obawom, które często mają rodzice. Wirus brodawczaka ludzkiego kojarzony jest głównie z rakiem szyjki macicy. Tymczasem ogromny problem stanowią nowotwory głowy i szyi spowodowane wirusem HPV, co jest szczególnie zauważalne w krajach skandynawskich. Osoby chore na COVID-19, które wcześniej zaszczepiły się przeciwko grypie, wymagały rzadszej hospitalizacji i zdecydowanie rzadziej trafiały na oddziały intensywnej opieki medycznej. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób szczepienie przeciw grypie zapewnia ochronę przed COVID-19, jednak według licznych teorii związane jest to z tym, że szczepionka przeciwgrypowa wzmacnia wrodzony układ odpornościowy, czyli ogólne mechanizmy obronne, z którymi się rodzimy, a które nie są dostosowane do żadnej konkretnej choroby. Na temat szczepień przeciwko koronawirusowi istnieje wiele mitów. Najczęściej powtarzane są twierdzenia, że u kobiet mogą one powodować niepłodność, a w czasie ciąży grożą poronieniem. Nie ma jednak badań sugerujących, że szczepionka przeciwko COVID-19 może gromadzić się w jajnikach, co grozi niepłodnością. Coraz więcej krajów na świecie oferuje swoim mieszkańcom przypominające dawki szczepionki przeciwko Covid-19. Celem tego jest przeciwdziałanie słabnącej skuteczności i zapobieganiu zakażeniom wywołanym przez wariant Delta koronawirusa. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia i wielu naukowców dodatkowe dawki nie są jednak konieczne. W sezonie grypowym 2021/2022 do Polski trafi około 4 milionów szczepionek. Apteki ogólnodostępne otrzymają 1,36 milionów dawek, a 760 tysięcy będzie można nabyć w placówkach medycznych. Jako pierwsze na rynku pojawią się szczepionki domięśniowe, a następnie donosowe. Według analiz najlepszy okres na szczepienia to wrzesień-grudzień. Szczyt zachorowań na grypę przypada dopiero na przełomie lutego i marca. Czas potrzebny na nabycie odporności wynosi około dwóch tygodni. Według danych pochodzących z raportów grypowych, liczba zachorowań na grypę uległa znacznej redukcji. Zmiany epidemiologii grypy wynikają jednak głównie z wprowadzonych w czasie pandemii koronawirusa postępowań przeciwepidemicznych, jak chociażby obowiązku noszenia maseczek czy dystansowania społecznego, które skutecznie przerwały transmisję wszystkich zakażeń przenoszonych drogą kropelkową i powietrzną, w tym również grypy. W czasie epidemii konieczne jest wdrażanie profilaktyki przeciw grypie względem osób, które z racji wykonywanego zawodu mają częste kontakty społeczne lub w związku z wiekiem są narażone na ciężki przebieg choroby. Bezpłatnymi szczepieniami zostaną objęci medycy i pracownicy placówek leczniczych, farmaceuci i technicy farmaceutyczni, diagności laboratoryjni i pracownicy laboratoriów, ale także nauczyciele akademiccy, doktoranci i studenci biorący udział w zajęciach z pacjentami lub mający kontakt z biologicznym materiałem zakaźnym. Następna grupa to pracownicy opieki społecznej, domów pomocy społecznej i zakładów opiekuńczo-leczniczych oraz pracownicy oświaty. Nieodpłatne szczepionki przeciw grypie planuje się także przeznaczyć także dla nauczycieli, wychowawców i innych pracowników pedagogicznych przedszkoli, szkół czy placówek opiekuńczo-wychowawczych i opiekuńczo-interwencyjnych, dla nauczycieli akademickich oraz dla służb mundurowych. Szczepionka przeciw grypie może zapewnić istotną ochronę przed niektórymi poważnymi skutkami COVID-19. Według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych sezonowa szczepionka przeciwko grypie wyraźnie zmniejsza ryzyko udaru mózgu, posocznicy i zakrzepicy żył głębokich (DVT) u pacjentów z COVID-19. Pandemia koronawirusa negatywnie wpłynęła monitorowanie i zgłaszanie zachorowań na grypę. Nie zmienia to jednak faktu, że grypa i wywoływane przez nią powikłania cały czas stanowią istotne zagrożenie, na które odpowiedzią powinna być właściwa profilaktyka zdrowotna. Eksperci zwracają także uwagę na fakt, że w poprzednim sezonie grypowym zaobserwowano wzrost zainteresowania szczepieniami przeciw grypie, które, pomimo trudności w dostępie do szczepionek, spowodowało wzrost wyszczepialności. Prawdopodobnie Moderna rozpoczęła badania na ludziach nad eksperymentalną szczepionką przeciw HIV. Faza 1 próby szczepionki przeciwko HIV ma potrwać 10 miesięcy i objąć 56 zdrowych (nie będących nosicielami HIV) dorosłych w wieku od 18 do 50 lat. Ten etap ma bowiem na celu ocenę bezpieczeństwa szczepionki. Moderna przetestuje dwie różne wersje kandydata na szczepionkę przeciwko HIV. Pierwsza w historii szczepionka mRNA zaprojektowana do zwalczania tego wirusa w fazach 2 i 3 analizowana będzie już pod względem skuteczności w zapobieganiu zakażeniu. W skrócie specyfik ten ma działać tak, że po wstrzyknięciu szczepionki nasze komórki zaczną wytwarzać białka, które organizm zidentyfikuje jako obce, wywołując w ten sposób odpowiedź immunologiczną. Celem jest przygotowanie organizmu do rozpoznania „wroga”, gdy pojawi się prawdziwy wirus. Prace nad eksperymentalną szczepionką oparto na wynikach badań, które wskazały, że organizmy małp naczelnych i królików odpowiadają na białko otoczki wirusa HIV, produkując tzw. przeciwciała neutralizujące (bNAb). Przeciwciała te oddziałują na różne szczepy wirusa, neutralizując jego komórki. Inne badania wykazały, że to właśnie białkowa otoczka wirusa może stanowić jego czuły punkt. Bioinżynierowie, którzy pracowali nad tą szczepionką postanowili więc opracować szczepionkę mRNA, która „nakłoni” odpowiedzialne za wytwarzanie przeciwciał limfocyty B, aby „dojrzewały w kierunku przeciwciał neutralizujących (bNAb)”. Tym sposobem osoba zaszczepiona wykształci odpowiednie przeciwciała i uzyska ochronę przed infekcją. Przynajmniej w teorii, bo czy mechanizm rzeczywiście zadziała okaże się po zakończeniu badań klinicznych fazy III. Do produkcji szczepionek mRNA wykorzystywany jest kwas rybonukleinowy (RNA), który stanowi pewnego rodzaju „matrycę” do stworzenia białek charakterystycznych dla danego wirusa. Po wprowadzeniu do organizmu pacjenta, zakodowane cząsteczki RNA zmieniają się w białka, dając układowi odpornościowemu sygnał do ataku. Organizm rozpoznaje pozorne zagrożenie i zaczyna produkować przeciwciała, chroniące przed prawdziwą infekcją. Co istotne, obecne w szczepionce cząsteczki RNA ulegają degradacji niemal natychmiast po stworzeniu białka, a mRNA nie wnika do jądra komórkowego i nie ma możliwości wpływania na nasz genom.
Pandemia COVID¬ 19 sprawiła, że świat, który znamy, stanął na rozdrożu. Prawdopodobnie większość czynności, które społeczeństwo uważało za zinternalizowane i powszechne, zmieni się już na zawsze. Uderzenie, które spowodowała epidemia koronawirusa, okazało się szczególnie silnie w przypadku państw rozwiniętego kapitalizmu. W społeczeństwie nastroje paniki, lęku oraz apatii pogłębia fakt, iż w Internecie można codziennie śledzić statystyki oraz wykresy, które z suchą, kronikarską dokładnością dokumentują kolejne przypadki zgonów i zachorowań. Media dostarczają niemal na żywo kolejnych doniesień dotyczących pandemii, jednak nie zawsze są to komunikaty sprawdzone, prawdziwe oraz kompletne. W czasie rzeczywistym jako społeczeństwo obserwujemy przemiany o charakterze dziejowym, upada panujące do chwili wybuchu pandemii poczucie stosunkowego bezpieczeństwa egzystencjalnego i socjalnego, które dotychczas dotykane było wprawdzie zawirowaniami, najczęściej w postaci kryzysów gospodarczych, jednak zawieszenie kolejnych sektorów gospodarki, zrywanie globalnych łańcuchów dostaw oraz przejście niemal całej populacji w przymusową izolację nie było we współczesnych czasach spotykane. Z dniem 21 grudnia 2020 r. państwa należące do Unii Europejskiej i spoza niej dokonały, w ramach wewnętrznych procedur, autoryzacji lub zatwierdzenia Tozinameranu – opracowanej przez przedsiębiorstwa Phfizer oraz BioNTech szczepionki, zawierającej zmodyfikowane cząsteczki mRNA, które dokonują kodowania białka wirusa SARS¬ COV-2, co powoduje ze strony organizmu ludzkiego odpowiedź immunologiczną w postaci wytwarzania przeciwciał. Jest to najszybciej wyprodukowana szczepionka we współczesnych czasach z uwagi na presję dotyczącą wpływu pandemii na życie społeczne oraz światową gospodarkę, przeznaczenie bardzo wysokich kwot na finansowanie badań oraz przyspieszenie pewnych procesów autoryzacyjnych w zakresie dopuszczenia szczepionki do użycia. Oprócz wspomnianej szczepionki Pfhizer/ BioNTech dostępne w obiegu są również m.in. preparaty produkcji Moderny i CureVac, szczepionki opartej na technologii wektorowej, opracowane przez koncern AstraZeneca, oraz oczekująca na zatwierdzenie szczepionka przygotowana przez firmę Johnson&Johnson. Od końca grudnia większość krajów rozpoczęła procedury szczepień wśród populacji. Od początkowego okresu wybuchu pandemii szczepionka przedstawiana była niemal jako święty Graal walki z pandemią. Jednakże pomimo obecnej dostępności szczepionki wciąż nie ma wystarczającej gwarancji tego, iż większość populacji zostanie zaszczepiona – powodem tego jest istniejący i głośno wyrażany społeczny opór przed szczepionką na COVID¬ 19. Należy w tym miejscu zatrzymać się i wyjaśnić, dlaczego liczba osób zaszczepionych jest tak ważna dla działania szczepionek – odporność powstała w wyniku przyjęcia szczepionki wiązana jest ze zjawiskiem tzw. odporności stadnej (zwanej też grupową, populacyjną), która powstaje w danej grupie na skutek obecności wysokiej liczby osób uodpornionych na chorobę zakaźną, w której transmisja patogenu zachodzi między ludźmi . Liczba osób uodpornionych w grupie powinna przekraczać liczbę podmiotów nieuodpornionych , gdyż przerywa to łańcuchy zakażeń przez niskie prawdopodobieństwo kontaktów osób, które są odporne, z tymi, którzy tej odporności nie posiadają. Szacuje się, iż w przypadku koronawirusa potrzebne jest zaszczepienie około 60–70% społeczeństwa . Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Warszawski Uniwersytet Medyczny i ARC Rynek i Opinia , tylko 17% Polaków planuje zaszczepić się tak szybko jak to będzie możliwe, a 23% – dopiero po jakimś czasie. 38% badanych nie zamierza się szczepić w ogóle, a co piąty nie ma na ten temat zdania. Co trzecia osoba deklaruje, że nic by jej nie przekonało do zaszczepienia się. 30% badanych stwierdziło, że takim czynnikiem mogłaby być pewność, że szczepionka chroni całkowicie przed zachorowaniem; możliwość spotykania się ze znajomymi czy chodzenia bez maseczki jest dużo mniej istotne, a najmniej ważne są czynniki związane z wyjazdami za granicę. Jak pisze dr Wojciech Feleszko, komentując badanie: „ nie rośnie odsetek osób, które są gotowe się zaszczepić. Wyniki są porównywalne do tych, które prezentowaliśmy w czerwcu, mimo że sytuacja zupełnie nie jest porównywalna. Pół roku temu Polacy mogli być sceptyczni, pandemia nie zbierała takiego żniwa jak teraz, można było mieć wrażenie, że temat ucicha, przynajmniej w odczuciu społeczeństwa. Sześć miesięcy później, kiedy pandemia jest w pełnym rozkwicie, niemal każdy z nas zna kogoś, kto był chory lub kto stracił kogoś z rodziny czy przyjaciół, Polacy nadal są zdystansowani. To zadziwiające. Jaka jest tego przyczyna? Być może taka postawa jest efektem pojawiających się fake newsów, zgodnie z którymi na przykład szczepionka ma powodować bezpłodność. Nie jest to trend, który jest obserwowalny wyłącznie na gruncie krajowym; jak wynika z badania8 opublikowanego w Nature Medicine w październiku 2020 r., z badań opinii publicznej przeprowadzonych w czerwcu 2020 r. na 13 426 respondentach z populacji 19 krajów, 71,5% badanych odpowiedziało „tak” na pytanie, czy przyjmą „zweryfikowaną, bezpieczną szczepionkę”. Badacze, analizując odpowiedzi na to pytanie, odnotowują, że największy odsetek negatywnych odpowiedzi był wśród respondentów z Polski – 27,3%. Na drugie pytanie, które brzmiało „czy przyjąłbyś/przyjęłabyś szczepionkę, która zostałaby zarekomendowana przez pracodawcę i która zostałaby zaaprobowana przez rząd jako bezpieczna i efektywna? Niechęć do szczepionek nie jest zjawiskiem, które pojawiło się dopiero z pandemią koronawirusa – jako początek ruchu tzw. antyszczepionkowego wskazuje się publikację doktora Andrew Wakefielda z 1998 r. w czasopiśmie naukowym „The Lancet”, w której zadeklarowano, iż może istnieć związek między trójskładnikową szczepionką przeciwko odrze, śwince i różyczce a autyzmem. Artykuł od początku był kwestionowany przez środowiska naukowe. W późniejszym okresie odkryto, iż Andrew Wakefield otrzymał około pół miliona funtów od prawnika, który przygotowywał pozew przeciwko przedsiębiorstwu produkującemu kwestionowaną szczepionkę. Czasopismo, w którym miała miejsce publikacja artykułu, wycofało go, a licencja do wykonywania zawodu lekarza została Wakefieldowi odebrana. Mimo to kłamstwo przeniknęło do społecznej świadomości jako fakt, dodatkowo mający naukowo¬ badawcze fundamenty, i trwa do dziś. Ruch antyszczepionkowy i altmedowy to tematy, które współcześnie okupują dyskusje medialne – i to z ważnych powodów. W ciągu ostatnich dwóch dekad obserwowany jest znaczący wzrost w zapadalności na choroby, co do których istniało przekonanie, że za pomocą szczepionek zostaną z czasem eradykowane. Jest to powszechnie wiązane z niechęcią do szczepień (i niewykonaniem ich) podsycaną przez ruchy antyszczepionkowe. WHO w 2019 r. zakwalifikowało antyszczepionkowość jako jedno z dziesięciu największych zagrożeń dla światowego zdrowia publicznego. Początkowe podejście do ruchu antyszczepionkowego podczas pandemii COVID¬ 19 polegało na wyrażeniu nadziei, iż epidemia wysoce zaraźliwej choroby, destabilizującej niemal wszystkie dziedziny życia, przypomni społeczeństwom, jakie wysiłki i koszty ponoszone były w walce z zagrożeniami epidemicznymi, aczkolwiek teraźniejszość pokazuje, że problem sięga zacznie głębiej – nie chodzi tu już o same ruchy antyszczepionkowe czy stanowiska proszczepionkowe, ale o poczucie pewności co do samej szczepionki i wyzbycie się postawy lękowej. Sprawie nie pomaga także powszechna dezinformacja oraz ciągły napływ fake newsów dotyczących szczepionki, pandemii COVID¬ 19 oraz samej medycyny. We współczesnym świecie jesteśmy przyzwyczajeni do korzystania z Internetu jako źródła wiedzy i informacji – i bezsprzecznie nie jest to podejście całkowicie błędne. Problemem jest tu raczej weryfikacja uzyskiwanych informacji. Informacja fałszywa i dezinformacja, czyli informacje, które umyślnie wprowadzają w błąd odbiorcę, to tematyka złożona. Politycy wykorzystują dezinformację, aby zaprezentować swoim zwolennikom odpowiedni obraz jakiegoś zjawiska. Istnieją organizacje, które wykorzystują sytuacje epidemii, tworząc całe platformy internetowe, których jedynym celem jest szerzenie dezinformacji w celu wyłudzania pieniędzy. W tym chaosie komunikacyjnym niewiele informacji jest poddawanych merytorycznej weryfikacji – słowa w natłoku informacji i wydarzeń stają się jak wiatr. Organy rządowe i odpowiadające za zdrowie publiczne są jednak świadome tego, iż ten nieład dezinformacyjny może być przerywany tylko przez prowadzenie edukacji. Angażują się w to również prywatne podmioty, zwłaszcza giganci internetowi: Facebook oraz Youtube, aktywnie usuwają treści, z których jasno wynika, iż zawierają fake newsy oraz stanowią zagrożenie dla zdrowia publicznego. Kiedy w wyszukiwarkę Google wpisujemy hasło: „czy szczepionki są bezpieczne?”, algorytmy wyszukiwania pozycjonują treści w ten sposób, iż na pierwszych miejscach znajdują się źródła o naukowym oparciu lub strony rządowe danego państwa, zawierające oficjalne informacje. Ale dezinformacja w przypadku medycyny rozumianej jako nauka jest jak mityczna hydra – po odcięciu jej jednej głowy, natychmiast na jej miejsce wyrasta następna. W świecie pandemii COVID¬ 19 niepokój i lęk, który wywołuje panująca sytuacja, tylko pogarsza sprawę – teorie konspiracyjne i fałszywe informacje, od technologii 5G i jej masztów po Billa Gatesa używającego szczepionek do wszczepiania chipów, aby kontrolować ludzkość, mają szeroki zasięg. Mimo iż ruchy antyszczepionkowe i altmedowe zrzeszają wielu członków, to aktywne używanie przez nie platformy internetowej, zwłaszcza mediów społecznościowych, pozwala na wzmacnianie ich przekazu i docieranie do publiki niemal na zasadzie profilowania – wybierane są grupy społeczne, które z różnych powodów mogą się czuć skonfundowane oraz niepewne co do szczepionek – odnosi się to zwłaszcza do ludzi, którzy są rodzicami. W tym miejscu należy zadać pytanie, czy istnieją środki prawne, które w tym zakresie są możliwe do podjęcia. Celem obowiązującego w Polsce systemu obowiązkowych szczepień jest zapewnienie pewnego poziomu ochrony, jeśli chodzi o zdrowie publiczne, w ramach gwarancji bezpieczeństwa zdrowotnego zarówno osób szczepionych, jak i całej populacji. Składają się na to warunki zakupu szczepionek, standardy ich dostaw i przechowywania oraz dopuszczania ich do obrotu – co stanowi domenę imperium, czyli poddaną kognicji, a zatem również odpowiedzialności władzy publicznej – ale także warunki podawania szczepionki pacjentowi – gdzie odpowiedzialność kształtuje się po stronie świadczeniodawcy; chodzi tu przede wszystkim o minimalizację wystąpienia tzw. niepożądanych odczynów poszczepiennych. Ustawodawca nakłada obowiązek wykonywania szczepień poprzez zapisy ustawy z dnia 5 grudnia 2008 r. o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, a konkretniej – w treści art. 17 oraz art. 5 ust. 1 pkt 1 lit. b ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, zgodnie z którymi osoby przebywające na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej są obowiązane na zasadach określonych w ustawie do poddania się szczepieniom ochronnym. Kolejną regulacją z zakresu szczepień jest art. 27 ust. 1 pkt 7 ustawy o świadczeniach zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych, który wpisuje szczepienia ochronne do katalogu działań w zakresie profilaktyki. Brak realizacji obowiązku szczepienia nie powoduje oczywiście zastosowania środków przymusu bezpośredniego, ale wiąże się z konsekwencjami postępowania egzekucyjnego – chodzi tu oczywiście o sankcję finansową, którą Powiatowy Inspektor Sanitarny może nałożyć na podstawie art. 119 w związku z art. 26 ustawy o postępowaniu egzekucyjnym w administracji. Jeżeli od obowiązku szczepienia dziecka uchylają się jego rodzice, to może to podlegać kontroli ze strony sądu rodzinnego, który uprawniony jest do ograniczenia, zawieszenia lub pozbawienia władzy rodzicielskiej. W kontekście szczepień przeciwko COVID¬ 19 w Polsce z dniem 15 grudnia 2020 r. wprowadzony został dokument nazwany Narodowym Programem Szczepień, stanowiący strategię procesu prowadzenia szczepień wśród populacji. Natomiast dnia 31 grudnia 2020 r., z mocą wsteczną obowiązywania od 27 grudnia 2020 r., ogłoszono rozporządzenie Ministra Zdrowia w sprawie metody zapobiegania COVID¬ 1922, w którym w § 1 zdefiniowano metodę zapobiegania COVID¬ 19 jako szczepienia ochronne. Podkreślić należy, iż w świetle obowiązującego prawa, na obecną chwilę, szczepienie przeciwko COVID¬ 19 nie stanowi szczepienia ochronnego, zatem nie istnieje obowiązek poddania się temu zabiegowi. Przechodząc do krótkiego prawnego omówienia ewentualnego przeciwdziałania na gruncie prawnym ruchom altmedowym, czyli odrzucającym naukowo potwierdzone metody medyczne – jednym rozwiązaniem wydaje się tutaj zastosowanie art. 58 ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty24, który statuuje odpowiedzialność za udzielanie świadczeń zdrowotnych bez uprawnień. Jednakże jasne jest, że tutaj sankcja może być zastosowana, gdy dojdzie do czynu opisanego w dyspozycji przepisu, jednakże tej regulacji nie da się zastosować do szerzenia fake newsów na temat medycznych faktów. Można tu wprawdzie odnosić się do karnistycznych konstrukcji przestępstw zniesławienia, kradzieży tożsamości, znieważenia, ale w większości sytuacji nie zaistnieje wypełnienie znamion wymienionych przestępstw. Novum w tej kwestii stanowi znajdujący się obecnie w fazie projektowania unijny Akt o usługach cyfrowych (wniosek Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie jednolitego rynku usług cyfrowych (akt o usługach cyfrowych) i zmieniające dyrektywę 2000/31/WE, ang. Digital Services Act). Ma on dotyczyć usług pośrednictwa internetowego, takich jak dostawy dostępu do Internetu, usługi hostingowe, cloud computing, media społecznościowe, platformy zakupowe. W założeniach Akt o usługach cyfrowych obowiązywałby zarówno pośredników internetowych z siedzibą w UE, jak i poza jej terytorium – kryterium ma być oferowanie usług na jednolitym rynku unijnym. Według autorów projektu regulacja ta ma usprawnić proces usuwania z Internetu treści nielegalnych oraz ochrony swobody wypowiedzi. Akt ten ma nakładać na pośredników internetowych obowiązek usuwania treści nielegalnych oraz szkodliwych – właśnie takich jak dezinformacja, ale też mowa nienawiści oraz oferty produktów niebezpiecznych czy podrobionych. Zgodnie z propozycją w zakresie nowych przepisów serwisy miałyby obowiązek poinformować użytkownika, dlaczego opublikowany materiał lub wystawiony na sprzedaż towar został usunięty oraz dać mu prawo do odwołania się od tej decyzji, jeśli zostanie ona uznana przez internautę za błędną. DAS ma również przyznać organom unijnym uprawnienia do kontroli funkcjonowania platform, w tym zobowiązać firmy technologiczne do ułatwienia unijnym analitykom wglądu do kluczowych danych platformy. Zaostrzone byłyby również regulacje dotyczące egzekwowania przepisów na całym jednolitym rynku UE – zwłaszcza duże platformy, czyli posiadające ok. 45 mln użytkowników i docierające do ponad 10 proc. ludności Unii Europejskiej, będą surowo rozliczane z przestrzegania regulacji i podlegać będą nowej strukturze nadzoru sprawowanego przez specjalnie powołaną radę krajowych koordynatorów usług cyfrowych. Nowe regulacje umożliwiałyby organom UE nałożenie sankcji na firmy za nieprzestrzeganie przepisów – mogłyby to być grzywny w wysokości do 10 proc. globalnych obrotów firmy. Komisja Europejska mogłaby też wymagać od koncernów wprowadzenia zmian strukturalnych, w tym rozdziału lub sprzedaży części działalności np. jednego z serwisów. Jak jednak zaznaczają unijni prawodawcy, środek ten zostanie zastosowany tylko w ostateczności i „w przypadku, gdy nie będzie dostępny żaden inny również skuteczny środek alternatywny zapewniający przestrzeganie przepisów”. Akt taki z pewnością może być skutecznym narzędziem walki z dezinformacją, zwłaszcza w zakresie denializmu w odniesieniu do faktów naukowych, jednakże chciałabym przeanalizować, czy nie będzie to stanowiło tylko pogorszenia nastrojów społecznych, szczególnie w sytuacji przejścia przez wyjątkowo trudny okres pandemii, z powodu którego poczucie bezpieczeństwa większości osób zostało poważnie zachwiane – co przekłada się z pewnością również na zaufanie do systemu prawa i państwa. Ludzie poszukują prawdy w sposób, który nigdy nie będzie perfekcyjny, a to ze względu na to, jaka jest natura umysłu. Jednym z pierwszych mechanizmów obronnych jest czarno-biały podział otaczającej rzeczywistości – na sytuacje całkowicie dobre i całkowicie złe. Dzieje się tak szczególnie w nieznanych i nowych sytuacjach, gdy nie mamy danych, wiedzy na temat tego, co jest bezpieczne – aczkolwiek należy tu zapytać, czy wiedza ta nie jest wiarą w to, co uważamy za bezpieczne, a nie w to, o czym wiemy, że nosi taki przymiot. Ludzki umysł kieruje się trzema podstawowymi procesami, gdy chodzi o czynności kognitywne – schematów myślowych, błędów poznawczych i motywowanego rozumowania. Schematy myślowe są uzasadniane z perspektywy ewolucyjnej – najpierw przyjmujemy informację (zatwierdzamy ją), a dopiero potem testujemy ją pod względem naszego światopoglądu, następczo. Odwołanie do ewolucji następuje tu ze względu na fakt, iż sceptycyzm nie był gatunkowi ludzkiemu potrzebny do przeżycia w czasach prehistorycznych, powodował wręcz efekt przeciwny do zamierzonego – w sytuacji polowania, gdy jeden z łowczych zauważał podejrzany ruch, ostrzegał towarzysza o prawdopodobnie zbliżającym się drapieżniku i rozpoczynał ucieczkę. Jeśli towarzysz byłby sceptykiem, zacząłby rozważać, czy współłowczy ma rację, czy mówi prawdę, czy nie jest to jego wyobraźnia, i padałby ofiarą atakującego drapieżnika. W świecie, w którym gatunek ludzki ciągle ewoluował lub znajdował się w etapie zbieracko¬ łowieckim, bezkrytyczna wiara w schematy oraz w przekazy członków tej samej społeczności była korzystniejsza niż próba cynizmu. Dodatkowo społeczne reperkusje w postaci naruszenia reputacji danego członka społeczności i jego relacji z innymi ograniczały potrzebę wyrażania poglądów sceptycznych wobec tych prezentowanych przez większość, zwłaszcza gdy chodziło o mniej liczne plemiona. Schematy i uogólnienia są pomocne w porządkowaniu, ilość informacji napływających z zewnątrz jest zbyt duża do przyswojenia i przeanalizowania dla ludzkiego mózgu – musimy pamiętać, że jest to organ zużywający najwięcej energii – zatem aby niejako, kolokwialnie ujmując, „ograniczyć jej pobór”, mózg do danych sytuacji i postaci przyporządkowuje schematy. Błąd poznawczy natomiast związany jest z tym, iż życie często przynosi naszemu gatunkowi sytuacje zbyt złożone, aby poprawnie ocenić przed podjęciem danego działania – zatem heurystyka, czyli uproszczone metody wnioskowania, ułatwiają zrozumienie otaczającej rzeczywistości i czynią ją bardziej przyjazną. Nasze mózgi starają się wpasować rzeczywistość czy informację, która jest dla nas nowa i nieznana, do już istniejącego modelu myślowego właśnie przez heurystykę, co jednak może sprawić, że fikcja będzie nam dawała odczucie bycia prawdą. Dzieje się tak dlatego, że powtarzalność ekspozycji na pewne informacje może wykreować i wzmocnić w ludziach wrażenie, że dana informacja jest prawdziwa. Powtarzalność tworzy poczucie czegoś znanego, a mózg interpretuje to odczucie znajomości jako marker poprawności. Powtarzalność łączy się również z błędnym interpretowaniem przez pamięć, co jest tendencją do przypominania sobie informacji przy jednoczesnym błędnym przypisaniu źródła informacji. Motywowane rozumowanie to wiedziony przede wszystkim emocjami system rozumowania, w którym ludzie swobodnie akceptują tok rozumowania, wspierający przede wszystkim ich tok rozumowania przy jednocześnie wysoce aktywnym krytykowaniu poglądów przeciwnych. Motywowane rozumowanie w połączeniu z błędem konfirmacji, polegającym na preferencji tylko informacji wpasowujących się w przyjętą hipotezę, sprawia, że ludzie są stworzeni do prowadzenia ciągłego dyskursu. W pewnym sensie opisane cechy ludzkiego umysłu są źródłem ludzkiej pomysłowości – ta intelektualna upartość pchała ludzkość do osiągnięcia celów mimo występujących na drodze przeszkód. Jednakże te kognitywne narzędzia jednocześnie sprawiają, iż nasz umysł prawie zawsze wspiera konkluzję, którą pragniemy uzyskać, co jest fundamentalnie sprzeczne z tym, czym jest dążenie do prawdy i odkrycia faktów. Tak więc, jeżeli dana osoba raz uwierzy w informację będącą właściwie dezinformacją, to błąd konfirmacji oraz motywowane rozumowanie utrudniają odwrócenie od powzięcia tej wiary. Dodatkowo motywowane rozumowanie, wyeksponowane na informację stanowiącą fakt, szczególnie z podstawami naukowymi, może dać efekt odwrotny do zamierzonego – wierzenia i poglądy wobec danej osoby kwestionowane, a przez nią zinternalizowane, mogą się zintensyfikować po przedstawieniu danych, które dany pogląd podważają. Oprócz tych cech umysłu ludzkiego, zwrócić też uwagę trzeba na płaszczyznę sytuacji, w której poruszamy się jako społeczeństwo. Sytuacja pandemii sprawia, że spotyka nas rzeczywistość przypominająca paranoiczną osobowość, cechującą się tendencją do błędnego postrzegania oraz zniekształcania rzeczywistości w wybranych obszarach. Ciągłe fantazjowanie o niebezpieczeństwie współistnieje z nieracjonalnymi oczekiwaniami, wyolbrzymieniem wrogiego zagrożenia oraz przeczuleniem na najdrobniejsze błędne, choć nieuchronne rozczarowania. W ramach takiej osobowości łatwo rodzą się przekonania o zdradzie i spisku. Obecne społeczeństwo istnieje w poczuciu rozczarowania z powodu pozostawienia przez figury postrzegane przez pryzmat rodzicielstwa – jak na przykład rząd, aparat państwowy, służba zdrowia, z uwagi na wysoki bodziec lęku, zagrożenia, przymusowej zmiany zachowania, prowadzącej do kryzysu tożsamości. W sytuacji niepewności oraz strachu, chaosu organizacyjnego i komunikacyjnego, ciągłej frustracji i rozczarowania powstają przekonania i teorie, które utrzymują naszą świadomość w stanie względnie niezachwianym, dzięki czemu internalizujemy przekonanie, że podejmowane przez nas decyzje są właściwe i poprawne. Jeżeli lęk jest nacechowany paranoidalnie, to stąd niedaleko do nieufności i imaginacji istnienia pewnej zmowy w sytuacji spotkania z nieznanym. Zauważyć też należy, iż wiele z obecnie istniejących teorii spiskowych to te same, cyrkulujące od lat historie, jednakże przebrane w szaty covidowe. Teorie konspiracyjne, musimy zauważyć, to historie – sposób, w jaki nasze mózgi nadają sens światu. Teorie spiskowe pod względem fabularnym mają doskonałą narrację – jest czarny charakter, zawiązana, wielkowątkowa zmowa, są męczennicy, bojownicy o wolność i prawdę. Przemawiają do nas lepiej niż historia o pojawiającym się znikąd i bez powodu wirusie, destabilizującym nasze poczucie bezpieczeństwa i sprawiającym, że świat, który wydawał nam się znany, przestaje taki być. Porównać to można do wierzeń religijnych – pomaga to nam poczuć kontrolę nad rzeczywistością, wierzyć, iż nie ma wydarzeń przypadkowych, ale wszystko jest zaplanowane, a jeżeli takie są – to dalej są w ludzkiej mocy, nadzór i decyzyjność nie zostają nam odebrane. Luki w rzeczywistości i ludzkiej wiedzy umacniają spiskowe teorie. Dodatkowo, media cyfrowe stanowią niejako katalizator dla dezinformacji, gdyż jest to środowisko, gdzie faktyczna wiedza i metody oparte na badaniach i dowodach nie zawsze znajdą zaufanie. Teorie spiskowe wchodzą w pętlę pozytywnego sprzężenia zwrotnego – są szeroko i powszechne dyskutowane, a to według społeczeństwa dowodzi ich prawdziwości; nie pomaga też fakt ich głoszenia przez polityków, którzy cynicznie nimi żonglują w celu wpasowania w swój program polityczny. Całe to środowisko podsyca trwające od lat ziszczanie się orwellowskiej rzeczywistości Wielkiego Brata, które raczej powodowane jest powszechną cyfryzacją oraz rzeczywistością przebodźcowania. Wywołuje to wrażenie życia w dystopii, a w taką narrację odrzucanie nauki doskonale się wpisuje. Identyfikuje się ją jako narzędzie opresji i część tajemniczego „systemu”. Można więc odnotować, że szczepienia przeciwko COVID-19 padły raczej ofiarą nastrojów społecznych, adresowanych nie wobec konkretnej grupy, ale pewnego narzędzia. ( publikacja p. Katarzyna Konopka)