Nadmierny poziom cholesterolu nie jest mitem i trzeba go obniżać lekami. Im bardziej go obniżymy, tym większa jest szansa, że unikniemy zawału i udaru mózgu - przekonywali w środę (20 lutego) eksperci w Sejmie.
Spotkanie zorganizował Parlamentarny Zespół ds. Praw Pacjentów na wniosek Polskiego Towarzystwa Kardiologicznego (PTK). „W mediach coraz częściej pojawia się fałszywy przekaz, że obniżanie nadmiernego poziomu cholesterolu lekami, nie jest konieczne. Mamy w tej sprawie coraz więcej sygnałów od pacjentów, którzy są wprowadzani w błąd” – powiedział sekretarz PTK prof. Piotr Jankowski.
Przewodniczący Parlamentarnego Zespołu ds. Praw Pacjentów poseł Krzysztof Ostrowski (PiS) przyznał, że „w internecie dyskredytowane jest leczenie hipercholesterolemii (podwyższonego poziomu cholesterolu – PAP), co sprawia, że pacjenci czują się zagubieni i nie wiedzą jak jest naprawdę”.
Polskie Towarzystwo Kardiologiczne alarmuje w przedstawionym podczas spotkania apelu, że zachorowania i zgony z powodu chorób układu krążenia w naszym kraju są wciąż wyraźnie częstsze niż w Europie Zachodniej. Jednym z głównych tego powodów jest zbyt duży poziom cholesterolu we krwi u wielu naszych rodaków.
Prezes PTK prof. Piotr Ponikowski podkreśla w apelu, że „informacje podważające rolę cholesterolu w patogenezie miażdżycy zmniejszają efektywność kampanii promujących zdrowy styl życia, są przyczyną przerywania terapii przez pacjentów oraz podważają zaufanie do współczesnej nauki, która nie ma wątpliwości co do przyczynowego związku między stężeniem cholesterolu we krwi, a ryzykiem występowania zawału serca, udaru mózgu oraz długością życia”.
Podczas spotkania parlamentarnego zespołu przekonywali o tym wybitni eksperci. Prof. Barbara Cybulska z Instytutu Żywności i Żywienia w Warszawie podkreśliła, że miażdżyca nie rozwija się bez podwyższonego we krwi poziomu cholesterolu. „Obecność cholesterolu w zmianach miażdżycowych odkryto już w 1874 r., czyli przed 145 laty” – dodała.
Specjalistka przyznała, że odpowiednia dieta, np. dieta śródziemnomorska, zmniejsza ryzyko miażdżycy. Dieta wspomaga również leczenie hipercholesterolemii, kiedy jednak okaże się ona niewystarczającą, konieczne jest zażywanie leków obniżających poziom cholesterolu we krwi. „Obniżenie stężenia cholesterolu we krwi powoduje, że będzie go mniej również w blaszce miażdżycowej, dlatego leki, które go obniżają zmniejszają też ryzyko zawału serca i udaru mózgu” – wyjaśniała specjalistka.
Według prof. Andrzeja Pająka z Katedry Epidemiologii i Badań Populacyjnych Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, nadmierny poziom cholesterolu czterokrotnie zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych (wraz z nadciśnieniem tętniczym krwi oraz paleniem tytoniu wzrasta ono aż szesnastokrotnie).
Z przytoczonych przez specjalistę badań przeprowadzonych na grupie 1000 mężczyzn wynika, że na każdy wzrost wśród nich stężenia tzw. złego cholesterolu (LDL), o 1 proc. zwiększała się także liczba zachorowań na chorobę wieńcową.
Kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego prof. Artur Mamcarz przytoczył badania, które już w 1994 r., czyli 25 lat temu, wykazały, że simwastatyna - jeden z leków obniżających poziom cholesterolu - w dawce 20-40 mg po 6 latach zmniejsza ryzyko zgonu o prawie 40 proc.
„Z najnowszych wytycznych wynika, że im bardziej obniżymy stężenie złego cholesterolu (LDL), tym lepiej, bo mniejsze jest ryzyko choroby wieńcowej” – podkreślił specjalista. Dodał, że dotyczy to szczególnie osób najbardziej zagrożonych zawałem serca i udarem mózgu.
Prof. Mamcarz przyznał, że w obniżaniu cholesterolu pomocna jest dieta i aktywność fizyczna, z której nigdy nie powinno się rezygnować. „Zawsze zaczynamy od diety, ale nie można jej stosować jedynie przez pewien czas. Odpowiednie odżywianie się i aktywność fizyczna muszą być naszą codziennością, stylem życia” – podkreślił.
Jego zdaniem, statyny powinna zażywać każda osoba z miażdżycą. „Leki te są stosowane od 30 lat i mamy dowody, że wydłużają życie” – podkreślił specjalista.
Prof. Jankowski argumentował, że potrzeba obniżania poziomu cholesterolu we krwi nie jest wymysłem producentów leków. „Nie można przekonywać, że na sprzedaży statyn zarabiają koncerny farmaceutyczne. To prawda, ale prawdą jest też, że inne firmy zarabiają na sprzedaży samochodów lub innych produktów. To absurdalne twierdzenie” - dodał.
Według specjalistów, o potrzebie stosowania leków obniżających cholesterol świadczą dane epidemiologiczne. Według badania WOBASZ II, w latach 2013-2014 hipercholesterolemia występowała u 64 proc. Polek i 70 proc. Polaków w wieku 20 i więcej lat. „Aż 61 proc. z nich nie zdawało sobie z tego sprawy” – podkreślił prezentujący badania prof. Andrzej Pająk. (PAP)
Komentarze
[ z 4]
Czasami poziom cholesterolu rośnie niepostrzeżenie. Robimy badania do pracy i wszystko jest w normie, a po pół roku okazuje się, że jeszcze trochę, a zaczniemy potrzebować leków obniżających poziom cholesterolu. Najważniejsze są zdrowe nawyki żywieniowe i dokonywanie odpowiednich wyborów oraz trwanie w swoich postanowieniach.
Zawały serca i udary są nagłymi zdarzeniami. Spowodowane są jednak blokadą, która uniemożliwia przepływ krwi do serca lub mózgu powstającą przez dłuższy czas w naszym organizmie. Najczęstszym tego powodem jest nagromadzenie złogów tłuszczu na wewnętrznych ścianach naczyń krwionośnych zaopatrujących w tlen serce lub mózg. Udary mogą być również spowodowane krwawieniem z naczynia krwionośnego w mózgu lub z zakrzepów krwi. Przyczyną wielu zawałów serca i udarów jest zwykle obecność kombinacji czynników ryzyka, takich jak nadużywanie tytoniu, niezdrowa dieta i otyłość, brak aktywności fizycznej, nadmierne spożywanie alkoholu, nadciśnienie, cukrzyca i hiperlipidemia.
Zdrowa dieta i regularne ćwiczenia mogą pomóc obniżyć poziom cholesterolu we krwi. Przyjmowanie zdrowych nawyków, takich jak spożywanie zdrowej, zbilansowanej diety i utrzymywanie aktywności, może również pomóc w cofnięciu niekorzystnych zmian wywołanych nieprawidłowymi nawykami. Ważne jest, aby utrzymać odpowiedni poziom cholesterolu, ponieważ wysoki poziom cholesterolu zwiększa ryzyko chorób serca i udaru mózgu . Jeśli lekarz rodzinny zalecił zmianę diety w celu obniżenia poziomu cholesterolu we krwi, powinno się zmniejszyć zawartość tłuszczów nasyconych, jeść więcej błonnika, w tym dużo owoców i warzyw.
Wytyczne wskazują, że spożycie cholesterolu należy ograniczyć do maksymalnie 300 mg na dzień. Przez lata sporym błędem pewnej grupy lekarzy było to, że bagatelizowali podwyższony poziom cholesterolu LDL u pacjentów, sugerując by się nie martwili i zalecając im dietę, a nie leki. Niestety w większości przypadków dieta jest nieskuteczna, bo u wielu osób poziom cholesterolu jest już tak wysoki, że zdrowy styl życia, czyli dieta, wysiłek fizyczny czy obniżenie masy ciała są już nieskuteczne. W takim wypadku trzeba jak najszybciej włączyć leczenie, gdyż długo utrzymujący się wysoki poziom cholesterolu to niezależny czynnik ryzyka powikłań takich jak zawał, udar, śmierć sercowo-naczyniowa, nagła śmierć sercowa, niedokrwienie, może spowodować też pojawienie się zaburzenia rytmu serca i wielu, właściwie wszystkich możliwych chorób serca. Statyny to leki pochodzenia syntetycznego lub naturalnego, które wykazują szereg właściwości poprawiających funkcjonowanie układu naczyniowego. Najczęściej kojarzy się je przede wszystkim z obniżaniem poziomu ,,złego cholesterolu". Wykazano, że obniżenie LDL o każde 40 mg/dL, powoduje zmniejszenie ryzyka zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych aż o 20 procent. Ocenia się, że nawet 20 mln Polaków ma hipercholesterolemię, przy czym większość przypadków choroby jest niezdiagnozowana. W pewnej grupie przypadków choroba jest wykrywana, ale leczenie z różnych przyczyn nie jest podejmowane, a w dalszej kolejności - tam gdzie leczenie jest podejmowane - często, nawet częściej niż w połowie przypadków - nie jest wystarczająco skuteczne. Docelowe stężenie cholesterolu, czyli takie, co do którego mamy ewidencję naukową, że jest optymalne dla danego pacjenta, bardzo często nie jest osiągane. Zgodnie z ostatnimi danymi ogólnopolskimi tylko 6 do 8 procent pacjentów z hipercholesterolemią w naszym kraju osiąga zalecane stężenie cholesterolu. Co gorsza, sytuacja nie jest optymalna nawet w odniesieniu do pacjentów o bardzo dużym ryzyku sercowo-naczyniowym, takich którzy już przebyli zawał serca lub udar mózgu, którzy mają bardzo duże ryzyko wystąpienia ponownego zawału serca czy udaru mózgu. W tej populacji mniej niż jedna piąta pacjentów osiąga docelowe stężenie cholesterolu LDL. Podwyższone stężenie lipidów kojarzone są przede wszystkim z chorobami układu sercowo-naczyniowego i ze zwiększeniem ryzyka zawału mięśnia sercowego i udaru mózgu. Na świecie choroby sercowo-naczyniowe odpowiadają za 40-50 procent zgonów. Statystyki pokazują, że 75 procent z tych zgonów miało miejsce w wyniku chorób sercowo-naczyniowych o podłożu miażdżycowym. Jeżeli chodzi o miażdżycę warto zdać sobie sprawę, że kluczowym elementem płytki miażdżycowej jest właśnie cholesterol.Wysoki cholesterol łatwo zbagatelizować, bo bardzo długo się niczym nie objawia. Dlatego tak ważne jest, by badać poziom cholesterolu, przede wszystkim LDL, przy każdej możliwej okazji. Miażdżyca jest przewlekłą chorobą zapalną tętnic. Gdy w ich ścianach zaczynają gromadzić się komórki zapalne i cholesterol, zaczyna tworzyć się blaszka miażdżycowa, a przepływ krwi przez te naczynia staje się coraz bardziej zaburzony. Jeśli pacjent nie jest objęty leczeniem, blaszka staje się coraz grubsza, co sprawia, że prędzej czy później tętnica się prawie całkowicie zwęzi lub nawet całkowicie ulegnie zamknięciu. Dochodzi wówczas do niedokrwienia miejsca, do którego to naczynie doprowadza krew, czego efektem może być zawał mięśnia sercowego, udar czy niedokrwienie kończyn dolnych. Jeżeli do zawału dojdzie u młodej osoby, u której w następstwie zamknięcia światła naczynia nie wytworzyło się krążenie oboczne, pozwalające na zastępcze ukrwienie danego narządu, może on skończyć się zgonem. Natomiast u osób starszych zawał często ma groźne komplikacje, może dojść np. do niewydolności serca. U osób zdrowych za nieprawidłowe uznaje się stężenie LDL przekraczające 115 mg/dl.W większości przypadków hipercholesterolemia ma podłoże genetyczne. Stan ten może jednak wynikać również z innych schorzeń, do których należy na przykład niedoczynność tarczycy, zespół nerczycowy, czy stosowanie niektórych leków. Przed niekorzystnym wpływem cholesterolu nasz organizm jest chroniony przez żółć produkowaną przez wątrobę i magazynowaną w pęcherzyku żółciowym. Jednak gdy cholesterolu jest w nadmiarze, produkcja żółci może okazać się niewystarczająca. Wskutek tego w pęcherzyku, a także w drogach żółciowych zaczynają się tworzyć złogi, nazywane potocznie kamieniami. Badania wskazują, że problem ten staje się coraz bardziej powszechny wśród pacjentów na całym świecie. To choroba cywilizacyjna, którą dotknięci są mieszkańcy krajów rozwiniętych. Dzieje się tak ponieważ w dużej mierze to nasze wybory żywieniowe są związane z nadmiernym poziomem cholesterolu i tworzeniu się złogów. Obfituje ona w tłuszcze nasycone, cukry rafinowane i żywność zawierającą konserwanty przy jednocześnie zbyt małej ilość kwasów tłuszczowych nienasyconych. Dietą możemy zminimalizować stężenie cholesterolu o maksymalnie 20 procent. Zdecydowana większość z całkowitej puli cholesterolu w naszym organizmie stanowi cholesterol endogenny, syntezowany głównie w wątrobie, skórze i jelitach. Jego dzienna produkcja sięga 1,5 g. Resztę dostarczamy wraz z pożywieniem. Współczesna medycyna dysponuje skutecznymi lekami, które obniżają stężenie cholesterolu. Warto też wspomnieć o tym, że w naszym kraju za rzadko sięga się po leki z innych grup niż statyny. Leki te skutecznie redukują poziom cholesterolu, szczególnie dobrze sprawdzają się w leczeniu skojarzonym, wzmacniają efekt hipolipemizujący statyn. Chodzi o inhibitor wchłaniania cholesterolu w jelitach oraz lekach, które w innym mechanizmie niż statyny hamują syntezę cholesterolu w wątrobie. Leki te zmniejszają produkcję lub aktywność tzw. białka PCSK9. Są to leki nowoczesne, dobrze tolerowane, o udowodnionym wpływie na ryzyko występowania powikłań sercowo-naczyniowych. Ich zaletą jest podawanie nie trzy razy dziennie, nie codziennie, nie raz na tydzień, ale co dwa, a czasem co 4 tygodnie, zaś jedna z tych molekuł może być stosowana nawet raz na pół roku. Długi okres czasu między kolejnymi dawkami leku zapewnia komfort pacjentom i zwiększa pewność lekarzy, że lek jest stosowany. Mimo że statyny są z reguły dobrze tolerowane przez pacjentów, to należy zdawać sobie sprawę o ich głównym działaniu niepożądanym, czyli uszkodzeniu mięśni (miopatii). Na wystąpienie miopatii szczególnie narażone są osoby z cukrzycą, w podeszłym wieku i cierpiące na schorzenia nerek. Poza tym, interakcje statyn z niektórymi lekami z grupy przeciwgrzybiczych, przeciwnadciśnieniowych i częścią antybiotyków, mogą nasilać ryzyko miopatii. U pewnej, niewielkiej grupy leczonych statynami może rozwinąć się rabdomioliza, czyli rozpad mięśni poprzecznie prążkowanych prowadzący do niewydolności nerek. Podczas zażywania statyn zaleca się monitorowanie poziomu enzymów wątrobowych, ponieważ jak wynika z badań, leki te mogą spowodować ich istotny wzrost. Do najczęstszych działań niepożądanych statyn, które nie należą do szczególnie niebezpiecznych, zalicza się: bóle głowy, wymioty, zaparcia, biegunki, bóle stawów, wysypkę i zaburzenia snu. Wyniki badań sugerują, że osoby, które na co dzień zażywają statyny, są w mniejszym stopniu narażone na zgon z powodu COVID-19. Eksperci zalecają, aby osoby z chorobami sercowo-naczyniowymi i hiperlipidemią podczas pandemii nie zaniechały ich przyjmowania. Przede wszystkim wykazują działanie profilaktyczne, obniżając stan zapalny naczyń krwionośnych, co pośrednio wpływa na przebieg infekcji. Lek z grupy statyn, stosowanych w celu obniżeniu poziomu cholesterolu we krwi, poprawia sprawność intelektualną u osób z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego. Naukowcy z Londynu we wcześniejszym dwuletnim badaniu wykazali, że wysokie dawki jednej ze statyn – simwastatyny, stosowanej powszechnie u pacjentów z hipercholesterolemią, zmniejszają ubytki tkanki nerwowej w mózgu pacjentów z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego. Badanie jest ważne z klinicznego punktu widzenia, ponieważ pacjenci ze stwardnieniem rozsianym, a w szczególności z jego postępującą postacią, mają istotne choć zbyt rzadko zgłaszane problemy natury poznawczej, takie jak zaburzenia pamięci, przetwarzanie informacji czy płynność poznawcza. Interesujące jest to, że simwastatyna wywiera szerszy pozytywny wpływ na zdolności poznawcze oraz na jakość życia, czyli dwa kluczowe obszary, które stanowią szczególnie duże wyzwanie u chorych na postępującą postać stwardnienia rozsianego. Te wyniki tylko potwierdzają, jak ważne jest przeprowadzenie III fazy tego badania.