W przeddzień wizyty prezydenta Stanów Zjednoczonych w Polsce prof. Radosław Stefan Kiesz, światowej sławy kardiolog podczas konferencji prasowej w Warszawie zaapelował do rządów Polski i USA o wsparcie dotychczasowej współpracy w zakresie rozwoju innowacyjnych technologii i usług w medycynie sercowo-naczyniowej.
Podczas spotkania z dziennikarzami Amerykanin polskiego pochodzenia podkreślał, że w ciągu ostatnich kilkunastu lat Polsko - Amerykańskie Kliniki Serca zainwestowały w rozwój polskiej kardiologii i kardiochirurgii ponad 800 mln zł, podczas gdy w ramach programu Polkard Ministerstwo Zdrowa przeznaczyło na ten cel 500 mln zł.
- Otwarcie nowoczesnych superośrodków kardiologicznych American Heart of Poland S.A. w tzw. „Polsce powiatowej” sprawiło, że śmiertelność wśród pacjentów z chorobą wieńcową zmniejszyła się o 33 proc. a wśród pacjentów z zawałem aż o połowę. To wynik plasujący Polskę w światowej czołówce - podkreślał amerykański kardiolog.
Polsko - Amerykańskie ośrodki kardiologiczne i kardiochirurgiczne otwierane są w tych rejonach kraju, gdzie dostępność tego rodzaju opieki była bardzo ograniczona lub nie było jej wcale. Dotychczas wszystkie świadczyły pomoc pacjentom za darmo w oparciu o kontrakty z Narodowym Funduszem Zdrowia. Po ogłoszeniu przez Narodowy Fundusz Zdrowia tzw. sieci szpitali okazało się, że do systemu nie zostały zakwalifikowane placówki m.in. w Gdańsku, Starachowicach czy Józefowie.
- Ośrodek w Gdańsku ma najniższą śmiertelność okołooperacyjną w Polsce i spełniał warunki stawiane przed szpitalami, które miały znaleźć się w sieci. To perła w koronie polskiej kardiochirurgii i kardiologii - wyjaśnia prof. Radosław Stefan Kiesz. - Z kolei ośrodki w Starachowicach i Józefowie, które również nie znalazły się w sieci szpitali niosą pomoc osobom wykluczonym spod szybkiej opieki kardiologicznej.
W początkach polsko-amerykańskiej współpracy zapoczątkowanej m.in. przez prof. Radosława S. Kiesza transfer technologii, wiedzy i procedur przebiegał tylko z USA do Polski. Amerykańskie inwestycje i technologie, rozwijane przez polskich i amerykańskich naukowców oraz lekarzy uratowały życie setki tysiącom Polaków.
- Na bazie doświadczeń, technologii oraz procedur dostarczanych przez Amerykanów stworzyliśmy ośrodki, które teraz często służą jako wzór także w USA. Transfer doświadczeń i patentów przebiega w obie strony, także za sprawą Centrum Badawczo-Rozwojowego, w którego działalność nieustannie inwestujemy - podkreśla prof. Paweł Buszman, współtwórca oraz prezes zarządu American Heart of Poland.
Źródło: American Heart of Poland S.A.
Komentarze
[ z 4]
Byłoby dobrze, gdybyśmy z naszej strony, ze strony polskiej podjęli się starań żeby wykorzystać szansę jaką dają nam Amerykanie na podtrzymanie dalszego rozwoju kardiologii interwencyjnej w naszym kraju. Niestety, ale w ostatnim czasie zauważam spadek zainteresowania i dofinansowania na organizację opieki medycznej na tych oddziałach. Większy nacisk kładzie się teraz na leczenie chorób nowotworowych, co wydaje się być spowodowane dużym społecznym zainteresowaniem i lękiem, przed wręcz epidemiami, nowych, dla wielu osób tajemniczych chorób. Jednak chirurgia kardiologiczna także jest bardzo ważnym aspektem pracy szpitali i w dużej mierze przyczynia się do poprawy przeżywalności pacjentów. Jeśli o tym zapomnimy może się okazać, że pacjenci znowu zaczną umierać na zawały i schorzenia, które dzięki skupieniu swojej uwagi na danym problemie stawały się mniejszym problemem. Oby znów choroby układu sercowo-naczyniowego nie zaczęły stawać się poważnym problemem uśmiercającym licznych pacjentów.
Z jednej strony trzeba przyznać rację, że wkład Amerykańskiego Towarzystwa do zwalczania chorób serca był bardzo znaczący i pomagał naszym kolegą po fachu zajmującym się kardiologią interwencyjną w leczeniu przypadków, które jeszcze kilka lat temu byłyby nie do opanowania i nie dało by się w skuteczny sposób nic zaradzić, zwłaszcza że jeszcze kilka lat temu pacjent z chorym sercem o wiele dłużej oczekiwał w kolejce do kardiologa i do czasu, aż leczenie stanie się dostępne. Tylko i wyłącznie przy dużych nakładach finansowych na tą dziedzinę medycyny uda się utrzymać wysoką przeżywalność pacjentów, zwłaszcza przy nastawieniu, że znaczną rolę w tym aspekcie odgrywa wczesna i szybka interwencja kardiochirurgiczna. Nie mniej jednak trzeba pamiętać, że potrzeby w służbie zdrowia są bardzo wysokie i to nie tylko w dziedzinie kardiologii czy kardiochirurgii ale w wielu różnych i innych także. Z tego względu powinniśmy dbać o to, żeby żadna z gałęzi medycznych nie była zaniedbywana, a tym samym, żeby nasi obywatele mieli równy dostęp do opieki medycznej. Niestety pod tym względem polska służba zdrowia w dalszym ciągu dosyć często zawodzi. A szkoda, bo przecież jest to bardzo istotne, aby wszyscy niezależnie od tego czy choroba dotyczy serca czy innego narządu mogli z jednakowym prawdopodobieństwem liczyć na uzyskanie szybkiej pomocy i właściwego leczenia. Tylko tym sposobem uda się zachować równość chorych i taką samą dostępność do różnych procedur, a to przecież jest bardzo ważne i powinno być oczywistym. Wysokie nakłady pieniężne nie powinny być ograniczane tylko i wyłącznie do jednej gałęzi medycyny jaką w tym wypadku jest kardiologia interwencyjna.
Wcale mnie takie doniesienia nie dziwią. Co więcej, uważam, że wszyscy będziemy tracić na ograniczeniu dostępności do szybkich terapii i leczenia kardiologicznego. To co udało się wypracować przez lata kiedy leczenie kardiologiczne było szybko dostępne zostanie ograniczone przez działania rządu zmierzające do ograniczenia dostępności finansów jakimi dysponują lekarze tych specjalności. Oby do tego nie doszło. Trzeba jednak tego pilnować i nie dopuścić do nieodpowiedzialnych kroków ze strony polityków. Jeśli mimo wszystko dojdzie do planowanych zmian w finansowaniu obawiam się, że szybko skończy się to przykrymi konsekwencjami. A przykre będą one nie tylko dla samych pacjentów oraz bliskich im osób, rodziny. Będą to konsekwencje, które obciążą cały system opieki medycznej w naszym kraju. Wiadomym jest, że leczenie powikłań na które trzeba być przygotowanym w razie ograniczenia finansowania opieki medycznej będzie kosztowało zakład ubezpieczeń społecznych znacznie większe nakłady finansowe niż gdyby pozostano w starym systemie z bardzo dobrze finansowanym działem kardiologii interwencyjnej. Jeśli jednak politycy za nic będą sobie mieli rady specjalistów z dziedziny kardiologii i pozostałych lekarzy tylko patrzeć jak ten system runie, a przeżywalność w zawałach serca zacznie się zmniejszać. Rosnąć będzie natomiast liczba osób dotkniętych inwalidztwem w wyniku poważnych powikłań i skutków niedokrwienia mięśnia sercowego.
Ryzyko wystąpienia zawału serca u kobiet jest też dużo większe niż w przypadku mężczyzn. Oprócz standardowych czynników, które zwiększają zachorowalność, takich jak palenie papierosów, długotrwały i silny stres, choroba wieńcowa, nadciśnienie, miażdżyca, cukrzyca, czynniki genetyczne czy wysoki poziom “złego” cholesterolu, zawał u kobiet może wystąpić w wyniku powikłań ciąży czy usunięcia macicy. Same kobiety często bagatelizują wcześniej wspomniane symptomy, kojarząc je z menopauzą, a nie zawałem. W takim wypadku nie warto zwlekać z wezwaniem karetki, ponieważ fachowa i co najważniejsze, skuteczna pomoc musi nastąpić jak najszybciej.Dopiero od jakiegoś czasu naukowcy zaczęli analizować różnice między zawałem serca u kobiet i mężczyzn, ponieważ nie tylko objawy, ale także metody leczenia w przypadku obydwu płci są równe. Do tej pory naukowcy bardziej skupiali się na mężczyznach w swoich badaniach, dlatego zarówno prowadzone badania, jak i dopuszczone do obrotu leki, nie brały pod uwagę przebiegu choroby u kobiet. Kobiety są również rzadziej kierowane na specjalistyczne badania i testy diagnostyczne, ponieważ ryzyko wystąpienia zawału serca jest niedoszacowane. Ponadto niektóre testy skonstruowane są w ten sposób, że dają fałszywe wyniki u kobiet, ponieważ były opracowywane z myślą o mężczyznach. To wszystko sprawia, że kobiety są później niż mężczyźni kierowani na badania, a leczenie wdrażane jest za późno. Trwałe uszkodzenie serca zwykle prowadzi do jego niewydolności. Osoby z tą chorobą wymagają właściwej, koordynowanej opieki oraz właściwej farmakoterapii, która pozwala uniknąć zaostrzeń choroby. Bez tego bardzo szybko ponownie dochodzi u nich do epizodu kardiologicznego, który kończy się hospitalizacją i pogorszeniem stanu zdrowia lub wręcz śmiercią.W początkowym okresie pandemii pacjenci byli zaniepokojeni doniesieniami dotyczącymi wzrastającej liczby zakażeń. Dodatkowo przekazywano dane o przypadkach stwierdzania ognisk COVID-19 w placówkach opieki i ośrodkach ochrony zdrowia, głównie w domach pomocy społecznej i szpitalach. Pacjenci stawali przed bardzo trudnym wyborem: odczuwali dotkliwe objawy, które mogły świadczyć o zawale serca, ale jednocześnie obawiali się przyjazdu do szpitala, gdzie w ich przekonaniu istniało realne zagrożenie zakażenia koronawirusem. Pacjenci obawiali się zachorowania i trudnych do przewidzenia powikłań infekcji. W marcu i kwietniu lęk przed COVID-19 często zwyciężał z decyzją o zgłoszeniu się do ośrodka.Dane systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego wskazują, że w marcu i kwietniu ubiegłego roku liczba wezwań pacjentów z bólem w klatce piersiowej spadła o kilkanaście procent. W czasie epidemii SARS-CoV-2 w Europie liczba procedur kardiologii interwencyjnej podejmowanych w terapii zawału serca STEMI zmniejsza się średnio o około 20 procent, a w zawale serca NSTEMI nawet o 30 procent. Główny spadek liczby wykonywanych procedur kardiologii interwencyjnej związany jest z obawą pacjentów przed zgłoszeniem do placówek medycznych. Uzyskane w europejskich analizach dane wskazują również na znaczące opóźnienie w realizacji procedur kardiologii interwencyjnej w odniesieniu do wystąpienia pierwszych objawów zawału serca. W wielu przypadkach pacjenci próbują samemu podejmować leczenie. Dopiero nasilające objawy duszności i bólu w klatce piersiowej skłaniają ich do poszukiwania pomocy. Wiąże się to ze zwiększoną liczbą przypadków najcięższych postaci zawału serca, towarzyszących niewydolności serca, a co za tym idzie większego ryzyko powikłań i konieczność zastosowania złożonych i skomplikowanych procedur kardiologii interwencyjnej. Coraz więcej aplikacji pomaga w kontrolowaniu naszego stanu zdrowia. Nie dotyczy to jedynie aktywności sportowych, ale przydaje się też do monitorowania przebiegu różnych chorób. Analiza głosu przy wykorzystaniu aplikacji na smartfona, pozwala na wykrycie przekrwienia płuc u pacjentów z niewydolnością serca. Pozwoli to na wcześniejszą interwencję lekarza, zanim stan zdrowia chorego ulegnie pogorszeniu. Przeprowadzono badania na 40 pacjentach z ostrą niewydolnością serca. Każdy z nich nagrał próbkę swojego głosu, który został przeanalizowany przez program. Przekrwienie płuc przyczyniało się do subtelnych zmian w mowie, które bardzo dokładnie wychwyciła aplikacja. Jeżeli pojawią się pierwsze objawy, aplikacja je “wychwyci” i natychmiast przekaże takie informacje lekarza, który przepisze właściwe leki. Można będzie w ten sposób zareagować zanim stan pacjenta się pogorszy. Środowisko pacjentów wskazują na poprawę swojej sytuacji w konkretnych działaniach. Mowa o powszechnym dostępie do Koordynowanej Opieki nad pacjentem z Niewydolnością Serca, a także w dostępie do optymalnej terapii, która zmniejsza śmiertelność, redukuje liczbę uciążliwych hospitalizacji będących konsekwencją zaostrzeń choroby, a także korzystnie wpływają na tak ważną dla chorych jakość życia. Liczba hospitalizacji z powodu niewydolności serca jest w Polsce 2,5-krotnie wyższa niż średnia dla wszystkich 36 krajów OECD. Co godzinę umiera w naszym kraju 16 osób z rozpoznaną niewydolnością serca. To główna przyczyna zgonów w Polsce. Co roku zabija ona 140 tysięcy osób. Eksperci wskazują, że od momentu rozpoznania choroby aż 40,6 procent pacjentów nie przeżywa 5 lat życia. Niewydolność serca gorzej rokuje niż jego zawał, rak prostaty czy jelita grubego. Konieczne jest więc wprowadzenie modyfikacji w opiece nad pacjentami w naszym kraju, ale nie można zapominać o tym, że to jak będzie wyglądało ich zdrowie i życie zależy w większości od nich samych. Kolejnym z takich działań, które ma to zmienić jest rozpoczęciu pilotażu Krajowej Sieci Kardiologicznej (KSK) w województwie mazowieckim, który ma się skupiać na diagnozowaniu i leczeniu kilku podstawowych chorób sercowo-naczyniowych takich jak zaburzenia rytmu serca, niewydolności serca, chorób zastawek, które są coraz częstszą przyczyną problemów zdrowotnych w naszym społeczeństwie, a także nadciśnienia tętniczego. Elektroterapia polegająca na zastosowaniu stałej stymulacji serca, nazywana stymulacją resynchronizującą, może pomóc pewnej grupie pacjentów z niewydolnością serca. Zaburzona sekwencja skurczu komór serca w wielu przypadkach jest związana z jego niewydolnością. Wielu chorym mogą jednak pomóc wszczepiane aparaty takie jak stymulatory i kardiowertery-defibrylatory z funkcją resynchronizacji. Ułatwiają one uporządkować skurcze serca i poprawiają samopoczucie pacjenta. Resynchronizacja polega na jednoczesnej stymulacji prawej i lewej komory serca. Ma to istotne znaczenie w przypadku osób z blokiem lewej odnogi pęczka Hisa, czyli przypadłością charakterystyczną dla chorych z zaawansowaną niewydolnością serca. Resynchronizacja stosowana jest u osób z tzw. dyssynchronią skurczu i zaawansowaną niewydolnością serca. Tylko w takiej sytuacji ta metoda terapii ma sens. Nie należy jednak wykonywać jej zbyt późno, bo prawdopodobieństwo związane z jej użyciem może przewyższyć oczekiwane korzyści.W naszym kraju na 100 Polaków w przedziale wiekowym 40-44 lata, zawał przechodzi średnio 121 mężczyzn i 25 kobiet.Nawet 90 procent osób, które przeszły zawał serca przed czterdziestym rokiem życia to osoby palące papierosy. Zawał u kobiet bywa bardzo często nieprawidłowo rozpoznany i niewłaściwie wyleczony ponieważ symptomy nie są tak oczywiste. W przypadku młodych kobiet prawdopodobieństwo wystąpienia zawału serca jest na dosyć niskim poziomie, ale drastycznie wzrasta po 50 roku życia. Wraz ze spadkiem poziomu estrogenu w organizmie kobiety, związanego z menopauzą zawał serca u kobiet jest zjawiskiem równie powszechnym, jak zawał serca mężczyzn. Kobiety rzadziej trafiają do szpitala z powodu rozpierającego bólu zamostkowego, który promieniuje do żuchwy, pleców czy przedramienia. Częściej występujące symptomy to duszności, uderzenia gorąca mdłości i uczucie niestrawności, zawroty głowy, nagłe osłabienie czy zmęczenie jak w przypadku przebiegu grypy, bóle pleców.