Różnego rodzaju zaburzenia psychiczne odczuwa każdego roku około 7,5 mln Polaków - poinformował w piątek na seminarium „Innowacje w psychiatrii" w Warszawie konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii dzieci i młodzieży prof. Filip Rybakowski.
Specjalista, który jest kierownikiem Kliniki Psychiatrii Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu, przyznał w rozmowie z PAP, że te wyliczenia mogą być szokujące, lecz w wielu krajach europejskich, w tym również w Polsce, ocenia się, że zaburzenia psychiczne o różnym nasileniu występują u 20 proc. społeczeństwa.
„Co druga osoba, która je odczuwa, nie wymaga jeszcze pomocy, ale i tak mamy pokaźną liczbę kilku milionów Polaków, którzy już jej potrzebują" - podkreślił prof. Filip Rybakowski.
Kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi prof. Piotr Gałecki powiedział, że najczęściej występuje depresja, która jest już drugą po chorobach sercowo-naczyniowych przyczyną niezdolności do pracy osób w wieku produkcyjnym, a wkrótce znajdzie się pod tym względem na pierwszym miejscu.
„Zachorowalność z powodu depresji stale się zwiększa, w latach 2008-2015 liczba sprzedawanych w naszym kraju opakowań antydepresantów wzrosła o prawie jedną trzecią. Każdego miesiąca leki te kupuje już 1,5 mln Polaków" - powiedział specjalista.
Według prof. Rybakowskiego zaburzenia psychiczne są największym zagrożeniem dla zdrowia naszego społeczeństwa. „Razem wzięte stanowią one już główną przyczynę niepełnosprawności. Wynika to z tego, że często występują w młodym wieku, nawet u dzieci i młodzieży, i mogą trwać do końca życia. Co drugi dorosły pacjent psychiatryczny miał pierwsze objawy choroby przed 18. rokiem życia" - podkreślił.
Konsultant krajowy dodał, że do 2030 r. koszty związane z zaburzeniami psychicznymi zwiększą się 2,5-krotnie. Nie chodzi tylko o środki, jakie trzeba przeznaczyć na leczenie schorzeń oraz zwolnienia lekarskie. Prof. Gałecki przypomniał, że depresja zwiększa ryzyko innych schorzeń, takich jak choroby sercowo-naczyniowe oraz demencja. „Depresja jest zwiastunem otępienia, nawet wtedy, gdy jest właściwie leczona" - podkreślił.
Prof. Rybakowski przedstawił dane, z których wynika, że o ile w całym naszym społeczeństwie zwiększa się przeciętna długość życia, to np. wśród chorych na schizofrenię spada. „Wynika to z tego, że choroba ta skraca życie nawet o 15-20 lat" - wyjaśniał. Schizofrenia jest czwartą przyczyną niepełnosprawności, po chorobach sercowo-naczyniowych, nowotworach i chorobach układu kostno-stawowego i mięśniowego.
Źródło: www.kurier.pap.pl
Komentarze
[ z 10]
Zatrważająca wiadomość! Ponad siedem milionów Polaków którzy muszą zmierzyć się w ciągu roku z problemami natury psychicznej to ogromna liczba. Nawet jeśli "tylko" połowa z nich będzie wymagała interwencji lekarza psychiatry to i tak problem jest olbrzymi i wydaje się zasadne, aby poszukiwać rozwiązania możliwego do wdrożenia na szeroką skale. Nie można dopuścić do sytuacji, kiedy prawie co czwarty polak będzie musiał mierzyć się z trudnościami natury psychicznej. Przecież nie chodzi tutaj tylko o pogorszenie nastroju, ale o całą gamę problemów i objawów trudnych do przezwyciężenia w pojedynkę. Wydaje mi się, że chociaż wzrasta świadomość ludzi dotycząca problemów natury psychicznej i chociaż ludzie coraz mniej obawiają się zgłaszania do lekarza psychiatry w przypadku jakichś problemów to i tak wydaje się, że jest to wciąż zaniedbanym obszarem. A szkoda, bo przecież zdrowie psychiczne i dobra kondycja w tym względzie są bardzo ważne dla zachowania zdrowia całego organizmu. Miejmy nadzieję, że w przyszłości pacjenci przestaną obawiać się zgłaszania ze swoimi objawami ze strony umysłowej wobec lekarza, czy to pierwszego kontaktu, czy bezpośrednio podczas wizyty u lekarza psychiatry. Przecież nie bez powodu do tego ostatniego skierowanie nie jest wymagane i można udać się na rozmowę bez potrzeby spowiadania się ze swoich problemów przed lekarzem pierwszego kontaktu. Powinno to ułatwić drogę do właściwej diagnostyki i leczenia. Niestety, wielu pacjentów nie jest tego świadomych.
Zdawałam sobie sprawę, że w ostatnim czasie usługi psychiatryczne staja się jednym z ważniejszych kierunków rozwoju opieki medycznej w naszym kraju. Jestem jednak zaskoczona skalą problemu. Nie spodziewałam się, że będzie on na aż tak wysokim poziomie i że pacjenci będą potrzebowali opieki psychiatrycznej w takiej liczbie. Jeszcze parę lat temu mówiło się o tym, że co piąty polak w ciągu całego życia zmierzy się z problemem psychicznym. Według danych przedstawionych w artykule wychodzi na to, że już nie co piaty polak w ciągu całego życia, a co piąty polak w ciągu roku spotka się z jakimś problemem mentalnym. To przecież olbrzymi przeskok i bardzo duże zwiększenie liczby potencjalnych pacjentów psychiatrycznych. Szkoda, że w dalszym ciągu ten rejon opieki medycznej zdaje się być zaniedbywany. A człowiek, to przecież nie tylko ciało, organy i narządy, ale również psychika, która pozostaje nie bez znaczenia dla zdrowia całości. Ważne, aby nie zaniedbywać tej kwestii, a jak mi się wydaje bardzo często lekarze nie będący psychiatrami nie przywiązują dużej wagi do zdrowia mentalnego i samopoczucia pacjentów. Szkoda, że tak się dzieję i szczerze liczę, że w przyszłości będzie się to zmieniać.
Niestety coraz częściej słyszę o zdiagnozowanej depresji również w moim najbliższym otoczeniu. Diagnoza depresji jest dwukrotnie częściej stawiana kobietom niż mężczyznom. Niektórzy terapeuci, podobnie jak i laicy sądzą, że powodem tej różnicy jest biologiczna odmienność płci. Obok zmian hormonalnych przyczyn podwyższonej zapadalności kobiet na depresję upatruje się w większej liczbie stresów, jakim są one poddawane w porównaniu z mężczyznami. Kobiety częściej padają ofiarą ataku fizycznego lub przemocy seksualnej, częściej dotyka je bieda, samotne rodzicielstwo i uprzedzenia dotyczące płci. Depresje dotykają także dzieci. Na ogół objawiają się one pogorszeniem nastroju oraz zaburzeniami zachowania. Jedną z przyczyn tych zaburzeń jest nieszczęście doznane przez rodziców np. choroba, zwolnienie z pracy. Depresję analityczną nazywa się na ogół zaburzeń fizycznych i psychicznych pojawiających się stopniowo u niemowlęcia oddzielonego od matki, po co najmniej sześciu pierwszych miesiącach wspólnie spędzonych w normalnej atmosferze emocjonalnej. Zrazu wymagające i płaczliwe dziecko odmawia później wszelkiego kontaktu z ludźmi. Źle sypia, jego rozwój psychomotoryczny ulega zatrzymaniu i traci na wadze. Po trzech miesiącach rozłąki grymas smutku zastyga na twarzy dziecka, patrzy nieobecnym wzrokiem, przestaje płakać i zapada w stan letargu. Jeśli rozłąka z matką nie przekracza 3-4 miesięcy, zaburzenia te zanikają łatwo. Gdy oddzielenie od matki trwa dłużej, rozwój dziecka może ulec znacznym zaburzeniom. Depresja występuje coraz częściej u osób starszych Wszystkie wspomniane grupy są bardziej narażone na rozwój depresji. Mężczyzn uznaje się za bardziej odpornych na stres, a tym samym tego typu zaburzenia. Powinniśmy oczekiwać odpowiedzi resosrtu zdrowia w postaci działań mających na celu ułatwienie dostępu do leczenia i edukacji w tej dziedzinie.
Diagnoza to jedno, ale myślę, że wielu ludzi myli smutek spowodowany bieżącą sytuacją z depresją. O chorobie możemy mówić gdy obniżenie nastroju trwa przez co najmniej pół roku i występuje bez wyraźnej przyczyny. W dzisiejszych czasach takich pacjentów będzie przybywać i musimy sobie z tym radzić. Nie można też bagatelizować problemu, gdy zaobserwuje się u siebie objawy.
Liczba ta jest przerażająca, a możemy się tylko domyślać ile osób nie zwróciło się po pomoc do specjalistów albo chociażby poinformowało o tym swojego lekarza pierwszego kontaktu. W społeczeństwie nadal krąży wiele mitów odnośnie chorób psychicznych i ich leczenia. Z tego powodu niestety wiele osób woli zaprzeczyć problemowi niż udać się do lekarza. Wiele osób, nie znając działania leków przeciwdepresyjnych sądzi, że odznaczają się one jakąś przemożną chemiczną siłą. Niesłusznie boją się, że mogą przeżywać coś podobnego do działania narkotyków, stan odurzenia, głębokiej psychicznej zmiany, bądź w jakiś inny sposób utracą kontrolę nad swoją psychiką. Obawy dotyczą tego czy pozostaną w trakcie i po leczeniu tymi samymi osobami, czy ich psychika nie straci swojej naturalną sprawności i regulację. Prawda jest inna i dość prozaiczna. Osoba w depresji już, niestety, nie cieszy się sprawnością swoich biologicznych mechanizmów, zaś leki przeciwdepresyjne mają szansę te mechanizmy usprawnić, a nawet całkowicie wyregulować. Trudno w działaniu tych leków dopatrywać się jakiejś przemożnej siły, odmiennej niż w wypadku innych leków stosowanych w medycynie. Nie należy do rzadkości, że działanie to jest raczej zbyt słabe, a nawet żadne, co zmusza do zalecenia przyjmowania innego preparatu. Mimo iż leki przeciwdepresyjne nie należą do uzależniających spotyka się czasem mityczne przeświadczenie, że osoba, która rozpocznie leczenie lekami przeciwdepresyjnymi nie będzie mogła już z tego leczenia zrezygnować. Rzeczywiście wiele osób przyjmuje te leki długotrwale, ale na skutek własnej decyzji i przewlekania się bądź nawracania choroby, a nie w mechanizmie lękowego uzależnienia analogicznego do uzależnienia od alkoholu bądź innych grup leków (np. benzodiazepin).
Jest zrozumiałe, że nie chce się być pacjentem i to pacjentem korzystającym z leczenia u psychiatry. Wchodzi się wtedy w krąg osób mających podstawy czuć się w jakiś sposób upośledzonych. Choroba, ale szczególna, dotycząca swoich emocji, nastroju, myśli i dążeń. Z bólem trzeba powiedzieć, że może zdarzyć się reakcja niechęci ze strony bliskich, przyjaciół, przełożonych w pracy. Nawet lekarze psychiatrzy nie są wolni od pokusy traktowania swoich pacjentów z góry, jak jakieś zepsute maszyny. Mimo akcji popularyzujących depresję, mimo nawet pewnej mody na to określenie, konkretny człowiek chory na depresję nieraz pozostaje ze swoją chorobą sam. Udać się po pomoc to też przyznać się do własnej ograniczoności, do bezradności nawet a to może być tym, przed czym niejedna z osób chorych na depresję broni się zawzięcie. To wszystko składa się na to, że trudno zdobyć się na tę pierwszą wizytę u lekarza. Bywa ona bardzo ważna. Pierwsze doświadczenie kontaktu z psychiatrą może niestety podtrzymać te wszystkie obawy, może też być doświadczeniem pozytywnym zmniejszającym niepokój i podtrzymującym nadzieję, że nie będzie się już zmagało się ze swoją choroba samemu, ale w sojuszu ze swoim lekarzem.
Dane przedstawione w artykule pokazują, że skala problemu w naszym kraju jest naprawdę duża. Zaburzenia psychiczne mają bardzo zróżnicowaną etiologię. W wielu przypadkach niemożliwe jest ustalenie głównego czynnika, który przyczynił się do rozwoju choroby. Wydaje mi się, że w naszym kraju bardzo wielu obywateli z różnych grup wiekowych, a także społecznych jest narażona na rozwój zaburzeń depresyjnych. Depresja jest chorobą bardzo poważną i potrafi całkowicie zdezorganizować życie, nawet osobom, których nigdy byśmy o to nie podejrzewali. Dotyczy to zarówno życia zawodowego oraz relacji małżeńskich i rodzicielskich. Depresja u matki ma bardzo duży wpływ na jej dzieci. Może mieć np. wpływ na gorsze wyniki dziecka w szkole i poza nią. Zdarza się również, że wśród dzieci matek chorych na depresję obserwuje się zaburzenia psychiczne. Niestety dzisiejsze czasy sprzyjają coraz większej ilości depresji. Związane jest to chociażby z tym, że tryb życia w dzisiejszych czasach zwykle jest o wiele szybszy niż w przeszłości. Mniej jest czasu na zainteresowania, żyje się głównie pracą zapominając o innych bardzo ważnych sprawach. Z drugiej strony problemem może również być brak pracy. Jak wynika z badań praca zawodowa czyni kobiety bardziej odpornymi na negatywne sytuacje, które spotyka w swoim życiu. Dzięki pracy plan dnia jest dużo bardziej zorganizowany, istnieje możliwość kontaktu z innymi ludźmi, podnosi status społeczny oraz daje poczucie celowości działania. Oczywiście te wszystkie rzeczy mają miejsce jeżeli w pracy istnieje prawidłowa atmosfera. Jak widzimy wszystko musi być odpowiednio wypośrodkowane, nie można przesadzać w żadną, ze stron ponieważ może być to czynnikiem odpowiedzialnym za rozwój depresji. Coraz mniej czasu poświęca się na rozmowy z przyjaciółmi, które często ograniczone są do krótkich wiadomości tekstowych albo rozmów telefonicznych, które nigdy nie zastąpią rozmowy w cztery oczy. Jeżeli chodzi o depresję wśród kobiet to w ostatnim czasie zainteresowano się bardzo poważnym problemem jakim jest depresja poporodowa. Według analiz dotykała ona sporą grupę kobiet (około 10-15 procent). Kobiety te nie zawsze wiedziały w jaki sposób poradzić sobie z tym problemem i gdzie szukać pomocy. W przeszłości przywiązywano do niej małą uwagę, ale od tego roku zmieniły się zasady opieki okołoporodowej, co również związane jest z większym naciskiem badania przyszłych matek pod kątem depresji. Według mnie jest to bardzo istotne, ponieważ pewna grupa kobiet, które np. są samotnymi matkami, nie zawsze wiedzą czy są w stanie sobie poradzić z macierzyństwem, szczególnie w przypadku urodzenia pierwszego dziecka. Konieczne jest więc odpowiednia opieka nad kobietami, tak aby w razie zdiagnozowania depresji jak najszybciej rozpocząć odpowiednią terapię. Po wprowadzonej zmianie lekarz prowadzący lub położna ma przeprowadzić trzykrotnie badanie pod kątem ryzyka wystąpienia depresji. Odbywać ma się to w 11-14 tygodniu ciąży, 33-37 tygodniu oraz po porodzie. W artykule poruszono sposób profilaktyki depresji. Naukowcy cały czas szukają kolejnych przyczyn związanych z depresją. Jak się okazuje wiele może zależeć również od flory jelitowej. Ostatnio coraz częściej słyszy się o jelitach jako miejscu, w którym zachodzić może wiele zmian, kluczowych dla rozwoju chorób, których etiologia do tej pory nie została poznana, np. choroby Parkinsona. Za skutek zaburzeń we wspomnianej florze jelitowej, może dochodzić do jej tzw. nieszczelności bariery jelitowej. Skutkować to może tym, że do krwiobiegu dostaną się substancje, które nie do końca zostały strawione. W konsekwencji te cząsteczki są rozpoznawane jako obce, co przyczynia się do zwiększenia produkcji IgG. Efektem tego jest powstanie przewlekłego stanu zapalnego. On zaś może przyczyniać się do pogorszenia się nastroju. Nie można również nie wspomnieć o tym, że to właśnie w jelitach produkowane jest 90 procent serotoniny czyli hormonu szczęścia. Warto jest więc zadbać o to, żeby flora jelitowa była w jak najlepszej kondycji. Możliwe jest to chociażby dzięki jedzeniu owoców jak napisano w artykule. Owoce zawierają błonnik, który jest niezbędny do prawidłowego funkcjonowania jelit. Pobudza on perystaltykę jelit co ułatwia pasaż jelitowy. Dzięki temu pokarm nie zalega w jelitach zbyt długo, co również przyczynia się do powstawania miejscowego stanu zapalnego. Depresja to bardzo poważna choroba. W żadnym wypadku nie można bagatelizować jej objawów czy to u nas samych czy u najbliższych.
Patrząc na liczbę przypadków chorób psychicznych w Europie i na świecie niestety musimy być świadomi tego, że coraz większa ich ilość będzie diagnozowana także w naszym kraju. Według badań Światowej Organizacji Zdrowia choroby psychiczne znajdują się na 4 miejscu w Europie jeżeli chodzi o najpoważniejsze choroby. Wszelkie dane w naszym kraju odnośnie liczby osób z chorobami psychicznymi w naszym kraju są przekazywane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, jednak liczba chorych z pewnością jest znacznie większa niż tylko tych przypadków zdiagnozowanych przez lekarzy. Ludzie bardzo często nie chcą konsultować się ze specjalistą ponieważ boją się swoich problemów. Jest to oczywiście błąd ponieważ każda choroba może postępować przyczyniając się do tego, że przeprowadzenie skuteczniejszej terapii zakończonej sukcesem będzie znacznie trudniejsze. Ogromnym problemem, który może być związany z coraz powszechniejszymi zaburzeniami psychicznymi jest rosnący wskaźnik samobójstw. Niestety problem jeżeli chodzi o choroby psychiczne w naszym kraju jest związany także z brakami kadrowymi. Według danych na 100 tysięcy Polaków przypada zaledwie 9 psychiatrów. W Finlandii lub Norwegii tych lekarzy jest 24. Według badania przeprowadzonego przez Europejski Urząd statystyczny spośród 16 przeanalizowanych krajów w rankingu dotyczącym ilości lekarzy przypadających na mieszkańców zajęliśmy niestety ostatnie miejsce. W szpitalach brakuje łóżek dla pacjentów z chorobami psychicznymi, które jak się okazuje nie są prawidłowo diagnozowane wśród dzieci i młodzieży. Od jakiegoś czasu w naszym kraju na szczęście działają Środowiskowe Centra Zdrowia Psychicznego, które przyczyniają się do lepszej opieki nad chorymi. Eksperci kładą ogromny nacisk na to aby w większym stopniu skupić się na zdrowiu dzieci oraz młodzieży ponieważ jak się okazuje aż 75 procent zaburzeń psychicznych rozwija się przed 24 rokiem życia. Doskonale wiemy, że im wcześniej zostanie zdiagnozowana choroba tym większe istnieją szanse na wyleczenie jej oraz brak nawrotów w przyszłym życiu. Choroby psychiczne bardzo często rozwijają się stopniowo, a objawy w młodym wieku mogą być niespecyficzne oraz łagodne, co niestety zwiększa ryzyko nie zwrócenia na nie uwagi. Ważna jest również edukacja społeczeństwa odnośnie zaburzeń psychicznych. Trzeba podkreślić, że mogą one występować powszechnie wraz z chorobami nowotworowymi, sercowo-naczyniowymi czy kostno-szkieletowymi. Dobrym przykładem może być chociażby Finlandia, w której już na etapie szkoły podstawowej przeprowadzane są zajęcia dotyczące zaburzeń psychicznych. W przypadku wielu osób z depresją może nastąpić nawrót choroby. Naukowcy uważają, że najczęściej dzieje się to w przeciągu 5 lat, ale mogą to być tygodnie miesiące, a czasami także długie lata. Warto zaznaczyć, że około połowa osób, które doświadczyła depresji pozostaje zdrowa. Jednak ta druga połowa powinna być szczególnie czujna na niepokojące objawy, które mogą sugerować nawrót choroby. Aby temu zapobiec bardzo ważne jest przestrzeganie kilku zasad. Koniecznie trzeba stosować się do wszelkich zaleceń lekarza. Przyjmować wszelkie leki o czasie i dawce zaleconej przez lekarza. Warto jest również poinformować swoich najbliższych znajomych, a także rodzinę, że chorowało się na depresję. Gdy osoby te zauważą pewne niepokojące objawy, których chory sam nie dostrzega koniecznie trzeba mu o tym powiedzieć, aby mógł się skontaktować ze specjalistą. Nie można zapominać o aktywności fizycznej, w wyniku której w naszych organizmach uwalniane są endorfiny, które pozytywnie wpływają na nasz nastrój. Jak się okazuje ćwiczenia mogą być równie skuteczne jak psychoterapie lub leki antydepresyjne w przypadkach łagodnej i umiarkowanej depresji.
Dobrą informacją jest to, że coraz częściej mówi się o zaburzeniach psychicznych. Młodzi ludzie coraz częściej są świadomi tego, że może dziać się z nimi coś niepokojącego i od razu zgłaszają to rodzicom. Niestety nie zawsze to się dzieje, dlatego bardzo ważne jest aby rodzice obserwowali zachowanie swoich dzieci. Bardzo ważne jest aby nie reagować zbyt impulsywnie na to co mówią dzieci. Co gorsza nie można im nie dowierzać, ponieważ w takim wypadku dzieci bardzo często nie chcą dalej otwierać. Mówi się o tym aby w razie wątpliwości czy ze zdrowiem psychicznym dziecka wszystko jest w porządku dobrze jest zgłosić się do pediatry. Pandemia wywołana koronawirusem wpłynęła na zdrowie psychiczne naszych obywateli. Według danych około pół miliona osób skorzystało z opieki psychiatrycznej na skutek pandemii. System opieki psychiatrycznej może nie być w stanie “przyjąć” dodatkowej, tak dużej liczby pacjentów, aby zapewnić im możliwie najlepszą jakość świadczeń. Oczywiście cały czas trwają prace aby to zmienić, jednak potrzeba czasu aby do tego doszło. Przeprowadzane są różne programy i da się dostrzec, że dąży się do tego aby dostęp do lekarzy psychiatrów, a także psychologów był możliwie jak największy. Obecnie dosyć dużym zagrożeniem dla młodych ludzi, którzy cały czas się edukują jest to, że znaczną część dnia spędzają oni przed ekranami komputera, ponieważ właśnie w ten sposób przeprowadzane są lekcje. Oczywiście jest to nieuniknione i dobrze, że aktualnia taka forma nauczania przebiega dosyć sprawniej, a nauczyciele oraz uczniowie w pewnym stopniu się do tego przyzwyczaili nie pojawiają się różne problemy techniczne czy nieporozumienia, jak miało to miejsce podczas początku pandemii. Związane jest to z tym, że pogorszeniu ulegają stosunki międzyludzkie, hamuje się naturalny proces rozwiązywania sytuacji trudnych, które najłatwiej dokonuje się w jakieś grupie. Eksperci podkreślają, że w coraz mniejszym stopniu nauczyciele starają się rozwiązywać problemy psychologiczne młodych osób. Niestety w licznych przypadkach najważniejsze jest realizowanie podstawy programowej. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich nauczycieli, jednak jest to zauważalny problem, który dobrze by było rozwiązać. Jednym z pomysłów jest zwiększenie liczby godzin wychowawczych. Dzięki temu więcej czasu będzie można poświęcić na rozmowę z dziećmi o różnych problemach, które ich dotyczą. Psychiatrzy oraz terapeuci zwracają uwagę na to, że w wielu przypadkach rozmowa z pacjentem w maseczce jest dla nich sporym utrudnieniem ponieważ nie są w stanie odczytać mimiki pacjenta. Oczywiście coraz większym zainteresowaniem cieszą się teleporady, jednak i w tym wypadku nie jest możliwe przekazanie wszystkich emocji, które są często bardzo potrzebne przy rozwiązaniu licznych problemów i postawieniu właściwej diagnozy, która przecież w całym leczeniu odgrywa bardzo dużą rolęJakiś czas temu psychiatria dzieci i młodzieży została wpisana na listę specjalizacji deficytowych. Pod koniec marca 2019 roku w naszym kraju pracowało 419 lekarzy, a 169 było w trakcie specjalizacji. Według ekspertów takich lekarzy brakuje około 300. Należy też wspomnieć o tym, że znaczna część specjalistów w tej dziedzinie miało powyżej 55 roku życia. Podobne działania jak w Łodzi od dwóch lat są podejmowane w Centrum Zdrowia Psychicznego w Szpitalu Śląskim w Cieszynie. Specjaliści tam pracujący koncentrują się na tym, aby chory możliwie jak najdłużej mógł przebywać w warunkach domowych, a pomoc była mu udzielana w warunkach środowiskowych. Centrum te realizuje pilotaż Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego. Jego założeniem jest dotarcie do osób, które nie są w stanie skorzystać z leczenia ambulatoryjnego, a jedyną dostępną dla tych pacjentów formą terapii była hospitalizacja. W tej formie udzialania pomocy duży nacisk kładzie się na regularną opieką nad pacjentem, włącznie z wizytami w domu. Taka forma udzielania pomocy wiąże się jednak ze znacznymi nakładami finansowymi. W skali kraju wynosi ona około 900 milionów dolarów. Również w województwie podlaskim, a dokładniej Sokółce powstał Ośrodek Środowiskowej Opieki Psychologicznej i Psychoterapeutycznej. Ma on podlegać pod szpital psychiatryczny, który znajduje się w Suwałkach. Świadczenia są zakontraktowane przez Narodowy Fundusz Zdrowia, a aby móc skorzystać z pomocy, nie ma konieczności skierowania. W tym rejonie kraju ma powstać pięć takich ośrodków. Jak się okazuje zaburzenia psychiczne mogą przyczynić się do przedwczesnej śmierci. Jak dotąd liczba badań na ten temat nie była zbyt duża, ale ostatnie doniesienia świadczą o tym, że tak właśnie może być. Osoby u których rozpoznano uzależnienie od alkoholu, zaburzenia dystemiczne miały związek z czasem przeżycia. Warto jest zwrócić uwagę na objawy, które mogą sugerować, że u dziecka doszło do rozwoju zaburzeń psychicznych, co pozwoli na wcześniejszą diagnostykę i rozpoczęcie pracy ze specjalistą. Może dochodzić do nagłej utraty masy ciała, zmniejszenie apetytu, częste wymioty lub biegunki. Dodatkowo mogą pojawić się problemy z koncentracją, która może wiązać się ze słabszymi ocenami w szkole, które często dodatkowo sprawiają, że nastrój młodych ludzi ulega pogorszeniu. Dziecko może skarżyć się też na bóle głowy. Ponadto mogą wystąpić problemy z komunikowaniu się oraz w relacjach z rówieśnikami czy członkami rodziny. Bardzo ważnym krokiem, który w znacznym stopniu może ułatwić dalsze działanie jest rozmowa z dzieckiem o problemach, które go dotyczą.. Wiele mówi się o tym, że osoby, które przechorowały COVID-19, zgłaszają objawy zespołu stresu pourazowego. Ma to miejsce często w przypadku różnych, ostrych chorób infekcyjnych. Często zgłaszali to także pacjenci, którzy na przykład przechorowali grypę. Objawiać się to może chociażby objawami depresyjnymi czy lękowymi, koszmarami sennymi. Wiele w ostatnim czasie mówi się o związku między zdrowiem psychicznym, a zdrowiem fizycznym. Wiele mówi się o tym, że dzieci oraz młodzież coraz częściej mogą doświadczać różnych problemów ze zdrowiem psychicznym. Według danych, aż o 52 procent w latach 2005- 2017 wzrosła ilość młodych osób z tego rodzaju problemami. Eksperci przypuszczają, że może to być związane z coraz częstszym korzystaniu z mediów społecznościowych, przez co znacznie spada samoocena tych osób. Mniej niż jedna piąta dzieci nie doświadcza pomocy specjalisty, co wiąże się z tym, że spora część młodych ludzi wchodzi w dorosłe życie bez odpowiedniej diagnozy oraz terapii. Sytuacja jeżeli chodzi o psychiatrię w naszym kraju wymaga pewnych zmian i odpowiednich działań. Pewne kroki podjęto chociażby w Łodzi gdzie planuje się otwarcie Środowiskowego Centrum Zdrowia Psychicznego dla Dzieci i Młodzieży. W wyremontowanym obiekcie będą się miały miejsca świadczenia z zakresu psychologii, a także psychiatrii. Będą prowadzone zajęcia grupowe, rodzinne, a także szkolenia dla kadry. W miejscu tym osoby potrzebujące pomocy będą mogły ją otrzymać. W ostatnich latach dziecięce oddziały psychiatryczne były w znacznym stopniu przepełnione, a pomoc w nich udzielana nie zawsze była adekwatna do potrzeb pacjentów. W przypadku wielu z nich konieczna była tak zwana pomoc środowiskowa. Chodzi o to aby dziecko w czasie trwania terapii mogło normalnie chodzić do szkoły i mieć kontakt z rówieśnikami, ponieważ w przypadku wielu zaburzeń jest to istotny element schematów terapeutycznych. Zamykanie dziecka w ośrodku czasami wiązało się z tym, że jego stan ulegał pogorszeniu z tego właśnie względu. Założeniem centrum jest pomoc dzieciom oraz młodzieży, które mają problemy emocjonalne związane z codziennością. Mogą występować u nich zaburzenia lękowe, stany depresyjne, myśli samobójcze, które często wynikają z niewłaściwych kontaktów z rówieśnikami czy członkami rodziny. Gdy objawy są nasilone to lepiej aby dziecko mogło liczyć na opiekę ambulatoryjną, taką jak w tym wypadku. W miejscu tym będą pracować psychologowie, psychoterapeuci, terapeuci rodzinni oraz środowiskowi. Istotnym problemem jest jednak to, że rozmieszczenie kadry lekarskiej poradni dla młodych osób, a także szpitalnych oddziałów psychiatrycznych jest nierównomierne. To, że problemy psychiczne coraz częściej dotyczą młodych osób świadczy z danych, które zostały opublikowane w naszym kraju. Wynika z nich, że samobójstwa są drugą co do częstości przyczyną zgonu wśród młodych ludzi.
Granica pomiędzy tzw. norma psychiczną a patologią (anormalnością) może być nieostra, płynna, uwarunkowana czynnikami społeczno-kulturowymi. Ma to swoje odbicie w terminologii zaburzeń psychicznych i ich klasyfikacji, które podlegają zmianom nie tylko w związku z postępem wiedzy o funkcjach mózgu, naturze procesów psychologicznych, przyczynach i przejawach klinicznych zaburzeń tych funkcji i procesów, ale również w zależności od obowiązujących lub modnych poglądów filozoficznych, niekiedy sytuacji politycznej. Niektóre neutralne terminy dotyczące przejawów zaburzeń psychicznych stają się epitetami, obelgami (np.: debil, imbecyl, idiota), inne są używane (a ściślej nadużywane) niezgodnie z ich pierwotnym przeznaczeniem, np. w walce politycznej (obserwujemy to od czasu do czasu również w Polsce). Dowody wspomnianych powiązań i nadużyć są rozliczne. Wskazuje na to analiza poglądów na istotę zaburzeń psychicznych na przestrzeni wieków, a również wydarzenia w XX wieku, kiedy to doszło do dramatycznych nadużyć psychiatrii, zwłaszcza w państwach totalitarnych: psychiatria polityczna w ZSRR, eutanazja i zabójstwa osób chorych psychicznie w III Rzeszy, sterylizacja chorych na masową skalę z przesłanek eugenicznych w okresie międzywojennym i powojennym m.in. w krajach skandynawskich, Stanach Zjednoczonych. Gdy uwzględnimy ponadto, że diagnoza w niektórych sytuacjach może wiązać się z „napiętnowaniem”, prowadzącym do utraty pozycji społecznej, pracy, wykluczenia społecznego – problem nazewnictwa zaburzeń psychicznych, ich klasyfikacji, przyczyn i przejawów wykracza poza ramy tradycyjnej psychiatrii, medycyny, psychologii, urasta do dużej rangi problemu społecznego, budzi niepokój społeczeństwa, niekiedy jego protest, czego przejawem był ruch antypsychiatrii. W odniesieniu do licznych terminów stosowanych w psychiatrii można wskazać ich autorów i źródła, które pozwalają ustalić, kiedy po raz pierwszy zostały użyte. Jest zadziwiające, że nie udaje się tego określić w odniesieniu do „choroby psychicznej” i „chorego psychicznie”. Można jedynie z dużym prawdopodobieństwem przyjąć, że pojawiły się na przełomie XVIII i XIX wieku, przy czym ich ówczesna treść nie zawsze wiernie odpowiada współczesnemu znaczeniu obu terminów, które zresztą nie są bliżej sprecyzowane, a zdaniem części autorów mylące i bałamutne. Chociaż koncepcja zaburzeń psychicznych jako przejawu schorzeń o.u.n. znalazła niemal powszechne uznanie w pierwszej połowie wieku XX, coraz częściej podnoszono, że opisywane w podręcznikach psychiatrii choroby psychiczne nie spełniają w pełni kryteriów jednostek nozologicznych, takich jak większość wyodrębnionych chorób w innych działach medycyny. Do takich kryteriów należą: określone przyczyny (a więc etiologia) i określona patogeneza, jednolity obraz kliniczny, możliwy do przewidzenia przebieg, rokowanie i zejście, określone postępowanie lecznicze. Podnoszono też złożoność etiopatogenezy wielu schorzeń psychicznych, w której udział czynników endogennych i egzogennych, cech osobowości i czynników środowiskowych, w tym społecznych, jest bardzo duży, często trudny do oddzielenia. Zwracano też uwagę, że liczne choroby psychiczne stanowią zupełnie inną jakość w porównaniu ze schorzeniami somatycznymi. Pojawienie się koncepcji psychoanalitycznych (prace Z. Freuda i jego uczniów) dostarczyło dalszych argumentów wskazujących na potrzebę zachowania ostrożności w bezkrytycznym implantowaniu koncepcji, które dostarcza medycyna somatyczna, na grunt psychiatrii. Wyodrębniane przez psychoanalityków dynamizmy i struktury osobowości były oderwane od biologicznego podłoża, dotyczyło to również zaburzeń tych dynamizów. Wydarzeniem, które wywarło przemożny wpływ na dalsze losy koncepcji choroby w odniesieniu do zaburzeń psychicznych, była praca Thomasa Szasza: The myth of mental illness, która zapoczątkowała aktywność innych psychologów i psychiatrów, znaną pod nazwą ruchu antypsychiatrii. T. Szasz w ostrej krytyce medycznych koncepcji chorób psychicznych podniósł wspomniane słabości definicji choroby, poszedł przy tym znacznie dalej. Podstawowe przesłanki jego krytyki (a właściwie ataku), podobnie jak innych antypsychiatrów miały głównie charakter ideologiczny (i wyraźnie przy tym demagogiczny). Celem krytyki było podważenie realnego istnienia chorób psychicznych, naukowych podstaw ich wyodrębniania, wykazanie, że zaburzenia zachowania występujące u osób hospitalizowanych są produktem tej hospitalizacji, pobytu w szczególnie szkodliwych warunkach instytucji totalitarnej, jaką jest szpital psychiatryczny. W konkluzji – T. Szasz, podobnie jak inni antypsychiatrzy, doszedł do wniosku, że koncepcje chorób psychicznych są wymysłem psychiatrów, wszelkie zaś klasyfikacje zaburzeń psychicznych nie mają racjonalnych podstaw wspartych badaniami naukowymi. Antypsychiatrzy podnosili dużą szkodliwość diagnoz psychiatrycznych, które naznaczają (piętnują) osoby, których zachowanie różni się od powszechnie akceptowanych, przyczyniając się do ich dyskryminacji i izolacji społecznej. Ruch antypsychiatrii cieszył się bardzo dużym zainteresowaniem – w latach 60. oraz 70. miał licznych zwolenników i propagatorów. W Polsce idee ruchu antypsychiatrii popularyzował K. Jankowski. Jego książka Od psychiatrii biologicznej do humanistycznej zawiera m.in. krytykę biologicznego (a ściślej medycznego) modelu zaburzeń psychicznych i pomocy osobom chorym psychicznie (autor jednak jest niekonsekwentny, termin „chory psychicznie” wielokrotnie używa w odniesieniu do osób z zaburzeniami psychicznymi). Chociaż podstawowe tezy antypsychiatrów, zwłaszcza podważanie istnienia zaburzeń psychicznych (w konwencjonalnym, klinicznym rozumieniu tego terminu), nie spotkało się z szerszym uznaniem, nie ulega wątpliwości, że omawiany ruch wywarł również korzystny wpływ na rozwój psychiatrii, stymulował modernizacje psychiatrycznej opieki zdrowotnej, przyczynił się do likwidacji dużych szpitali psychia trycznych („fabryk obłędu”) oraz do rozwoju koncepcji opieki ambulatoryjnej i form pośrednich, do humanizacji tej opieki oraz szerszego stosowania pozabiologicznych metod leczenia. Efektem ubocznym, chociaż nader istotnym, aktywności ruchu antypsychiatrii było podważenie dotychczas akceptowanych i obowiązujących klasyfikacji zaburzeń psychicznych oraz koncepcji choroby psychicznej. Ten ostatni termin, podobnie jak określenie „chory psychicznie”, stał się „politycznie niepoprawny”, zaczął znikać z podręczników psychiatrii oraz klasyfikacji zaburzeń psychicznych. Ostra krytyka obowiązującej nozologii i nozografii zaburzeń psychicznych przyczyniła się do podejmowania prób uściślenia diagnostyki psychiatrycznej i dążenia do tego, aby kryteria rozpoznawania zaburzeń psychicznych były bardziej wymierne i porównywalne. Działania takie pojawiły się w latach 70. zarówno w Europie (m.in. prace P. Bernera i współpracowników z Kliniki Wiedeńskiej, prace grupy Winga w Wielkiej Brytanii), jak i w Stanach Zjednoczonych (koncepcje diagnostyczne Spitzera i Guze). Spektakularnym efektem tych działań było opracowanie systemu klasyfikacyjno- -diagnostycznego DSM w Stanach Zjednoczonych z jego najnowszą wersją DSM-IV oraz wprowadzenie przez Światową Organizację Zdrowia nowej klasyfikacji zaburzeń psychicznych i zaburzeń zachowania (ICD-10). W obu tych systemach termin „choroba psychiczna” nie występuje – został zastąpiony (tam, gdzie było to możliwe i celowe) określeniem: „zaburzenie” (disorder, ang.). Nie ulega wątpliwości, że oba systemy przyczyniły się do ujednolicenia diagnostyki psychiatrycznej w skali globalnej, która jest obecnie bardziej porównywalna niż to było przed kilkunastu laty. Z drugiej strony dążenie do precyzji diagnostycznej poprzez arbitralne ustalanie liczby objawów i długości ich utrzymywania się, ustalanie kryteriów rozpoznawania w drodze consensusu (a więc głosowania) – wzbudza wątpliwości licznych psychiatrów. Autorzy ICD-10 wyjaśniają, że „termin „zaburzenie” (disorder) jest używany w całej klasyfikacji celem uniknięcia poważniejszych wątpliwości dotyczących terminu „choroba” (disease or illness). Nie jest on terminem ścisłym; używany jest tu celem wskazania na istnienie układu klinicznie stwierdzalnych objawów lub zachowań połączonych w większości przypadków z cierpieniem (ang. distress) i z zaburzeniami funkcjonowania indywidualnego (ang. personal). Podobne stanowisko prezentują autorzy DSM-IV, którzy do nazywania poszczególnych kategorii diagnostycznych wyodrębnionych w tej klasyfikacji stosują również termin „zaburzenie” (disorder). Zwracają jednocześnie uwagę, że termin ten nie ma zadowalającej definicji operacyjnej – dotyczy to zarówno jego znaczenia, jak i granicy, które mogą być rozpatrywane w różnych kontekstach, np. distresu, dyskontroli, niesprawności, przyczyn, obrazu klinicznego, statystycznego odchylenia od normy. Oceniają krytycznie koncepcję tworzenia odrębnej kategorii zaburzeń psychicznych – oznaczałoby to przeciwstawianie tychże zaburzeniom somatycznym, podczas gdy w każdym zaburzeniu występują przejawy jednego i drugiego. Podkreślają, że mimo tych wątpliwości i trudności – wzorem DSM-III i DSM-IV – kontynuują używanie określenia „zaburzenia psy chiczne” (również w tytule klasyfikacji: Diagnostic and statistical manual of mental disorders), głównie ze względów pragmatycznych, sprecyzowanie bowiem definicji i kryteriów rozpoznawania wyodrębnionych kategorii diagnostycznych może ułatwić odgraniczanie tego, co jest jeszcze normą, od tego, co jest już patologią. Mimo arbitralnych decyzji autorów DSM-IV i ICD-10 problem miejsca „choroby psychicznej” w diagnostyce psychiatrycznej daleki jest od rozstrzygnięcia. W niektórych podstawowych opracowaniach i źródłach terminy „mental disease/illness” i ”mental disorder” są stosowane zamiennie, w innych, m.in. w niektórych opracowaniach encyklopedycznych, określenie „mental disease/illness” oznacza ogół zaburzeń psychicznych. Taką definicję zamieszczono w najnowszej edycji polskiej Wielkiej encyklopedii powszechnej PWN , cyt.: „Psychiczne choroby – określenie obejmujące wszelkie zaburzenia psychiczne, które są przedmiotem zainteresowania psychiatrii ze względu na potrzebę ich leczenia; wyodrębnienie choroby psychicznej jest zwykle podyktowane względami praktycznymi, związanymi z wprowadzaniem zasad postępowania medycznego, społecznego lub prawnego (uprawnień lub ograniczeń, wyjątków, przywilejów), różnicowanymi w odniesieniu do osób spełniających ustalone kryteria choroby psychicznej (np. w Polsce osoby cierpiące na chorobę psychiczną mają większy dostęp do nieodpłatnych świadczeń zdrowotnych niż ogół osób z zaburzeniami psychicznymi, ale też tylko wobec osób z chorobą psychiczną jest możliwe postępowanie lecznicze bez ich zgody). Przyczyną stanów zaliczanych do choroby psychicznej mogą być: choroby, uszkodzenia lub dysfunkcje mózgu, wpływ substancji psychoaktywnych, czasem szczególne okoliczności wyzwalające stres, który przekracza zdolności przystosowawcze osoby, w wielu przypadkach ostateczne przyczyny choroby psychicznej pozostają niejasne. Kwalifikowanie pewnych zaburzeń jako choroba psychiczna wiąże się często ze stereotypami i uprzedzeniami, dlatego coraz częściej postuluje się rezygnację z użycia tego określenia i poprzestanie na mniej obciążającym, pozbawionym negatywnych konotacji określeniu: zaburzenia psychiczne”. Znacznie węższą definicję choroby psychicznej podaje polski Wielki słownik medyczny, mianowicie jest to (cyt.): „termin zbiorczy obejmujący wszelkie zaburzenia typu psychotycznego, tzn. takie, w których występują objawy psychotyczne (omamy, urojenia, ciężkie zaburzenia nastroju, emocji i in.). W węższym znaczeniu tego terminu choroba psychiczna jest synonimem psychozy. Jest to zaburzenie psychiczne w znacznym stopniu ograniczające wgląd, czyli poczucie choroby, zdolność radzenia sobie ze zwykłymi wymaganiami życia lub utrzymania właściwego kontaktu z rzeczywistością. Obraz kliniczny psychozy charakteryzuje się jakościowymi zmia- nami chorobliwymi w zakresie myślenia, intelektu, świadomości, postrzegania, uczuć, napędu psychoruchowego i innych funkcji psychicznych, prowadzącymi niekiedy do znacznych zaburzeń zachowania w środowisku społecznym”. W Leksykonie psychiatrii termin: „zaburzenia psychiczne” (mental disorders) oznacza „ogół zaburzeń czynności psychicznych i zachowania, które są przedmiotem zainteresowania (diagnostyka, leczenie, profilaktyka, badania etiologii i patogenezy) psychiatrii klinicznej. Zaburzenia psychiczne można podzielić tradycyjnie na zaburzenia psychotyczne, czyli psychozy (psychoses), tzn. stany chorobowe, w których występują urojenia, omamy, zaburzenia świadomości, duże zaburzenia emocji i nastroju łączące się z zaburzeniami myślenia i aktywno¬ści złożonej, oraz zaburzenia niepsychotyczne obejmujące: nerwice i in. zaburzenia typu nerwicowego (np. reakcje adaptacyjne), część zaburzeń psychosomatycznych, upośledzenie umysłowe, większość zespołów organicznych, zaburzenia osobowości, uzależnienia od alkoholu i in. substancji, niektóre dewiacje seksualne. Podział ten nie jest ścisły, w przebiegu bowiem niektórych zaburzeń niepsychotycznych, np. zespołów organicznych lub uzależ¬nień, mogą pojawić się objawy psychotyczne (np. zaburzenia świadomości). Włączanie niektórych zaburzeń osobowości i dewiacji seksualnych do grupy zaburzeń psychicznych jest sporne, część z nich jest w istocie wariantem normy”. W wyszukiwarce internetowej Google, we wstępie do haseł dotyczących definicji „mental illness/disease”, podano aż 14 zwięzłych definicji tego terminu, część różni się w sposób istotny. Sieradzan w rozdziale „Szaleństwo i anormalność na tle zdrowia psychicznego i normalności” wymienia (na podstawie danych z piśmiennictwa) ponad 100 definicji zdrowia psychicznego, 50 przejawów „normalności” oraz 24 definicje choroby psychicznej. Chociaż część przytoczonych „definicji” to w istocie przejawy (objawy) zaburzeń psychicznych, nie zaś definicje w sensie ścisłym – zestawienia opracowane przez autora dobitnie wskazują na chaos w terminologii dotyczącej podstawowych pojęć, którymi posługuje się psychiatria. Interesującą, chociaż dyskusyjną i prawdopodobnie trudną do zaakceptowania przez klinicystów, próbę zdefiniowania „choroby psychicznej” przedstawił J. Hartman: „Choroby psychiczne to takie choroby duchowe, w których trwale lub okresowo, całkowicie lub w znacznym stopniu zanika świadomość choroby i krytycyzmu i to pomimo zachowania zadowalającej inteligencji”. Autor stwierdza: „Musimy jasno uznać chorobę psychiczną za rzeczywiste i dominujące zło, ale też nie określać leczenia jako prostego interwencyjnego rugowania zła z duszy pacjenta, lecz jako pomoc w wewnętrznym procesie, w którym pacjent sam walczy ze swym cierpieniem. Cel definicji choroby psychicznej propagowanej przez psychiatrów powinien być moralno-propagandowy. Definicja powinna wspierać bardzo wątły status społeczny chorych, zabezpieczać ich przed agresją i – co nie mniej ważne – wspierać autorytet polityczny środowiska psychiatrycznego oraz zdolność pozyskiwania środków na badanie i leczenie. Jednakowoż definicja powinna być zarazem rzetelna i mieć walor porządkujący stan poznania”. Analiza piśmiennictwa oraz wydarzeń w psychiatrii na przestrzeni minionych wieków wskazuje, że termin diagnostyczny „choroba psychiczna”, chociaż odegrał pozytywną rolę w rozwoju wiedzy o zaburzeniach psychicznych i pozycji psychiatrii jako działu medycyny klinicznej – w miarę upływu czasu stał się pojęciem anachronicznym. Ponieważ jego treść ani granice nigdy nie były w sposób poprawny określone, zaczął służyć do maskowania niewiedzy o przyczynach zaburzeń psychicznych. Bywał nadużywany do celów niezgodnych z jego pierwotnym przeznaczeniem, wykorzystywany do „etykietowania” osób, których zachowanie nie mieściło się w akceptowanych dla danej społeczności konwencjach, niekiedy przyczyniał się do społecznego wykluczania tych osób. Okoliczności te stały się przyczyną zrezygnowania z terminu „choroba psychiczna” we współczesnych systemach diagnostyczno-klasyfikacyjnych zaburzeń psychicznych (DSM-IV, ICD-10). Utrzymywanie określenia „choroba psychiczna” i jego pochodnych: „chory psychicznie”, „osoba chora psychicznie” w polskim prawodawstwie jest anachronizmem, który może być przyczyną poważnych nieporozumień oraz nadużyć. Sądzę, że terminy te powinny zniknąć z polskiego prawodawstwa, w tym z Ustawy o ochronie zdrowia psychicznego. Należy je zastąpić określeniami adekwatnymi do celów regulacji prawnych, ale również zgodnymi ze współczesną terminologią psychiatryczną. Należy przy tym mieć na uwadze słowa Rafała Radziwiłłowicza, wypowiedziane na I Zjeździe Neurologów, Psychiatrów i Psychologów Polskich w 1909 r. : „Ustalenie terminologii w każdej dziedzinie wiedzy jest rzeczą nader zawiłą i wymagającą wielkiej ostrożności i oględności w postępowaniu. Nową nazwę ukuć łatwo, ale wcielić ją w życie, skłonić pracowników naukowych, ażeby przyjęli, nieraz jest bardzo trudno”. ( publikacja Stanisław Pużyński )