Konsumenci stale jedzą i piją więcej, gdy mają serwowane duże porcje. Nowy program polityki walki z otyłością sugeruje, ze istnieje pilna potrzeba interwencji w strategiach, które pomogą w zmniejszeniu wielkości porcji, aby pomóc w walce z otyłością.
Dr Theresa Marteau, dyrektor Wydziału do Badań nad Zdrowiem i Zachowaniem na Uniwersytecie w Cambridge w Wielkiej Brytanii, i jej współpracownicy zwracają uwagę, że przyczyny otyłości są złożone, ale nadmierna spożywanie pokarmów i słodkich napojów jest najbliższą krytyczną determinantą, napędzaną częściowo przez zbyt duże porcje.
"Nasz ostatni przegląd Cochrane’a pokazuje, że ludzie skłonni są do spożywania nadmiernych ilości jedzenia oraz napojów bezalkoholowych w sytuacji, gdy oferowana żywność serwowana jest w większych porcjach (np. porcje XXL), paczkach czy większej zastawie stołowej (kubki, talerze i szklanki)" piszą Dr Marteau i jej współpracownicy.
"A skala tego efektu sugeruje, że eliminacja większych porcji z diety mogłaby zredukować średnie dzienne spożycie kalorii o 12% do 15% wśród dorosłych osób w Wielkiej Brytanii i od 22% do 29% wśród dorosłych Amerykanów."
Strategia „zmniejszenie wielkości porcji”
Wciąż pozostaje pytanie, w jaki sposób zmniejszyć wielkość porcji, zwłaszcza w fast-foodach, gdzie ich rozmiar przekracza wszelkie granice. Wystarczy poprosić sprzedawców, sugeruje doktor Janet Schwartz z Uniwersytetu Tulane Freeman School of Business, Nowy Orlean, Luizjana.
Dr Schwartz brała udziału w opublikowany wcześniej badaniu(Health Aff. 2012; 31:. 399-407), w którym kelnerzy po prostu pytali klientów, czy życzą sobie zmniejszone porcje trzech prostych dań serwowanych w chińskiej restauracji typu fast-food.
"W konsekwencji okazało się, że od 14% do 33% klientów przyjęło ofertę zmniejszenia porcji i czynili to niezależnie od tego, czy dostawali 25% zniżkę czy też nie.”
"Brzmi to nieco sprzecznie z intuicją, ponieważ myślimy o konsumentach fast-food’ów, jak o tych „ceniących sobie wielkość” - są tam, aby dostać jak najwięcej żywności jak to tylko możliwe," powiedziała doktor Schwartz.
"Ale ludzie zdają sobie sprawę, że porcje są zbyt duże, więc jeśli tylko zaproponowałbyś im mniejsze porcje, myślę, że pewien odsetek klientów będzie naprawdę zadowolony z tej odmiany i tym chętniej przyjdą do restauracji typu fast-food”
W swoim artykule dr Marteau i jego współpracownicy przyznają, że istnieją przeszkody w ograniczaniu wielkości porcji, jednak proponują wiele sposobów, które mogą stanowić początek w zmniejszeniu tego problemu:
- Stworzenie domyślnych mniejszych rozmiarów jedzenia i picia o dużej wartości energetycznej.
- Zmniejszenie dostępności większych porcji i opakowań dla żywności i napojów oraz zwiększenie dostępności mniejszych porcji i mniejszych opakowań.
- Stworzenie mniejszej zastawy stołowej, jako regularny model w jadłodajniach samoobsługowych, także dla naczyń do jedzenia i picia używanych w restauracjach.
- Ograniczenie praktyk marketingowych, które zachęcają konsumentów do zakupu większych porcji i pakietów, ponieważ kosztują mniej niż mniejsze.
Czy już czas na zmianę mentalności typu "Wyczyść swój talerz”?
Dr Schwartz mówi, że poprzednie próby mające na celu zahamowanie apetytu ludzi, po prostu nie działały, więc nacisk na ograniczenie wielkości porcji jest właściwą drogą.
"Mieliśmy etykiety z informacją o wartości odżywczej na żywności od dekad i od lat etykiety kaloryczne z informacją o posiłkach serwowanych w restauracjach, ale nie zauważyliśmy większego wpływu tych działań na liczbę kalorii, które były podawane, czy konsumowane" zauważyła.
Głównym problemem jest to, że wiedza na temat ile kalorii zawiera pożywienie nie pomaga w samokontroli, która jest konieczna, aby ludzie spożywali ich mniej, jak podkreśla dr Schwartz.
"Niezależnie od tego, jak dużo jedzenia ludzie mieli nakładane na talerz na początku, zawsze pozostawiali na nim minimalną resztkę - co oznacza, że obie grupy w naszym badaniu zjadły prawie wszystko, co zostało im podane", wspomina.
"Inne badania wykazały, że w szczególności Amerykanie nie czują się syci do póki ich talerze nie są puste, więc jedzą dopóki jedzenie zniknie". Dodała ona również, że jest to bardzo trudne, aby zmienić nawyki żywieniowe ludzi.
"Musimy, więc zacząć myśleć o innych sposobów, którymi możemy skłonić ludzi, żeby regulowali liczbę spożywanych przez siebie kalorii i jednym z takich sposobów jest rozpoczęcie od nieco mniejszych porcji".
Źródło: medscape.com
Komentarze
[ z 9]
Po raz kolejny okazuje się, że w przysłowiach jest sporo prawdy: "śniadanie zjedz sam, obiadem podziel się z przyjacielem, a kolację oddaj wrogowi" - pora się do tego zastosować.
Zmniejszyć ilość spożywanych porcji ma pomóc w kontrolowaniu wagi, i to ma być odkrycie? Przecież oczywistym jest, że ograniczenie ilości spożywanych produktów, a co za tym idzie ilości spożywanych kalorii musi wpłynąć na redukcję masy ciała! Dodatkowe kilogramy nie biorą się z niczego.
Z całym szacunkiem, ale nie uważam, żeby ograniczenie ilości spożywanych pokarmów miało w tak oczywisty sposób przyczynić się do utraty zbędnych kilogramów. Widziałam już na przykład wegetarian którzy utrzymywali atrakcyjną, smukłą sylwetkę jedząc dziennie po kilka kilogramów warzyw czy owoców, widziałam też osoby które jadły dziennie często, małe posiłki, ale obfitujące w cukry proste, tłuszcze nasycone w tym trans. Nie widzę możliwości, aby takie osoby mogły schudnąć tylko dzięki ograniczeniu ilości pokarmu przyjmowanego w trakcie jednego posiłku. Nie wydaje mi się też, aby można było zapomnieć przy tym o istotności składu, ilości substancji odżywczych, czy witamin.
Drogie Panie, z całą śmiałością mogę obu przyznać rację, jednak po zapoznaniu się z treścią artykułu chciałbym wspomnieć, iż nie można nie zauważyć, że autorzy niniejszego tekstu skupiają swoją uwagę na zupełnie innym problemie jakim jest spożywanie posiłków w ilościach nadmiernych, ale raczej nie przez wrodzone łakomstwo konsumentów, a poprzez podstępne chwyty marketingowe. Wystarczy spojrzeć na karty dać popularnych fast-foodów typu McDonald, KFC, czy liczne pizzerie i wiele innych. Proponuje się ludziom produkty tańsze o ile zakupią je w zestawie z dodatkową (jakże nie zdrową!) coca-colą, czy innymi produktami, które, gdyby mieli za nie zapłacić, nawet nie zwróciłyby ich uwagi. Jako kolejny chwyt opracowany przez marketingowców proponuje się za niewielką dodatkową opłatę powiększenie zestawu. A nawet jeśli nie, to często różnica między ceną produktu w rozmiarze największym, a tym najmniejszym jest bardzo nie wielka i wydaje się, że zakup produktu w wersji small po prostu się nie opłaca. I tak tworzy się rzesze konsumentów którzy najedliby się kanapką, ale zamiast tylko jednego produktu wybierają dodatkowo frytki, dużą colę i ciastko na deser, które pani za kasą poda z szerokim uśmiechem i jeszcze pewnie pytaniem czy za kilka dodatkowych miedziaków nie powiększyć zestawu o kilka dodatkowych frytek. A my, uważając się za ludzi rozumnych dajemy się tak manipulować przez gigantyczne koncerny zarabiające na naszej naiwności, albo raczej ignorancji, pazerności i łakomstwie.
A problem jest bardziej złożony i nie można go ograniczać tylko do kwestii pieniędzy i kalorii z pojedynczego posiłku. Z pewnością słyszeli Państwo o czymś takim jak nutriepigenomika. W naszej puli genów, nawet jeśli utrzymujemy wagę ciała w normie i nie mamy kłopotów z przybieraniem na wadze, istnieją geny które poprzez metylacje w odpowiednich regionach pozostają uśpione. Uśpienie to udaje nam się utrzymać dzięki zdrowemu trybowi życia, czyli regularnego podejmowania aktywności fizycznej, zbilansowanej diecie, ruchowi na świeżym powietrzu. Jednak kiedy zaczynamy ten schemat zaburzać, zaczynami objadać się, do tego często produktami z wysokim indeksem glikemicznym, które kuszą nas właśnie w fast-foodach ale i na półkach sklepowych, reklamach. Właściwie na każdym kroku,. Takie pokarmy powodują po spożyciu wyrzut dużych ilości insuliny, z kolei insulina transportując cukier do komórek, powoduje, że po pewnym czasie następuje gwałtowny spadek jego poziomu we krwi. W ten sposób chociaż przed chwilą spożywaliśmy posiłek, teraz znów czujemy się głodni. I jak nie odmówić sobie jeszcze jednej frytki, jeszcze jednego ciasteczka, skoro i tak kupiliśmy je w największym zestawie. Nie mogą się przecież zmarnować. A żołądek jako mięsień, jest jak najbardziej rozciągliwy. Przyzwyczajamy się do objadania i z posiłku na posiłek coraz większe ilości pokarmu stają się dla Nas nie tylko normą, ale koniecznością. Wpadamy w błędne koło z którego ciężko jest wypaść, a przy tym nasze geny ulegają modyfikacją i komórki odbierając sygnał do magazynowania energii w postaci tłuszczu. Kiedy natomiast przekroczymy pewną barierę organizm nabiera insulino-oporności, a stąd już tylko krok do cukrzycy insulinoniezależnej o której z pewnością wszyscy Państwo obecni na forum jako pracownicy branży medycznej dobrze wiedzą z czym się wiąże. Chciałbym jeszcze tylko wspomnieć, odnoście nutriepigenomiki, szczególnie jeśli będziemy mieć pod swoją opieką pacjentów otyłych, iż możliwe są również modyfikacje zachodzące w drugą stronę. Otóż, istnieją badania pokazujące, ze nawet osoby odciążone odnalezionymi i zmapowanymi genami odpowiedzialnymi za tendencje do otyłości mogą mieć wpływ na ich wyciszenie. Aby to osiągnąć podobno wystarczy zalecić pacjentowi codzienne spacery w szybkim tempie. Najważniejsze, aby podczas takiego spaceru wykonano nie mniej niż dziesięć tysięcy kroków. Nie jest to wprawdzie mało, ale stawka jest wysoka i może warto, przynajmniej tych z BMI większym nić prawidłowe, a szczególnie powyżej trzydziestu, zachęcić, zaznaczając iż może ich to uchronić od wielu chorób związanych z otyłością jak nadciśnienie, cukrzyca, choroby serca, a w szczególności zawał.
Jasne, szczególnie, że taki spacer wcale nie musi być nudny. Wystarczy zrezygnować nie raz z samochodu w drodze na zakupy czy po pracy, albo po prostu słuchawki na uszy, odtwarzacz w kieszeń i przed siebie. Mnie samą nudzi słuchanie muzyki w trakcie spacerów, ale wtedy wyszukuję w internecie ciekawych audiobooków albo odtwarzam sobie z telefonu ciekawe wykłady czy doniesienia ze świata medycyny. Czas mija szybko, przyjemnie, a przede wszystkim zdrowo!
Racja, natknęłam się kiedyś na badania w których młodego wysportowanego mężczyzne osiągającego sukcesy w kulturystyce przekonano, aby przez 6 tygodni żywił się tylko i wyłącznie w restauracji pana mc donalda. Chłopak który przed rozpoczęciem eksperymentu był całkowicie zdrowym młodym mężczyzną na jego zakończenie zaczął mieć wprawdzie lekko, ale jednak podwyższone ciśnienie, pogroszyły mu się znacznie parametry w badaniach morfologii krwi i w znaczącym jak dla wyczynowego sportowca oczywiście, stopniu spadła jego wydolność w czasie próby wysiłkowej na ergonometrze. Sam skarżył się na osłabienie, bezsenność. Miał problemy z zasypianiem oraz budził się z uczuciem nie wyspania nawet po dłuższym wypoczynku. Przestał mieć chęć do wysiłku, za to skoki w poziomie insuliny sprawiały, że o wiele częściej niż zwykle w ciągu dnia odczuwał głód. Poza tym znacznie przytył, nie chcę teraz skłamać bo nie pamiętam dokładnie, ale chyba przybyło mu ponad dziesięć kilogramów, przy czym głównie w postaci tkanki tłuszczowej. Słyszałam też kiedyś o człowieku który zaskarżył firmę, że przez jej nie zdrowe produkty przybrał na wadze i podupadł na zdrowiu, jednak nie znam finału, myślę, że mógł wygrać ale zostało to zatajone. Może stąd teraz na odwrocie kart tabele kaloryczne z informacją o wszystkim wyszczególnionych w karcie dań produktach?
Tabele kaloryczne, a także informacje odnoście wartości odżywczych zawartych w sprzedawanych produktach zostały wprowadzone odgórnie. Jeśli się nie mylę, nakaz taki na większą część producentów narzuciła Unia Europejska.
Na znanym i popularnym serwisie podyplomowym wynalazłam fajne treści o postępowaniu w otyłości dorosłych. Podstawowym elementem programu redukcji masy ciała jest edukacja w zakresie zdrowej diety i właściwych nawyków żywieniowych. Diety komercyjne i specjalne programy żywieniowe (w tym diety bez ograniczeń ilościowych, diety o bardzo niskiej kaloryczności, o niskim indeksie glikemicznym, wysokoproteinowe, oparte na gotowych posiłkach) zyskały w ostatnim czasie dużą popularność i akceptację. Taka terapia zwykle przynosi efekty, ale krótkotrwałe. Programy dietetyczne oparte na znacznym ograniczeniu kalorii lub istotnych modyfikacjach żywienia bez odpowiedniego monitorowania mogą wyrządzić wiele szkód zdrowotnych. Długotrwałe przestrzeganie diety o nieznacznej redukcji kalorii jest skuteczniejsze niż restrykcyjna dieta oparta na zasadzie „wszystko albo nic”, której towarzyszy efekt jo-jo. Dla zrównoważenia bilansu energetycznego równie ważny jak ograniczenie kalorii w diecie jest wzrost ich zużycia poprzez zwiększenie aktywności fizycznej, co ma ogromne znaczenie, może bowiem korzystnie wpłynąć na choroby towarzyszące otyłości. Pacjentów należy edukować, żeby zdawalisobie sprawę, że większe znaczenie ma aktywność fizyczna niż koncentrowanie się na swojej wadze czy rozmiarze ubrań. Zalecana jest aktywność o umiarkowanej intensywności 30 minut dziennie lub 45-60 minut 3 razy w tygodniu. Powszechnym problemem w postępowaniu zakładającym modyfikację stylu życia jest przestrzeganie zaleceń. Terapia behawioralna oparta na samokontroli, prowadzeniu raportów, rozwiązywaniu problemów, motywacji zachowań, kontroli bodźców, kontroli stresu, wsparciu społecznym, restrukturyzacji poznawczej, w połączeniu z modyfikacją stylu życia, leczeniem zachowawczym lub chirurgicznym, może poprawić wyniki terapii. Pacjenci z jasno zdefiniowanymi zaburzeniami odżywiania (bulimia, zespół gwałtownego objadania się) powinni być leczeni przez psychologów, gdyż często wymagają długotrwałej, zindywidualizowanej terapii poznawczo-behawioralnej, każdy program redukcji masy ciała powinien jednak zawierać elementy modyfikacji zachowań. Farmakoterapię należy stosować tylko w połączeniu z modyfikacją stylu życia, a jej efekty ciągle monitorować. W leczeniu otyłości do długotrwałego stosowania zarejestrowane są dwa leki – orlistat isibutramina. [Obecnie jedynym zarejestrowanym i dopuszczonym w Europie lekiem tego typu jest orlistat. Artykuł powstał w 2009 r. W styczniu 2010 r. EMEA (European Medicines Agency) na podstawie doniesień z badania klinicznego SCOUT zaleciła wycofanie sibutraminy, a w marcu wycofano rejestrację. Sibutramina nadal jest zarejestrowana przez FDA i dopuszczona do obrotu w USA, z zastrzeżeniem, że jest bezwzględnie przeciwwskazana u pacjentów z chorobami układu krążenia w wywiadzie. Końcowe wnioski z badania SCOUT opublikowano na początku września 2010 r. i mimo że są one łagodniejsze w swojej wymowie niż te, które doprowadziły do wycofania sibutraminy w Europie, 15 września 2010 panel ekspertów doradzających FDA wyraził opinię, że lek powinien być dostępny dla pacjentów tylko w bardzo ograniczonym zakresie albo w ogóle wycofany – przyp. red.] Orlistat (dostępny na receptę w dawce 3 × 120 mg/24h oraz bez recepty w dawce 3 × 60 mg/24h) zmniejsza aktywność trzustkowych i jelitowych lipaz, ograniczając wchłanianie ok. 30% dostarczanych dziennie z pokarmem triglicerydów. Leku nie powinny stosować osoby z przewlekłym zespołem złego wchłaniania lub cholestazą. Poza tym znaczący odsetek pacjentów nie toleruje go z powodu działań niepożądanych ze strony przewodu pokarmowego. W połączeniu z modyfikacją diety i stylu życia orlistat powodował redukcję masy ciała średnio o 3,5 kg w porównaniu z placebo; 5% redukcję masy ciała osiągało 58% osób stosujących orlistat (32% osób w grupie stosującej tylko modyfikację stylu życia), a 10% redukcję masy ciała 39% osób stosujących ten lek. Orlistat w niewielkim stopniu zmniejsza stężenie cholesterolu i obniża ciśnienie tętnicze, może poprawiać także kontrolę glikemii u chorych na cukrzycę oraz spowalniać rozwój cukrzycy u osób z nieprawidłową tolerancją glukozy.Aktualne badania wskazują, że lek ten można stosować przez 48 miesięcy, nie powinien on być natomiast zalecany w celu podtrzymywania redukcji masy ciała, gdyż po jego odstawieniu należy się liczyć z ponownym jej przyrostem. Sibutramina jest działającym ośrodkowo inhibitorem zwrotnego wychwytu serotoniny i noradrenaliny (stosowanym w dawce 10 mg/24h lub w przypadku braku zmniejszenia masy ciała o >2 kg w pierwszych 4 tygodniach leczenia – w dawce 15 mg/24h). Lek zmniejsza spożycie pokarmów poprzez wzmocnienie naturalnie występujących mechanizmów sytości. Nie powinien być stosowany u pacjentów z ciężkim uszkodzeniem wątroby lub nerek, z zaburzeniami odżywiania, chorobami psychicznymi, chorobami naczyń, niewydolnością serca, niekontrolowanym nadciśnieniem tętniczym, arytmią, nadczynnością tarczycy ani w połączeniu z lekami przeciwdepresyjnymi i przeciwpsychotycznymi. Ciśnienie tętnicze i częstość rytmu serca należy monitorować przez pierwsze 3 miesiące terapii co 2 tygodnie, a później okresowo. Jeśli stwierdzi się trwały wzrost wartości ciśnienia skurczowego lub rozkurczowego o 10 mmHg lub przyrost częstości akcji serca o 10/min, lek należy odstawić. W połączeniu z modyfikacją stylu życia stosowanie sibutraminy w dawce 10 mg/24h powodowało po 24 tygodniach redukcję masy ciała średnio o 6,1%, a w dawce 15 mg o 7,4% (v. 1,2% w grupie placebo).Zaleca się prowadzenie terapii przez 12 miesięcy, ale aktualne badania wskazują na możliwość jej stosowania do 2 lat. Sibutramina wydaje się wpływać korzystnie na stężenia lipidów (zwiększa stężenie cholesterolu HDL i zmniejsza stężenie triglicerydów), poprawia też kontrolę glikemii u chorych na cukrzycę. Oczekiwane są wyniki zaplanowanego na 4 lata badania klinicznego SCOUT , mającego potwierdzić możliwość długotrwałego przyjmowania leku oraz stosowania go u osób z chorobami sercowo-naczyniowymi. [Badanie SCOUT już się zakończyło. Doniesienia zostały przedstawione 2 września 2010 r. w „New England Journal of Medicine”. U pacjentów, którzy przed włączeniem sibutraminy mieli rozpoznaną chorobę układu krążenia, zaobserwowano zwiększone ryzyko zawału mięśnia sercowego oraz udaru – niezakończonych zgonem – ale nie zanotowano zwiększonego ogólnego ryzyka zgonu – przyp. red.] Selektywny antagonista receptorów kanabinoidowych CB1 – rimonabant – został wycofany, ponieważ zwiększał ryzyko zaburzeń psychicznych. [Rimonabant był jedynym lekiem z tej grupy. Był zarejestrowany przez EMEA i obecny na rynku europejskim od 2006 r., nigdy natomiast nie był dopuszczony przez FDA w USA. Do niedawna chirurgiczne leczenie otyłości nie było powszechnie stosowane z powodu obaw związanych z ryzykiem powikłań, w tym zgonu, potrzeby intensywnej opieki pooperacyjnej, braku danych dotyczących odległych wyników operacji i jej bezpieczeństwa oraz wysokich kosztów. Ostatnie lata przyniosły ogromną zmianę. Zastosowanie małoinwazyjnych laparoskopowych metod chirurgicznych znacząco ograniczyło liczbę powikłań okołooperacyjnych. Wyniki badań wskazują, że chirurgiczne metody leczenia otyłości wiążą się z mniejszą liczbą powikłań i zgonów w porównaniu z leczeniem zachowawczym. Są one również bardziej zasadne ekonomicznie, gdy ocenia się je pod względem efektywności kosztów. Istotna jest kwalifikacja do nich tych pacjentów, którzy mogą odnieść największe korzyści z leczenia operacyjnego. Obecnie NICE (National Institute for Health and Clinical Excellence) zaleca stosowanie chirurgicznych metod leczenia otyłości u osób z BMI >40 kg/m2 (>35 kg/m2 w przypadku współistnienia poważnych chorób), jeśli inne sposoby okazały się nieskuteczne, lub jako leczenie pierwszego rzutu u osób z BMI >50 kg/m2. W Wielkiej Brytanii w wielu sytuacjach przy kwalifikowaniu danego pacjenta, ze względu na ograniczoną dostępność metod leczenia i możliwości ośrodków chirurgicznych, stosuje się jednak zmodyfikowane kryteria (wyższe progi). Zabiegi chirurgiczne stosowane w leczeniu otyłości można podzielić na zabiegi zmniejszające wchłanianie spożytego pokarmu i procedury oparte na mechanizmach restrykcyjnych. Te pierwsze sprzyjają większej redukcji masy ciała, ale kosztem większej liczby powikłań i zgonów. Znacząca poprawa metaboliczna wskutek zastosowania zabiegów zmniejszających wchłanianie przewyższa jednak ryzyko z nimi związane u pacjentów ze znaczną otyłością oraz u chorych z poważnymi schorzeniami współistniejącymi. Wyniki badań potwierdzają długotrwałą utratę masy ciała (do 15 lat) wraz z towarzyszącą remisją lub poprawą przebiegu cukrzycy, dyslipidemii, obturacyjnego bezdechu sennego, zmniejszeniem ryzyka rozwoju nowotworu złośliwego, polepszeniem czynności układów oddechowego i krążenia, płodności, sprawności ruchowej, funkcjonowania psychospołecznego oraz jakości życia. Przyszłość leczenia otyłości Postępy w zakresie badań genetycznych, modeli zwierzęcych otyłości, funkcjonalnego obrazowania ośrodkowego układu nerwowego pozwalają pogłębić naszą wiedzę o patofizjologii otyłości i regulacji apetytu. Opracowywane są nowe leki, m.in. substancje działające ośrodkowo, takie jak selektywne inhibitory zwrotnego wychwytu serotoniny, noradrenaliny i dopaminy (np. tezofenzyna ), selektywni agoniści receptorów serotoninowych, antagoniści neuropeptydu Y, agoniści receptorów melanokortynowych, a także terapie skojarzone z analogami obwodowych sygnałów sytości, takimi jak amylina, peptyd YY, peptyd glukagonopodobny typu 1 (GLP-1), co znacząco poprawi możliwości leczenia zachowawczego. Nowe zabiegi chirurgiczne (np. gastrektomia mankietowa i interpozycja jelita krętego) oraz udoskonalone techniki operacyjne (np. zabiegi z wykorzystaniem robotów) poprawią skuteczność i bezpieczeństwo leczenia operacyjnego. Zabiegi chirurgii endoskopowej wykonywane z dostępu przez naturalne otwory ciała pozwolą zachować korzyści zabiegów bariatrycznych przy znacznie zmniejszonym ryzyku. Endoskopowe zabiegi o charakterze restrykcyjnym, takie jak umieszczenie balonów, fragmentacja przestrzeni żołądka, zabiegi zmniejszające wchłanianie (umieszczenie protezy dwunastniczo-czczej), są już w trakcie badań, a ich wstępne wyniki są zachęcające.