Na alergie i choroby o podłożu alergicznym cierpi około 12 mln Polaków. Tylko niewielki odsetek poddaje się jednak odczulaniu, czyli swoistej immunoterapii alergenowej, która jest tu jedyną przyczynową metodą leczenia. Lekarze podkreślają, że im wcześniej zostanie rozpoczęte leczenie, tym większa szansa na zapobieżenie rozwojowi cięższych chorób o podłożu alergicznym, jak np. astma. Najwygodniejsze dla pacjentów jest odczulanie doustne w formie kropli lub tabletek podawanych pod język, które można stosować samodzielnie w domu, jednak ta metoda leczenia nie jest objęta w Polsce refundacją. Alergolodzy wskazują, że sfinansowanie jej przez NFZ skłoniłoby do odczulania większą liczbę alergików.
– Alergiczny nieżyt nosa jest najczęstszą alergiczną chorobą w naszej populacji i cierpi na niego około 1/3 społeczeństwa. Jest to głównie choroba ludzi młodych i dzieci w wieku szkolnym – wskazuje w rozmowie z agencją Newseria Biznes prof. dr hab. n. med. Marek Kulus, prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego, kierownik Kliniki Pneumonologii i Alergologii Wieku Dziecięcego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Osoby chore na alergiczny nieżyt nosa, jeżeli nie jest on właściwie leczony, mają skłonność do rozwijania astmy.
Choroby alergiczne są określane mianem epidemii XXI wieku. Według WHO zajmują już trzecią pozycję na liście najczęstszych chorób przewlekłych. Skłonność do nich jest dziedziczna, ale do lawinowego wzrostu zachorowań przyczyniają się też czynniki środowiskowe i cywilizacyjne, takie jak dym papierosowy, środki chemiczne czy smog. Jednak do rozwoju alergii doprowadza najczęściej długotrwała ekspozycja na duże stężenia silnych alergenów, jakimi są np. roztocza kurzu domowego czy sierść zwierząt domowych (pies, kot). Według danych NFZ w Polsce na alergie cierpi w sumie około 12 mln osób, z których 8 mln dotkniętych jest alergicznym nieżytem nosa, a ponad 4 mln walczy z astmą o podłożu alergicznym.
Objawami alergii są przede wszystkim uporczywy katar i niedrożność nosa, świąd, łzawienie i pieczenie oczu, zaczerwienienie spojówek, kichanie, świszczący oddech, duszności i kaszel.
– Alergiczny nieżyt nosa wiąże się przede wszystkim z objawami obejmującymi wyciek z nosa. To jest wodnisty, cieknący katar, który czasami jest trudny do zatrzymania. Dochodzi też do obrzęku błony śluzowej, więc nos staje się niedrożny i stąd często bierze się oddychanie przez usta. Pojawia się też świąd oczu, ponieważ z nosem powiązane są spojówki. W nocy, kiedy ta wydzielina spływa, często dołącza kaszel – wyjaśnia prof. Marek Kulus.
Niektóre z objawów mogą mylnie przypominać symptomy towarzyszące COVID-19.
– Alergia pyłkowa manifestuje się przede wszystkim napadowym kichaniem, wodnistą wydzieliną z nosa, objawami spojówkowymi. Niekiedy może towarzyszyć jej kaszel, ale przebiega bezgorączkowo. W przypadku COVID-19, przynajmniej u dzieci, dominują objawy w postaci gorączki. Pozostałe symptomy mogą być różne, bo tak naprawdę my dopiero uczymy się tej choroby – mówi dr hab. n. med. Ewa Cichocka-Jarosz, alergolog z Kliniki Chorób Dzieci Katedry Pediatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Collegium Medicum w Krakowie.
.... ZOBACZ RÓWNIEŻ: |
Co istotne, nierozpoznana albo niewłaściwie leczona alergia nie tylko przeszkadza i utrudnia życie chorym, ale może też prowadzić do rozwoju ciężkich schorzeń – takich jak astma oskrzelowa czy POChP (przewlekła obturacyjna choroba płuc), które mogą skończyć się nawet śmiercią.
Alergię zwykle leczy się farmakologicznie, a alergolodzy mają do wyboru szeroki wachlarz farmaceutyków. Jednak te łagodzą tylko objawy alergii i nie zwalczają jej przyczyny.
– Zaczynamy od leczenia farmakologicznego, ale to jest leczenie objawowe, które tylko łagodzi objawy choroby. Stosujemy leki przeciwhistaminowe, donosowe glikokortykosteroidy. To leczenie jest dość efektywne, ale nie sięga podłoża problemu, dlatego że alergiczny nieżyt nosa to jest zapalenie alergiczne. Jedyną metodą przyczynową, która może przestroić nasz układ odpornościowy i zapobiec występowaniu objawów alergicznego nieżytu nosa, jest immunoterapia – mówi prezydent Polskiego Towarzystwa Alergologicznego.
Immunoterapia alergenowa, popularnie nazywana odczulaniem, jest w tej chwili jedyną metodą leczenia alergii, która zwalcza jej przyczynę. Polega na podawaniu pacjentowi niewielkich dawek alergenów, na które z czasem organizm uzyskuje tolerancję. To metoda stosowana od lat i bezpieczna, można ją stosować nawet u dzieci po ukończeniu piątego roku życia.
– Im wcześniej podana, tym lepiej, dlatego że jest to jedna z metod przerwania marszu alergicznego, dzięki czemu choroby alergiczne nie będą po sobie następować – mówi prof. Marek Kulus.
– Odpowiedź na pytanie, kiedy rozpoczynać immunoterapię, jest uzależniona od tego, o jakim alergenie mówimy. W przypadku alergenów sezonowych, czyli pyłku traw czy pyłku brzozy, najlepiej rozpoczynać nawet cztery miesiące przed pyleniem lub bezpośrednio po okresie zakończenia pylenia. Natomiast w przypadku alergenów roztoczy, które są całoroczne, możemy w zasadzie rozpoczynać immunoterapię w dowolnym okresie roku, aczkolwiek staramy się, żeby to nie było np. w sezonie grzewczym, kiedy ekspozycja na roztocze może być większa – dodaje dr Ewa Cichocka-Jarosz.
Immunoterapia zwykle trwa od trzech do pięciu lat. Jednak lekarze podkreślają, że w porównaniu z leczeniem farmakologicznym – które tylko łagodzi objawy i trzeba je stosować przez całe życie – jest to czas relatywnie krótki.
– Bardzo istotne jest kontynuowanie terapii. To nie jest takie leczenie, które można sobie samemu odstawić i później ponownie rozpocząć. To pewna umowa pomiędzy pacjentem a lekarzem, że rozpoczynamy poważne działania, które są długofalowe i które powinniśmy kontynuować odpowiednio długo. Pacjenci powinni być odpowiednio zmotywowani do takiej decyzji. Jeżeli widzimy, że nie są jeszcze zdecydowani, wtedy nasze działania powinny być ukierunkowane na to, aby udowodnić im, że jest to najlepsza metoda – mówi prof. Marek Kulus.
Immunoterapia może być podawana pacjentowi w dwóch formach: zastrzyków albo doustnie, jako tabletki lub krople stosowane podjęzykowo. Ta druga forma jest najwygodniejsza dla pacjentów, ponieważ można ją stosować samodzielnie w domu, dzięki czemu oszczędza się czas i eliminuje konieczność częstych wizyt w gabinecie alergologa. W Polsce immunoterapia w kroplach lub tabletkach pod język nie jest jednak refundowana przez NFZ i wiąże się z większymi kosztami dla pacjentów. Według alergologów objęcie refundacją tej metody może skłonić większą liczbę pacjentów do jej wdrożenia, bo w tej chwili odczulaniu poddaje się niewielki odsetek alergików.
– Nie ma refundacji żadnej szczepionki podjęzykowej do immunoterapii alergenowej. W momencie, kiedy odczulanie jest przewidziane na co najmniej trzy lata, zwłaszcza w przypadku, kiedy musimy odczulać przez cały rok, ich koszt dla pacjenta jest bardzo wysoki. Niewątpliwie odsetek pacjentów leczonych tą metodą wzrósłby w momencie, kiedy ta odpłatność byłaby korzystniejsza, bo po prostu wielu pacjentów na tę formę leczenia nie stać – mówi alergolog z Kliniki Chorób Dzieci Katedry Pediatrii Uniwersytetu Jagiellońskiego, Collegium Medicum w Krakowie.
Komentarze
[ z 0]