Na najbliższej Międzynarodowej Konferencji Poświęconej Robotyce i Automatyce w Sztokholmie (Szwecja), naukowcy przedstawią małego robota, który podczas eksperymentów zdołał usuwać z żołądka połknięte baterie guzikowe.
Co roku, ponad 3,500 osób w Stanach Zjednoczonych połyka baterie guzikowe, które często zasilają różnego rodzaju zabawki, zegarki, gry kieszonkowe.
W większości tych przypadków baterie przechodzą przez układ pokarmowy bez przeszkód, czasami jednak zdarza się, że utkną, najczęściej na poziomie przełyku lub żołądka. Baterie przy dłuższym kontakcie z tkankami mogą wytworzyć wokół siebie ładunek elektryczny, prowadzi to do powstania zasadowych substancji, które mogą poparzyć otaczające tkanki.
Obecne leczenie opiera się na usuwaniu baterii, które utknęły w przewodzie pokarmowym za pomocą endoskopu.
Jednak naukowcy z Massachusetts Institute of Technology (MIT), University of Sheffield w Wielkiej Brytanii i Tokyo Institute of Technology w Japonii pokazują, że ich "robot origami" może stanowić alternatywna formę leczenia. Głównymi autorami pracy są Shuhei Miyashita i Daniela Rus.
Rok temu zespół naukowców wyjawił stworzenie robota origami, który zwija się i przemieszcza kiedy przyczepi do siebie baterie guzikowe. Obecnie naukowcy zbudowali nowszą wersję urządzenia z nowocześniejszym projektem.
Jeden z materiałów, z których składa się robot ma zdolność do kurczenia się pod wpływem ciepła. Drugi pokryty jest wieloma szczelinami, dzięki czemu reguluje on w jaki sposób robot będzie się "kształtował", gdy ciepłowrażliwy materiał będzie się kurczył.
Nowsza wersja urządzenia zbudowana jest z pełni biokompatybilnych materiałów, takich jak wrażliwy na ciepło Biolefin. Ruchy urządzenia polegające na naprzemiennym "przyklejaniu się i ślizganiu" po błonie śluzowej przewodu pokarmowego, kontrolowane są za pomocą pola magnetycznego znajdującego się na zewnątrz ciała. Również ono odpowiada za przyczepienie się baterii guzikowej do robota. Naukowcy w swoim badaniu użyli przełyku i żołądka pochodzącego od świni, sok żołądkowy symulował sok z cytryny. W testach robot zdołał uwolnić się z otaczającej go kapsuły, dostać się do żołądka i usunąć baterię. Naukowcy wierzą, że robot jest również w stanie leczyć uszkodzenia tkanek wywołane przez baterie.
"To bardzo ekscytujące widzieć jak nasz "robot origami" robi coś, co może być pomocne w leczeniu ludzi." - mówi Daniela Rus, jedna z autorek pracy.
Podczas gdy niezbędne są dalsze testy, naukowcy wierzą, że ich robot może w przyszłości stanowić alternatywną, jeśli nie główną metodę leczenia połkniętych baterii zegarkowych.
"Shuhei kupił kawał wieprzowiny i umieścił tam baterię. " - mówi Rus. " W ciągu pół godziny bateria była już poza wieprzowiną. To pomogło mi zdać sobie sprawę, że to co robimy jest ważne. Jeśli w swoim ciele masz baterię guzikową, to chcesz się jej pozbyć najszybciej jak to tylko możliwe. "
Źródło: medicalnewstoday.com / news.mit.edu
Komentarze
[ z 5]
To ciekawe jakim cudem tak wielu Amerykanów rocznie połyka małe bateryjki. Jakoś nie wydaje mi się, aby w naszym kraju było to podobnie dużym problemem. A już na pewno nie na tak wielką skalę, aby specjalnie tworzyć robota mającego na celu wyłącznie wydobywanie tych baterii z układu pokarmowego mało odpowiedzialnych pacjentów. Bo nie wydaje mi się, aby rozważny, dorosły człowiek mógł połknąć coś takiego. Co się dzieje z tymi ludźmi?
Temat z początku wydał mi się bardzo zabawny, ale gdy dłużej się nad tym zastanowię, jestem w stanie uwierzyć ile ludzi rocznie połyka baterie. Człowiek jest zdolny do wszystkiego. Robot "origami" jest w tym wypadku rozwiązaniem bardzo na miejscu zwłaszcza, że testy przebiegły pomyślnie. Na świecie jest jeszcze wiele problemów, o których nikt nawet nie myśli, a co dopiero szuka rozwiązania. Wynalazcy definitywnie wstrzelili się w niszę rynkową. Podobne projekty czynią świat odrobinę łatwiejszym, więc gratulacje dla twórców.
Artykuł rzeczywiście wydaje się bardzo ciekawy, z resztą w ogóle jak sam pomysł inżynierów na stworzenie robota o podobnych właściwościach i przystosowanego do wykonywania pracy opisanej powyżej. Co jednak nie zmienia faktu, że w swojej ponad dwudziestoletniej praktyce lekarskiej jakoś nie zdarzyło mi się zbyt często spotykać z podobnymi sytuacjami. Może kilka razy, ale wyłącznie w grupie pacjentów pediatrycznych. Natomiast w artykule nie było wspomniane, aby robot dostosowany był do pracy na pacjentach pediatrycznych, a jeśli nawet to nie wyłącznie dla nich. Co właśnie wydaje mi się być zaskakującym, bo nie wydaje mi się to ani normalnym, ani nie mam pomysłu jak mogłoby dojść do tego, że dorosły, zdrowy psychicznie człowiek połyka baterię. Jakim sposobem miało by do tego dojść i jakim cudem na tak wielką skalę, to już nie mam pomysłu...
I jak tutaj się dziwić, że czasem naród Amerykański postrzegany jest jako nieco "głupiutki". Bo jak inaczej wyjaśnić fakt, że w instrukcji obsługi różnych sprzętów elektronicznych zawierane są informacje, jakie w Europie czy naszym kraju nawet nie przyszłyby nikomu do głowy, że warte są wyszczególnienia. Jak na przykład informacja na mikrofalówce, aby nie wkładać do niej zwierząt. Albo na sprzętach elektronicznych typu suszarka, prostownica, tablet i tym podobne, by nie korzystać z nich podczas kąpieli. Dla nas takie wiadomości wydają się kompletnie oderwane od rzeczywistości i pozbawione za równo sensu jak i zasadności. Ale jeśli faktycznie amerykanie robią takie rzeczy to trudno się dziwić, że producenci czują się w obowiązku umieszczenia odpowiedniej informacji na opisie produktu czy instrukcji jego użytkowania. Może wystarczyłoby na opakowaniach baterii napisać, aby chronić je przed dziećmi lub trzymać poza ich zasięgiem i aby nie wkładać ich do ust ani tym bardziej nie spożywać? Lub samo "produkt nie nadaje się do spożycia"? Kto wie, może okazałoby się (pół żartem, pół serio) że taka wiadomość okazałaby się wystarczającą do ograniczenia liczby incydentów związanych z połknięciem baterii. A już na pewno byłoby to dużo tańsze rozwiązanie od konstruowania robota do wydobywania baterii z ludzkich wnętrzności. Troszkę paranoja, ale skoro tak świat stoi...
Niesamowite. Polecam zajrzenie do podanego źródła informacji i obejrzenie sobie filmiku jak to wygląda w rzeczywistości. Jestem też ciekaw jakie są dane w kwestii ilości połykanych rocznie baterii przez dzieci dla naszego kraju. Mam wrażenie, że u nas to trochę rzadszy przypadek, a może się mylę. Jeżeli jestem w błędzie to niech mnie ktoś poprawi. Z tych zabawek, które widziałem w polskich sklepach raczej baterie są w miarę dobrze zabezpieczone i dziecko nie ma do nich dostępu. Co innego jakieś mniejsze elementy, które dziecko może połknąć. Ciekawe czy ten mały robocik będzie mógł też "wyjmować" inne przedmioty, a nie tylko baterie. Na przykład monety czy małe elementy drobniejszych zabawek. Czekam na ten moment, aż w końcu chirurdzy podczas swojego szkolenia specjalizacyjnego będą spędzali połowę czasu przed konsolą ćwicząc swoje umiejętności w "grze operacyjnej". Zdecydowanie taka technologia to przyszłość. Operacje bez "otwierania" pacjenta to i większe bezpieczeństwo, mniej powikłań, ale też komfort dla pacjenta: mniej blizn, szybszy powrót do sprawności.