Specjaliści z Puszczykowa zrekonstruowali sporą część czoła 67-letniego poznaniaka, który miał raka. Tego rodzaju zabiegi wykonuje się w Polsce raz na kilka lat.
W środę wyzwania podjęli się lekarze ze szpitala w Puszczykowie. Zrekonstruowali sporą część kości czaszki pacjenta, który trafił do nich z ogromnym guzem mózgu. To szansa na powrót do normalności.
Powstawał w jego głowie co najmniej kilka lat. Podstępnie milczał, by w końcu ujawnić się w ubiegłym roku i zagrozić życiu. Oponiak przedniego dołu czaszki, który naciekał kość. Średnica - 6 cm. - Objawiał się niewinnie - opowiada 67-letni Ryszard Chwalisz z Poznania. - Gdy spoglądałem w górę, miałem zawroty głowy. Trafiłem do szpitala HCP. Po zbadaniu okazało się, że to nowotwór.
We wrześniu 2013 r. pacjenta skierowano na neurochirurgię do szpitala w Puszczykowie. Najważniejszym zadaniem lekarzy było szybkie usunięcie olbrzymiego guza, który powodował ucisk mózgowia. Naciekanie przedniej kości czaszki groziło odrastaniem guza. Trzeba było więc wyciąć też sporą część kości (6 na 12 cm) - w sumie niemal całe czoło.
- Jedyną ochroną centralnego układu nerwowego pozostała skóra, która pokrywała bezpośrednio oponę mózgowo-rdzeniową - mówi dr Jakub Moskal, ordynator oddziału neurochirurgii. - Nawet drobne uderzenie, na które normalnie nie zwracamy uwagi, dla pacjenta było niebezpieczeństwem. Dlatego od razu planowaliśmy rekonstrukcję kości.
Najpierw jednak rany po operacji musiały się zagoić. Chory przez blisko dziewięć miesięcy chodził w czapce. Przyznaje bowiem, że budził zdziwienie i zainteresowanie ludzi. - Znudziło mi się już tłumaczenie, więc niektórym znajomym mówiłem, że koń mnie kopnął i trochę urody mi ubyło. Doktor zrobi jednak ze mnie gwiazdora - mówił w środę, tuż przed operacją, pełen pogody ducha Ryszard Chwalisz.
Rekonstrukcja czaszki wymagała stworzenia unikalnego, dopasowanego do budowy pacjenta implantu. Powstał on na podstawie obrazów z tomografii komputerowej, które później obrobiono w trójwymiarze. - Materiał, z którego powstaje implant, musi być plastyczny, mieć odpowiednie parametry mechaniczne, by dobrze dostosował się do czaszki i goił wraz z nią - mówi prof. Włodzimierz Liebert, konsultant wojewódzki ds. neurochirurgii, który obserwował operację w szpitalu w Puszczykowie. - Dziś preferuje się połączenie poliestru z polipropylenem, bo materiał można ładnie kształtować.
I to działo się w środę już na sali operacyjnej. Prowadzący zabieg dr Moskal przyznaje, że choć robił już takie operacje, to przy znacznie mniejszym ubytku kości. Takie, jak u pana Ryszarda zdarzają się niezwykle rzadko. - Największą trudność stanowi odpreparowanie skóry, która niestety, naturalnie zrasta się z oponą mózgowo-rdzeniową - mówi lekarz. - Później trzeba precyzyjnie dopasować, czasem dopiłować implant do ubytku. Odtworzone muszą być wszystkie krzywizny kości czaszki. Po wszczepieniu pokrywamy go skórą pacjenta.
Tak właśnie stało się w przypadku Ryszarda Chwalisza. Zabieg trwał około trzech godzin i zakończył się powodzeniem. Teraz potrzeba jednak czasu na przyjęcie implantu i zagojenie. A potem? Potem Ryszard Chwalisz planuje pojechać w swoje ukochane Tatry. Już bez czapki.
Źródło: www.gloswielkopolski.pl
Komentarze
[ z 0]