Niespełna 3-letni pacjent został wypisany ze szpitala już w drugiej dobie po zabiegu, jest już po zdjęciu szwów, a kolejnym etapem - za około miesiąc - będzie założenie części zewnętrznej implantu i uruchomienie procesora - informuje prof. Krzysztof Morawski, kierownik Oddziału Laryngologii w USK w Opolu i Kliniki Otolaryngologii UO, który przeprowadził ten zabieg.
Pierwsza w USK operacja wszczepienia implantu ślimakowego trwała ponad godzinę. Wykonał ją u małego pacjenta z województwa opolskiego, w asyście zespołu Bloku Operacyjnego i Oddziału Laryngologii USK, prof. Krzysztof Morawski, który w ub.r. objął kierowanie oddziałem i nowo tworzoną kliniką na Uniwersytecie Opolskim.
- Operacja polegała na wykonaniu dojścia do ślimaka, bez naruszenia przewodu słuchowego zewnętrznego, błony bębenkowej i kosteczek słuchowych, a następnie umiejscowieniu elektrody implantu w jamie bębenkowej. Po zabiegu pacjent już w drugiej dobie został wypisany do domu, a dziś (10 marca) pojawił się na zdjęciu szwów. Kolejny krok to - po około miesiącu - założenie części zewnętrznej implantu i uruchomienie procesora mowy, przez co dojdzie do stymulacji drogi słuchowej - kontynuuje prof. Morawski.
I zaznacza, że już podczas zabiegu, na sali operacyjnej, sprawdzono, jak implant działa - przy jakich parametrach stymulacji, zapisano wywołane potencjały słuchowe, co będzie przydatne przy dalszej rehabilitacji. - Uruchomiony implant będzie stymulował ślimaka i nerw słuchowy, co wpłynie na rozwój i kształtowanie się drogi słuchowej u pacjenta. W efekcie pracy, pod okiem surdologopedy, dziecko będzie wykształcało mowę - wyjaśnia prof. Morawski.
Implanty ślimakowe u dzieci z głębokim niedosłuchem i głuchotą wszczepiane są nawet przed ukończeniem 1 roku życia, dzięki czemu możliwe jest szybkie rozpoczęcie procesu nauki stymulacji rozumienia i nauki mowy.
- Mowa dzieci zaimplantowanych, odpowiednio wcześnie zdiagnozowanych i właściwie rehabilitowanych, jest trudna od odróżnienia od mowy dzieci słyszących. Dzięki implantowi mają one szanse na prawidłowy rozwój ogólny, korzystanie z opieki i edukacji w masowych przedszkolach i szkołach, uprawianie większości sportów, także wodnych, podjęcie pracy w większości zawodów - argumentuje prof. Krzysztof Morawski. – Aby osiągnąć optymalne rozumienie mowy nawet w trudnych warunkach akustycznych praktykowane jest wszczepianie implantów obustronnie.
Wszczepiony u małego dziecka implant nie wymaga wymiany nawet przez 20 lat, bo ślimak rośnie w nieznacznym stopniu, a umieszczona wewnątrz ucha elektroda jest odpowiednio długa, zwinięta i rozprostowuje się wraz z dorastaniem pacjenta.
Rocznie w USK ma być wykonywanych ok. 20-30 takich zabiegów, u dzieci i dorosłych. Wskazaniem są głęboki niedosłuch i głuchota od urodzenia lub nabyte wtórnie - spowodowane chorobami, urazami, zmianami wynikającymi z procesu starzenia się. Wszczepienie implantu u dorosłych pozwala im na utrzymanie aktywności społecznej. Przeciwwskazaniami do zabiegów mogą być: niektóre wady czaszki, choroby neurologiczne, psychiczne, znaczące opóźnienie rozwojowe.
- Cieszę się, że informację o pierwszym takim zabiegu w województwie opolskim podajemy w dniu Święta Uniwersytetu Opolskiego, który jest od kilku lat organem założycielskim naszego szpitala – mówi Dariusz Madera, dyrektor generalny. - Przekształcenie szpitala w kliniczny pozwala nam na wykonywanie m.in. takich operacji, bo do naszego zespołu dołączył prof. Morawski, który podjął się też kierowania uniwersytecką kliniką. Dzięki temu możemy zaoferować pacjentom z województwa opolskiego szerszy zakres świadczeń medycznych. Ważne jest także wsparcie NFZ, który finansuje te drogie procedury. Cieszę się także, że pacjent i jego mama są zadowoleni z przebiegu operacji i opieki - podkreślił dyrektor Madera.
W operacji udział brali:
- prof. Krzysztof Morawski
- dr n. med. Jerzy Jakubiszyn
- lek. Klaudia Rak – Grabowska
- lek. Tomasz Mazur
- Iwona Kałus, instrumentariuszka
- Marta Pokrywka, instrumentariuszka
- lek. Beata Władyga (anestezjolog)
- Renata Łańska (pielęgniarka anestezjologiczna)
- Aleksandra Walczak (asystent technologiczny)
Komentarze
[ z 5]
Bardzo dobrze, że w coraz większej ilości ośrodków w naszym kraju przeprowadzane są tego typu zabiegi, które w znacznym stopniu poprawiają jakość życia pacjentów. Jak czytamy w artykule w tym wypadku mowa jest o trzy letnim pacjencie, który ma przecież przed sobą całe życie, a posiadanie prawidłowo funkcjonujących zmysłów z pewnością pozwala na dużo lepszy rozwój i funkcjonowanie w społeczeństwie. Jak czytamy zabieg ten jest dosyć skomplikowany i wymaga bardzo dużej precyzji, aby nie uszkodzić struktur znajdujących się w sąsiedztwie. To pokazuje, że nasi specjaliści są w stanie przeprowadzać bardzo trudne zabiegi, które na świecie są przeprowadzane w nielicznych ośrodkach.
Z pewnością tego typu zabiegi należą do trudnych, co może potwierdzić fakt, że dopiero stopniowo stają się one dostępne dla polskich pacjentów. Jak czytamy możliwość przeprowadzenia takiego zabiegu jest już u bardzo małych dzieci, co stwarza możliwości na dużo lepszą adaptację organizmu do zmienionych warunków. Wydaje mi się to kluczem do tego aby zapewnić jak najlepszy efekt. Niestety w naszym kraju wciąż występuje pewnego rodzaju stygmatyzacja dotycząca różnych schorzeń czy też wad wrodzonych, co oczywiście nie powinno mieć miejsca. Niestety w dużej mierze nie mamy na to wpływu, jednak jak widzimy pojawiają się możliwości, które sprawią, żeby dane osoby mogły tej stygmatyzacji uniknąć.
Zgadzam się z poprzednim komentarzem. Niestety, w Polsce diagnostyka oraz leczenie chorób dotykających narząd słuchu nadal nie są na takim poziomie, jakiego byśmy oczekiwali. Wady słuchu to choroba naszej cywilizacji. Zmaga się z nimi ok. 1,5 mld ludzi na całym świecie. W Polsce możemy mówić o niemal 3 mln osób z zaburzeniami słyszenia. I nie jest to problem wyłącznie seniorów, ale ludzi w każdym wieku. Dobra wiadomość jest taka, że bardzo wielu pacjentom z zaburzeniami słuchu można pomóc. Pierwszym krokiem jest diagnoza. Wg danych z marca zeszłego roku z niedosłuchem zmaga się pół miliarda ludzi na świecie (do 2050 może ich być już ponad 900 mln). Dodatkowo, miliard osób ma problemy ze słuchem, które utrudniają ich komunikację ze światem. Jeśli chodzi o nasze rodzime podwórko, szacuje się, że niedosłuch może mieć 2,8 mln Polaków. Niedosłuch dotyczy przede wszystkim osób starszych (zmaga się z nim aż 75 proc. osób po 70. roku życia), to jednak problem coraz częściej obserwuje się u młodych. Wg WHO 1,1 mld. ludzi w wieku od 12 do 35 lat zagrożonych jest utratą słuchu. Wpływają na to m.in. wszechobecny hałas, głośna muzyka od towarzysząca od dzieciństwa, słuchawki douszne, nieumiejętność korzystania z najnowszych technologii. Oczywiście przyczyn zaburzeń słuchu jest o wiele więcej. Wśród nich wymienia się m.in. czynniki genetyczne, powikłania porodowe, wcześniactwo, niską masę urodzeniową, niedotlenienie okołoporodowe, niektóre choroby zakaźne, np. różyczka czy odra, przewlekłe infekcje ucha, choroby neurologiczne, ciężkie zakażenia, w tym zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, stosowanie określonych leków - tzw. ototoksycznych. Ryzyko niedosłuchu mogą zwiększyć też tak częste w dzisiejszych czasach choroby, jak cukrzyca, hipercholesterolemia, miażdżyca. W ich przebiegu dochodzi do usztywnienia ścian naczyń krwionośnych i zaburzenia przepływu krwi, to zaś może prowadzić do niedotlenienia narządu słuchu i upośledzenia jego funkcjonowania. Bez względu na przyczynę, zaburzenia słuchu utrudniają, normalne komunikowanie się, wpływając na całe nasze życie (relacje z ludźmi, edukację, życie zawodowe) i w konsekwencji stan psychiczny. Na szczęście współczesna medycyna może pomóc bardzo wielu pacjentom z zaburzeniami słuchu. Najważniejsze to jak najwcześniej rozpoznać problem i zastosować właściwą terapię.
Po przeczytaniu jedna rzecz najbardziej zwraca uwagę - bohaterem jest trzyletni chłopiec. Musimy pamiętać, że mimo tego, że choroby i wady słuchu kojarzą nam się raczej z podeszłym wiekiem, to nie oszczędzają nikogo i odkrywane są już u najmłodszych Pacjentów. Zaburzenia słuchu dotyczą nie tylko osób starszych, lecz także dzieci i młodzieży. Jak wynika z badań, trzy czwarte 70-latków ma częściową głuchotę. Natomiast w szkole zaburzenia słuchu dotyczą 1/5 najmłodszych. rzy czwarte 70-latków ma częściową głuchotę. U osób w przedziale wiekowym 80-100 lat odsetek ten wynosi 80 procent. Jednak zaburzenia słuchu coraz częściej dotyczą dzieci – 1/5 pierwszoklasistów w małych miasteczkach i na wsiach ma zaburzenia słuchu. Oczywiście nie jest to pełna głuchota, ale zaburzenia słuchu, które mają wpływ na ich codzienne funkcjonowanie i edukację. Zaburzenia słuchu mogą być wrodzone – ma to zazwyczaj związek z przebiegiem ciąży, np. chorobą matki uszkadzającą rozwijający się płód (różyczka, toksoplazmoza, choroby weneryczne, np. kiła), zażywaniem przez nią leków (niektórych antybiotyków, aspiryny) lub konfliktem serologicznym. Zaburzenia słuchu mogą być także spowodowane niedotlenieniem lub urazem doznanym podczas akcji porodowej. Pewne znaczenie dla kształtowania się wrodzonej wady słuchu mają mutacje genetyczne. Nawet osoby przychodzące na świat z zupełnie sprawnym słuchem narażone są na wiele czynników, które mogą go osłabić, takie jak infekcje bakteryjne, wirusowe, grzybicze, np. powikłania przebytych w dzieciństwie lub wieku dojrzałym chorób wirusowych (różyczka, świnka, ospa wietrzna, półpasiec, grypa, borelioza), a także zapalenie opon mózgowych czy ropne zapalenie ucha wewnętrznego, uraz mechaniczny, np. przebicie błony bębenkowej (np. podczas niewłaściwego czyszczenia uszu) czy uraz ciśnieniowy powstały podczas nurkowania na dużych głębokościach czy skoków ze spadochronem, a także uraz głowy idący w parze ze wstrząśnieniem błędnika, uraz akustyczny, np. nadmierna ekspozycja na hałas, np. podczas koncertów rockowych, głośnego słuchania muzyki, jazdy na motocyklu, odpalania ogni sztucznych itp., powoduje mikrourazy kosteczek słuchowych, zatrucia lekami - ototoksyczne, tzn. uszkadzające słuch, są niektóre leki: kwas acetylosalicylowy, niesterydowe leki przeciwzapalne, aminoglikozydy, wankomycyna, cisplatyna, furosemid, kwas etakrynowy, chinina, zaburzenia krążenia - zaburzenia słuchu mogą wynikać z chorób naczyń charakterystycznych dla cukrzyków oraz chorych na miażdżycę i nadciśnienie tętnicze. Choroby te prowadzą do pogrubienia i usztywnienia ścian drobnych naczyń krwionośnych, a to pociąga za sobą zaburzenia przepływu krwi bogatej w tlen i składniki odżywcze. Wskutek tego narząd słuchu nie jest prawidłowo dotleniony i odżywiony, co utrudnia jego funkcjonowanie. W przypadku zaburzeń krążenia ważne jest przede wszystkim leczenie choroby pierwotnej, a dopiero w następnej kolejności ewentualne leczenie zachowawcze narządu słuchu, choroby alergiczne, autoimmunologiczne i rozrostowe, stwardnienia rozsianego i inne choroby demielizacyjne, w których przebiegu zostaje uszkodzony nerw słuchowy, i inne (np. zapalenie nerwu VIII niejasnego pochodzenia). Rodzaje zaburzeń słuchu można podzielić ze względu na moment ujawnienia się choroby. Wówczas wyróżnia się niedosłuch prelingwalny: wrodzony (powstały w okresie prenatalnym i obecny w chwili urodzenia) lub nabyty - (powstały w okresie perinatalnym lub później w pierwszym roku życia). Zaburzenia słuchu mogą się także ujawnić w czasie rozwoju mowy (od 2. do 7. roku życia) lub po zakończeniu tego etapu rozwoju. Zaburzenia słuchu można podzielić także ze względu na głębokość i zakres ubytku słuchu. Niedosłuch lekkiego stopnia jest na poziomie 21-40 dB, średniego stopnia - 41-70 dB, znacznego (ciężkiego) stopnia - 71-90 dB, głębokiego stopnia - powyżej 91 dB. Jednak najczęściej zaburzenia słuchu dzieli się ze względu na lokalizację. Niedosłuch przewodzeniowy - powstaje na drodze uszkodzenia struktur biorących udział w przewodzeniu fali dźwiękowej (przewód słuchowy zewnętrzny, błona bębenkowa, łańcuch kosteczek słuchowych). Chorzy skarżą się na pogorszenie słyszenia w zakresie niskich dźwięków. Chory lepiej rozumie mowę w hałasie i nie ma problemów ze słuchem podczas rozmowy przez telefon. Objawami towarzyszącymi są szumy uszne (i wycieki uszne w przebiegu przewlekłego zapalenia ucha środkowego). Niedosłuch odbiorczy (czuciowo - nerwowy) - wynika z uszkodzenia komórek słuchowych ślimaka lub struktur je otaczających. Chory gorzej słyszą dźwięk dzwonka niż pukanie do drzwi. Mogą się pojawić szumy uszne i uczucie "pełności" w uchu. Niedosłuch mieszany - jest spowodowany jednoczesnym uszkodzeniem struktur ucha środkowego i wewnętrznego. Osobny problem stanowi niedosłuch czynnościowy, który z racji braku zmian organicznych w narządzie słuchu nie ma swojego miejsca w tej klasyfikacji. W przypadku niedosłuchu czynnościowego subiektywny poziom słuchu jest niezgodny z zgłaszanymi przez niego symptomami. Wyróżnia się głuchotę czynnościową (histeryczną, psychozę reaktywną, halucynację negatywną, np. w schizofrenii), głuchotę psychogenną (zablokowana jest percepcja bodźca, bodziec słuchowy rejestrowany jest na dostępnych diagnostycznie poziomach narządu słuchu lecz chory podaje, że on nie dociera do jego świadomości), głuchotę o podłożu nerwicowym, gdy bodziec słuchowy dociera do świadomości chorego, ale jest bezwiednie negowany. Może współistnieć z autyzmem oraz z upośledzeniem umysłowym. Pamiętajcie - obserwujcie swoje dzieci i reagujcie, gdy zauważycie coś niepokojącego !
Słuch jest obok wzroku naszym najważniejszym zmysłem. Znaczna część naszej komunikacji odbywa się za pośrednictwem uszu. Ale to nie wszystko: nasz słuch niezawodnie ostrzega nas przed niebezpieczeństwami. A oprócz tego zapewnia nam wiele przyjemności: otwiera przed nami świat muzyki i pozwala cieszyć się dźwiękami przyrody – np. śpiewem ptaków albo szelestem liści. Dlatego ograniczenie sprawności słuchu niesie za sobą poważne konsekwencje dla codziennego życia. Ale w jaki sposób dochodzi do utraty słuchu? Jakie zmiany zachodzą wówczas w uchu? I jakie są przyczyny utraty słuchu? Tutaj znajdziesz odpowiedzi na wszystkie ważne pytania dotyczące niedosłuchu i utraty słuchu. Na początek dobra wiadomość: do całkowitej utraty słuchu dochodzi bardzo rzadko. W przypadku większości problemów ze słuchem aparat słuchowy przynosi poprawę, a nawet całkowicie rozwiązuje problem. Utrata słuchu bardzo rzadko pojawia się nagle. Problemy ze słuchem zazwyczaj rozwijają się długo i stopniowo i dlatego początkowo pozostają niezauważone. Osoba dotknięta niedosłuchem sukcesywnie się do niego przyzwyczaja. Ponieważ ubytek słuchu przez długi czas jest kompensowany przez mózg, w pierwszej fazie nie występują prawie żadne utrudnienia w codziennym życiu. Od pewnego momentu jednak kompensowanie problemów ze słuchem przestaje być możliwe. Nierzadko otoczenie zauważa problemy ze słuchem wcześniej, niż dotknięta nimi osoba, która uparcie powtarza: „Słyszę normalnie!". Nawet osoby dotknięte niedosłuchem, które są świadome tego, że nie słyszą już doskonale, często przez długi czas nie podejmują żadnych działań. Używają argumentu „Jakoś sobie radzę!” i odwlekają wykonanie testu słuchu u protetyka słuchu. Dlaczego tak jest? Ponieważ uświadomienie sobie własnych problemów ze słuchem i przyznanie się do nich wcale nie jest łatwe! Problem: kto zbyt długo zwleka, ryzykuje poważne konsekwencje. Naukowcy odkryli, że po około siedmiu latach nasz mózg po prostu oducza się słyszeć pewne dźwięki. Gdy po założeniu aparatu słuchowego dźwięki te znów stają się słyszalne, mózg nie jest w stanie ich prawidłowo zinterpretować i dlatego często są odczuwane jako przesadnie głośne i nieprzyjemne – nawet jeśli jest to coś tak niewinnego jak szelest liści czy głosy z ogrodu sąsiada. Z czego wielu dotkniętych problemem nie zdaje sobie sprawy: nieleczony niedosłuch wcześniej czy później ma wpływ na psychikę i na ogólną jakość życia. Osoby z nieleczonym niedosłuchem często skarżą się na chroniczne zmęczenie. Rozmowy są dla nich tak męczące, że zaczynają unikać kontaktów towarzyskich i coraz bardziej się wycofują. Skutki tej dobrowolnej izolacji mogą być fatalne. Badania dowodzą: prawdopodobieństwo zachorowania na demencję u osób starszych dotkniętych utratą słuchu jest znacznie wyższe niż u normalnie słyszących...