– Minister zdrowia planuje wprowadzenie pewnych ułatwień dla pacjentów poprzez zmiany rozporządzeń wynikających z ustawy dotyczącej pakietu onkologicznego. Nie planuje zmiany ustawy, a tylko to tak naprawdę rozwiązałoby większość problemów. Ale rozporządzeniami już dzisiaj można sporo poprawić, w szczególności w zakresie zielonej karty, czyli Karty Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego (DiLO) – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Biznes dr Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.
Ze wstępnych zapowiedzi wynika, że zielona karta, która umożliwia badania i wizytę u specjalisty bez kolejki, ma zostać zintegrowana z Krajowym Rejestrem Nowotworów. Ponadto będzie mógł ją wystawić lekarz po klinicznym rozpoznaniu raka, bez konieczności potwierdzenia badaniem histopatologicznym. Do sierpnia tego roku wydano ponad 155 tys. kart.
Uelastyczniony ma też zostać sposób działania konsyliów lekarskich, które podejmują decyzję o sposobie leczenia. Powinni na tym skorzystać przede wszystkim pacjenci z nowotworami krwi i ośrodkowego układu nerwowego.
– Dla szeregu procedur, których dzisiaj nie sposób pokryć finansowo, znajdzie się odrębne finansowanie, jak dla tzw. PET-u, czyli pozytonowej emisyjnej tomografii, torakochirurgii, laparotomii zwiadowczej i badań genetycznych w niektórych szczególnych zagrożeniach chorób nowotworowych. To dobre zapowiedzi, czekamy teraz na projekty tych rozporządzeń, wówczas będziemy mogli je opiniować – mówi Hamankiewicz.
Obecnie trwa analiza uwag zgłoszonych do trzech projektów w ramach konsultacji i uzgodnień publicznych.
Źródło: Newseria
Komentarze
[ z 1]
Chyba największy problem w tym pakiecie onkologicznym stanowią te nieszczęsne konsylia podejmujące decyzje o optymalnym sposobie leczenia. Czy doświadczony lekarz, który zajmuje się pacjentem, ma niewystarczającą wiedzę do tego aby taką decyzję podjąć samemu, lub w oparciu o konsultację ze starszym kolegą? Często czekanie na zwołanie konsylium, albo zbieranie fikcyjnych pieczątek pod decyzją o leczeniu przedłuża czas oczekiwania na leczenie, który bez zielonej karty byłby często natychmiastowy.