Preparat z płynu celomatycznego otrzymywanego z dżdżownic, który może być zastosowany w opracowaniu leku na raka płuca, uzyskali naukowcy z dwóch lubelskich uczelni. Wynalazek został już opatentowany.
Naukowcy z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej i Uniwersytetu Medycznego w Lublinie wspólnie opracowali preparat z płynu celomatycznego otrzymywanego z dżdżownic, który - w badaniach in vitro – niszczy komórki raka płuca w 80 procentach, a jednocześnie nie działa toksycznie na komórki prawidłowe.
Preparat będzie poddawany kolejnym badaniom, które wskażą, czy może być on wykorzystany do opracowania leku. „Jesteśmy na finiszu pierwszego etapu badań na komórkach, które są hodowane poza organizmem. Kolejny etap, który nas czeka, to badanie wpływu tych preparatów na organizm zwierząt laboratoryjnych. Trzeci etap wiąże się z podawaniem go do organizmu ludzi” – wyjaśnia prof. Jolanta Rzymowska z Katedry i Zakładu Biologii z Genetyką Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Profesor podkreśliła, że dopiero po przeprowadzeniu wszystkich badań, w zależności od ich wyników można będzie mówić o ewentualnym zastosowaniu klinicznym wynalezionego specyfiku.
Toksyczne działanie płynu, uzyskiwanego z jamy ciała dżdżownic zostało już opisane przez naukowców. Jak powiedziała dr hab. Marta Fiołka z Zakładu Immunobiologii Wydziału Biologii i Biotechnologii UMCS, z publikacji wiadomo, że ten płyn jest bardzo toksyczny, powoduje między innymi rozpad krwinek czerwonych w ciągu kilku minut. Tak samo toksycznie działa na komórki raka płuca A549 i prawidłowe komórki nabłonka oskrzelowego. „Postanowiliśmy szukać warunków, w których będziemy mogli wyeliminować cytotoksyczność na komórki prawidłowe, a jednocześnie zachować w jak największym stopniu aktywność przeciwnowotworową” - zaznaczyła.
Dr Fiołka powiedziała, że udało się to uzyskać po odpowiednim podgrzaniu płynu i uzyskaniu odpowiedniego stężenia białka w tym preparacie. Mechanizm selektywnego działania płynu celomatycznego – toksycznego na komórki rakowe i nietoksycznego na komórki prawidłowe - jest przedmiotem kolejnych badań.
Płyn celomatyczny pozyskiwany jest poprzez poddanie dżdżownicy krótkiemu szokowi elektrycznemu prądem o napięciu 4,5 V. Jak tłumaczy dr Fiołka, to słaby szok elektryczny, gdyż dżdżownica przeżywa go, wyrzucając płyn celomatyczny wraz z komórkami krwi, przez otwory znajdujące z boku ciała dżdżownicy. Krwinki te są potem oddzielane przez wirowanie, a płyn celomatyczny jest przesączany przez sączki bakteriologiczne w celu usunięcia ewentualnych mikroorganizmów. Tak wyizolowany płyn jest odpowiednio ogrzewany w celu eliminacji działania toksycznego na komórki prawidłowe. Oznaczane jest w nim stężenie białka i taki preparat używany jest do dalszych badań. Z jednego osobnika można uzyskać ok. 100 mikrolitrów płynu celomatycznego. „To są ilości bardzo niewielkie” – zaznaczyła Fiołka.
Badaczki podkreślają, że na tym etapie badań jest za wcześnie, aby określić, ile takiego płynu potrzeba byłoby do wyprodukowania leku. Nie wiadomo jeszcze np., w jakich stężeniach płyn będzie skuteczny w badaniach na zwierzętach laboratoryjnych. Naukowcy współpracują z przedsiębiorstwem rolno-przemysłowym ze Słupska, by pozyskać dużą ilość dżdżownic, które dostarczałyby wystarczających ilości płynu celomatycznego do dalszych doświadczeń.
Nie wiadomo, ile mogą potrwać kolejne badania. „Nasz entuzjazm pcha nas do kolejnych badań, aczkolwiek musi być on umiarkowany, dlatego, że na tym etapie nie można jeszcze powiedzieć, że będzie to preparat terapeutyczny. To wstępna faza badań laboratoryjnych” - podkreśla prof. Rzymowska.
Wynalazek lubelskich naukowców został opatentowany przez Urząd Patentowy RP pod nazwą „Płyn celomatyczny dżdżownicy Dendrobaena veneta do zastosowania w leczeniu raka płuc”, a twórcami wynalazku są: dr hab. Marta Fiołka z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz prof. dr hab. Jolanta Rzymowska i dr Przemysław Kołodziej z Uniwersytetu Medycznego w Lublinie.
Komentarze
[ z 4]
Przed badaczami dużo pracy, ale mam nadzieję, że przyniesie ona oczekiwane efekty. Substancja, która niszczy komórki rakowe nie uszkadzając przy tym sąsiednich zdrowych jest godna uwagi. Może to być szansa na uzyskanie nowej terapii wiążącej się z mniejszą ilością działań niepożądanych, a przede wszystkim bardziej celowaną. Kluczem do sukcesu w walce z nowotworami jest zniszczenie wszystkich komórek nowotworowych z pominięciem komórek zdrowych. Jesteśmy coraz bliżej tego celu.
To prawda, zniszczenie komórek nowotworowych bez wyrządzania znacznych szkód w organizmie nie jest prostym zadaniem. Rak płuc każdego roku zbiera swoje żniwo. Nie zawsze wywołany jest paleniem tytoniu, ale w tych właśnie przypadkach można mu zapobiec. Kampanie edukacyjne zalecają rzucenie nałogu, ale nie jest to proste. Dla wielu osób lek skuteczny w leczeniu raka płuc jest jedyną szansą na powstrzymanie choroby i dalsze życie. Nie każdy palacz zachoruje na raka, ale zawsze zastanawiam się: po co narażać się na takie ryzyko? Sama nie palę, więc najwyraźniej nie wiem.
Cieszy mnie, że takie badania są przeprowadzane w naszym kraju. Opracowanie leku na raka płuca wydaje się być jednym z priorytetów jeżeli chodzi o onkologię. Bardzo ważne jest aby lek taki był dostępny w naszym kraju ponieważ jeżeli chodzi o raka płuc to nowoczesne formy leczenie niestety nie są możliwe dla wszystkich pacjentów. Jeżeli chodzi o nowoczesne terapie to dotyczą one jedynie jednej piątej polskich pacjentów, natomiast w przypadku radiochemioterapii jest to co dziesiąty pacjent, co jest na poziomie trzykrotnie niższym niż na zachodzie Europy. Jeżeli chodzi o leczenie molekularne to jest ono wykorzystywane w przypadku nowotworów, w komórkach, których pojawiły się pewne mutacje takiejak EFGR oraz tak zwanymi rearanżacjami genu ALK i ROS1. W przypadku gdy chcemy stosować takie leczenie konieczne jest także poddanie chorego diagnostyce molekularnej, a nie tylko obrazowej. Dzięki nowoczesnym terapiom możliwe jest jest przedłużenie życia od kilku miesięcy do nawet kilku lat, nawet w przypadku, w którym pojawiły się przerzuty. Dobrą informacją jest to, że w ostatnim czasie dało się zaobserwować pewien postęp jeżeli chodzi o leczenie raka płuca w naszym kraju. Związane jest to między innymi z tym, że zwiększyły się nakłady finansowe jeżeli chodzi o leczenie tego nowotworu. Jeżeli chodzi o fundusze przeznaczone na onkologię, to finansowanie leczenia raka płuca zwiększono z 2 do 4 procent. Wciąż jest to czterokrotnie mniej niż w przypadku pieniędzy przeznaczanych na leczenie raka piersi, który przyczynia się do ponad trzykrotnej liczby zgonów. Wspominając o raku piersi, warto podkreślić, że również jeżeli chodzi o kobiety to rak płuc przyczynia się do większej ilości zgonów. Ma to związek z tym, że w przypadku raka piersi wykorzystuje się nowocześniejsze metody terapeutyczne, które przyczyniają się do tego, że szanse na przeżycie są znacznie większe. Najwięcej do zrobienia jest jeśli chodzi o koordynację, a także nowoczesne metody terapii. Dzięki odpowiedniej współpracy między specjalistami szanse na przeżycie zwiększają się, aż o 20 procent. Oczywiście nie chodzi o to, że wszystkie badania, a także leczenie muszą być przeprowadzane w jednym miejscu, chociaż z pewnością jest to bardzo dobre rozwiązanie. Najważniejsze jest to aby pacjent nie pozostawał sam ze swoim problemem, a specjalista od razu kierował go do innego lekarza jeśli pojawi się taka potrzeba. W dzisiejszych czasach istnieją nieograniczone możliwości jeżeli chodzi o przesyłanie danych. Można konsultować się wirtualnie, jednak wciąż nie wszystkie placówki medyczne mają odpowiednie łącza, które są we właściwy sposób zaszyfrowane. Wciąż nie jest w odpowiednim stopniu dostępna immunoterapia oraz terapia ukierunkowana molekularnie przy jednocześnie stosowanej chemioterapii. Wydaje mi się, że stawianie na profilaktykę jest bardzo ważne jeżeli chodzi o walkę z ogromną liczbą chorób. Dobrą informacją jest to, że w tym roku ma ruszyć bardzo ciekawy projekt, pierwszy tego typu w Europie, którego założeniem jest wykonywanie badań przesiewowych pod kątem obecności wczesnego raka płuca. Będzie on polegał na wykonaniu tomografii komputerowej o niskiej dawce promieniowania. Jej dawka jest czterokrotnie niższa niż w przypadku standardowej tomografii, ale nieco większa niż w przypadku wykonania kilku zdjęć rentgenowskich. Badanie ma obejmować osoby z grupy wysokiego ryzyka, czyli po 55 roku życia, którzy palili papierosy przynajmniej przez 20 lat lub tych, którzy rzucili nałóg i przestali palić, ale okres od tego momentu nie jest dłuższy niż 15 lat. Związane jest to z tym, że rak potrzebuje stosunkowo długo czasu aby się rozwinąć. Nawet jeśli ktoś rzucił palenie, a robił to dosyć intensywnie to ryzyko rozwoju nowotworu utrzymuje się dosyć długo. Na program przeznaczono około 20 milionów złotych. Nie jest to oczywiście wystarczająca ilość pieniędzy aby przebadać wszystkie osoby z grupy wysokiego ryzyka. Aby to wykonać potrzeba około 300 milionów złotych. Dobrze, że pacjenci mogą skorzystać z niego bezpłatnie i miejmy nadzieję, że czas oczekiwania na badanie będzie stosunkowo krótki, co jest przecież niezmiernie ważne. W pierwszej kolejności wciąż trzeba jednak próbować przekonywać ludzi do tego, aby przestali palić papierosy oraz w miarę możliwości zabezpieczali się przed zanieczyszczeniami pochodzącymi z powietrza. Rak płuca to choroba, która dotyka około 23 Polaków każdego roku Oczywiście najważniejszym czynnikiem, który przyczynia się do jego rozwoju jest palenie papierosów, co ciekawe na drugim miejscu znajdują się zanieczyszczenia środowiska, które są coraz powszechniejsze. Jakość powietrza w naszym kraju jest jedną z najgorszych z krajów europejskich, co przekłada się na to, że diagnozuje się w Polsce wiele przypadków różnych chorób płuc. Oczywiście zanieczyszczenia powietrza wpływają także na szereg innych układów w naszym organizmie. Rak płuca jest główną przyczyną śmierci z powodu nowotworów. Ciekawe jest to, że gdyby nagle wszyscy palacze zaprzestali palić papierosy to za 10-15 lat ten nowotwór praktycznie by nie występował. Co piąty zgon w Europie związany z problemami onkologicznymi jest wywołanych właśnie przez ten rodzaj nowotworu. Ilość pacjentów, która umiera z jego powodu wynosi tyle ile suma zgonów spowodowanych rakiem piersi, prostaty oraz raka jelita łącznie. Niepokojące jest to, że aktualnie coraz więcej kobiet choruje na raka płuc. Jeszcze jakiś czas temu znacznie częściej był on diagnozowany w przypadku mężczyzn, prawdopodobnie z uwagi na to, że to właśnie oni palili większe ilości papierosów. Aktualnie, systematycznie ulega to zmianie, co obserwuje się już od pewnego czasu. Występuje też bardzo niski wskaźnik jeżeli chodzi o pięcioletnie przeżycie w przypadku tego nowotworu. Mowa bowiem o 13-17 procentach chorych. Eksperci podkreślają, że konieczne jest wprowadzenie pewnych zmian, które pozwolą na znacznie szybsze przeprowadzenie dokładnej diagnostyki oraz rozpoczęcie odpowiedniej terapii. Oczekiwanie na badanie w naszym kraju trwa niestety średnio 4-6 miesięcy. To w niektórych przypadkach uniemożliwia przeprowadzenie radykalnego leczenia, a u pewnej grupy pacjentów również leczenia systemowego. W naszym kraju przeprowadza się rocznie około czterech tysięcy operacji. Warto podkreślić, że 80 procent zdiagnozowanych przypadków jest już w zaawansowanym stadium. To pokazuje, że zmiany są konieczne i to możliwie jak najszybciej. Duża grupa pacjentów zgłasza się do specjalisty w momencie odczuwania jakiś dolegliwości, głównie bólowych. Problemem jeżeli chodzi o raka płuca jest to, że często nie daje on żadnych objawów, zwłaszcza jeżeli chodzi o ból. Należy więc zwracać uwagę na mniej dyskretne objawy takie jak bóle w obrębie klatki piersiowej w szczególności gdy staje się bardziej intensywny podczas głębokiego oddychania, kaszlu czy śmiechu oraz ból barku, przedłużającego się kaszlu, który trwa dłużej niż miesiąc i często jest suchy, zmiana jego charakteru, częste infekcje, które nawet pomimo stosowanej antybiotykoterapii się utrzymują i oczywiście krwioplucie. Może też pojawić obrzęk twarzy oraz szyi, który powstaje w wyniku tego, że guz może uciskać na żyłę główną. W bardziej zaawansowanych stadiach pojawiają się także bóle kości, szczególnie jeżeli chodzi o plecy i biodra, co ma związek z pojawieniem się przerzutów i przedostaniem się ich właśnie do tych miejsc. Ponadto może wystąpić osłabienie siły ramion oraz nóg. Najważniejsze jest to aby odpowiednio wcześnie zgłosić się do lekarza. W pierwszej kolejności może to być lekarz Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Może on przykładowo wypisać skierowanie na tomografię płuc. Warto zaznaczyć, że jest ona w dużo większym stopniu dokładniejsza niż zwykłe RTG klatki piersiowej. W jego przypadku nie wszystkie zmiany mogą zostać wychwycone. Przykładowo mogą nie być widoczne jeżeli wystepują w śródpiersiu lub w okolicy serca. Z wykonaną tomografią dobrze jest udać się do specjalisty, który dodatkowo może wykonać biopsję. Dzięki temu możliwe jest postawienie rozpoznania. Dobrze aby w tym momencie specjalista zlecił określenie stopnia zaawansowania klinicznego choroby na podstawie rozmiarów guza, zajęcia węzłów chłonnych oraz wystąpienia ewentualnych przerzutów. Zespół lekarzy w skład którego powinien wchodzić chirurg, onkolog kliniczny, a także radioterapeuta powinni na podstawie wyników badania patomorfologicznego, markerów i stopnia zaawansowania choroby powinni ustalić odpowiedni, zindywidualizowany plan leczenia, który jest ściśle dopasowany do pacjenta. Bardzo ważna w całym procesie leczenia jest odpowiednia rehabilitacja zarówno fizyczna, psychiczna, a także społeczna, aby pacjent mógł wrócić do normalnego funkcjonowania w społeczeństwie. W ostatnim czasie dużym zainteresowaniem w naszym kraju cieszą się tak zwane elektroniczne papierosy. Niepokojące jest to, że ogromną część ich użytkowników stanowi młodzież. W wielu przypadkach są wykorzystywane jako alternatywa tradycyjnych papierosów, co ma ułatwić poradzenie sobie z nałogiem, jednak jak do tej pory nie powstały żadne badania, które to potwierdzają. Jak się również okazuje taka forma dostarczania nikotyny może przyczynić się do rozwoju raka płuc, a także raka pęcherza moczowego. Dochodzi do tego na skutek tego, że uszkodzone zostaje DNA w komórkach i uniemożliwione są procesy jej regeneracji. Pewne jest to, że stosowanie tak zwanych e-papierosów nie jest związane z dostarczeniem do organizmu substancji smolistych. Przeprowadzone na myszach badanie wykazało jednak, że w tkankach serca, płuc, a także pęcherza moczowego tych zwierząt zaobserwowano obecność zwiększonych stężeń nitryzoamin, które powstają w wyniku przemian nikotyny i mają działanie rakotwórcze. Jak potwierdzono w badaniach akumulacja jej występuje w mniejszych ilościach niż w przypadku tradycyjnych papierosów, jednak mimo to wciąż ma miejsce.
W najnowszym raporcie Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) informuje, że w Polsce papierosy pali 23,7 procent społeczeństwa powyżej 15. roku życia. Na świecie, spośród 8 milionów zgonów rocznie przypisywanych paleniu papierosów, aż 1,9 miliona notowanych jest wskutek chorób serca u palaczy. Mechanizmy, za sprawą których palenie papierosów przyspiesza rozwój chorób układu sercowo-naczyniowego, w tym miażdżycę czy ostre zdarzenia wieńcowe są złożone. Istotną rolę odgrywają w nich toksyny i karcynogeny obecne w dymie papierosowym, np. akroleina, butadien, metale (np. kadm), wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne, cząstki stałe dymu papierosowego czy tlenek węgla, które palacze wdychają do płuc. Dym papierosowy zwiększa nawet o 40 procent ryzyko śmierci z powodu chorób układu krążenia, np. zawału mięśnia sercowego czy innych zdarzeń wieńcowych, w tym dławicy piersiowej. Osoby palące, w porównaniu z niepalącymi, są nawet dwukrotnie bardziej narażone na ryzyko wystąpienia udaru mózgu i aż 4-krotnie bardziej na wystąpienie chorób serca, np. choroby niedokrwiennej. Najskuteczniejszą metodą na zredukowanie ryzyka rozwoju chorób sercowo-naczyniowych jest z pewnością całkowite zaprzestanie palenia papierosów. Światowa Organizacja Zdrowia podaje, że u tych palaczy, którzy zaprzestali palenia papierosów, ryzyko wystąpienia chorób serca zmniejsza się o połowę już w rok od zapalenia ostatniego papierosa. Polska obok Węgier i Rumunii jest krajem, gdzie najmniej osób w Unii Europejskiej deklaruje rzucenie palenia papierosów. To ogromne wyzwanie dla zdrowia publicznego. Największy problem z tym nałogiem mają kraje ubogie o niższym poziomie wykształcenia. Polska w niewystarczający sposób radzi sobie z uzależnieniem od palenia papierosów, które Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) od lat określa mianem „epidemii”. W naszym kraju z powodu palenia notuje się około 80 tysięcy zgonów każdego roku. Według Eurobarometru Komisji Europejskiej zaledwie 12% palaczy w Polsce zadeklarowało rzucenie nałogu. To jeden z trzech najniższych wskaźników w Unii Europejskiej. W naszym kraju funkcjonują 3 specjalistyczne poradnie rzucania palenia. Z ich usług korzysta rocznie około 800 pacjentów.Aby walczyć z problemem papierosów może warto by było skorzystać z modelu Nowej Zelandii, która postawiła sobie za cel wychowanie pokolenia wolnego od dymu papierosowego. Wspomniany kraj chce stać się krajem wolnym od papierosów oraz innych wyrobów tytoniowych do palenia. Do 2025 roku odsetek palaczy w tym kraju ma wynosić mniej niż 5%. Aktualnie sięga on 13%. Koncepcja, która nazwana jest harm reduction, czyli zmniejszania populacyjnej szkodliwości palenia tytoniu poprzez stosowanie mniej szkodliwych form podawania nikotyny u pacjentów opornych na farmakoterapię, jest akceptowaną metodologią również w innych krajach, m.in. w Stanach Zjednoczonych. W ostatnim czasie na rynku pojawiły się tzw. bezdymne produkty nikotynowe, które w zamyśle mają stanowić mniej szkodliwą alternatywę dla palaczy. Dostarczają one nikotynę, ale w inny od papierosów sposób: z pominięciem procesów spalania tytoniu i bez dymu. Pozwalają zaspokoić palaczowi głód nikotynowy, ale ponadto behawioralny aspektu nałogu, czyli pewien rytuał imitujący doznania sensoryczne związane z paleniem. Uważa się, że produkty tego typu mogą w jakimś stopniu ograniczyć ryzyko wystąpienia chorób sercowo-naczyniowych u czynnych palaczy tytoniu, ponieważ narażenie na toksyny i karcynogeny jest w nich niższe niż w dymie papierosowym. Jednak w najnowszym badaniu naukowcy przeanalizowali dane z dwóch dekad na temat palenia 800 000 ankietowanych w wieku powyżej 23 lat. Okazało się, że w latach 90. zaobserwowano tendencję spadkową nieudanych prób rzucenia palenia. Natomiast od 2020 roku nastąpił ich wzrost o prawie 6%. Według danych wskaźniki próby niepowodzeń rzucenia e-papierosów były dwukrotnie wyższe niż w przypadku tradycyjnych papierosów. Analizując dane dotyczące tylko dla e-papierosów, naukowcy stwierdzili, że 4,1 procent prób rzucenia palenia zakończyło się niepowodzeniem. Wyniki badania są niezwykle istotne ze względu na wzrost popularności tak zwanego wapowania. Jak wynika z analizy przeprowadzonej przez amerykańskich naukowców. Używanie e-papierosów zwiększa ryzyko pojawienia się stanu przedcukrzycowego. Od dawna wiadomo, że u osób palących tradycyjne wyroby tytoniowe zwiększa się ryzyko rozwoju cukrzycy typy 2 o 30-40 proc. w porównaniu z osobami niepalącymi. Dzieje się tak ponieważ nikotyna, która jest także zawarta w elektronicznych papierosach negatywnie oddziaływuje na insulinę. Nikotyna zmienia procesy chemiczne w komórkach organizmu, tak że nie reagują one na insulinę. Choroba ta zwiększa ryzyko chorób sercowo-naczyniowych, takich jak miażdżyca, udar mózgu i choroby naczyń obwodowych. Jednoznacznie wykazano, że tradycyjne papierosy przyczyniają się do rozwoju nowotworów.Aktualnie pojawia się coraz więcej danych, które wskazują na potencjalną szkodliwość również e-papierosów. By na poziomie populacyjnym doświadczyć rakotwórczego działania danego czynnika, trzeba być eksponowanym na niego przez wiele, nawet 25 lat, a papierosy elektroniczne nie są jeszcze tak długo na polskim rynku. W związku z tym nie jesteśmy w stanie jeszcze obserwować konsekwencji zdrowotnych u użytkowników e-papierosów, np. w postaci nowotworów. Elektroniczne papierosy z całą pewnością uzależniają, ponieważ nikotyna ma znaczny potencjał uzależniający. Jeśli więc ktoś chce rzucać palenie z pomocą elektronicznych papierosów, to lepiej zastosować farmakoterapię, która jest przebadana, skuteczna i bezpieczna. Z punktu widzenia zdrowia publicznego, e-papierosy stanowią spore zagrożenie, szczególnie dla młodzieży, wśród której zyskują na popularności. Młode osoby, słysząc, że e-papierosy są zdrowsze, chętnie po nie sięgają, bo są zdania, że to lepsza alternatywa. Jednak elektroniczny papieros to zawsze pierwszy krok do tego, żeby z czasem zacząć stosować tradycyjne papierosy. Paląc e-papierosy, istnieje ryzyko uzależnienia się od nikotyny i szukania potem różnych form dostarczania tej substancji. To prawie zawsze kończy się przejściem na tradycyjne papierosy. Negatywne skutki palenia konwencjonalnych papierosów są powszechnie znane, ponieważ były analizowane i badane przez wiele lat. Powszechnie znany jest ich wpływ na odporność organizmu, a w jamie ustnej — na przebieg stanów zapalnych przyzębia oraz predysponowania do zmian przednowotworowych i nowotworowych. Jednocześnie w związku z niezbyt długim czasem obserwacji powstała niewielka liczba badań na temat wpływu e-papierosów na zdrowie jamy ustnej. Wykazano, że w próbkach substancji ciekłych oraz par wdychanych przez użytkowników e-papierosów znajdują się liczne szkodliwe związki chemiczne, w tym o potencjale nowotworowym, które są podobne do tych występujących w tradycyjnych papierosach. Pomimo często niższego stężenia tych substancji w elektronicznych papierosach, nie są one bezpieczne lub obojętne dla zdrowia i stanowią potencjalny czynnik karcynogenny. Ponadto nawet w cieczach oznaczonych jako niezwierające nikotyny, wykrywane są jej niewielkie stężenia. W jamie ustnej obserwuje się wiele zmian bezpośrednio zależnych od długotrwałego palenia elektronicznych papierosów. Pierwszym problemem, który jest często w pierwszej kolejności zauważany przez pacjentów są przebarwienia na powierzchni szkliwa. Stanowi to głównie problem estetyczny, ale również przyczyniają się do zwiększonej retencji biofilmu bateryjnego. Jeśli nie jest on systematyczny i precyzyjnie usuwany, tworzy ryzyko zapalenia dziąseł i przyzębia. Użytkowanie elektronicznych papierosów przez trzy miesiące wpływa na powstanie niewielkich, ale widocznych przebarwień na powierzchni zębów. Wielu badaczy skupia obecnie uwagę na zagadnieniu wpływu e-papierosów na rozpoczęcie i przebieg procesu próchnicowego. Dostrzeżono, że regularne palenie e-papierosów sprzyjało zwiększeniu liczebności bakterii Streptococcus mutans, które należą do głównych czynników biorących udział w rozwoju próchnicy. Dodatkowo zauważono, że stosowanie elektronicznych papierosów sprzyjało tworzeniu i retencji biofilmu bakteryjnego. W przeprowadzonych dotychczas badaniach odnotowano również wpływ e-papierosów na przebieg choroby przyzębia. Zwrócono uwagę na bardziej nasilone objawy choroby przyzębia, które były wyrażone przez zwiększoną głębokość kieszonek przyzębnych w porównaniu z osobami, które nie paliły.