Lekarze i świadczeniodawcy skupieni w Porozumieniu Pracodawców Ochrony Zdrowia zwrócili się ponownie do Ministra Zdrowia Łukasza Szumowskiego o podjęcie wspólnych, konstruktywnych działań oraz możliwości i koniecznych zmian dotyczących wdrażania e-zwolnień.
– Mimo tak licznych działań i wydanych milionów na e-ZLA, Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej nie może pochwalić się pozytywnym wynikiem w tym zakresie, gdyż tylko nieliczna grupa lekarzy podjęła się i ma możliwość wystawiania zwolnień w formie elektronicznej – podkreślają lekarze PPOZ.
Podczas spotkania, które odbyło się 22 sierpnia bieżącego roku w Centrali Narodowego Funduszu Zdrowia, a w których uczestniczyli również przedstawiciele PPOZ, dyskutowano o warunkach kontraktowania świadczeń w podstawowej opiece zdrowotnej w IV kwartale 2018 roku. Jednym z tematów były e-zwolnienia.
PPOZ (po raz kolejny argumentując swoje stanowisko możliwościami podmiotów medycznych: starszy wiek kadry, brak młodych lekarzy oraz odpowiedniej sieci informatycznej) zaproponowało pozostawienie możliwości fakultatywnego sposobu ich wystawiania, przy jednoczesnym wprowadzeniu dodatkowej gratyfikacji dla placówek, które podejmą się tego zadania, wystawiających e-ZLA, w postaci ryczałtu doliczonego do stawki kapitacyjnej. Co pozwoli doposażyć placówkę sprzętowo, zainstalować odpowiednie łącza internetowe – o ile są dostępne oraz zatrudnić dodatkowo osobę do pomocy i utrzymać system w stałej gotowości.
PPOZ podkreśliło, że rozwiązanie tego problemu ma znaczący wpływ na dalsze umowy w Podstawowej Opiece Zdrowotnej, które wygasają 30 września 2018.
Strony spotkania zapowiedziały chęć dalszych negocjacji w tej sprawie z Ministrem Zdrowia, w których mieliby również uczestniczyć przedstawiciele ZUS, jak i NFZ. Swoje stanowisko PPOZ przekazało także Minister Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej.
Z odpowiedzi przekazanej 14 września wynika, że trwają intensywne przygotowania do tego, aby obowiązek wystawiania elektronicznych zwolnień lekarskich został wprowadzony w życie 1 grudnia 2018 roku. Jednocześnie Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej podkreśliło, że jest otwarte na konstruktywny dialog w kontekście e-ZLA.
– Z zadowoleniem przyjmujemy tę deklarację i mamy nadzieję, że przedstawione przez nas argumenty zostaną rozważone z największą uwagą, a działania będą podjęte niezwłocznie, dlatego ponownie apelujemy do Ministra Zdrowia o spotkanie i konstruktywny dialog, tak ważny dla wszystkich stron – mówi Bożena Janicka, prezes PPOZ.
Komentarze
[ z 8]
Nic dziwnego, że lekarze oczekują rozmów przynoszących efekty, a nie tylko wymagań. Wprowadzenie e-zwolnienia jest skomplikowanym procesem. Ministerstwo Zdrowia musi przyjąć do wiadomości, że konieczne są pewne ustępstwa. Technologia idzie do przodu, ale cyfryzacja nie może wykluczać z zawodowych obowiązków najbardziej doświadczonych lekarzy.
Do wygaśnięcia umowy w Podstawowej Opiece Zdrowotnej zostało już naprawdę niewiele czasu. Lada dzień termin ten mija, a sprawa elektronicznych zwolnień nie została jeszcze tak do końca rozwiązana. Ostateczny termin 1 grudnia bieżącego roku przez ogromną część lekarzy jest nierealny do zrealizowania. Posiadamy spore braki kadrowe i na ostatnich spotkaniach lekarzy rodzinnych większość stanowili starsi lekarze. W dzisiejszych czasach bardzo duża część z nich biegnie z duchem czasu i interesuje się nowymi technologiami, jednak nie jest to przecież obowiązek. Sporo starszych lekarzy nie miało wcześniej styczności z komputerem/Internetem dlatego bardzo problematyczne może opanowanie obsługi nowych urządzeń. Tym bardziej, że zwyczajnie nie mają na to czasu ponieważ w przychodniach codziennie przyjmują ogromne ilości pacjentów. Dobrym rozwiązaniem wydaje się zatrudnienie, chociaż na pierwszych kilka tygodni/miesięcy asysytenta, który będzie instruował lekarzy jak należy wystawiać e-zwolnienia. Jak podawały wcześniejsze doniesienia ich funkcję mógłaby pełnić osoba z wykształceniem medycznym, która miałaby upoważnienie aby takie zwolnienia wystawiać. Sama idea e-zwolnień jest bardzo dobra ponieważ pozwala oszczędzić sporo czasu z uwagi na szybsze wystawienie niż klasyczne papierowe zwolnienie, oraz oszczędza pacjentowi wyjście do ZUS-u tylko pozwala na szybki powrót chorego do domu, aby jak najszybciej poddawał się kuracji i wracał do pracy. Narzucenie jednak odgórnie terminu 1 grudnia napewno większość lekarzy wprowadził w spore zakłopotanie. Wydaje mi się, że warto dać im jeszcze nieco więcej czasu aby na spokojnie opanowali program do wystawiania zwolnień. Bardzo ciekawe rozwiąznie wystąpiło w województwie opolskim, gdzie pracownicy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych postanowili zorganizować spotkania, na których tłumaczyli lekarzom jak wystawiać e-zwolenienia. Jeżeli tak podejdzie się do problemu to z czasem, coraz to większa liczba placówek będzie z powodzeniem stosować taką formę zwolnień.
Wydaje mi się, że obecnie istnieje dużo ważniejsza sprawa niż e-zwolnienia. Tak jak słusznie Pan zauważył. Obecnie bardzo dużym problemem jest to, że są ogromne braki kadrowe jeżeli chodzi o młodych lekarzy. Bardzo duży zakres obowiązków w połączeniu z niezbyt zadowalającymi wynagrodzeniami, nie zachęca młodych studentów medycyny oraz stażystów, do podejmowania tej specjalizacji. Aż strach pomyśleć jak w przyszłych latach sytuacja w przychodniach będzie wyglądać jeśli nic nie zostanie zmienione już na tym etapie. E-zwolnienia to bardzo dobre rozwiązanie. Wydaje mi się jednak, że potrzeba znacznie więcej czasu aby każda placówka odpowiednio przeszkoliła swoich pracowników i wyposażyła się w niezbędny sprzęt. Porozumienie Pracodawców Ochrony Zdrowia pod koniec sierpnia zgłaszało do ministerstwa zdrowia z apelem zmniejszenia biurokracji w przychodniach, które zabierają masę czasu, który mógłby być przeznaczony dla pacjentów. Często chodziło właśnie o papierową wersję zwolnień lekarskich, których świetnym zamiennikiem są właśnie te elektroniczne, które pozwalają na dużo szybsze wystawianie zwolnień oszczędzając czas. Trzeba więc dojść do sensownego porozumienia i zacząć działać. Bardzo możliwe, że potrzebne będą dodatkowe środki, o które niestety trudno. Trzeba doposażyć przychodnie, poinstruować pracowników i przystąpić do tego, aby sukcesywnie zwiększać ilość placówek, które są w stanie wystawiać e-zwolnienia. Prezes NFZ ma podejmować odpowiednie rozmowy z ministrem zdrowia oraz ministrem finansów co do dodatkowych środków, które dane placówki potrzebują. Póki co wydaje mi się, że warto aby do ZUS-u cały czas mogły jeszcze przez dłuższy czas trafiać papierowe zwolnienia, tak aby w każdej placówce pacjent, mógł je uzyskać. Taka wersja zwolnień według mnie cały czas powinna funkcjonować jako zwolenienia “awaryjne” które mogą posłużyć w przypadkach braku prądów czy Internetu w danej placówce, a zwolnienie będzie musiało zostać wystawione w obecności pacjenta, który nie będzie się musiał martwić o to, czy ktoś na pewno wysłał jego zwolnienie do ZUS-u tylko zaniesie je osobiście.
Problemem często jest komunikacja pomiędzy lekarzami, a osobami które odpowiedzialne są za Narodowy Fundusz Zdrowia. Co prawda początkowo wysłuchano próśb lekarzy przesuwając termin wprowadzenia e-zwolnień na 1 grudnia. Według mnie jest to termin za bardzo zbliżony do tego pierwszego i nie pozwala na stuprocentowe przygotowanie się wszystkich placówek. Pierwsze próby e-zwolnień były chyba wprowadzane w 2016 roku. Oczywiście mogłoby się wydawać, że od tamtego momentu minęło dużo czasu, jednak nie wszyscy optymistycznie podchodzili do tego, że elektroniczne zwolnienia będą musiały funkcjonować we wszystkich placówkach. W obecnych czasach pojawiło się bardzo dużo możliwości do załatwienie przez Internet. Także związanych z funkcjonowaniem służby zdrowia. Wszelkiego rodzaju programy pilotażowe pokazały, że sprawdzają się one bardzo dobrze i spore grono lekarzy je chwali. Również pacjenci w przypadku e-zwolnień, są w pewnym sensie zwolnieni z tego aby osobiście stawiać się w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych. Zniknie również problem niższych zasiłków chorobowych z uwagi na opóźnienia w Co więcej, również ZUS bardzo chwali sobie to jak teraz funkcjonuje wystawianie elektronicznych zwolnień i twierdzi, że będzie miał lepszą kontrolę nad pacjentem. Władze więc czym prędzej chcą wprowadzić w życie konieczność takiego rozwiązania, nie zwracając zbytnio uwagi na to, że tak wczesne jego wprowadzenie w wielu placówkach jest zwyczajnie niemożliwe. Tym bardziej chcą to zrobić, że jest to spora oszczędność, której obecnie szuka się prawie wszędzie. Porównując dane z lipca i sierpnia widać niewielki, ale zawsze wzrost ilości wystawianych elektronicznych zwolnień. To pokazuje, że progres cały czas występuje, tylko potrzeba właśnie większej ilości czasu, żeby każdy mógł się przyzwyczaić do czegoś, co było praktykowane przez długie lata. Do 1 grudnia jest jeszcze sporo czasu jednak wydaje mi się, że warto aby ten termin przesunięto na przyszły rok, a obecnie tak jak wspomnieli użytkownicy powyżej zająć się sprawami, które nie mogą czekać.
Sprawa kolejny raz dotyczy e-zwolnień. Wydawać by się mogło, że niedawne przesunięcie terminu całkowitej rezygnacji z tradycyjnych zaświadczeń lekarskich rozwiąże większość problemów z tym związanych. Przesunięcie terminu na 1 grudnia bieżącego roku to ustalenie, które jest wynikiem rozmów ministra zdrowia ze środowiskiem lekarzy, które apelowało o przesunięcie tego terminu. Samorząd lekarski wskazywał, że wprowadzenie obowiązku wystawiania zwolnień lekarskich wyłącznie w formie elektronicznej znacząco utrudni, lub wręcz uniemożliwi, wykonywanie zawodu licznej grupie lekarzy w wieku emerytalnym, spowoduje również trudności w wystawianiu zwolnień na obszarach, w których brak jest dostępu do internetu i ograniczy wystawianie zwolnień w czasie wizyt w domu pacjenta. Przedstawiciele PZ zarzucali też, że nie przeprowadzono pilotażu zaproponowanego rozwiązania na dużej populacji np. jednego województwa, co stawia pod znakiem zapytania wystarczający stopień przepustowości platformy PUE ZUS w sytuacji wykorzystywania jej przez wszystkich piszących zwolnienia w Polsce w jednym czasie. Zdaniem samorządu lekarskiego wprowadzanie e-zwolnień powinno być procesem wieloletnim, uzależnionym od stopnia zinformatyzowania placówek medycznych, odpowiedniego zabezpieczenia systemu teleinformatycznego obsługującego wystawianie zwolnień i znaczącego zwiększenia liczby personelu medycznego. Do tego czasu powinna obowiązywać równolegle forma papierowa i elektroniczna. Jak widać rozmowy dalej są przeprowadzane i nic nie wskazuje na to, by szybko się skończyły. Mam nadzieję, że komunikacja między lekarzami a Narodowym Funduszem Zdrowia poprawi się i wszystkie wątpliwe sprawy zostaną wyjaśnione.
Mam nadzieję, że do tych rozmów dojdzie. Dobrze zwiastuje fakt, iż Minister Zdrowia Łukasz Szumowski już kilka razy spotkał się z lekarzami rezydentami, aby ustalić plan poprawy działania polskiej służby zdrowia. Jednak wiemy, nauczeni doświadczeniem, że jedna jaskółka wiosny nie czyni - tym bardziej w przypadku resortu zdrowia. Dobrze, że Minister Zdrowia skupia się nad wieloma mankamentami Opieki Zdrowotnej, ale liczymy na konkrety, a przede wszystkim wzrost nakładów do bezpiecznego poziomu. Podczas styczniowego spotkania z rezydentami polityk przedstawił pięć priorytetów swojego urzędowania – innowacyjność, informatyzację, efektywność, dialog i odbiorukratyzowanie opieki zdrowotnej. Szumowski odniósł się też do rozmów z lekarzami rezydentami, podkreślając konieczność osiągnięcia z nimi porozumienia. Dotychczasowe rozmowy określił jako „trudne”. Rozwiązania, o których rozmawia Szumowski z przedstawicielami lekarzy, nie są w pełni satysfakcjonujące. Ale najważniejsze jest to, że nowy minister zdrowia traktuje ich jako partnerów do rozmów, nie marionetki do rozgrywania nocami. Każde spotkanie jest etapem rozpoczęcia tej budowy, a nie systematycznym zaklinaniem rzeczywistości, które tak irytowało lekarzy do tej pory. Zaniedbania poprzednich ekip rządzących będą wymagały jeszcze bardzo dużo pracy.
Odbiurokratyzowanie podstawowej opieki zdrowotnej ze szczególnym uwzględnieniem „asystenta medycznego w poz” - to jeden z ważniejszych tematów poruszanych podczas spotkania lekarzy Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia z ministrem zdrowia. - Rolą asystenta medycznego w POZ byłoby przejęcie takich zadań jak: e- zwolnienia, e-dokumentacja, e-recepta, wydawanie zaświadczeń, oświadczeń, druków, itp., a tym samym odciążenie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej (których jest zdecydowanie za mało) od czasochłonnej, galopującej biurokratyzacji! Omówiono także zadania podstawowej opieki zdrowotnej, w której główną rolę miałaby odgrywać profilaktyka (bilanse zdrowotne grup wiekowych, usprawnienie profilaktyki chorób układu krążenia - CHUK, itd.) Tematem rozmów była także analiza aktualnej sytuacji szczepień w Polsce (kalendarz szczepień, szczepienia dodatkowe, informacja publiczna…). Przedstawiciele PPOZ podkreślili, że sprawne działanie systemu e-zwolnień w POZ wymaga dalszych prac, nie obligatoryjności na już. Konieczna jest współpraca z odpowiednimi instytucjami dla uproszczenia, urealnienia danych i odbiurokratyzowania POZ. Nie może stać się e-wykluczeniem lekarzy. Strony zwróciły uwagę na funkcjonowanie Nocnej Pomocy Lekarskiej (NPL) oraz problemy w zabezpieczaniu pacjentów w sytuacjach „nagłych” np. przez szpitale monoprofilowe (pediatryczny, pulmonologiczny, onkologiczny). Przedstawiciele PPOZ wskazali na konieczność wypracowania, dopracowania modeli funkcjonowania NPL w Szpitalnych Oddziałów Ratunkowych. Nadal wiele niejasności niesie z sobą ustawa o podstawowej opiece zdrowotnej, a w szczególności wynikające z niej nierealne terminy, funkcjonowanie praktyk jednoosobowych, zabezpieczenie lekarskie przy ogromnym niedoborze kadrowym i stawianych wymaganiach kwalifikacyjnych, certyfikowanie oraz akredytacja placówek POZ. Świadczeniodawcy PPOZ zwrócili uwagę na konieczność zmian w systemie szkolenia lekarzy na potrzeby POZ.
Porozumienie Rezydentów OZZL otrzymuje od młodych lekarzy z całego kraju sygnały świadczące o tym, że rezydenci bardzo często pełnią funkcję sekretarki medycznej, zamiast uczyć się zawodu lekarskiego od swoich mistrzów. Coraz więcej doświadczonych specjalistów decyduje się na przyjmowanie pacjentów prywatnie, na czym oczywiście znowu tracą rezydenci, bo coraz częściej nie mają się od kogo uczyć zawodu. Zdaniem lekarzy prawidłowe kształcenie medyków powinno zaczynać się od prawidłowego, jak najbardziej efektywnego wykorzystania czasu podczas studiów. Propozycje zmian w sposobie kształcenia medyków przygotował specjalny zespół powołany przez ministra zdrowia, który właśnie zakończył pracę. Założeniem jest aby studia na kierunku lekarskim mają kłaść większy nacisk na praktyczną stronę zawodu, a przekazywanie wiedzy w teorii ma być uzupełnione o jej praktyczne zastosowanie. Według ekspertów warto mieć świadomość, że w niedalekiej przyszłości z rynku pracy odejdzie jedna trzecia osób, a wejdzie na ten rynek o wiele mniejsza liczba. Musimy więc budować na nowo zasoby kadrowe w medycynie. W tym celu trzeba wprowadzić takie narzędzia, które przyciągnęłyby do zawodu młode osoby. Samo tworzenie miejsc na studiach nie jest wystarczające. Pod koniec ubiegłego roku resort zdrowia opublikował projekt noweli rozporządzenia w sprawie standardów kształcenia przygotowującego do wykonywania zawodu lekarza, lekarza dentysty, farmaceuty, pielęgniarki, ratownika medycznego, położnej, diagnosty laboratoryjnego i fizjoterapeuty. Przewiduje on uelastycznienie wymagań dotyczących odbywania i zaliczania w bieżącym roku akademickim zajęć kształtujących umiejętności praktyczne na tych kierunkach. Według założeń projektu studenci, którzy w trakcie roku akademickiego 2021/2022 wykonywali czynności w ramach zadań realizowanych przez podmioty lecznicze lub służby sanitarno-epidemiologiczne mające związek z zakażeniami wirusem SARS-CoV-2, będą mogli ubiegać się o zaliczenie części zajęć lub grup zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, do których w programie studiów zostały przypisane efekty uczenia się obejmujące umiejętności praktyczne, które nabyli w czasie wykonywania tych czynności. Takie działanie pozwoli, aby wykonywanie przez studentów czynności polegających między innymi na przeprowadzaniu przez telefon wywiadu epidemiologicznego, pomocy w monitorowaniu stanu osób będących na kwarantannie lub izolacji, czy uczestniczeniu w sprawowaniu opieki nad pacjentami, mogło zostać zaliczone przez uczelnię w roku akademickim 2021/2022, jako odbycie części zajęć kształtujących umiejętności praktyczne, w tym zajęć praktycznych i praktyk zawodowych, w związku z nabyciem lub pogłębieniem przez studentów umiejętności w danym zakresie. Uczelnia uwzględniając informacje o liczbie godzin i charakterze wykonywanych czynności zawartych w zaświadczeniu ze szpitala, w którym student pomagał przy pacjentach z zakażonych koronawirusem, będzie mogła zaliczyć studentowi część zajęć praktycznych.Porozumienie Rezydentów wylicza, że całkowity koszt leczenia powikłań wynikających z palenia papierosów to pomiędzy 13 a 52 miliardów złotych brutto rocznie. Przypominają też, że co ósmy nowotwór jest bezpośrednim skutkiem palenia papierosów, a sam nikotynizm sprzyja rozwojowi co najmniej 16 różnych nowotworów m.in. raka płuca, piersi czy pęcherza. Młodzi lekarze traktują czas specjalizacji jako inwestycję w siebie.Według studentów staż jest potrzebny i jego usunięcie może w niekorzystny sposób wpłynąć na jakość ochrony zdrowia. Po zakończeniu edukacji na uczelni wyższej, rozpoczyna się okres wykorzystywany na usystematyzowanie wiedzy, ugruntowanie jej i nabycie odpowiednich umiejętności praktycznych. To również okres, w którym młodzi lekarze uczą się funkcjonowania w przestrzeni szpitala jako pracownicy, poznający system ochrony zdrowia Wybierają dziedziny, które będą mogli praktykować poza szpitalem. Tak jest przykładowo z dermatologią, która jest specjalizacją dochodową zwłaszcza jeśli chodzi o medycynę estetyczną, która staje się coraz popularniejsza nie tylko wśród kobiet, ale także i mężczyzn. To, że najwięcej chętnych jest na specjalizacje bardziej dochodowe i obarczone mniejszą odpowiedzialnością, to trend ogólnoświatowy. Dlatego lekarze tuż po zakończeniu studiów poszukują specjalizacji w węższych dziedzinach medycyny, które zapewniają szybką samodzielność i możliwość prowadzenia własnej praktyki. Inaczej jest ze specjalizacjami, które wymagają dużego nakładu nauki, zaplecza szpitalnego np. sal operacyjnych, tu proces osiągania samodzielności jest zdecydowanie wydłużony w czasie i bardziej skomplikowany. Wiele osób z kolei nie chce decydować się na specjalizację z interny. Twierdzi się, że internista musi wiedzieć najwięcej i być przygotowany na każdą ewentualność, a nie idzie za tym ani wynagrodzenie, ani warunki pracy, ani prestiż. Niestety wśród wielu ludzi wciąż panuje przekonanie, że internista to lekarz bez specjalizacji. Jak alarmują specjaliści, osoby z tą specjalizacją zostały wykluczone z samodzielnego funkcjonowania w Podstawowej Opiece Zdrowotnej a to dawało zdecydowanie korzystniejsze możliwości dalszej pracy po zakończeniu zatrudnienia w szpitalu. Gdyby nie medycy, którzy mają uprawnienia emerytalne, ale mają chęć jeszcze pracować, już teraz wiele oddziałów internistycznych mogłoby przestać funkcjonować.Propozycje podwyżek zostały zawarte w skierowanym do konsultacji publicznych 1 kwietnia 2022 roku projekcie nowelizacji ustawy o sposobie ustalania najniższego wynagrodzenia zasadniczego niektórych pracowników zatrudnionych w podmiotach leczniczych. Decyzją resortu zdrowia reforma lekarskiego stażu podyplomowego została przesunięta o rok. Decyzję ministerstwa zyskał aprobatę Porozumienia Rezydentów. Reforma stażu podyplomowego dla studentów medycyny i stomatologii została przesunięta o rok i jej realizacja rozpocznie się 1 stycznia 2023 roku. To dobrze, że po roku nauki zdalnej i kolejnym roku hybrydowej, wysunięto wniosek, że studia niewystarczająco przygotowują do wykonywania zawodu lekarza i staż jednak jest niezbędny. Zdaniem organizacji zrzeszonej przez studentów, jakość kształcenia na kierunku lekarskim i lekarsko-dentystycznym ulega ciągłemu obniżeniu. Przyczyną tej sytuacji jest m.in. coraz mniejsza liczba lekarzy, którzy decydują się na przekazywanie wiedzy młodszym kolegom, a także nie powiększająca się baza dydaktyczna. Wraz z corocznym zwiększeniem limitów przyjęć na kierunkach medycznych, z równoczesnym brakiem wzrostu liczby dydaktyków oraz infrastruktury dydaktycznej, obawy dotyczące obniżenia jakości kształcenia pod względem umiejętności praktycznych wydają się jak najbardziej uzasadnione.Dla Ministerstwa Zdrowia ważnym celem jest pomoc dla studentów, którzy uciekli przed wojną w Ukrainie. Studenci powinni być przyjmowani na określonych zasadach i one muszą mieć solidne podstawy. Jeżeli ci studenci są przyjmowani na nasze uczelnie i nie posługują się językiem polskim, to powinien odbywać się etap przejściowy tak, żeby mogli dalej kształcić się w naszym języku. Jeżeli studenci z Ukrainy posługują się językiem angielskim, nauczanie może przebiegać właśnie w tym języku. Porozumienie Rezydentów, publikując w mediach społecznościowych swoje propozycje, wskazało, że rząd powinien lepiej wynagradzać podstawowych pracowników systemu ochrony zdrowia. Rezydenci proponują wprowadzić opłatę zdrowotną w wysokości złotówki od każdej sprzedanej paczki papierosów. To miałoby dać rocznie przychód w postaci ok. 2 mld zł. Ta kwota jak zaznaczają rezydenci dwukrotnie przewyższa pokrycie kosztów brutto proponowanych przez nich podwyżek. Problemy finansowe polskiej ochrony zdrowia przekładają się także za kłopoty związane z przebiegiem podyplomowego kształcenia lekarzy, w tym specjalizacyjnego. Polska jest wyjątkiem na skalę europejską, że przy tak dużej skali niedofinansowania systemu, pracownicy ochrony zdrowia robią tak dużo za tak niewielkie pieniądze.