13 listopada 2018 r. w Narodowym Instytucie Zdrowia Publicznego – PZH odbędzie się konferencja naukowa pt. „Żywność, woda i powietrze – czy żyjemy w bezpiecznym otoczeniu?”. Będzie ona ostatnią z trzech konferencji organizowanych z okazji 100-lecia Odzyskania Niepodległości i 100-lecia Instytutu.
Konferencja będzie poświęcona nurtującym społeczeństwo zagadnieniom związanym z:
- bezpieczeństwem żywności i udziałem nowych technologii w bilansie zagrożeń bądź profitów zdrowotnych,
- zagadnieniami i metodologią oceny ryzyka zdrowotnego,
- priorytetami badawczymi w bezpieczeństwie żywności,
- wodzie do picia,
- zmianom klimatycznym,
- działaniom Instytutu w zakresie gromadzenia danych o zagrożeniach w żywności.
Konferencja „Żywność, woda i powietrze – czy żyjemy w bezpiecznym otoczeniu?”, podobnie jak dwie wcześniejsze, została objęta Honorowym Patronatem Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w roku 100-lecia Odzyskania Niepodległości 1918 – 2018 i jest realizowana przy współpracy: Programu „Niepodległa”, Ministerstwa Zdrowia, Narodowego Funduszu Zdrowia i Państwowej Inspekcji Sanitarnej. Patroni medialni: Polskie Radio i TVP3 Warszawa. Mecenasem Głównym Jubileuszu jest PKN Orlen, a jedynym sponsorem niniejszej konferencji jest firma Nestle.
Misją Instytutu jest ochrona zdrowia ludności poprzez kompleksowe działania podejmowane w obszarze zdrowia publicznego, w tym prace naukowo-badawcze, aplikacyjne i szkolenia.
Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – PZH prowadzi szkolenia w obszarze problematyki zdrowia publicznego, wykonuje ekspertyzy dla rządu, Komisji Europejskiej, organizacji pozarządowych oraz społeczeństwa w zakresie oceny ryzyka i wskazywania sposobów unikania zagrożeń. Instytut prowadzi również badania jakości surowic i szczepionek.
Komentarze
[ z 8]
Myślę, że jeśli chodzi o względy zdrowotne, nie żyjemy w bezpiecznym otoczeniu. Zbyt dużo zanieczyszczeń krąży w powietrzu i wodzie, a przez to również dostaje się do żywności. Potrzebujemy wspólnych działań, nie tylko pomocy ze strony władz miast i gmin. Aby chronić atmosferę przed nadmiernym zanieczyszczaniem tlenkiem węgla należy również wyeliminować z ruchu ulicznego często spotykane samochody o bardzo złym stanie technicznym, które nie spalają całkowicie paliw. Praktycznie każdy człowiek może wpłynąć na zmniejszenie poziomu emisji spalin samochodowych poprzez korzystanie ze środków transportu publicznego oraz pojazdów nie zanieczyszczających powietrza atmosferycznego. Do tego jeszcze długa droga. Pogoda również niedługo nie pozwoli na taką formę transportu.
Zgadzam się z Panią. Również mi się wydaje, że żyjemy w środowisku, które niemalże na każdym kroku stwarza nam różnego rodzaju zagrożenia. Wydaje mi się, że póki co najwięcej możemy zdziałać jeżeli chodzi o zanieczyszczenia powietrza, które w dużej mierze generujemy sami. Zbliża się sezon grzewczy i to co z nim jest związane- smog, stanowi dla nas niebezpieczeństwo. Polska bardzo często znajduje się w niechlubnych europejskich rankingach. Tutaj sprawa ma się podobnie. Na 50 miast z najbardziej zanieczyszczonym powietrzem, w Polsce jest aż 36. To jasny sygnał aby zacząć działać. Cząsteczki wchodzące w skład smogu mają bezpośredni wpływ na śródbłonek naczyń. Powodują, że rozkurczają się one w niewystarczającym stopniu. Automatycznie wzrasta w tym przypadku ryzyko choroby wieńcowej, zawału serca czy też do rozwoju miażdżycy naczyń. Pewne badania przeprowadzone wśród mieszkańców Krakowa wskazywały na to, że mają oni podwyższone stężenie CRP we krwi. To dowody na to, jak smog jest w stanie zniszczyć zdrowie i życie wielu ludziom. Rząd jednak nie pozostaje obojętny w tej kwestii. Planowana ilość pieniędzy jaką ma wydać na walkę ze smogiem do 2023 roku wynosi 25 miliardów. Jest to potężna suma, która powinna wpłynąć na poprawę sytuacji. Bardzo ważna jest również inicjatywa samych obywateli, którzy muszą sami podjąć odpowiednie kroki aby zatroszczyć się o środowisko. Ogromna ilość ciepła z naszych domów ucieka poprzez nieszczelne okna, czy też na skutek braku ociepleń różnego rodzaju materiałami, warto jest więc to zmienić. W wielu państwach europejskich coraz częściej można dostrzec samochody czy też inne pojazdy zasilane energią elektryczną, które nie emitują spalin do środowiska. W Polsce pojawiają się pierwsze takie samochody, jednak jeździ ich wciąż mało. Aby zachęcić do ich zakupu trzeba by rozlokować więcej stacji na terenie całego kraju, co pozwoliłoby na swobodne poruszanie się takim pojazdem. Według mnie bardzo ważnym aspektem jest też to aby energia służąca do ładowania tych pojazdów była wytwarzana z alternatywnych źródeł energii. Istotne jest aby w dużych miastach, mieszkańcy w miarę ich możliwości korzystali z komunikacji miejskiej, która w wielu miejscowościach pracuje bardzo sprawnie. Co najlepsze pojawiają się też autobusy zasilane energią elektryczną. Bardzo ciekawie prezentuje się program “Czyste powietrze”, który w swym założeniu planuje wymieniać stare piece, na nowsze, emitujące mniejszą ilość toksycznych substancji. To dobre rozwiązanie ponieważ domy jednorodzinne emitują bardzo duża ilość zanieczyszczeń do powietrza, a nie każdego stać na tego typu wymianę.
Z pewnością nigdy nie będzie możliwe całkowite zatrzymanie emisji szkodliwych substancji. Aby chronić nasze powietrze, należy więc podejmować działania mające na celu ograniczenie emisji zanieczyszczeń do atmosfery. Jednak muszą to być działania zorganizowane. Zaostrzanie przepisów, edukacja społeczeństwa pomagają, ale myślę, że najbardziej przemawiają do nas liczby. Istnieje wiele aplikacji informujących o zanieczyszczeniu powietrza w danym mieście. Patrząc na nie może nie ma się zbytniej ochoty przesiąść się na rower, ale przestać palić w piecu śmieciami, już owszem.
Przez zanieczyszczenie powietrza, jakość zarówno wody jak i żywności znacznie się pogarsza. Walczymy o poprawę jakości powietrza, którym oddychamy, a niestety znaczne ilości gazów zanieczyszczających powietrze atmosferyczne są emitowane również w wyniku spalania paliw w celu ogrzewania budynków mieszkalnych. Sami powinniśmy uważać na swoje postępowanie. Należy używać filtrów służących do oczyszczania gazów odprowadzanych przez kominy do atmosfery. Można także stosować materiały izolacyjne chroniące budynki przed nadmierną utratą ciepła, dzięki czemu możliwe będzie ograniczenie spalania węgla, a tym samym zmniejszy się emisja dwutlenku węgla i czadu. Należy również zastanowić się nad wykorzystywaniem do ogrzewania budynków paliw nie powodujących wydzielania tak dużych ilości pyłów, jak węgiel kamienny. Przykładem może być ogrzewanie gazowe, które niestety jednak zimą może być dosyć kosztowne. Być może nauki z zeszłego roku nie poszły w zapomnienie i obecnie zanieczyszczenie powietrza będzie trochę mniejsze. Nie bez znaczenia są panujące jeszcze wyższe temperatury. Dzięki nim okres palenia w piecach ulega skróceniu.
Dobrze, że istnieją takie organizacje jak Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego. W dzisiejszych czasach jest to niezmiernie potrzebne, by uświadamiać społeczeństwo w kwestii zdrowego odżywiania i ogólnie stylu życia. Jakość wody i powietrza, środki chemiczne, hałas, promieniowanie elektromagnetyczne, nanotechnologia… - czy i jak wpływają na nasze zdrowie? Coraz częściej spotykamy się z publikowanymi raportami na ten temat. W dniu 30 maja 2013 r. ukazał się przygotowany wspólnie przez Europejską Agencję Środowiska i Wspólne Centrum Badawcze KE raport dotyczący relacji między środowiskiem a zdrowiem człowieka. W raporcie stwierdzono, że żyjemy dłużej i cieszymy się lepszym zdrowiem niż Europejczycy w przeszłości, jednakże stan środowiska wpływa na nasze zdrowie w wieloraki sposób, a rozwój społeczno-gospodarczy sprawia, że jesteśmy narażeni na nowe zagrożenia, związane m.in. z nowymi produktami i zmieniającymi się stylami życia. Ponadto warunki środowiska są istotnie zróżnicowane na obszarze Europy, a ludzie o niższym statucie społecznym często żyją w bardziej zdegradowanym środowisku lub szkodliwym otoczeniu. Od wielu tysięcy lat, a więc od początku istnienia Ziemi, człowiek czerpał i czerpie wiele ze środowiska przyrodniczego, w którym żyje. Interakcja, czyli sposób oddziaływania na siebie człowieka i środowiska, w którym żyje jest zależna od wielu czynników. Coraz częściej człowiek wykorzystuje środowisko przyrodnicze w sposób niekonwencjonalny, prowadząc do nadmiernej eksploatacji surowców naturalnych, zanieczyszczając środowisko rożnego rodzaju odpadami, niszcząc zielone lasy, wprowadzając wiele szkodliwych substancji do atmosfery, co w konsekwencji prowadzi do ubożenia świata flory i fauny. Na przełomie ostatnich dziesięcioleci człowiek stara się naprawiać wszelkie błędy swojego postępowania względem środowiska, w którym żyje. Wprowadza nowoczesne technologie produkcyjne, prowadzi szeroko pojętą edukację ekologiczna wśród dzieci i młodzieży, zakłada nowe formy ochrony przyrody po to, aby zachować środowisko naturalne w jak najmniej zmienionej postaci.
Myślę, że takie konferencje są bardzo potrzebne. Mimo, że żyjemy w dwudziestym pierwszym wieku i jesteśmy w stanie wysyłać samochody w kosmos, a z drugiej strony sami zatruwamy sobie powietrze i wodę, dzięki którym tak naprawdę żyjemy. Niestety, jesteśmy jeszcze poniekąd zmuszeni uświadamiać społeczeństwo w rzeczach, które powinny być oczywiste. Po pierwsze, wałkowany od lat temat, teraz także na czasie w obliczu zbliżającej się zimy. A mianowicie - ogrzewanie swoich domostw poprzez spalanie nieprzeznaczonych do tego produktów. Odpadów z tworzyw sztucznych nie należy spalać w domowych piecach czy kotłowniach, ponieważ w panujących tam warunkach rozkład termicznych spalanie tworzyw przebiega w zbyt niskiej temperaturze (180-500°C) i przy zbyt małym dostępie tlenu, w wyniku czego w obecności odpadów organicznych powstają szkodliwe dla zdrowia substancje, w tym rakotwórcze oraz zwiększa się emisja pyłów. Odpady tworzyw sztucznych to cenny surowiec wtórny do recyklingu, z którego można wytworzyć nowe produkty (opakowania, meble ogrodowe, doniczki, słupki parkingowe itp.). Poprzez spalanie odpadów plastikowych w piecach domowych pozbawiamy się tych wartościowych surowców i zanieczyszczamy środowisko, w którym żyjemy. Opublikowany w maju 2016 roku raport WHO wskazuje, że 33 z 50 miast Unii Europejskiej o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu położone jest na terenie naszego kraju. Niechlubne pierwsze miejsce zajął Żywiec, tuż za nim uplasowała się Pszczyna a w pierwszej dziesiątce znalazły się jeszcze Rybnik (4 miejsce), Wodzisław Śląski (5), Opoczno (6), Sucha Beskidzka (7) i Godów (8). Mieszkańcy polskich miast i gmin mogą na bieżąco zapoznać się ze stanem powietrza monitorowanym w najbliższej stacji pomiarowej. Informacje te są zamieszczone na stronie Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Z raportu GUS „Ochrona Środowiska w Polsce 2015” wynika m.in., że ze spalania w gospodarstwach domowych wytwarzane jest prawie czterokrotnie więcej pyłów niż łącznie emituje sektor produkcji i transformacji energii. Do takiego stanu rzeczy przyczynia się nie tylko palenie paliwem niskiej jakości, ale także spalanie odpadów w piecach, kominkach czy na wolnym powietrzu - zjawisko to jest w Polsce niestety nadal powszechne. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) długotrwałe narażenie na działanie pyłu zawieszonego PM 2,5 (jest to pył o średnicy nie większej niż 2,5 mikrometrów, tj. 20-35 razy mniejszej niż wynosi średnica ludzkiego włosa) skutkuje skróceniem średniej długości życia, a krótkotrwała ekspozycja na wysokie stężenia tego pyłu powoduje wzrost liczby zgonów z powodu chorób układu oddechowego i krążenia oraz wzrost ryzyka nagłych przypadków wymagających hospitalizacji (nasilenie astmy, ostra reakcja układu oddechowego, osłabienie czynności płuc).
Wittia - zgadzam się z Tobą w stu procentach. Podobnie jak Ty, po przeczytaniu artykułu od razu pomyślałam o paleniu w piecach plastikami. Niska emisja, czyli… niewielka i niegroźna? Niestety, choć nazwa brzmi całkiem niewinnie, niska emisja jest poważnym problemem polskich miast i dużym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Co więcej, jest ona powodowana przez często nieświadomych problemu ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo szkodzą sobie i innym. Na szczęście problem ten jest dostrzegany coraz wyraźniej, dzięki czemu walka z niską emisją zaczyna przynosić pozytywne rezultaty. Niska emisja to zanieczyszczenia trafiające do powietrza, a pochodzące z komunikacji samochodowej i procesu spalania węgla o niskiej jakości czy śmieci – w domowych piecach, paleniskach, lokalnych kotłowniach. Zasadniczo są to te zanieczyszczenia, które są emitowane przez kominy o niskiej wysokości czy paleniska. Wysokość ma znaczenie, ponieważ to właśnie emisja z niskich kominów rozprzestrzenia się po najbliższej okolicy i najbardziej szkodzi okolicznym mieszkańcom. Wiedzą o tym doskonale ci, których sąsiedzi mają bardzo niskie kominy – wtedy dym, odór i brud mogą dać się we znaki w bardzo widoczny sposób, brudząc elewację pobliskich domów czy suszące się na sznurze pranie. Niska emisja ma zasięg lokalny, może dotyczyć nawet jednej dzielnicy. Z danych Europejskiej Agencji Środowiska wynika, że najbardziej zanieczyszczonymi miastami w Polsce (i jednymi z bardziej w Europie) są: Kraków, Nowy Sącz, Gliwice, Zabrze, Sosnowiec i Katowice. Niską emisję powoduje tez palenie śmieci czy liści. Niestety wiele osób wciąż nie widzi problemu w tego typu procederach, choć są one niezgodne z przepisami. Za palenie odpadów we własnym ogródku można otrzymać mandat. Palenie śmieci w piecach jest – zgodnie z prawem – dopuszczalne jedynie w specjalistycznych spalarniach lub współspalarniach. Niestety palenie śmieci na własną rękę będzie się zdarzać dopóty, dopóki sami nie zaczniemy brać sprawy w swoje ręce i nie będziemy reagować na tego typu procedery. Wciąż wiele osób widzi w spaleniu śmieci doskonały sposób na pozbycie się odpadów bez konieczności płacenia za ich wywóz, a niska emisja wydaje się pojęciem abstrakcyjnym. Często również sami przymykamy oko na takie postępowanie, bardziej niż własne zdrowie, ceniąc źle pojmowaną sąsiedzką solidarność i dobre relacje. Palenie śmieci w celach grzewczych jest powszechnie spotykanym zjawiskiem w okresie zimowym. W wielu gospodarstwach domowych jest to po prostu najtańszy sposób na ogrzanie domu. Polacy produkują rocznie około 10 mln ton odpadów, w których wiele osób wciąż widzi doskonały materiał opałowy. Tymczasem to, co ląduje w piecach czy ogniskach, może przyprawić o zawrót głowy, a po kilku wdechach… również o mdłości. Kolorowy papier, plastik, lakierowane drewno, guma, ubrania, wszelkiego rodzaju produkty syntetyczne czy tworzywa sztuczne. Spalanie tych produktów wytwarza trujące substancje, takie jak uszkadzające narządy wewnętrzne dioksyny, rakotwórczy benzopiren, tlenek węgla, dwutlenek siarki, metale ciężkie, kadm, cyjanowodór… Długo można wymieniać. W efekcie powstaje gryzący, nieprzyjemny w zapachu dym, którego wdychanie może przynieść konsekwencje nawet po kilku latach. Domowe piece nie są przystosowane do spalania odpadów, nie mają odpowiednich filtrów, oprócz emisji niebezpiecznych substancji powstaje też ryzyko zaczadzenia spowodowane zapchaniem się przewodów kominów. Toksyczne substancje, jakie niesie ze sobą niska emisja, osiadają na roślinach, w glebie, pogarszają stan zieleni, powodują zakwaszenie i skażenie metalami ciężkimi gleb i wód, podtruwają zwierzęta i nas. Co może nam grozić? Wdychanie szkodliwych substancji może między innymi zwiększyć ryzyko zachorowania na raka, powodować choroby układu oddechowego, zaburzenia rytmu serca, niewydolność krążenia, alergię, astmę. Zazwyczaj problemy zdrowotne ujawniają się dopiero po kilku lub kilkunastu latach przyjmowania takich niewielkich dawek trujących chemikaliów. Każdy chce oddychać świeżym powietrzem, każdy – kiedy się go zapyta – odpowie, że nie ma nic cenniejszego niż zdrowie. W praktyce jednak dokonujemy różnych dziwnych kalkulacji, które nie zawsze przynoszą nam prawdziwe korzyści. Bo czy sens ma oszczędzanie na wywozie śmieci i sposobie ogrzewania domu, jeśli może nas to w przyszłości słono kosztować? Nie narażajmy siebie i innych na wdychanie trującego powietrza. Reagujmy, gdy widzimy, że ktoś emituje szkodliwe substancje, paląc śmieci. Warto wykonać telefon do Straży Miejskiej i mieć czyste sumienie. Niska emisja jest problemem, z którym w prosty sposób można walczyć – na własnym podwórku.
Niedobory pewnych składników odżywczych sprzyjają zachorowaniu również na COVID-19, o czym naukowcy donosili już wcześniej. Teraz jednak udało się ocenić działanie tych najbardziej popularnych, z którymi wiązane są największe nadzieje. Dawkowanie i bezpieczeństwo składników odżywczych w ochronie przed powikłaniami wywołanych infekcją koronawirusem to kwestie, które będą podlegać kolejnym analizom, by można było polecać konkretne związki pacjentom. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odkryli potencjał witaminy B12 przeciwko SARS-CoV-2 w ramach poszukiwań cząsteczek blokujących replikację koronawirusa. Według stworzonych przez nich modeli matematycznych w jego zwalczaniu pomogą molekuły o podobnym działaniu do remdesiviru, ale bez typowych dla niego efektów ubocznych.Wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 to związki tak niezbędne w organizmie, jak witaminy, a najcenniejszych form należą występujące w tłustych rybach kwasy DHA i EPA. W ustroju powstają one z roślinnego kwasu ALA, jednak wydajność tej przemiany jest niewielka. Suplementacja diety kwasami omega-3 wiązała się z zapadalnością na COVID-19 mniejszą o około 12 procent. Źródłem witaminy D są tłuszcze zwierzęce, takie jak masło i olej rybi, a także pełne mleko, sery i ryby morskie. Większą część wytwarzamy jednak pod wpływem promieni UV w skórze. Uzupełnianie diety w witaminę D szło w parze rzadszą zapadalnością na COVID-19 o 6-19 procent. Decyzja o przyjmowaniu suplementów diety powinna być podejmowana świadomie i rozważnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem.Codzienne wybory żywieniowe wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i jego odporność, a także na nasz nastrój. Racjonalne żywienie to nie lekarstwo, które zastąpi choremu terapię z psychiatrą lub psychologiem, jednak może ono złagodzić objawy choroby i zminimalizować jej skutki. Dodatkowo, dieta bogata w określone składniki odżywcze jest w stanie uchronić nas przed nagłymi spadkami nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwowością i zaburzeniami koncentracji, czyli wszystkim tym, co stanowi zapowiedź problemów natury depresyjnej. Dieta w terapii depresji opiera się na wprowadzeniu konkretnych produktów, które regulują podaż tryptofanu, odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Ten ważny neuroprzekaźnik zwykle kojarzony jest z układem nerwowym, jednak prawda jest taka, że wydzielany jest właśnie w jelitach. Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczyć z pożywieniem, gdyż człowiek samodzielnie go nie syntetyzuje. Znajdziemy go zatem w jajkach, rybach (tutaj warto wyróżnić zwłaszcza łososia i tuńczyka), chudym mięsie (pierś z kurczaka) oraz roślinach strączkowych (szczególnie soja). Owocem, który zapewnia dużą podaż tryptofanu, jest ananas, choć owoce i warzywa są mniejszym nośnikiem tego aminokwasu.Według nowych badań przeprowadzonych na zwierzętach zbyt dużo tłuszczu negatywnie wpływa na funkcjonowanie komórek w jelicie, co prowadzi do rozwoju niekorzystnych bakterii. One z kolei wydzielają związek, który uszkadza naczynia krwionośne. Pacjenci tkwią często w mylnym przekonaniu, wyrobionym na podstawie nie do końca właściwego przekazu reklamowego, na przykład że prezentowane w telewizji suplementy mają takie samo działanie jak leki. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost popularności leków dostępnych bez recepty i suplementów jest pogorszenie stanu zdrowia przy jednoczesnym niezadowoleniu z poziomu opieki lekarskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także chęć obniżenia kosztów związanych z potencjalnym leczeniem i łatwiejszy dostęp do wspomnianych preparatów. Do najpowszechniejszych zagrożeń związanych z nadmiernym i długotrwałym zażywaniem suplementów należy przekroczenie dopuszczalnych norm. Szkodliwy dla zdrowia może się okazać zbyt wysoki poziom witaminy A lub żelaza, które w nadmiarze zwiększają ryzyko m.in. udaru. Innym groźnym skutkiem stosowania bez kontroli preparatów z tej grupy są potencjalne interakcje, w jakie mogą one wchodzić z przyjmowanymi jednocześnie lekami. Przykładowo niebezpieczne jest połączenie leków przeciwzakrzepowych i substancji roślinnej, jaką jest miłorząb japoński. Nadmierna ilość witaminy C lub wapnia może powodować biegunkę i ból brzucha. Przyjmowanie zbyt dużej ilości witaminy D przez długi czas może spowodować odkładanie się wapnia w organizmie, a to może osłabiać kości i uszkadzać serce i nerki. Suplementy diety powinno się wybierać przede wszystkim starannie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby organizmu, które są w przypadku każdego człowieka odmienne. Zawsze należy wziąć pod uwagę ryzyko związane z możliwością przedawkowania składników odżywczych, przyjęcia z suplementem substancji szkodliwej dla organizmu lub wystąpienia interakcji pomiędzy tym produktem żywnościowym a preparatem farmaceutycznym. W przypadku stosowania kilku suplementów diety i leków o zbliżonym składzie może dojść do przedawkowania danej substancji.W ostatnich latach pojawił się duży wachlarz produktów, które mają poprawiać zdrowie jelit. Chodzi o probiotyki i prebiotyki, suplementy te zawierają mikroorganizmy lub związki mające na celu promowanie bakterii jelitowych. Nauka o mikrobiomie jest wciąż stosunkowo młoda, ale niezwykle złożona. Naukowcy wykazali, że probiotyki mogą pomóc w kilku problemach zdrowotnych, w tym w wspomaganiu biegunki i łagodzeniu niektórych objawów zespołu jelita drażliwego (IBS). Jednak poza kilkoma szczególnymi warunkami istnieje niewiele dowodów na to, że mogą korzystnie wpływać na zdrowie. Oczywiście może się to zmienić, gdy pojawi się większa ilość badań. Jak pokazały badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały, że zbyt duża ilość tłuszczu w diecie zaburza w komórkach jelitowego nabłonka działanie produkujących energię mitochondriów. Komórki w takich warunkach wydzielają większe ilości tlenu i azotanów. Pobudzają one do wzrostu szkodliwe bakterie, np. E. coli, a one produkują związek o nazwie trimetyloamina (TMA). Wątroba zamienia ją z kolei w tlenek trimetyloaminy (TMAO), który m.in. zwiększa ryzyko miażdżycy. Dieta ketogeniczna sprawia, że pozbawiony węglowodanów organizm uzyskuje energię z kwasów tłuszczowych i ketonów. Oprócz niebezpieczeństwa dla kobiet w ciąży i osób z chorobami nerek, stosowana przez dłuższy czas prowadzi do chorób serca, cukrzycy. Dodatkowo ograniczanie dostarczenia węglowodanów eliminuje z diety warzywa i rośliny strączkowe. Przez to przyczynia się do rozwoju nowotworów i choroby Alzheimera. Ponieważ osoby stosujące taką dietę z powodów zdrowotnych często traciły na wadze, dietę zaczęto sugerować jako sposób na odchudzanie. Dieta ketogeniczna może spowodować spadek masy ciała, ale działa na krótką metę. Suplementy diety stały się w ostatnich latach bardzo popularnym produktem. Mogą zawierać nie tylko witaminy i składniki mineralne, ale również aminokwasy, lecytynę, błonnik, kwasy tłuszczowe, probiotyki, związki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Przyjmowanie takich preparatów wiąże się z osiągnięciem określonych korzyści. Nie tylko odżywiają organizm i uzupełniają codzienną dietę w cenne składniki odżywcze, ale także korzystnie wpływają na koncentrację i pamięć, chronią organizm przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych, usprawniają pracę układu nerwowego, sercowo-naczyniowego czy kostno-stawowego. Wspomagają również dietę osób, które nie dbają o właściwie zbilansowane posiłki. Zasadniczą różnicą pomiędzy suplementami diety a lekami, poza brakiem udowodnionego efektu terapeutycznego, jest znacznie prostsza w przypadku suplementu procedura dopuszczenia do sprzedaży. Obecnie na rynku jest dostępnych około 81 tysięcy tego rodzaju preparatów, co uniemożliwia skuteczną kontrolę nad ich składem i potencjalnymi skutkami ubocznymi ich zażywania, zwłaszcza w przypadku osób zażywających wiele suplementów jednocześnie i w połączeniu z lekami, co jest dość powszechne wśród seniorów.