W Wojewódzkim Szpitalu Zespolonym w Kielcach wykonano pierwszy raz w regionie świętokrzyskim zabieg resekcji części płata płuca sposobem wideotorakoskopowym, w technologii obrazu 3D-HD. Zabieg przeprowadzono u 16-letniego chłopca z nawracającą, samoistną odmą opłucnową. Chirurdzy dziecięcy z WSzZ w Kielcach operowali wspólnie z uznanym torakochirurgiem Jakubem Perdeusem.
Specjalista przyznaje, że sam zabieg jest dość powszechny u pacjentów z odmą, ale w trakcie swojej ponad 40-letniej kariery zawodowej po raz pierwszy miał okazję wykonać go torakoskopowo, metodą 3D.
– Zwykłą kamerą widzimy obraz płaski, natomiast w metodzie 3D zakładamy okulary, jak w czasie oglądania filmu, i wtedy dostrzegamy bardzo dokładnie głębię pola operacyjnego – opowiada doktor Jakub Perdus, który wyjaśnia, że gdy obraz jest płaski, zabieg jest trudniejszy do wykonania.
Dr n. med. Przemysław Wolak, kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej, Urologii i Traumatologii WSzZ informuje, że w trakcie operacji u 16-latka, w miejscach typowych, założono dwa porty do jamy opłucnowej, a następnie, przy pomocy kamery 10 mm 3D, zlokalizowano pęcherz rozedmowy, w szczycie płuca. – Resekowano szczyt płuca z pęcherzem, przy pomocy 2 ładunków staplera liniowego i wykonano plaurektomię górnej połowy klatki piersiowej – wyjaśnia chirurg.
Usunięcie fragmentu płuca u nastolatka, jak tłumaczy Jakub Perdeus, było konieczne, ponieważ wystąpił u niego trzeci nawrót odmy. Torakochirurg jest przekonany, że chłopiec wróci do pełnej sprawności. W szpitalu po zabiegu spędził niespełna tydzień.
Jakub Perdeus współpracuje z kieleckimi chirurgami dziecięcymi od wielu lat. Obecnie jest związany ze Szpitalem Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Rudnej Małej koło Rzeszowa. Współpracuje również m.in. ze Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu.
Platformę laparoskopową 3D, którą dysponuje zespół Kliniki Chirurgii Dziecięcej, Urologii i Traumatologii WSZ, ma niewiele szpitali w Polsce.
Źródło: Wojewódzki Szpital Zespolony w Kielcach
Komentarze
[ z 3]
Z tego co miałem okazję się interesować operacjami metodą laparoskopową, czy jak w tym wypadku zabiegami VATS, czyli operacjami klatki piersiowej z asystą kamery, wydaje mi się, że nie ma podstaw, aby uważać, że obrazowanie techniką 3D w tych przypadkach jest lepsze od tradycyjnej projekcji video w płaskim obrazie. Czytałem duże badanie gdzie pokazywano, iż wbrew pozorom zabiegi z technologią 3D nie są związane z mniejszym ryzykiem krwawienia, uszkodzeń, czy innych tego typu powikłań. Dziwi mnie fakt, że mimo wszystko próbuje się te technologie promować i pokazywać jako znacznie lepsze od tych w typowej projekcji. Ciekawy jestem tylko jakie są różnice cenowe pomiędzy tymi dwoma obrazami. Wydawać by się mogło, iż nie powinny one być znaczne, a raczej oscylować w okolicy podobnych wartości. W końcu może tylko cena kamery powinna być różna. Jednak biorąc pod uwagę wyniki badań i doniesień naukowych, świadczących o tym, że nie koniecznie istnieje sens, aby promować jedną zmieniającą wgląd w tkanki pacjenta, teoretycznie w sposób bardziej korzystny, tylko czy przy braku obycia w projekcji trójwymiarowej, a jednocześnie przy przeprowadzeniu dziesiątek, czy nawet setek operacji w typowej, dwuwymiarowej projekcji obrazu to czy można z całą pewnością zakładać, że chirurdzy będą potrafili się w tej nowej projekcji i w nowym obrazie przedstawiającym warunki w klatce piersiowej odnaleźć?
Wprawdzie o dostępności zabiegów w trójwymiarze jeśli chodzi o laparoskopię już słyszałam, ale szczerze przyznam, że nie miałam okazji przekonać się na własne oczy, ani (na szczęście) na własnej skórze, żeby ta technologia weszła do polskich szpitali i żeby chirurdzy z niej korzystali w codziennej pracy. Wydaje mi się, że nawet jeśli gdzieś tam zabiegi są z wykorzystaniem technologii 3D wykorzystywane dla uwidocznienia przestrzennych warunków anatomii jamy brzusznej, to chyba w dalszym ciągu jest to raczej pewnego rodzaju ciekawostką i nie dostępna jest ona na każdym oddziale chirurgicznym gdzie leczy się laparoskopowo. Nie wiem czy największą rolę odgrywa tutaj cena takiego sprzętu, ale niewątpliwie nie jest ona codziennie wykorzystywana. Skutkuje to pewnymi problemami lub możliwymi komplikacjami. Na przykład, skoro chirurdzy nie korzystają z obrazowania w laporoskopii metodą trójwymiaru to trudno im jest umieć się w takim obrazie i projekcji jamy brzusznej poruszać. Może właśnie stąd biorą się te statystyki, że nawet jeśli lekarze wykorzystają technologię 3D, która teoretycznie powinna dawać możliwość lepszego obrazowania wnętrza jamy brzusznej, to i tak trudno jest im się w tym obrazie odnaleźć skoro przyzwyczajeni są do obrazowania płaskiego, czyli 2D, które wykorzystywane jest w naszych szpitalach powszechnie. Ciekawa jestem, czy jeśli zacząć by stosować wszędzie obrazowanie trójwymiarowe w laparoskopii, czy dalej nie dałoby to przełożenia na zwiększenie komfortu chirurgów w ich pracy i lepszych wyników z mniejszą ilością zdarzeń niepożądanych lub powikłań w trakcie operacji. No, ale wydaje mi się, że aby się o tym przekonać to jeszcze długa droga i chyba ta technologia tak szybko się u nas nie zakorzeni...
Nad drukarką 3D, która byłaby w stanie tworzyć chrząstki uszu czy nosa pracują walijscy naukowcy. Obecnie do pourazowych rekonstrukcji twarzy na przykład po wypadkach, oparzeniach, nowotworach skóry i wadach wrodzonych, wykorzystuje się tkankę chrząstki pacjenta, najczęściej pobieraną z żeber. Niestety, zabieg ten wiąże się z bliznowaceniem w miejscu pobrania i innymi powikłaniami. Zespół z sukcesem wyizolował ludzkie komórki macierzyste pochodzące z chrząstki nosowo-przegrodowej i wykazał, że mogą one wytwarzać macierz chrząstki poza organizmem człowieka. Co ważne, ta metoda nie wymaga przeprowadzania operacji w celu pobierania chrząstek z innych części ciała pacjenta, a zabieg jest niemal nieinwazyjny.Naukowcy z powodzeniem radzą sobie z drukowaniem komórek i biomateriałów, z których są zbudowane ludzkie tkanki, ale wciąż są dalecy od stworzenia całych funkcjonalnych narządów. Druk trójwymiarowy co prawda jest coraz częściej wykorzystywany w medycynie, np. do produkcji implantów stomatologicznych lub modeli wykorzystywanych przez chirurgów do symulowania przeprowadzanych operacji. Ponadto technologia pozwala na wykorzystanie biotuszu do produkcji komórek, które pozwoliłyby opracować w pełni funkcjonujące narządy. Aby go stworzyć, należy w pierwszej kolejności stworzyć przestrzenne rusztowanie, na którym można by osadzić komórki macierzyste różnicujące się i rozrastające w konkretne tkanki. Niestety, w tym momencie nie ma możliwości aby to zrobić metodami laboratoryjnymi, bo dostępne protokoły biologiczne nie pozwalają na organizację różnych gradientów i wzorców strukturalnych w tkankach, które nie są jednorodne. Dzieje się tak ponieważ nie ma kontroli nad tym, w które miejsce tkanki trafiają właściwe komórki. Takie możliwości oferuje natomiast druk w technice trójwymiarowej, który pozwala bioinżynierom na precyzyjne kierowanie komórek. To z kolei przekłada się na lepsze organoidy, a w końcu może i umożliwić tworzenie organów. Naukowcom z Teksasu udało się wydrukować sztuczny organ, który gdy pojawia się taka konieczność uwalnia odpowiednią ilość hormonu regulującego poziom cukru we krwi. Na dodatek nowy wynalazek jest skuteczniejszy niż prototypy podobnych urządzeń, które powstały na świecie do tej pory. Choć postęp badań nad cukrzycą we współczesnej medycynie jest znaczący, a nawet inteligentne plastry dostarczające pacjentom insulinę nie są dużym zaskoczeniem, to sztuczna trzustka zdolna do wytwarzania insuliny stanowi dużo większe wyzwanie. Pionierami w tej dziedzinie są naukowcy z naszego kraju, którym już kilka lat temu jako pierwszym na świecie udało się wydrukować za pomocą technologii trójwymiarowej bioniczny odpowiednik tego organu.Bioinżynierom z Teksasu za pomocą druku 3D udało się opracować urządzenie imitujące działanie naturalnej trzustki, a także specjalny materiał hydrożelowy stanowiący osłonę dla sprzętu. Dzięki temu praca sprzętu nie zostaje zakłócona, a organizm nie odrzuca sztucznego organu. W ramach trzyletniego projektu naukowego badacze z Teksasu skupią się na tym, aby sztuczna trzustka we właściwym momencie reagowała na różny poziom cukru we krwi i w razie potrzeby uwalniała insulinę w idealnym momencie, w taki sposób, by było to najkorzystniejsze dla pacjenta. Technologia biodruku posłużyła naukowcom do opracowania techniki wytwarzania trójwymiarowych rusztowań wspomagających leczenie złamanych kości u pacjentów z cukrzycą. Rusztowanie to zbudowane jest z komórek macierzystych szpiku kostnego, morfogenicznego białka kości i makrofagów. Cukrzyca może zwiększać ryzyko złamań kości nawet o 300 procent. Wysoki poziom glukozy we krwi utrudnia też proces gojenia. Biodruk trójwymiarowy pozwoli więc usprawnić proces leczenia i ułatwić dostęp do skutecznych terapii.Na początku pandemii wywołanej koronawirusem okazało się, że szpitalom i innym placówkom medycznym nie tylko w naszym kraju brakuje odzieży ochronnej i innego wyposażenia. Prawie połowa lekarzy w Wielkiej Brytanii przyznawała, że jest zmuszona sama zaopatrywać się w odzież ochronną. W tej sytuacji społeczność zajmująca się drukiem trójwymiarowym włączyła się do produkcji takich urządzeń jak : ochronne maski, zawory tlenowe do wentylatorów, rozdzielacze do wentylatorów i respiratorów pozwalające na ich stosowanie dla kilku pacjentów, pałeczki do wymazów testów na koronawirusa, przyłbice, kabiny do kwarantanny, prowizoryczne respiratory utworzone z wyposażenia do nurkowania z akwalungiem, a nawet dźwignie pozwalające otworzyć drzwi łokciem. Bardzo ciekawym rozwiązaniem jest wytwarzanie w druku 3D łączników, pozwalających na podłączenie nawet czterech pacjentów do jednego respiratora. Ograniczenia dla urządzeń medycznych do walki z pandemią związane są najczęściej, ale nie jedynie, z brakiem możliwości ich dezynfekcji. Przykładowo, amatorskie drukarki 3D korzystające z ekstrudera wytwarzają przedmioty, które są porowate i mają bardziej szorstką powierzchnię. Nie da się ich w odpowiedni sposób zdezynfekować. Po sukcesie przy przygotowaniu specjalnego modelu 3D żyły zaatakowanej nowotworem, naukowcy z Politechniki Opolskiej planują szerszą współpracę z lekarzami. W planach jest stworzenie m.in. fantomów układu kostnego okolic miednicy i modeli tętnic przed zabiegami. Padła propozycja, żeby opracować formy, na których można by planować operacje wprowadzania stent-graftów do naczyń krwionośnych, w których zlokalizowany jest tętniak. Wprowadzenie stent-graftu do tętnicy lub żyły jest sposobem na jego zoperowanie. W tym przypadku, na podstawie przekrojów uzyskanych z rezonansu magnetycznego lub z tomografu komputerowego tworzy się model trójwymiarowy w którym można umieścić stent-graft, który później można wykorzystać w trakcie zabiegu. Kolejnym założeniem jest stworzenie fantomu układu kostnego okolic miednicy. To będzie model, na którym będą prowadzone badania ukierunkowane na zastosowania radioterapii nowotworów ginekologicznych. Fantom umożliwi badanie efektywności naświetlania radioterapeutycznego. Obecnie fantom jest w trakcie drukowania, praca nad nim wygląda inaczej niż praca nad żyłą. W przypadku żyły model, który opracowaliśmy odzwierciedlał tkanki miękkie, tutaj skupiam się na drukowaniu modelu, który odzwierciedla tkanki kostne. Po wydrukowaniu fantom będzie uzupełniony specjalnym żelem, który będzie reprezentował tkanki miękkie. W wielu przypadkach, gdy na skutek np. choroby nowotworowej fragment kości musi zostać usunięty, wykonuje się przeszczep z innej części ciała i uzupełnia brakujący fragment np. żuchwy czy kości czaszki.Technologia druku 3D daje nam możliwość stworzenia różnych kształtów w zależności od konkretnej sytuacji, np. określonej kości. Jeżeli wydrukuje się fragment ubytku kości po resekcji nowotworowej i chcemy wszczepić materiał, który zintegruje się z tkanką kostną, a następnie odbudują się nad nim komórki, musi najpierw zostać wysterylizowany, żeby nie wprowadzać do organizmu niepotrzebnych mikrobów.Wyzwaniem dla medycyny i bioinżynierii jest odbudowa całej krtani, ponieważ przeszczepienie jej od dawcy jest procedurą obarczoną wysokim ryzykiem, biorąc pod uwagę biozgodność i możliwą akceptację narządu. Istnieje wiele możliwości przezwyciężenia tych trudności. Jednym z najnowszych i najskuteczniejszych rozwiązań jest sztuczna krtań. Odpowiedni implant powinien być biokompatybilny i spersonalizowany dla każdego pacjenta. Do wykonania takiego implantu wykorzystuje się sztuczną porowatą krtań rusztowania pokrytą kolagenem i chondrocytami. Porowate rusztowania polimerowe są używane do imitowania struktury narządów i stały się kluczowym elementem trójwymiarowej hodowli komórek. Analiza obrazów pochodzących z nowoczesnych metod tomografii komputerowej i rezonansu magnetycznego o wysokiej rozdzielczości z możliwością rekonstrukcji trójwymiarowej umożliwia bardzo precyzyjne zaplanowanie allogenicznego podłoża rekonstrukcji. Spełnia ona warunek zabiegu ''spersonalizowanego''. Anatomia i fizjologia krtani determinują parametry fizykochemiczne materiałów użytych do allogenicznej budowy tego narządu. Stosowanie metalicznych pierwiastków takich jak tytan nie jest wskazane, ze względu na brak stabilności tak ciężkiej konstrukcji oraz niski stopień adhezji komórek. Wykorzystanie materiałów ceramicznych, np. apatytu, jest ryzykowne ze względu na mikrośrodowisko śluzu, które może powodować ich degradację. Innowacyjna metoda drukowania części ciała może być przełomem w rekonstrukcji twarzy i pourazowej chirurgii plastycznej.