Zaledwie dziesięcioro na sto dzieci biorących udział w badaniu fazy I w onkologii uzyskała korzyść, jeśli chodzi o poprawę stanu zdrowia – sugeruje metaanaliza badań na ten temat opublikowana przez polskich i amerykańskich specjalistów.
Informują o tym na łamach "PLOS Medicine" twórcy artykułu "Risk and Surrogate Benefit for Pediatric Phase I Trials in Oncology: A Systematic Review with Meta-analysis". Autorzy tego tekstu zestawili informacje pochodzące ze wszystkich opublikowanych badań klinicznych fazy I, prowadzonych w pediatrii onkologicznej w latach 2004-2015.
"Poddaliśmy w nim analizie wyniki 170 badań z udziałem 4604 pacjentów, a następnie zestawiliśmy nasze wyniki z podobnymi szacunkami dotyczącymi badań z udziałem dorosłych" – wyjaśnia adiunkt w Zakładzie Filozofii i Bioetyki Instytutu Pielęgniarstwa i Położnictwa Wydziału Nauk o Zdrowiu Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego dr hab. Marcin Waligóra, który od września 2017 r. przebywa w Harvard Medical School w Bostonie.
Z analiz tych wynika – twierdzi polski specjalista - że mimo regulacji i specjalnego projektowania takich badań, bezpośrednia korzyść i ryzyko udziału w badaniu fazy I w onkologii pediatrycznej pozostaje na tym samym poziomie, co w badaniach z udziałem dorosłych.
"Średnio dziesięcioro na sto dzieci biorących udział w badaniu uzyskała korzyść (rozumianą jako odpowiedź organizmu na lek, np. w postaci zmniejszenia guza nowotworowego), w tym – w przypadku guzów litych – średnio zaledwie troje na sto dzieci włączonych do badania fazy I, natomiast w przypadku białaczek - niemal trzydzieścioro dzieci na sto włączonych do badania" – podkreśla dr hab. Waligóra.
Specjalista dodaje, że przeciętnie każdy uczestnik badania doświadczył przynajmniej jednego poważnego lub zagrażającego życiu efektu ubocznego (trzeciego i czwartego stopnia) związanego z testowanym lekiem. Efekty uboczne związane z toksycznością testowanych leków (piątego stopnia) przyczyniły się przeciętnie do jednego zgonu na pięćdziesięciu uczestników.
Jedną z głównych zasad badań klinicznych z udziałem dzieci jest to, że prowadzone są one dopiero po testach na ludziach dorosłych. Muszą to być badania co najmniej fazy I - czyli takich, które prowadzone są na małej grupie osób w celu sprawdzenia bezpieczeństwa stosowania danego leku. Najczęściej są to chorzy w zaawansowanym stadium choroby nowotworowej, u których wyczerpano już wszystkie dotąd zatwierdzone metody leczenia.
„Ryzyko i korzyść tej fazy (pierwszej – PAP) są zupełnie inne, niż późniejszych, ponieważ im bardziej badania kliniczne są zaawansowane, tym większe prawdopodobieństwo uzyskania korzyści i mniejsze prawdopodobieństwo wystąpienia efektów ubocznych” – zwraca uwagę dr hab. Waligóra, który kieruje zespołem REMEDY (Research Ethics in Medicine Study Group).
Ze względów etycznych badania kliniczne z udziałem dzieci prowadzone są znacznie rzadziej, niż u dorosłych.
"Szacuje się, że około 50 proc. leków przepisywanych dzieciom nigdy nie była testowana z udziałem populacji dziecięcych. To znaczy, że lekarze przepisują je wyłącznie na podstawie danych pochodzących z badań naukowych z udziałem dorosłych. Tymczasem część chorób występujących u dzieci nie dotyka dorosłych, dodatkowo fizjologia organizmu dziecięcego może znacznie wpłynąć na sposób działania leku" – wyjaśnia dr hab. Waligóra.
Choroby nowotworowe są wciąż jedną z głównych przyczyn zgonów dzieci, mimo że w ciągu ostatnich dekad śmiertelność z powodu nowotworów dziecięcych spadła o ponad 50 proc. Wciąż zatem poszukuje się nowych leków onkologicznych, które można było stosować u najmłodszych pacjentów.
Opublikowana na łamach "PLOS Medicine" metaanaliza dostarcza informacji niezbędnych przy podejmowaniu decyzji dotyczących badania klinicznego fazy I w onkologii pediatrycznej.
"Są one istotne zarówno dla pacjenta i jego rodziców, jak i badacza, sponsora czy członka komisji bioetycznej. Przedstawione analizy obejmują bowiem nie tylko podział na główne typy nowotworów (guzy lite i nowotwory krwi), ale także na klasy testowanych terapii onkologicznych (klasyczne chemoterapie, terapie celowane i kombinacje obu klas). Ryzyko i korzyść oszacowane zostało dla wszystkich tych podgrup" – podkreśla dr hab. Waligóra.
Specjalista wyjaśnia to na przykładzie 12-letniej Ani, u której zdiagnozowano mięsaka Ewinga, złośliwy nowotwór kości, w IV stopniu zaawansowania, rozsiany już w organizmie. Pacjentce i jej rodzicom zaproponowano udział w badaniu klinicznym fazy I, ponieważ leczenie chirurgiczne oraz systemowe nie dały efektów.
"Ostatecznie kombinacja leków, którą przyjmowała w badaniu klinicznym Ania, nie okazała się skuteczna. Do tej pory, pomimo kilkudziesięciu badań klinicznych, nie udało się także dowieść indywidualnej skuteczności jednej z dwóch testowanych u niej substancji, cixutumumabu. Tylko niewielka część leków (i ich kombinacji) testowanych w fazie I wykazuje skuteczność umożliwiającą ich rejestrację i wprowadzenie na rynek" – opowiada dr hab. Waligóra.
Specjalista zwraca uwagę, że niektóre osoby kierują się pobudkami altruistycznymi i biorą pod uwagę nie tylko korzyść indywidualną, ale także społeczną udziału w badaniach klinicznych. Korzyść społeczna jest zaś w onkologii pediatrycznej spektakularna: wynalezione dzięki badaniom klinicznym nowe leki przyczyniły się do zmniejszenia śmiertelności w chorobach nowotworowych o ponad 50 proc. w ciągu kilku dziesięcioleci.
"Nie ulega też wątpliwości, że w podejmowanej przez rodziców decyzji powinno w jakimś stopniu partycypować samo dziecko, adekwatnie do swego wieku, rozwoju i wiedzy" – dodaje dr hab. Waligóra.
Badania "PLOS Medicine" zostały sfinansowane przez Narodowe Centrum Nauki, a ich część została przeprowadzona w Harvard Medical School w Bostonie. (PAP)
Komentarze
[ z 0]