Kilkunastocentymetrowe grzyby wyrosły na ścianie oddziału neurologii Szpitala Specjalistycznego im. Stanisława Staszica w Pile. Zdjęciami na portalu społecznościowym podzieliła się jedna z pacjentek szpitala.
Chciałabym pokazać wszystkim Pilanom a także mieszkańcom okolic piły czystość i higienę w Pilskim Szpitalu na ul. Rydygiera. Dzisiaj trafiłam na oddział w Pile i za moim łóżkiem zastałam małą niespodziankę w postaci grzyba wychodzącego ze ściany - napisała pacjentka.
Zdjęcia szybko rozeszły się po mediach społecznościowych, a internauci nie pozostawili suchej nitki na szpitalu. Informacja dotarła też do starosty pilskiego, któremu podlega Szpital Specjalistyczny w Pile. Eligiusz Komarowski pojechał do lecznicy i spotkał się dyrektorem szpitala.
- Mam nadzieję, że to odosobniona sytuacja. Grzyb znalazł dogodne podłoże na wegetację, gdyż prawdopodobnie powstał zaciek w wyniku przeciekania rury doprowadzającej wodę. Szpital Specjalistyczny w Pile od przynajmniej kilkunastu lat jest niedofinansowany. Korzystając z możliwości i kompetencji jakimi dysponujemy jako Powiat Pilski - Starostwo Powiatowe w Pile, chcąc wesprzeć tę placówkę, przekazaliśmy rekordową dotację 2 000 000 zł na działalność w/w szpitala. Uważam jednak, że utrzymanie higieny nie wykracza poza możliwości finansowe i organizacyjne szpitala. Podkreślę jeszcze raz, że sytuacja, która miała miejsce jest karygodną i nie miała prawa się zdarzyć. W tym przypadku zawiódł według mnie czynnik osobowy - napisał starosta pilski, Eligiusz Komarowski.
Pacjentka, która odnalazła grzyby za metalową szafką w swojej sali, na własne życzenie wypisała się ze szpitala.
Fot. facebook.com/mypilanie
Komentarze
[ z 3]
Hahaha! No nieźle! Czytając o "grzybie który wyrósł na ścianie" spodziewałam się raczej zobaczyć zdjęcie zielonej plamy, czegoś przypominającego mech, czy po prostu grzyba jakie spotyka się na przykład w starych, wilgotnych, zaniedbanych pomieszczeniach. Oczywiście to również nie świadczyło by najlepiej o stanie szpitala, ale tego co widać na zdjęciu raczej się nie spodziewałam. Przecież, żeby grzyb kapeluszowy wyrósł ze ściany to naprawdę warunki tam panujące musiały być dogodne i to przez długi czas. Chociaż rozumiem, że w przypadku problemów finansowych szpitala może brakować funduszy na jego remont, ale takie kwestie jak na przykład zachowania czystości chyba jednak powinny być zachowane. Aż nie chce mi się wierzyć w to co widzę na zdjęciu. Przecież to pokazuje, że raczej w tamtym miejscu nikt długo nie sprzątał, bo gdyby osoby odpowiedzialne za porządek pofatygowały się od czasu do czasu odsunąć łóżko od ściany by pod nim wysprzątać, grzyby raczej zostałyby znalezione.... tak przynajmniej mi się wydaje. Bo chyba kilkunastocentymetrowe grzyby nie mogły wyrosnąć w ciągu kilku godzin?
Podejrzewam, że paniom sprzątającym sale chorych nie zawsze chce się doczyścić wszystkie kąty. Widywałam poranne porządki i skoro mycie podłogi zajmuje dwadzieścia sekund, wątpię, że jest dokładne. Grzyb na ścianie wyrosnąć nie powinien, ale jedynym argumentem jaki znajduję na obronę pilskiego szpitala, jest jego lokalizacja. Szpital leży w lesie, a tam grzyby rosną. Najwyraźniej udało się im rozwinąć gdyż znalazły korzystne warunki. Mimo to, nie dziwię się, że pacjentka opuściła placówkę.
Mam nadzieję, iż stwierdzeniem, że rozumie Pani sytuację ze względu na lokalizację placówki i jej położenie w obrębie lasu czy terenu o dużej lesistości gdzie naturalnie występują grzyby. Jakby nie było, w placówce medycznej takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Gdzie były panie salowe? Przecież grzyb do takich rozmiarów nie urośnie przez noc! I nawet jeśli panią salowym umycie podłogi zajmuje mało czasu to jest to ich obowiązek, który powinny wykonywać jak najbardziej rzetelnie. Gdybyśmy my lekarze w taki sposób wywiązywali się ze swoich obowiązków, z całą pewnością musielibyśmy ponieść odpowiednie konsekwencje. Nie mówię, że od razu w grę powinno wchodzić zwolnienie, ale przynajmniej jakaś nagana czy upomnienie. Przecież podobne sytuacje nie mogą się powtarzać. Nawet jeśli pań salowych zatrudnionych jest w szpitalu zbyt mało, aby każdego dnia były w stanie dokładnie doczyścić każdy kąt to jednak przynajmniej raz na jakiś czas każda z sal powinna być dokładnie wysprzątana i domyta. Przecież w takim miejscu jak szpital, czystość i higiena są wyjątkowo ważne, a ich niedopilnowanie może wiązać się z pogorszeniem stanu chorych. Skoro grzyby mogły urosnąć do takich rozmiarów to ciężko wspominać o bakteriach, czy innych patogenach i liczyć na to, że te zostały doszczętnie zlikwidowane. Chociaż na miejscu pacjentki pewnie placówki bym nie opuszczał. Wydaje mi się, że po aferze, o której głośno jest w całym kraju szpital raczej będzie starał się zreflektować, aby odzyskać dobre imię i udowodnić, że sytuacja była pojedynczym incydentem, który zdarzył się przypadkiem, a podobny problem nie pojawia się rutynowo. I oby tak właśnie się stało, bo nie chce mi się wierzyć, aby władze szpitala nie zdawały sobie sprawy z tego jak ważne jest utrzymanie placówki w czystości.