Naukowcy z Francuskiego Narodowego Instytutu Zdrowia i Badań Medycznych (Institut national de la santé et de la recherche médicale – INSERM) oraz Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem (IARC), na łamach pisma „PLOS Medicine” opublikowali wyniki projektu, w ramach którego sprawdzali zależność występowania nowotworów od spożycia produktów o różnej wartości odżywczej.
Jakość żywności badacze opisali według systemu FSAm-NPS używanego przez brytyjską Agencję Standaryzacji Żywności (Food Standards Agency). To oparta na pięciu kolorach i pięciu literach metoda klasyfikacji, która pokazuje ogólną wartość żywieniową produktów. Zielony (A) oznacza żywność najzdrowszą, a ciemnopomarańczowy (E) najgorszej jakości. Pod uwagę bierze się np. zawartość kalorii, tłuszczów, błonnika, owoców czy warzyw. Władze UE rozważają nawet wprowadzenie w całej Europie opracowanego na podstawie FSAm-NPS specjalnego systemu znakowania żywności Nutri-Score, który używany jest już we Francji i niedawno został przyjęty przez władze Belgii.
Zdaniem autorów nowej pracy, pomoc konsumentom w wybieraniu zdrowszego jedzenia to jedno z kluczowych wyzwań w zapobieganiu nowotworom oraz innym przewlekłym chorobom. Jak tłumaczą, wcześniejsze badania sprawdzały już wpływ wartości odżywczej jedzenia na ryzyko raka, ale prowadzono je w populacjach lokalnych lub tylko na terenie jednego kraju.
Opisany teraz projekt miał natomiast znacznie szerszy zakres. Jego autorzy przeanalizowali dane na temat prawie pół miliona dorosłych osób uczestniczących w badaniu European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition (EPIC) w latach 1992-2014. Uczestnicy programu byli obserwowani średnio przez ponad 15 lat.
U włączonych do programu ponad 470 tys. osób pojawiło się prawie 50 tys. przypadków nowotworów. Były to głównie raki piersi, prostaty i odbytnicy. Każdemu z uczestników naukowcy przypisali odpowiednią wartość, według oceniającego żywienie systemu FSAm-NPS i przeprowadzili złożoną analizę statystyczną pokazującą powiązania między jakością jedzenia a ryzykiem zachorowania.
Jedząc wartościowe produkty można zmniejszyć zagrożenie - pokazują wyniki. Wśród osób odżywiających się najgorzej pojawiły się 81,4 przypadki raka w przeliczeniu na 10 tys. tzw. osobolat, a w grupie jedzącej najlepiej – 69,5 przypadków na 10 tys. osobolat.
Statystyczne obliczenia pokazały, że uczestnicy z grupy jedzącej najmniej wartościowe produkty byli o 7 proc. bardziej zagrożeni rakiem niż uczestnicy z grupy żywiącej się produktami najwartościowszymi. Różnice szczególnie dotyczyły raka jelita grubego i odbytnicy, górnej części dróg oddechowo-pokarmowych i żołądka, a także płuc w przypadku mężczyzn oraz wątroby i piersi po menopauzie u kobiet.
- Wyniki te wspierają znaczenie FSAm-NPS jako podstawowego systemu oznaczania opakowań produktów żywnościowych oraz innych związanych ze zdrowiem publicznym systemów oznaczania żywności - piszą autorzy publikacji.(PAP)
Komentarze
[ z 9]
Tak duże badanie powinno utwierdzić nas w przekonaniu, że warto przejść na zdrową dietę już teraz. Nie jutro czy za miesiąc. Powinniśmy również zdrowych nawyków żywieniowych uczyć nasze pociechy już od najmłodszych lat i co ważne, zwracać uwagę na to, co jedzą też wtedy, gdy nie ma nas obok. Obecnie bary szybkiej obsługi są bardzo popularne także wśród dzieci. Większość ludzi mówi, że dzieci chcą i lubią. Owszem, raz na jakiś czas można iść z nimi do baru szybkiej obsługi, ale nie powinna być to częsta praktyka.
Moim zdaniem wiedza przekazywana młodym ludziom w szkole jest przestarzała. Od najmłodszych lat powinniśmy uczyć ich na tematy takie jak nowotwory, cukrzyca czy nadciśnienie i czym grożą. Nie mają to być puste groźby, ale realne przypadki i przykłady. W młodości kształtują się nawyki. Upewnijmy się, że nasze dziecko wybierze dobrze. Warto spróbować.
W dzisiejszych czasach coraz częściej musimy być świadomi tego co jemy. Coraz więcej czynników zostaje udowodnionych jako karcynogenne, co pokazuje, że musimy mieć się na baczności jeżeli chodzi o profilaktykę. Oczywiście w naszym kraju wciąż stawia się w większości na to, żeby było smacznie, a nie zdrowo, co niezwłocznie wymaga zmian, ponieważ nieprawidłowa dieta wiąże się tylko z nowotworami, ale z szeregiem chorób cywilizacyjnych które dotykają coraz większą liczbę Polaków. Jak widzimy z danych przedstawionych w artykule zdrowe odżywianie jest bardzo istotne jeżeli zależy nam na zapobieganiu nowotworom. Do tego wszystkiego wszystkiego musimy dołączyć regularną aktywność fizyczną oraz co bardzo ważne- rezygnowanie z nałogów, takich jak picie alkoholu czy palenie papierosów, które mają ogromny wpływ na nasze zdrowie. Jak się okazuje nadmierna ilość kilogramów jest czynnikiem predysponującym do bardzo dużej ilości chorób w tym właśnie nowotworów. W Wielkiej Brytanii gdzie przeprowadzono właśnie takie badanie okazało się, że 1 na 20 przypadków raka (około 22 800 przypadków rocznie) był skutkiem właśnie nadmiarem tkanki tłuszczowej. Dzieje się tak, ponieważ tkanka tłuszczowa wytwarza cytokiny prozapalne które inicjują reakcje zapalne i wpływają na działanie procesów komórkowych w całym organizmie, głównie zmieniając ich metabolizm. Taki stan to zakłócone działanie całego układu odpornościowego. Komórki odpornościowe, które w prawidłowych warunkach uczestniczą w procesie niszczenia komórek nowotworowych, u osób otyłych zostają w pewnym sensie zdezaktywowane. Trwają badania aby takim osobom pomóc jednak najlepszym rozwiązaniem jest oczywiście zrzucenie zbędnych kilogramów i utrzymanie wagi na tym samym poziomie. Przyszłe badania będą skupiać się na opracowaniu takich związków, których zadaniem byłoby blokowanie wychwytu tłuszczu przez komórki NK. Coraz częściej występującym nowotworem jest rak jelita grubego, który w dużej mierze zależy od tego jak wygląda nasza dieta. Obszerna analiza badań z udziałem prawie 30 milionów ludzi pokazała, że dieta bogata w pełne ziarna, na przykład brązowy ryż czy chleb z pełnego przemiału, zmniejszają zagrożenie nowotworami jelita grubego. Według analizy, trzy porcje (razem 90 gramów) produktów pełnoziarnistych dziennie zmniejsza zagrożenie średnio o 17 procent. Może nie wydaje się to na pierwszy rzut oka zbyt dużą liczbą jednak należy pamiętać, że wprowadzając zmiany w codziennych naszych nawykach jesteśmy w stanie zdziałać bardzo dużo. Podczas tego samego badania dowiedziono spożywanie dużych ilości (ponad 500 gramów wagi po przyrządzeniu na tydzień) czerwonego mięsa, na przykład wołowiny lub wieprzowiny. Ryzyko podnosi także wspomniana już otyłość oraz konsumpcja dwóch lub większej liczby jednostek alkoholowych dziennie, na przykład piwa czy wina. Za jeden drink badacze uznają ilość alkoholu równą 15 gramów czystego alkoholu. Badania wskazywały też na to, ze zagrożenie nowotworem jest zmniejszone po spożywaniu ryb i produktów bogatych w witaminę C. Autorzy pracy podają, że witaminę tę w dużych ilościach zawierają na przykład pomarańcze, truskawki czy szpinak. W ostatnich czasach bardzo modna stała się również dieta niskowęglowodanowa. Dłuższy czas, jej stosowania bo już powyżej jednego roku, skutkuje wzrostem ryzyka śmierci z powodu nowotworu (o 36 procent jeśli jest stosowana powyżej 6 lat) oraz wzrostem ryzyka śmierci z powodu choroby układu krążenia (analogicznie o 50 procent). Bardzo istotne jest aby stosować możliwe jak najbardziej zbilansowaną dietę i nie przesadzać w żadnym kierunku. Niezbędne jest dostarczanie dużej ilości witamin oraz mikroelementów. Istnieje bardzo wiele pokarmów, które w skuteczny sposób pomagają nam w profilaktyce przeciwnowotworowej. Są to na pewno brokuły, w których jest zawarty sulforafan. Badania donoszą, że wiąże się on ze szkieletem komórki rakowej utrudniając jej podział komórki. Poza tym, produkty kapustne i cebulowate (cebule, pory, czosnek). Związki organosiarkowe zawarte w cebulowatych wpływają na etap tworzenia się nowotworu, rozwoju komórek nowotworowych i ich przerzutowania. Istotne jest też też siemię lniane, produkty pochodzące z lnu, owsa, owoce jagodowe i cytrusy. W przypadku cytrusów chodzi o terpeny, które mają wpływ na chorobę nowotworową. Co ważna bardzo często dochodzi do sytuacji, że ludzie gdy już dowiedzą się, że są chorzy bardzo często polegają tylko i wyłącznie na dietach. Informacje takie pozyskują w Internecie lub od osób, którzy stosują medycynę alternatywną. Kończy się to często tym, że takie osoby rezygnują z odpowiednich terapii ustalanych przez lekarzy narażając się na różnego rodzaju niebezpieczeństwa. Należy pamiętać, że nie ma diet leczących z raka, ale są diety poprawiające leczenie.
Niestety, w naszych szybkich czasach, gdzie każda sekunda jest na wagę złota coraz mniej uwagi przykładamy do tego, co spożywamy - a to odbija się na naszym zdrowiu. Za każdym razem, gdy wybierasz posiłek, przekąskę, napój, podejmujesz decyzję, która ma pozytywny lub negatywny wpływ na twój organizm. Dieta może zapobiegać rakowi lub odwrotnie - przyczyniać się do zachorowania na nowotwór. Dieta antyrakowa to dieta profilaktyczna, jej celem jest powstrzymanie rozwoju nowotworu. Już dziś nikt nie dyskutuje z twierdzeniem, że 60–70 proc. chorób nowotworowych można zapobiec, robiąc tylko dwie rzeczy: rzucić palenie i zdrowo się odżywiać. Światowy Fundusz Badań nad Rakiem w raporcie opublikowanym pod koniec 2003 roku dowodzi też, że 40 proc. zachorowań na raka można zapobiec poprzez właściwe odżywianie się i pozbycie się nadwagi.Dieta antyrakowa powinna być uboga w tłuszcze, cukier i sól, a bogata w witaminy A, C, E (czyli karoten, kwas askorbinowy, tokoferol) oraz pierwiastki – magnez, selen, które hamują rozwój komórek nowotworowych. Właśnie te witaminy i minerały usuwają z naszego organizmu wolne rodniki oraz zapobiegają rakotwórczemu działaniu nitrozamin, czyli groźnych związków zawartych w produktach spożywczych i powstających w żołądku. A zatem dokładniej przyjrzyjmy się naszej diecie. Na pierwszym miejscu powinna być oczywiście woda mineralna. Ale właściwości antyrakowe mają też świeże soki (bo w takich nie doszło jeszcze do przemiany azotanów w szkodliwe azotyny). Pijmy także zieloną herbatę, mieszanki ziołowe (z dzikiej róży, głogu, pokrzywy) oraz soki warzywne, przede wszystkim z czerwonych buraków. I pamiętajmy – nadużywanie alkoholu zwiększa ryzyko wystąpienia raka jamy ustnej, przełyku, gardła, krtani, piersi, wątroby i jelit. Lubiane przez mężczyzn piwo to główne źródło nitrozamin, które mają właściwości kancerogenne, więc osoby pijące bursztynowy płyn są bardziej zagrożone rakiem trzustki, niż ci, którzy okazjonalnie po niego sięgają. Ale już wino, które zawiera rezweratrol (związek fenolowy), pite w umiarkowanych ilościach, czyli szklanka dziennie, wykazuje działanie ochronne. Rak lubi otyłych i zestresowanych. Choć nie ma precyzyjnych danych na temat wszystkich rodzajów nowotworów, to wiadomo, że u kobiet otyłych rak piersi występuje 1,5 raza częściej niż u szczupłych. Związek między rakiem szyjki macicy i pęcherzyka żółciowego (u kobiet) oraz prostaty (u mężczyzn) a nadwagą jest mniej wyraźny. Z pewnością jednak zachowanie odpowiedniej masy ciała sprzyja naszemu zdrowiu. Podobnie jest ze stresem. Osoby znerwicowane i te, które nie potrafią się oderwać od trudów codziennego życia, są bardziej podatne na wszelkie schorzenia, w tym także nowotworowe. Osłabiony układ immunologiczny jest mniej aktywny, mniej czujny i, nawet jeśli mógłby się rozprawić z pojedynczymi komórkami nowotworowymi, nie ma na to siły. A więc nie zapominajmy o relaksie i wypoczynku. Owoce i warzywa Są bardzo ważne w profilaktyce chorób nowotworowych, zwłaszcza te świeże i surowe, ale mogą być też gotowane lub duszone. Zwiększone ich spożycie zmniejsza ryzyko wystąpienia raka jelita grubego, żołądka, płuc, piersi, jamy ustnej, trzustki i pęcherza. Częstość występowania tych nowotworów jest o 39 proc. wyższa u osób stosujących dietę tradycyjną. Owoce i warzywa zawierają nie tylko błonnik i składniki mineralne niezbędne dla zdrowia, ale i substancje nazywane fitozwiązkami. Pod tą nazwą kryją się flawonoidy, indole i fenole – związki zapobiegające powstawaniu nowotworów. Gdzie je znajdziemy? W łatwo dostępnych i niedrogich produktach , np pomidory zawierają karotenoid o nazwie likopen, związek fenolowy chroniący organizm przed rakotwórczymi zanieczyszczeniami środowiska. Wiadomo, że ryzyko powstania raka prostaty u mężczyzn spożywających w tygodniu 10 pomidorów zmniejsza się o 45 proc., za to brokuły i pokrewne im warzywa mają w składzie dobroczynne indole. Zawierają też glukozyralany, które w organizmie przekształcają się w sulforolany, skuteczne w walce z nowotworami płuc i jelita grubego. Produkty bogate w skrobię, takie jak płatki z pełnych zbóż, ryż, makarony, owies, rośliny strączkowe i ziemniaki, zawierają błonnik, a wzrost jego spożycia zmniejsza zagrożenie rakiem jelita grubego. Błonnik skraca czas przechodzenia pokarmu przez jelita. Dzięki temu substancje, które powodują chorobę, mają kontakt ze ścianami jelita przez krótki czas. Badania dowodzą, że substancja o nazwie maślan, powstająca w wyniku działania mikroflory żołądkowej na błonnik, jest niezbędna do prawidłowej pracy jelit i zapobiega rakowi. Podobno ma też moc niszczenia pojedyńczych komórek nowotworowych. Pełne ziarna zbóż zawierają lignan, produkt podobny do błonnika, który jest fitoestrogenem i – jak sądzą niektórzy dietetycy – zmniejsza ryzyko wystąpienia nowotworów hormonozależnych. Tak działa też soja, która zawiera izoflawony. Jednak w jej przypadku lepiej zachować ostrożność. Poza tym laboratoryjne badania na komórkach raka piersi pokazały, że małe dawki sojowego izoflawonu genisteiny (najbardziej aktywny fitoestrogen soi) powodują rozmnażanie tych komórek, podczas gdy duże zatrzymują ich rozrost.
Janka_Janinka - zgadzam się z każdym Twoim słowem. W czasach, gdzie na wyciągnięcie ręki są gotowe, przetworzone potrawy bardzo ciężko jest kontrolować swoją dietę, wybierając do niej same najbardziej wartościowe składniki. A jak właśnie pokazuje powyższy artykuł - nasza dieta może mieć kluczowe znaczenie w sprawie nowotworów, które dotykają coraz więcej osób. Zła wiadomość: żywność przetworzona, zawierająca konserwanty, sztuczne barwniki i wzmacniacze smaku, doprowadziła nas do niespotykanego w dziejach ludzkości rozwoju chorób, zwłaszcza nowotworów. Dobra – jedzenie, zdrowe i smaczne może nas uzdrowić! Zapewne znasz sentencję "jesteś tym, co jesz". Jak potwierdzają badania naukowe, jest ona w pełni prawdziwa. Co więcej, wiemy już, że dieta oparta na nisko przetworzonych produktach, najlepiej pochodzenia roślinnego, jest najlepszym paliwem dla organizmu. Zapewnia mu optymalne warunki do pracy i rozwoju, a także chroni przed chorobami cywilizacyjnymi. Przede wszystkim nowotworami. Epoka "jem, co chcę" skończyła się bezpowrotnie. Nieodpowiednia dieta szkodzi, tak samo jak palenie papierosów, życie w stresie czy zanieczyszczenie środowiska. A dostępność informacji na ten temat nie daje możliwości tłumaczenia złych nawyków niewiedzą. Ostatnio nawet w księgarni trafiłam na taką pozycję - "Z rakiem walczy się przy stole". Autorzy starają się wyjaśnić, dlaczego niektóre produkty przyczyniają się do powstawania groźnych chorób cywilizacyjnych, głównie nowotworów, chorób serca, cukrzycy czy otyłości. Jedzenie przetworzone, tłuste, zawierające cukier czyni w naszych organizmach największe spustoszenie. Autor dodaje jednak, że raka można uniknąć, stosując odpowiednią dietę i zdrowy tryb życia. Komórki jedzą to, co i my. Rak powstaje przecież i rozwija się na poziomie komórkowym. A w większości przypadków impuls do transformacji zdrowych komórek w nowotworowe pochodzi z czynników zewnętrznych: dymu tytoniowego, substancji chemicznych zawartych w kosmetykach, proszkach do prania i chemii gospodarczej oraz toksyn przyjmowanych z pokarmem. Profesor Veronesi ( jeden z głównych autorów książki) nie chce nikogo straszyć. Raczej życzliwie radzi, co i jak jeść, żeby zapobiegać rakowi, a także wspierać leczenie nowotworów. Poleca przede wszystkim dietę wegetariańską oraz zachęca do prowadzenia sprzyjającego zdrowiu stylu życia. W ślad za Światową Fundacją Badań nad Rakiem zaleca stosowanie diety opartej na produktach roślinnych, z dużą różnorodnością owoców i warzyw, nierafinowanych węglowodanów. Zachęca również do ograniczenia spożycia tłuszczów nasyconych (masło, smalec, śmietana), a w szczególności czerwonego mięsa – badania potwierdziły, że przyczyną aż 30 proc. nowotworów jest dieta zbyt bogata w tłuszcze pochodzenia zwierzęcego. Tymczasem rośliny zawierają związki chroniące przed różnymi rodzajami nowotworów. Przyszłość, zdaniem profesora Veronesi, należy do badań nad substancjami chroniącymi przed wszystkimi rodzajami nowotworów oraz specjalnych diet kierowanych do osób będących w grupach zwiększonego ryzyka zachorowania na różnego rodzaju nowotwory. Chociaż zachęca do diety opartej na roślinach, książka nie jest tylko poradnikiem dla wegetarian, lecz dla wszystkich, którzy chcą nauczyć się, jak dłużej i lepiej żyć.
Każdy z nas chciałby żyć długo i w zdrowiu, a potem odejść ze swadą. Czy jednak stosowanie się do czterech podstawowych zasad dotyczących stylu życia – jedz zdrowo, bądź aktywny, nie nadużywaj alkoholu i nie pal papierosów – zapewni nam długowieczność i ochroni przed ewentualnymi nowotworami? We wstępie do raportu Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem dyrektor generalny WHO napisał, że nawet 80% przypadków zachorowań na nowotwory może wynikać z wpływu czynników zewnętrznych, tzn. stylu życia i środowiska. Badania prowadzone przez różne ośrodki i instytucje potwierdzają, że zdrowa dieta może wydłużyć życie – w wariancie optymistycznym nawet o 20 lat, a w bardziej pesymistycznym – o ok. 5 lat. Jednak bardziej sceptyczni wśród naukowców podkreślają, że ta zależność wcale nie jest tak jasno określona. Produkty żywnościowe trudno ułożyć w dwóch tabelach: „sprzyjają wystąpieniu raka” i „zapobiegają nowotworowi”. Dieta zapobiegająca występowaniu nowotworów budzi sporo kontrowersji. Wiele badań wciąż trwa i naukowcom, jak na razie, niewiele udało się jednoznacznie ustalić. Dotychczasowe wyniki niejednokrotnie są sprzeczne. Poza tym, co chyba najważniejsze: nie sposób zapewniać ludzi, że jedząc produkty uznane za zdrowe, przykładowo warzywa, owoce, ryby, oleje roślinne czy pokarmy bogate w błonnik, na pewno unikną zachorowania na nowotwór. Można w pewnym stopniu zmniejszyć prawdopodobieństwo wystąpienia określonego jego rodzaju. A i to nie jest zagwarantowane. Zachorowanie na raka to bowiem kwestia skomplikowanych procesów, które zachodzą w organizmie człowieka. Problem jest naprawdę złożony. Czynników ryzyka jest naprawdę wiele. Nie ma pewności, że odżywiając się zdrowo, nie zachorujemy na raka. Może przecież zaatakować nas nowotwór niezależny od diety. Do nowotworów dietozależnych zaliczamy te, które bezpośrednio dotyczą przewodu pokarmowego, począwszy od jamy ustnej, gardła, przełyku, przez żołądek, wątrobę po jelito grube, ale także raka piersi, gruczołu krokowego czy płuc. Dla odmiany, wpływu diety trudno doszukiwać się w genezie czerniaka. – Nowotwory mózgu także niewiele mają wspólnego z dietą. Ale z drugiej strony musimy wiedzieć, że złe odżywianie osłabia naturalne mechanizmy obronne organizmu, a to ma już znaczący wpływ na występowanie chorób, także nowotworów. Idąc tym tropem, można uznać, że każdy rak w jakimś stopniu zależy od diety. Upraszczając, wygląda to tak. Wszyscy nosimy w sobie komórki rakowe. To, czy pozwolimy im na rozrost, zależy od stanu naszego układu odpornościowego. Gdy działa on poprawnie, jest w stanie bronić nas przed wrogiem, jakim jest rak, ale gdy szwankuje, z trudem rozpoznaje komórki nowotworowe, którym wtedy znacznie łatwiej „wyrwać się” spod nadzoru. Dlatego działamy na własną niekorzyść za każdym razem, gdy dostarczamy organizmowi „paliwa” w postaci dużych ilości tłuszczów nasyconych, cukrów i żywności wysoko przetworzonej, która nie jest źródłem substancji niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania organizmu. Poza tym wiadomo, że osoby z nadwagą żyją krócej. Badania pokazują, że nawet jeśli nie dopadną ich choroby związane z otyłością, np. układu krążenia, to najprawdopodobniej będzie to rak. Najistotniejszy wpływ na występowanie nowotworów, szczególnie przewodu pokarmowego, mają toksyczne związki zalegające w organizmie. Im dłużej tam pozostają, tym większe ich szkodliwe oddziaływanie. Dlatego tak ważne, by eliminować je z diety i jak najszybciej usuwać z organizmu. Istnieje mnóstwo badań dotyczących wpływu diety i poszczególnych produktów żywnościowych na występowanie nowotworów. Choć prowadzone są od dość dawna (pierwsze miały miejsce w latach 40. XX w.), nie wszystkie jasno określają zależność między tym, co jemy, a występowaniem nowotworów. Sposób odżywiania wpływa na stan zdrowia, trudno jednak jednoznacznie określić, czy przykładowo warzywa zmniejszają to ryzyko w każdym przypadku, czy jedynie w określonych rodzajach nowotworów. A może w ogóle przeceniamy ich działanie. Z przyczyn metodologicznych uzyskanie w 100% pewnych wyników jest raczej niemożliwe. Natomiast za jedno z bardziej wiarygodnych badań można uznać badanie EPIC (European Prospective Investigation into Cancer and Nutrition). Prowadzono je 10 lat w większości krajów Europy Zachodniej na grupie 0,5 mln ludzi. Polegało na wysyłaniu do wybranych osób ankiet dotyczących stylu życia, a przede wszystkim stosowanej diety. Ze względu na wielkość próby i czas prowadzenia uważam, że jest to jedno z rzetelniejszych badań dotyczących prewencji nowotworów. Co ważne, nie brała w nim udziału żadna firma farmaceutyczna. Jakie płyną wnioski z przeprowadzonych badań? Skrótowo: błonnik zawarty w pełnoziarnistych produktach zbożowych zmniejsza ryzyko zachorowania na raka przewodu pokarmowego, przede wszystkim jelita grubego (przyspiesza usuwanie toksyn). Podobne działanie na układ pokarmowy, ale górną jego część, wykazują warzywa i owoce. Substancje aktywne w nich zawarte, m.in. antyoksydanty działają do momentu znalezienia się w żołądku. Na dalszych odcinkach przewodu pokarmowego dobroczynną funkcję pełni już tylko błonnik. W przypadku raka piersi czy prostaty nie wykryto żadnych zależności związanych ze spożywaniem warzyw czy owoców. To dość wywrotowe stwierdzenie, biorąc pod uwagę przypisywane im ogromne znaczenie przeciwnowotworowe.
Z uwagi na synergistyczne oddziaływanie pomiędzy poszczególnymi składnikami odżywczymi występującymi w produktach spożywczych czy też w całej diecie, racjonalną strategią postępowania profilaktycznego wydaje się być poszukiwanie modelu żywienia o wysokim potencjale przeciwnowotworowym. Warto zatem zwrócić szczególną uwagę na ochronne działanie diety wegetariańskiej, śródziemnomorskiej, tradycyjnej diety azjatyckiej oraz diety o niskim indeksie glikemicznym. Dieta wegetariańska charakteryzuje się spożywaniem wyłącznie produktów pochodzenia roślinnego, takich jak rośliny zbożowe, oleiste, okopowe oraz strączkowe, owoce, warzywa, orzechy a także grzyby. Stosowanie diety wegetariańskiej może być determinowane różnorodnymi czynnikami, w tym religijnymi. Ten sposób żywienia praktykowany jest między innymi w hinduizmie, przez adwentystów dnia siódmego, a także w religii starożydowskiej. Według Raportu opublikowanego przez Światową Fundację Badań nad Rakiem (World Cancer Research Fund – WCRF) i Amerykański Instytut Badań nad Rakiem (American Institute for Cancer Research – AICR) na temat wpływu żywienia oraz aktywności fizycznej na ryzyko wystąpienia różnych schorzeń nowotworowych, dieta wegetariańska może chronić przed chorobą nowotworową jelita grubego, piersi oraz prostaty. Ponadto stwierdzono, że nieskrobiowe warzywa (zielone warzywa liściaste np. szpinak, sałata; warzywa kapustne np. brokuły, kapusta; warzywa cebulowe np. cebula, czosnek, por) prawdopodobnie wykazują działanie ochronne w stosunku do nowotworów jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku oraz żołądka. Ograniczone dowody sugerują, że warzywa te posiadają właściwości ochronne także w stosunku do nowotworów części nosowej gardła, płuc, jelita grubego, jajników oraz trzonu macicy. Z kolei warzywa cebulowe prawdopodobnie zmniejszają ryzyko zachorowania na raka żołądka, zaś czosnek działa profilaktycznie w odniesieniu do choroby nowotworowej jelita grubego. Oprócz tego prawdopodobnie istnieje odwrotna zależność pomiędzy spożyciem owoców a częstością występowania nowotworów jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku, żołądka i płuc. Ograniczone dowody świadczą o tym, że owoce mogą również wpływać ochronnie w odniesieniu do nowotworów części nosowej gardła, płuc, trzustki, wątroby czy też jelita grubego. Tradycyjna dieta azjatycka to dieta regionu południowej i wschodniej Azji, wywodzi się przede wszystkim z takich krajów jak Indie, Japonia, Chiny, Sri Lanka, Tajlandia, Wietnam, Kambodża oraz Korea. Azjatycki model żywienia wydaje się bardzo korzystny ze zdrowotnego punktu widzenia. Wśród populacji stosujących się do jego zasad obserwuje się bowiem niską częstość występowania otyłości, cukrzycy typu 2, chorób układu krążenia oraz niektórych nowotworów. Tradycyjna dieta azjatycka wyróżnia się niską gęstością energetyczną spożywanych produktów spożywczych, jest bogata w błonnik pokarmowy, witaminy oraz składniki mineralne, a także różnorodne fitozwiązki o właściwościach antyoksydacyjnych, a jednocześnie dostarcza niewielkich ilości kwasów tłuszczowych nasyconych. Charakteryzuje się ona obfitością produktów pochodzenia roślinnego: ryżu, soi, warzyw (np. warzywa kapustne, ciemnozielone warzywa liściaste, kiełki różnych warzyw), owoców (np. banany, mandarynki, mango, winogrona, ananasy, arbuzy), różnorodnych ziół i przypraw (np. imbir, czosnek), orzechów oraz nasion, a także ryb oraz owoców morza i spożywanego w niedużych ilościach czerwonego mięsa jak i drobiu. Ponadto Azjaci tradycyjnie spożywają bardzo często herbatę, zwłaszcza zieloną, natomiast artykuły spożywcze takie jak mleko i jego przetwory konsumują rzadko, wybierając produkty o niskiej zawartości tłuszczu bądź beztłuszczowe. Oleje, będące cennym źródłem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, stanowią główne źródło tłuszczów w tej diecie. Coraz więcej uwagi poświęca się również modelowi żywienia mieszkańców japońskiej wyspy Okinawa, znanych przede wszystkim z długowieczności, ale także niskiej zachorowalności na choroby układu sercowo-naczyniowego oraz niektóre nowotwory. Prozdrowotne właściwości tej diety wynikają między innymi z bogactwa spożywanych warzyw oraz owoców, ryb i owoców morza, pełnoziarnistego ryżu i soi, świeżych ziół, przypraw, a także niskiego spożycia czerwonego mięsa, rafinowanych produktów zbożowych, cukru, soli czy też pełnotłustych produktów mlecznych. Ponadto dieta mieszkańców Okinawy cechuje się niską gęstością energetyczną spożywanych produktów żywnościowych oraz niskim ładunkiem glikemicznym, jest bogata w różnorodne bioaktywne składniki pokarmowe o własnościach antyoksydacyjnych (np. flawonoidy), równocześnie dostarczając niewielkich ilości tłuszczu, zwłaszcza nasyconych kwasów tłuszczowych. Wskazuje się na wielokierunkowe mechanizmy przeciwnowotworowe tego rodzaju diety, jednym z kluczowych może być jej aktywność przeciwoksydacyjna. W kuchni azjatyckiej powszechnie wykorzystywane są rośliny strączkowe. Szczególnie popularna jest soja a także produkty spożywcze z niej otrzymywane, takie jak: • tonyu (mleko sojowe), • tofu (serek sojowy, otrzymywany z mleka sojowego, do którego dodawane są substancje pozyskiwane z glonów morskich), • moyashi (kiełki sojowe), • kinako (mąka sojowa), • miso (pasta sojowa, pozyskiwana w wyniku fermentacji ziaren soi i ryżu lub jęczmienia), • shoyu (sos sojowy, powstający poprzez fermentację ziaren soi i pszenicy), • natto (sfermentowane ziarna soi), • okara (zmielone ziarna soi, pozostające po zakończeniu produkcji mleka sojowego bądź tofu), • tempeh (sfermentowane ziarna soi) i inne. Soja jest cennym źródłem izoflawonów, zaliczanych do fitoestorgenów, bioaktywnych składników roślinnych o właściwościach antyestrogenowych oraz przeciwnowotworowych. Szacuje się, że w krajach azjatyckich spożycie tych polifenoli roślinnych wynosi od 25 do 100 mg w ciągu dnia (jedna porcja fermentowanych produktów żywnościowych otrzymanych z soi zawiera około 25 mg izoflawonów), podczas gdy typowa dieta amerykańska dostarcza jedynie 1-3 mg izoflawonów dziennie. Kolejnym charakterystycznym produktem tradycyjnej diety azjatyckiej jest zielona herbata. Mieszkańcy Azji powszechnie ją spożywają. Szacuje się, że dziennie wypijają około 360-480 ml zielonej herbaty, podczas gdy w populacji amerykańskiej spożycie to wynosi około 180 ml w ciągu dnia. Tradycyjna dieta azjatycka obfituje w różnorodne warzywa, między innymi warzywa z rodziny krzyżowych (kapusta, brukselka, kalafior, brokuły, rzepa, jarmuż, wasabi – chrzan japoński), wzbudzające zainteresowanie naukowców ze względu na potencjalne właściwości przeciwnowotworowe. Są one bowiem cennym źródłem licznych związków pochodzenia roślinnego, które mogą być istotne dla ochrony przed chorobami nowotworowymi, między innymi witaminy C, karotenoidów, folianów, błonnika pokarmowego, a także glukozynolanów. Podsumowanie wyników badań epidemiologicznych nad chemioprewencją warzyw kapustnych przedstawili Kim oraz Park. Ich zdaniem warzywa te mają ważne znaczenie w przypadku zachorowalności na niektóre nowotwory, w tym żołądka, jelita grubego, płuc, prostaty, piersi, błony śluzowej macicy oraz pęcherza moczowego. W kuchni azjatyckiej stosuje się różnorodne zioła oraz przyprawy. Przykładem może być powszechnie wykorzystywana w Indiach curry, której głównym składnikiem o właściwościach przeciwzapalnych, antyoksydacyjnych oraz przeciwnowotworowych jest kurkumina. Jest to przedstawiciel związków polifenolowych, pozyskiwany z kłącza ostryżu długiego (Curcuma longa), określanego potocznie kurkumą. Dane literaturowe wskazują na protekcyjne działanie kurkuminy w stosunku do choroby nowotworowej jelita grubego, między innymi poprzez zdolność hamowania proliferacji komórek nowotworowych, ograniczania ich inwazyjności, angiogenezy oraz tworzenia przerzutów. Ponadto stwierdzono synergistyczne działanie kurkuminy i resweratrolu, zaobserwowano bowiem inhibicję proliferacji komórek nowotworowo zmienionych okrężnicy HCT-116, a także indukcję procesu apoptozy przy jednoczesnej ekspozycji na te związki biologicznie czynne. W tradycyjnej diecie azjatyckiej wykorzystuje się również warzywa cebulowe (cebula, szalotka, por, szczypiorek), a w szczególności czosnek, stosowany jako popularna przyprawa, wywodząca się z Azji Mniejszej. Czosnek stale wzbudza zainteresowanie badaczy, między innymi z uwagi na udowodnione jego właściwości przeciwbakteryjne, przeciwgrzybiczne, zmniejszające stężenie glukozy we krwi, przeciwdziałające zapaleniom stawów, przeciwmiażdżycowe, regulujące ciśnienie tętnicze krwi, przeciwzakrzepowe czy też przeciwnowotworowe. Uważa się, że za jego protekcyjne działanie w odniesieniu do chorób nowotworowych odpowiadają wchodzące w skład czosnku różne aktywne biologicznie składniki pokarmowe, między innymi organiczne związki siarki, ale także flawonoidy, selen, oligosacharydy (np. sinistryna – prebiotyk) oraz aminokwasy, w tym arginina, hamująca toczące się w organizmie procesy zapalne, które z kolei wiązane są ze wzrostem ryzyka występowania schorzeń nowotworowych. Bioaktywne organiczne związki siarki, odpowiadające za charakterystyczny zapach czosnku, uzyskiwane są z tego warzywa w czasie jego obróbki technologicznej (np. podczas siekania). drowie człowieka dowiedziono już w latach 60. XX wieku, kiedy to z inicjatywy amerykańskiego epidemiologa Ancela Keysa przeprowadzono Badanie Siedmiu Krajów. W ramach tego programu badawczego w latach 1958-1964 obserwacją objęto 12 700 mieszkańców siedmiu krajów: Grecji, Włoch, ówczesnej Jugosławii, Holandii, Finlandii, Japonii oraz Stanów Zjednoczonych. Stwierdzono wówczas, że społeczeństwa zamieszkujące region basenu Morza Śródziemnego oraz Japonię cechują się nie tylko niską częstością występowania chorób układu sercowo-naczyniowego, ale także niektórych schorzeń nowotworowych. Model żywienia charakterystyczny dla mieszkańców Krety, większości pozostałej części Grecji oraz południowych Włoch na początku lat 60. XX wieku określany jest mianem tradycyjnej diety śródziemnomorskiej. Dieta śródziemnomorska charakteryzuje się: • dużym spożyciem warzyw (zwłaszcza warzyw liściastych, np. różnych gatunków sałaty, szpinaku oraz nasion roślin strączkowych), • dużym spożyciem owoców, • dużym spożyciem pełnoziarnistych produktów zbożowych, • dużym spożyciem ziaren, nasion oraz orzechów, • dużym spożyciem oliwy z oliwek, • dużym spożyciem czosnku, cebuli oraz innych przypraw (np. bazylii, oregano, rozmarynu, tymianku, szałwii, kminku), • średnim spożyciem mleka i jego przetworów (przede wszystkim serów i jogurtów), • średnim spożyciem ryb i owoców morza, • średnim spożyciem drobiu, • średnim spożyciem alkoholu (przede wszystkim wina), • małym spożyciem czerwonego mięsa, • małym spożyciem jaj, • małym spożyciem cukru. Prozdrowotne właściwości tradycyjnej diety śródziemnomorskiej wynikają przede wszystkim z obfitości spożywanych produktów pochodzenia roślinnego, będących cennym źródłem licznych składników bioaktywnych o działaniu przeciwnowotworowym, w tym błonnika pokarmowego, karotenoidów, witamin antyoksydacyjnych (witaminy C, E, A), likopenu, resweratrolu, flawonoidów, a także innych związków polifenolowych. Ponadto dieta typowa dla basenu Morza Śródziemnego charakteryzuje się korzystnym stosunkiem wielonienasyconych kwasów tłuszczowych z rodziny omega-6 do kwasów omega-3 wynoszącym około 2:1, podczas gdy w pozostałych krajach europejskich oraz Stanach Zjednoczonych, stosunek ten wynosi odpowiednio 10:1 oraz 20:1. Główne źródło tłuszczu stanowi oliwa z oliwek, będąca bogatym źródłem nie tylko jednonienasyconych kwasów tłuszczowych, ale także antyoksydantów, w tym związków polifenolowych, witaminy E, skwalenu oraz lignanów. Istotne dla ochrony przed chorobami nowotworowymi mogą być właściwości antyoksydacyjne oraz przeciwzapalne diety mieszkańców basenu Morza Śródziemnego, między innymi dzięki dużej podaży wielonienasyconych kwasów tłuszczowych z rodziny omega-3, kwasu oleinowego oraz różnorodnych związków polifenolowych. W badaniu Dilis oraz Trichopoulou poświęconym określeniu spożycia składników pokarmowych o właściwościach przeciwutleniających oraz ich źródeł pokarmowych w populacji greckiej wykazano, że dieta typu śródziemnomorskiego dostarcza znacznych ilości różnorodnych składników aktywnych biologicznie, które mogą zapobiegać niekorzystnym konsekwencjom stresu oksydacyjnego w ustroju, a tym samym wykazywać ochronne oddziaływanie w stosunku do chorób nowotworowych. Jedną z cech charakterystycznych tradycyjnej diety śródziemnomorskiej jest wysokie spożycie owoców, w tym popularnych wśród populacji zamieszkującej basen Morza Śródziemnego owoców granatowca właściwego (Punica granatum), o potencjalnym zastosowaniu w profilaktyce nowotworów. Owoce granatu wzbudzają zainteresowanie naukowców, zajmujących się wpływem żywienia na ryzyko rozwoju chorób nowotworowych, z uwagi na to, iż stanowią one bogate źródło flawonoidów oraz kwasów fenolowych, w szczególności kwasu elagowego, o właściwościach przeciwutleniających oraz przeciwzapalnych. Praca Adhami i wsp. wskazuje na ochronne działanie diety urozmaiconej spożyciem owoców granatu w odniesieniu do nowotworów piersi, prostaty, płuc, skóry, a także jelita grubego. Sok z owoców granatu wyróżnia się dużą aktywnością antyoksydacyjną, trzy razy wyższą w porównaniu do czerwonego wina czy też zielonej herbaty. Ponadto wydaje się, że stosowanie ekstraktu bądź soku z owoców granatu może być korzystniejsze w porównaniu do pojedynczego bioaktywnego składnika pozyskiwanego z tych owoców, co może wskazywać na ich synergistyczne działanie. Adams i wsp. potwierdzili, że substancje biologicznie aktywne występujące w owocach granatu, przede wszystkim metabolit kwasu elagowego powstający pod wpływem flory bakteryjnej przewodu pokarmowego – urolityna B, hamuje aktywność aromatazy (enzymu odpowiedzialnego za przekształcenie androgenów do estrogenów) oraz proces proliferacji w komórkach nowotworowych gruczołu sutkowego in vitro. Na podstawie wyników tego badania można więc wnioskować o ochronnej roli kwasu elagowego oraz jego metabolitów w prewencji hormonozależnego nowotworu piersi. W podsumowaniu należy stwierdzić, że odpowiedni model żywienia, obfitujący w produkty pochodzenia roślinnego, bogate w antyoksydanty i błonnik, zwłaszcza te o niskim indeksie glikemicznym, jak również w ryby morskie, a jednocześnie dostarczający tylko niewielkich ilości produktów zwierzęcych, szczególnie tłustych, może odegrać ważną rolę w profilaktyce nowotworów. Jest to sposób żywienia zgodny z tym, który jest zalecany w profilaktyce kardiologicznej. ( publikacja p. Justyna Zalega, Dorota Szostak-Węgierek).
Bardzo dobrą informacją jest to, że pomimo pandemii leczenie onkologiczne dzieci przebiegało bez większych komplikacji. Niestety na tę chwilę nie ma jeszcze danych dotyczących wszystkich 18 ośrodków w naszym kraju. Problemem może być obecnie dostęp do badań ultrasonograficznych, a także tomografii. Rozpoznanie nowotworu w pierwszym lub drugim stadium często może wiązać się tylko w przeprowadzaniu operacji (oczywiście w zależności od nowotworu). W takim wypadku bardzo często da się uniknąć chemio- i radioterapii. W Polsce prowadzone są bardzo interesujące projekty, jak chociażby w Łodzi, którego założeniem jest leczenie wszystkich dzieci, u których rozpoznaje się ostrą białaczkę limfoblastyczną. Głównym założeniem takiego działania jest umożliwienie dostępu wszystkim dzieciom do najnowocześniejszych terapii około 550-600 dzieciom. Jeżeli chodzi o diagnostykę to ma być przeprowadzana analiza molekularna i genetyczna komórek białaczkowych. Ponadto modyfikacja terapii będzie się opierała na badaniu odpowiedzi na konkretne leczenie. Jedna z fundacji w Poznaniu również robi bardzo wiele dobrego jeżeli chodzi o onkologię dziecięcą. Program opiera się na ograniczeniu zdrowotnych i społecznych skutków późnego diagnozowania chorób nowotworowych u dzieci i młodzieży. Jednym z założeń jest także działanie w zakresie profilaktyki, a także wczesnych objawów nowotworów. Ponadto informacje na temat onkologii są przekazywane pracownikom ochrony zdrowia, pogłębiając ich wiedzę w tym temacie. Wiele wykładów odbywa się w formie on-line co jest bardzo dobrym pomysłem w dzisiejszych czasach i znajduje coraz większe zastosowanie w dzisiejszej medycynie. Dzięki temu jednocześnie większa liczba osób będzie miała do nich dostęp. Wiele dobrego mówi się w ostatnim czasie o terapii zwanej CAR-T. Polega ona na tym, że limfocyty pobrane od konkretnego pacjenta są poddawane modyfikacjom w warunkach laboratoryjnych. Następnie wycisza się układ odpornościowy pacjenta poprzez chemioterapię. W dalszej kolejności tak zmienione limfocyty wprowadza się do organizmu chorego. Cała procedura jest bardzo skomplikowana i wymaga sporych nakładów finansowych jednak charakteryzuje się bardzo wysoką skutecznością, co w przypadku każdej choroby jest przecież najważniejsze. Stopniowo taka terapia jest wprowadzana w naszym kraju oraz przeprowadzane są liczne badania dotyczące jej skuteczności. Terapia ta może wykazywać bardzo duże zastosowanie w przypadku chłoniaków, a także ostrej białaczce limfoblastycznej. Prawdopodobnie będzie ona także zarejestrowana w przypadku szpiczaka plazmocytowego, na którego obecnie nie ma skutecznego leczenia. Wspominając o wysokich kosztach tego typu leczenia, to należy wspomnieć, że na razie nie jest ona refundowana i często możliwość jej przeprowadzanie wiąże się z przeprowadzeniem pieniężnych zbiórek, które cieszą się w naszym kraju coraz większą popularnością.Należy wspomnieć o tym, że w dzisiejszych czasach dostęp do coraz bardziej zaawansowanych metod terapeutycznych jest coraz łatwiejszy. Konieczne jest więc stworzenie właściwych form finansowania, które pozwolą na przeprowadzenie jak największej liczby tego typu terapii. Nie można zapominać o tym, że bardzo ważne jest aby opiekunowie zatroszczyli się także o swoje zdrowie. Pomaganie choremu w wielu przypadkach jest związane z obciążeniem nie tylko psychicznym, ale również fizycznym w codziennych czynnościach, które do tej pory było w stanie wykonywać samodzielnie. W warunkach szpitalnych chory może liczyć na pomoc personelu medycznego, ale w domu musi być zdany na własne umiejętności oraz doświadczenie. Zdarza się, że opiekun bardzo często musi zrezygnować z życia zawodowego. Wiąże się to z pogorszeniem sytuacji materialnej rodziny, ale także zdrowiem psychicznym osoby, która opiekuje się chorym, ponieważ w wielu przypadkach jest on pozbawiony kontaktu z rówieśnikami. Dobrze aby taka osoba mogła liczyć na wsparcie bliskich osób, którzy chętnie udzielą wszelkiej pomocy, która choć trochę odciąży opiekuna, aby miał on czas na własne zainteresowania albo regenerację. W naszym kraju przeprowadza się szereg kampanii związanych z onkologią, co według mnie jest bardzo dobrym działaniem. Ich celem jest sprawienie aby każde dziecko, które zachoruje miało realną szansę na wyzdrowienie. Licznym kampaniom towarzyszą działania na portalach społecznościowych, które obecnie mają bardzo duże zasięgi i docierają do znacznej części społeczeństwa. Dzięki temu ma zostać poprawiona świadomość na temat chorób nowotworowych. W naszym kraju wszystkie ośrodki onkologiczne leczące dzieci współpracują ze sobą co moim zdaniem jest bardzo o dobrym pomysłem, ponieważ szanse na wyleczenie z tego powodu znacznie wzrastają. Ponadto poziom jakości świadczeń udzielanych najmłodszym obywatelom w naszym kraju jest bardzo zbliżony do poziomu europejskiego. Nowotwory występujące u dzieci są coraz powszechniejszym problemem. W naszym kraju codziennie troje dzieci dowiaduje się, że ma nowotwór. Dobrą informacją jest to, że ich wyleczalność wynosi około 80 procent. Związane jest to z tym, że nowotwory u dzieci bardzo dobrze reagują na chemioterapię. Niestety wciąż sporym problemem jest to, że dzieci trafiają do klinik w zaawansowanych postaciach choroby. Często wiąże się to z tym, że nieprawidłowo została postawiona pierwsza diagnoza i nie zostało w odpowiednim czasie podjęte leczenie. Warto jest więc uświadomić rodziców na jakie obawy należy zwracać uwagę wśród dzieci, które mogą sugerować rozwój choroby nowotworowej. Jednym z nich może być zmiana zachowania. Oczywiście nie zawsze musi to świadczyć o rozwoju nowotworu jednak nie należy tego wykluczyć. Należ być wyczulonym przy powiększonych węzłach chłonnych, zaburzeniach morfologii krwi, bólach kości, zwiększenia obwodu brzucha, krwiaka wokół oczu, asymetrii twarzy, a także bólów głowy, którym towarzyszą poranne wymioty. Jeżeli chodzi o dzieci to przebieg choroby nowotworowej jest bardzo gwałtowny. Z tego też względu rodzice bardzo szybko szukają pomocy u specjalistów. Im dziecko jest młodsze tym zlokalizowanie bólu jest trudniejsze. Na przykład bóle nóg mogą pojawić się w przypadku guzów kości, a także ostrych i przewlekłych białaczek. Ból głowy może być związany z około jedną trzecią chorych z guzem mózgu. Gdy dochodzi do rozwoju dolegliwości ze strony układu pokarmowego to często jest to związane z naciekiem w węzłach chłonnych i jelitach. Wśród najczęstszych nowotworów wymienia się nowotwory hematologiczne takie jak chłoniaki i białaczki. To właśnie te drugie charakteryzują się bardzo wysoką wyleczalnością. Przykładowo ostra białaczka limfoblastyczna jest wyleczalna w przypadku 8 na 10 pacjentów. Po nich znajdują się nowotwory mózgu. W tym wypadku udaje się wyleczyć 70 procent chorych. Guzy kości dotyczą 7-8 procent wszystkich nowotworów, a pacjenci których udaje się wyleczyć wynoszą 70 procent. Bardzo dobrym rozwiązaniem jest aby chory mógł skorzystać z pomocy psychoonkologa, który doskonale wie jak doradzić mu w trudnych momentach i pokierować działaniami tak aby być w jak najlepszej kondycji psychicznej, ale i fizycznej. Warto jest wspomnieć o tym w jaki sposób chorobę, a także cały proces terapeutyczny przechodzą dzieci. W wielu przypadkach zależy to od nastawienia samych rodziców. Dzieci w przeciwieństwie do rodziców dosyć rzadko przejmują się swoim zdrowiem. Chcą jak najszybciej przejść wszelkie badania, czy przeprowadzić chemioterapię i wrócić do ulubionych czynności, które sprawiają im przyjemność. Wydaje mi się, że to dobre podejście ponieważ z pewnością dobre nastawienie jest bardzo ważne w całym procesie terapeutycznym. Z pewnością wiek chorego w przeżywaniu chorego odgrywa bardzo dużą rolę. Inne nastawienie ma osoba, która ma 5 lat, a inaczej ta która ma 15. Ciekawe działania jest podejmowane chociażby w Lublinie, gdzie rodzicom, którzy wraz z dziećmi przebywają na oddziale onkologicznym i nie mogą go opuszczać z uwagi na warunki pandemiczne są oferowane darmowe obiady. Od jakiegoś czasu wspomina się o tym aby rodzicom zapewnić możliwie najlepsze warunki pobytu w szpitalu ponieważ dzięki bliskości mamy czy taty dzieci czują się dużo lepiej i mają lepsze nastawienie do leczenia
W ostatnich latach pojawił się duży wachlarz produktów, które mają poprawiać zdrowie jelit. Chodzi o probiotyki i prebiotyki, suplementy te zawierają mikroorganizmy lub związki mające na celu promowanie bakterii jelitowych. Nauka o mikrobiomie jest wciąż stosunkowo młoda, ale niezwykle złożona. Naukowcy wykazali, że probiotyki mogą pomóc w kilku problemach zdrowotnych, w tym w wspomaganiu biegunki i łagodzeniu niektórych objawów zespołu jelita drażliwego (IBS). Jednak poza kilkoma szczególnymi warunkami istnieje niewiele dowodów na to, że mogą korzystnie wpływać na zdrowie. Oczywiście może się to zmienić, gdy pojawi się większa ilość badań. Jak pokazały badania przeprowadzone na zwierzętach wykazały, że zbyt duża ilość tłuszczu w diecie zaburza w komórkach jelitowego nabłonka działanie produkujących energię mitochondriów. Komórki w takich warunkach wydzielają większe ilości tlenu i azotanów. Pobudzają one do wzrostu szkodliwe bakterie, np. E. coli, a one produkują związek o nazwie trimetyloamina (TMA). Wątroba zamienia ją z kolei w tlenek trimetyloaminy (TMAO), który m.in. zwiększa ryzyko miażdżycy. Dieta ketogeniczna sprawia, że pozbawiony węglowodanów organizm uzyskuje energię z kwasów tłuszczowych i ketonów. Oprócz niebezpieczeństwa dla kobiet w ciąży i osób z chorobami nerek, stosowana przez dłuższy czas prowadzi do chorób serca, cukrzycy. Dodatkowo ograniczanie dostarczenia węglowodanów eliminuje z diety warzywa i rośliny strączkowe. Przez to przyczynia się do rozwoju nowotworów i choroby Alzheimera. Ponieważ osoby stosujące taką dietę z powodów zdrowotnych często traciły na wadze, dietę zaczęto sugerować jako sposób na odchudzanie. Dieta ketogeniczna może spowodować spadek masy ciała, ale działa na krótką metę. Suplementy diety stały się w ostatnich latach bardzo popularnym produktem. Mogą zawierać nie tylko witaminy i składniki mineralne, ale również aminokwasy, lecytynę, błonnik, kwasy tłuszczowe, probiotyki, związki pochodzenia roślinnego lub zwierzęcego. Przyjmowanie takich preparatów wiąże się z osiągnięciem określonych korzyści. Nie tylko odżywiają organizm i uzupełniają codzienną dietę w cenne składniki odżywcze, ale także korzystnie wpływają na koncentrację i pamięć, chronią organizm przed wpływem negatywnych czynników zewnętrznych, usprawniają pracę układu nerwowego, sercowo-naczyniowego czy kostno-stawowego. Wspomagają również dietę osób, które nie dbają o właściwie zbilansowane posiłki. Zasadniczą różnicą pomiędzy suplementami diety a lekami, poza brakiem udowodnionego efektu terapeutycznego, jest znacznie prostsza w przypadku suplementu procedura dopuszczenia do sprzedaży. Obecnie na rynku jest dostępnych około 81 tysięcy tego rodzaju preparatów, co uniemożliwia skuteczną kontrolę nad ich składem i potencjalnymi skutkami ubocznymi ich zażywania, zwłaszcza w przypadku osób zażywających wiele suplementów jednocześnie i w połączeniu z lekami, co jest dość powszechne wśród seniorów.Niedobory pewnych składników odżywczych sprzyjają zachorowaniu również na COVID-19, o czym naukowcy donosili już wcześniej. Teraz jednak udało się ocenić działanie tych najbardziej popularnych, z którymi wiązane są największe nadzieje. Dawkowanie i bezpieczeństwo składników odżywczych w ochronie przed powikłaniami wywołanych infekcją koronawirusem to kwestie, które będą podlegać kolejnym analizom, by można było polecać konkretne związki pacjentom. Naukowcy z Wielkiej Brytanii i Hiszpanii odkryli potencjał witaminy B12 przeciwko SARS-CoV-2 w ramach poszukiwań cząsteczek blokujących replikację koronawirusa. Według stworzonych przez nich modeli matematycznych w jego zwalczaniu pomogą molekuły o podobnym działaniu do remdesiviru, ale bez typowych dla niego efektów ubocznych.Wielonienasycone kwasy tłuszczowe omega-3 to związki tak niezbędne w organizmie, jak witaminy, a najcenniejszych form należą występujące w tłustych rybach kwasy DHA i EPA. W ustroju powstają one z roślinnego kwasu ALA, jednak wydajność tej przemiany jest niewielka. Suplementacja diety kwasami omega-3 wiązała się z zapadalnością na COVID-19 mniejszą o około 12 procent. Źródłem witaminy D są tłuszcze zwierzęce, takie jak masło i olej rybi, a także pełne mleko, sery i ryby morskie. Większą część wytwarzamy jednak pod wpływem promieni UV w skórze. Uzupełnianie diety w witaminę D szło w parze rzadszą zapadalnością na COVID-19 o 6-19 procent. Decyzja o przyjmowaniu suplementów diety powinna być podejmowana świadomie i rozważnie, najlepiej po konsultacji z lekarzem.Codzienne wybory żywieniowe wpływają na prawidłowe funkcjonowanie organizmu i jego odporność, a także na nasz nastrój. Racjonalne żywienie to nie lekarstwo, które zastąpi choremu terapię z psychiatrą lub psychologiem, jednak może ono złagodzić objawy choroby i zminimalizować jej skutki. Dodatkowo, dieta bogata w określone składniki odżywcze jest w stanie uchronić nas przed nagłymi spadkami nastroju, chronicznym zmęczeniem, nerwowością i zaburzeniami koncentracji, czyli wszystkim tym, co stanowi zapowiedź problemów natury depresyjnej. Dieta w terapii depresji opiera się na wprowadzeniu konkretnych produktów, które regulują podaż tryptofanu, odpowiedzialnego za produkcję serotoniny. Ten ważny neuroprzekaźnik zwykle kojarzony jest z układem nerwowym, jednak prawda jest taka, że wydzielany jest właśnie w jelitach. Tryptofan należy do aminokwasów egzogennych, czyli takich, które musimy dostarczyć z pożywieniem, gdyż człowiek samodzielnie go nie syntetyzuje. Znajdziemy go zatem w jajkach, rybach (tutaj warto wyróżnić zwłaszcza łososia i tuńczyka), chudym mięsie (pierś z kurczaka) oraz roślinach strączkowych (szczególnie soja). Owocem, który zapewnia dużą podaż tryptofanu, jest ananas, choć owoce i warzywa są mniejszym nośnikiem tego aminokwasu.Według nowych badań przeprowadzonych na zwierzętach zbyt dużo tłuszczu negatywnie wpływa na funkcjonowanie komórek w jelicie, co prowadzi do rozwoju niekorzystnych bakterii. One z kolei wydzielają związek, który uszkadza naczynia krwionośne. Pacjenci tkwią często w mylnym przekonaniu, wyrobionym na podstawie nie do końca właściwego przekazu reklamowego, na przykład że prezentowane w telewizji suplementy mają takie samo działanie jak leki. Kolejnym czynnikiem wpływającym na wzrost popularności leków dostępnych bez recepty i suplementów jest pogorszenie stanu zdrowia przy jednoczesnym niezadowoleniu z poziomu opieki lekarskiej. Nie bez znaczenia pozostaje także chęć obniżenia kosztów związanych z potencjalnym leczeniem i łatwiejszy dostęp do wspomnianych preparatów. Do najpowszechniejszych zagrożeń związanych z nadmiernym i długotrwałym zażywaniem suplementów należy przekroczenie dopuszczalnych norm. Szkodliwy dla zdrowia może się okazać zbyt wysoki poziom witaminy A lub żelaza, które w nadmiarze zwiększają ryzyko m.in. udaru. Innym groźnym skutkiem stosowania bez kontroli preparatów z tej grupy są potencjalne interakcje, w jakie mogą one wchodzić z przyjmowanymi jednocześnie lekami. Przykładowo niebezpieczne jest połączenie leków przeciwzakrzepowych i substancji roślinnej, jaką jest miłorząb japoński. Nadmierna ilość witaminy C lub wapnia może powodować biegunkę i ból brzucha. Przyjmowanie zbyt dużej ilości witaminy D przez długi czas może spowodować odkładanie się wapnia w organizmie, a to może osłabiać kości i uszkadzać serce i nerki. Suplementy diety powinno się wybierać przede wszystkim starannie, biorąc pod uwagę aktualne potrzeby organizmu, które są w przypadku każdego człowieka odmienne. Zawsze należy wziąć pod uwagę ryzyko związane z możliwością przedawkowania składników odżywczych, przyjęcia z suplementem substancji szkodliwej dla organizmu lub wystąpienia interakcji pomiędzy tym produktem żywnościowym a preparatem farmaceutycznym. W przypadku stosowania kilku suplementów diety i leków o zbliżonym składzie może dojść do przedawkowania danej substancji.