Zakażone kroplówki wyprodukowała londyńska firma ITH Pharma Limited. Podano je na oddziałach intensywnej terapii noworodków dzieciom, których nie można karmić doustnie, przede wszystkim z powodu wcześniactwa.
Bacillus cereus występuje na powierzchni skóry, ale gdy przedostanie się do układu pokarmowego, może wywołać zatrucie, a jeśli do krwioobiegu – sepsę.
Pierwszy przypadek zachorowania wystąpił w szpitalu Chelsea i Westminster w piątek. Pracownicy szpitala nie mogli zdiagnozować dolegliwości, która przypominała ostre zatrucie pokarmowe. W sobotę zgłosili problem do ministerialnej agencji Public Health England. W weekend pojawiło się jeszcze kilka podobnych zatruć. W poniedziałek informacje o dzieciach z posocznicą zgłosiły szpitale Guy i St Thomas’ NHS, w którym jedno z dzieci zmarło. Eksperci ds zdrowia myśleli, że chodzi o sam Londyn, ale pojawiły się kolejne informacje o zakażeniach – m.in. ze szpitala w Brighton, Luton i uniwersyteckiego szpitala w Sussex.
Eksperci uspokajają, że sytuacja jest już opanowana, źródło zakażenia zlikwidowane i nie ma obaw o to, że sytuacja się powtórzy.
Źródło: www.medexpress.pl
Komentarze
[ z 2]
Okropna wiadomość! W jaki sposób można było dopuścić do zaistnienie podobnej sytuacji? W jaki sposób mogło dojść do zakażenia kroplówek bakterią? Tym bardziej, że były to kroplówki podawane dzieciaczkom przebywającym na oddziale intensywnej opieki medycznej, co pozwala przypuszczać, że już bez dodatkowego podania bakterii przez iniekcje dożylne były one w grupie pacjentów wyjątkowo zagrożonych i z tego chociażby względu wymagającymi szczególnej uwagi. I tak dobrze, że w przypadku tylko jednego malucha cała sytuacja zakończyła się zgonem. Chociaż oczywiście jest to wiadomością i tak tragiczną, że młody człowiek, który właściwe dopiero znalazł się na świecie i nie dostał jeszcze szansy, aby nawet odrobinę go poznać poza obszarem sal szpitalnych już musiał zakończyć swą przygodę i pożegnać się ze światem. I to w tak beznadziejnie głupi sposób, przez nieuwagę lub fatalną pomyłkę. Bo raczej w taki sposób musiało dojść do zakażenia kroplówek. Oby podobne sytuacje więcej się nie powtórzyły. Mam również nadzieję, iż uda się znaleźć wszystkie z tych, które mogły ulec zainfekowaniu bakteriami. Z resztą nie wyobrażam sobie, aby mogło być inaczej. Lepiej chyba wyrzucić całe kroplówkowe zaopatrzenie magazynu niż dopuścić do tego, aby sytuacja się powtórzyła...
Bulwersują mnie podobne doniesienia ze świata. Jestem w stanie zaakceptować, że w niektórych przypadkach i niektórym pacjentom nie jesteśmy w stanie przynieść ulgi w cierpieniu, ani pomóc wyleczyć się z choroby. Czasem przecież nawet zgony są nieuniknione pomimo najwyższej dbałości o pacjenta. Ale informacje o śmierci dzieci bolą najmocniej. Zwłaszcza, jeśli śmierć dziecka spowodowana jest nie tyle nieuleczalną chorobą, czy ciężkim stanem, a głupią pomyłką i przetoczeniu maluchowi na oddziale intensywnej terapii kroplówki zainfekowanej patogenem. A przecież można by temu uniknąć. Mały człowiek, który jeszcze tak właściwie nie postawił pierwszych kroków w swoim życiu. Straszna, bulwersująca wiadomość ze świata. Oby podobne sytuacje nigdy więcej nie miały miejsca....