W Polsce tylko 10 proc. pacjentów z astmą ciężką leczonych jest biologicznie, mimo że mamy dobry program lekowy, który zapewnia chorym dostęp do 4 leków biologicznych – powiedział PAP alergolog dr Piotr Dąbrowiecki. W jego ocenie wynika to m.in. z małej wiedzy lekarzy.
Dr Piotr Dąbrowiecki jest alergologiem z Kliniki Chorób Wewnętrznych, Infekcyjnych i Alergologii Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM) w Warszawie, przewodniczącym Polskiej Federacji Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP.
W rozmowie z PAP przypomniał, że o astmie ciężkiej u pacjenta można mówić, gdy mimo stosowania wysokich dawek leków na astmę (wziewnych steroidów i leków rozszerzających oskrzela), zgodnie z zaleceniami lekarza, nadal występują wszystkie objawy astmy, tj. kaszel, świsty, duszności zarówno w dzień, jak i w nocy, gdy pacjent nie toleruje wysiłku fizycznego oraz ma zaostrzenia, z powodu których trzeba mu podawać doustne leki steroidowe. „Jeżeli pacjent ma takie objawy, to ma astmę ciężką i powinien trafić do jednej z 60 poradni leczenia astmy ciężkiej w Polsce” – powiedział alergolog.
„Aktualnie w ramach programu lekowego w naszym kraju finansowana jest dla tych chorych terapia czterema doskonałymi lekami biologicznymi” – powiedział PAP specjalista. Są to: omalizumab - dla pacjentów, którzy mają ciężką astmę alergiczną i uczulenie na całoroczne alergeny; dwa leki - mepolizumab i benralizumab – dla chorych na ciężką astmę eozynofilową, która jest dominującym podtypem astmy ciężkiej oraz dupilumab, lek stosowany w astmie typu Th2, czyli takiej gdzie podłożem jest reakcja atopowa Th2-zależna.
Mimo to na 30 tys. chorych na astmę ciężką w Polsce, jedynie 3 tys., czyli 10 proc. otrzymuje leczenie biologiczne, podkreślił dr Dąbrowiecki. Większość pacjentów bardzo długo jest leczona steroidami doustnymi, co powoduje wiele poważnych powikłań zdrowotnych, w tym osteoporozę i zaburzenia metaboliczne.
W opinii alergologa problem ten wynika przede wszystkim z braku wiedzy lekarzy podstawowej opieki medycznej (POZ) i części specjalistów. Badania wskazują, że tylko 25 proc. lekarzy rodzinnych przeczytało najnowsze standardy leczenia astmy.
„W 2022 r. opublikowaliśmy pierwszy raport na temat leczenia astmy ciężkiej w Polsce z perspektywy pacjentów. Na pierwszym miejscu wśród przeszkód w upowszechnieniu biologicznego leczenia astmy ciężkiej w Polsce specjaliści wskazali braki edukacyjne kolegów z POZ oraz lekarzy specjalistów starszego pokolenia, którzy tkwią w przekonaniu, że nie ma leczenia skutecznego na astmę ciężką, a pacjent musi brać sterydy doustne” – tłumaczył dr Dąbrowiecki. Jak dodał, obecnie dostępne w ramach programu lekowego terapie biologiczne są bardzo skuteczne, a wchodzą już kolejne leki z tej grupy, które mają działać na niealergiczną i nieeozynofilową postać astmy ciężkiej.
„Zrobiliśmy ankietę wśród lekarzy specjalistów, również tych, którzy pracują w ośrodkach leczenia astmy ciężkiej. Lekarze z ośrodków mówią, że to koledzy z rejonu nie przysyłają do nich chorych z astmą ciężką, z kolei lekarze z rejonu oceniają, że pacjenci przysyłani przez nich nie dostają się do specjalistów” – tłumaczył dr Dąbrowiecki.
Według niego na pewno lekarze mają braki edukacyjne, ponieważ liczba takich, którzy edukują się w trybie ciągłym jest niewielka. „Ci, którzy się uczą, kierują do ośrodków leczenia astmy ciężkiej, natomiast ci, którzy się nie szkolą i nie uczestniczą w spotkaniach towarzystw naukowych, leczą astmę ciężką po staremu, czyli dają sterydy doustne” – powiedział alergolog.
Dodał, że Polskie Towarzystwo Alergologiczne stara się edukować specjalistów , aby prawidłowo leczyli astmę a szczególności astmę ciężką. „Astma źle leczona może się przekształcić w astmę ciężką. A z danych epidemiologicznych wynika, że w Polsce tylko 20 proc. chorych z astmą ma chorobę pod kontrolą” – powiedział dr Dąbrowiecki.
Kontrola choroby oznacza, że pacjent żyje z nią normalnie, bierze leki, nie ma objawów, nie wybudza się w nocy z ich powodu i toleruje wysiłek fizyczny.
„Taka kontrola astmy jest możliwa zarówno na etapie astmy łagodnej, jak i astmy umiarkowanej oraz ciężkiej” – podkreślił specjalista. Zaznaczył, że w astmie dobrze kontrolowanej pacjent nie ma potrzeby, by z powodu duszności brać krótkodziałające leki rozszerzające oskrzela (beta2-mimetyki oraz leki antycholinergiczne) częściej niż dwa razy w tygodniu.
„Jeżeli pacjenci biorą te leki trzy i więcej razy w tygodniu, a nieraz biorą je codziennie, to nie mają kontroli astmy. Stanowią oni 50 proc. chorych. U części z nich rozwija się później astma ciężka. Dlatego tak ważne jest, by dobrze leczyć astmę łagodną i umiarkowaną” – tłumaczył ekspert.
Z sondażu przeprowadzonego wśród lekarzy wynika, iż 63 proc. specjalistów wie o tym, że pacjenci nadużywają krótko działających leków rozszerzających oskrzela. „Mimo wszystko lekarze tolerują to stare podejście do terapii astmy i nie zmieniają choremu leczenia” – powiedział dr Dąbrowiecki.
Dodał, że Polska Federacja Stowarzyszeń Chorych na Astmę, Alergię i POChP stara się również edukować pacjentów z astmą na szkoleniach dla nich przeznaczonych. „Chcemy uświadomić pacjentom, że jeżeli podejrzewają u siebie astmę ciężką to powinni zasugerować to swojemu lekarzowi. Jest szansa, że wtedy otrzymają skierowanie do poradni leczenia astmy ciężkiej” – tłumaczył specjalista.
W jego opinii każdy pacjent z astmą powinien mieć od lekarza pisemny plan leczenia astmy. „Jak mamy plan, to możemy go realizować. Poza tym lekarz powinien sprawdzić, czy pacjent prawidłowo stosuje leki w inhalatorze. Badania pokazują, że połowa pacjentów stosujących leki w formie suchego proszku z inhalatora popełnia błąd krytyczny, a w przypadku inhalatora ciśnieniowego odsetek ten wynosi ok. 75 proc.” – wyjaśnił alergolog.
Ocenił, że edukacja pacjenta z astmą na temat jego choroby jest podstawą jej prawidłowej kontroli. „Pacjent powinien mieć wyjaśnione, na czym polega astma i dlaczego powinien brać leki, zgodnie z zaleceniami lekarza” – powiedział dr Dąbrowiecki.
Podkreślił, że pacjenci wciąż boją się sterydów wziewnych i dlatego je odstawiają. Tymczasem to dzięki tym lekom udaje się wyciszyć stan zapalnych w oskrzelach i płucach osób chorych na astmę.
„Ciągle mamy też problem z szybkim rozpoznawaniem astmy. Z badania Access z 2019 r. wynika, że pacjenci czekają ponad 7 lat na takie rozpoznanie, podczas gdy średnia europejska wynosi 3,5 roku. A tylko dzięki diagnozie można skutecznie leczyć astmę, stworzyć plan leczenia astmy i wyedukować pacjenta” – podsumował dr Dąbrowiecki. (PAP)
Komentarze
[ z 0]