Raka tarczycy leczymy w Polsce supernowocześnie. Problemem jest głównie skierowanie pacjenta na właściwą ścieżkę leczenia i niewystarczająca znajomość zasad diagnostyki tarczycy wśród lekarzy – ocenili eksperci podczas wtorkowej debaty.

Internetowe spotkanie "Wyzwania w diagnostyce i leczeniu raka tarczycy 2023", zorganizowało Polskie Towarzystwo Onkologiczne.

Według statystyk Krajowego Rejestru Nowotworów w ciągu roku odnotowuje się w Polsce około 2 tys. nowych zachorowań raka tarczycy. Liczba tych nowotworów w ostatnich latach rośnie i jest już większa niż na przykład zachorowań na czerniaka – co zdaniem prof. Piotra Rutkowskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Onkologicznego, nie wynika tylko z postępów diagnostyki. O ile leczenie typowych przypadków nie sprawia większych problemów, gorzej jest z diagnostyką: lekarze często niepotrzebnie zlecają biopsję.

Jak podkreślił prof. Marek Ruchała, kierownik Katedry i Kliniki Endokrynologii, Przemiany Materii i Chorób Wewnętrznych UM w Poznaniu, o ile w dużych ośrodkach raka tarczycy wykrywa się wcześnie, w mniejszych wciąż diagnozowane są dopiero zaawansowane przypadki.

Prof. Ruchała wskazał na konieczność częstszych szkoleń, które pozwoliłyby lekarzom bardziej świadomie wykorzystywać możliwości diagnostyczne. To zmniejszyłoby obciążenie placówek diagnostycznych badaniami, które nie dostarczają istotnych informacji. W kwalifikacji do badań mogłaby pomóc sztuczna inteligencja (w Polsce prowadzone są badania nad takim zastosowaniem AI). Uczestnicy debaty zwracali także uwagę na konieczność ujednolicenia terminologii używanej w opisach badań USG tarczycy - wyniki powinny być jednoznaczne.

Jak zaznaczyła prof. Agnieszka Czarniecka (Klinika Chirurgii Onkologicznej i Rekonstrukcyjnej NIO-PIB w Gliwicach), najmniej groźnym i najpospolitszym nowotworem tarczycy jest rak brodawkowaty, bardziej niebezpiecznym – pęcherzykowy, a najgroźniejszym – anaplastyczny.

Leczenie jest głównie chirurgiczne, część pacjentów wymaga podawania radioaktywnego jodu, a niektórzy – leków onkologicznych. Około 40-50 osób rocznie z bardzo zaawansowanymi nowotworami tarczycy wymaga podawania leków drugiego rzutu, takich jak kabozantynib, które nie są refundowane – nie zostały zakwalifikowane do refundacji za względu na małą liczbę prac oceniających ich skuteczność. Trudno jednak o liczne badania na nielicznych chorych, dlatego eksperci zaapelowali do Ministerstwa Zdrowia o refundację tych leków.

Jak zwrócił uwagę prof. Marek Dedecjus, kierownik Kliniki Endokrynologii Onkologicznej i Medycyny Nuklearnej, NIO-PIB w Warszawie, coraz częściej ogranicza się zakres chirurgicznego leczenia guzów tarczycy, co zwiększa komfort życia pacjenta. Jednak w ponad 1/3 przypadków konieczna bywa radykalizacja leczenia operacyjnego, czyli powtórna operacja i usunięcie możliwie dużej części tkanki tarczycy. Potrzebna jest ona w przypadku podawania radioaktywnego jodu, który niszczyłby patologiczne komórki – prawidłowe komórki nie konkurują wówczas z nowotworowymi i terapia jest skuteczniejsza.

Prof. Czarniecka zwróciła uwagę, że dzięki diagnostyce molekularnej w przyszłości powinno być możliwe precyzyjniejsze dobieranie leczenia do pacjenta, co pozwoliłoby stosować agresywne leczenie w przypadku osób o gorszym rokowaniu. Podsumowując, prof. Czarniecka zwróciła uwagę na leczenie raka tarczycy u dzieci, które wymaga ulepszenia. Ze względu na rzadkość występowania i bardziej dynamiczny przebieg powinno się odbywać w wyspecjalizowanych ośrodkach, mających odpowiednie doświadczenie.(PAP)


Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Paweł Wernicki