W dobie starzejącego się społeczeństwa i utrudnionego dostępu do lekarza samoleczenie stanowi istotne wsparcie państwowego systemu opieki zdrowotnej. Stosuje je już co drugi Polak, a w 90 proc. takie działanie kończy się sukcesem. W celu uświadamiania polskich pacjentów w zakresie samoleczenia Fundacja Obywatele Zdrowo Zaangażowani zainicjowała kampanię #SiedemZasad jako element obchodów Międzynarodowego Dnia Samoleczenia.
Światowa Organizacja Zdrowia definiuje samoleczenie z jednej strony jako przyjmowanie leków dostępnych bez recepty bez konsultacji z lekarzem w przypadku nagłych dolegliwości, np. bólu głowy czy przeziębienia, z drugiej natomiast jako szeroko rozumiane dbanie o zdrowie, w tym utrzymywanie ciała w dobrej kondycji w przypadku chorób przewlekłych, m.in. cukrzycy czy nadciśnienia tętniczego. Zdaniem ekspertów samoleczenie jest zjawiskiem naturalnym i dotyczy niemal każdego dorosłego członka populacji. Co więcej, jest promowane przez środowiska medyczne uznające, że korzystanie z porady lekarskiej w przypadku nawet lekkich objawów, nie jest postępowaniem racjonalnym.
– Rekomendacje chociażby brytyjskiego systemu ochrony zdrowia są dość jasne i mówią, że jeżeli występują lekkie objawy, należy stosować samoleczenie, nie obciążając tym samym systemu ochrony zdrowia, ustępując miejsca osobom u których rzeczywiście występują ciężkie objawy i które rzeczywiście potrzebują porady lekarza specjalisty – mówi agencji informacyjnej Newseria dr n. med. Dominik Olejniczak, członek zarządu Fundacji Obywatele Zdrowo Zaangażowani.
Eksperci nie mają wątpliwości, że przy świadomym i odpowiedzialnym podejściu samoleczenie stanowi niezastąpione wsparcie dla systemu ochrony zdrowia. Już w 1996 roku Parlament Europejski promował samoleczenie jako element długofalowej polityki zdrowotnej państw UE, głównie ze względu na problem starzejących się społeczeństw i utrudnienia w dostępie do lekarzy. Polska już od dłuższego czasu zmaga się z niedoborem personelu medycznego, przez co wydłuża się czas oczekiwania na usługi medyczne. Taki stan rzeczy powoduje, że pacjent jest zmuszony do podjęcia samoleczenia, dlatego warto więc znać podstawowe i bezpieczne zasady samoleczenia.
– Samoleczenie stosuje około 50 proc. Polaków i aż 90 proc. prób samoleczenia kończy się sukcesem, więc możemy stwierdzić, że jesteśmy społeczeństwem dość wyedukowanym i że samoleczenie jest rzeczywiście skuteczne – mówi dr Dominik Olejniczak.
– Średni czas oczekiwania na wizytę u specjalisty to 365 dni. Pacjenci często zgłaszają problem z długim czasem oczekiwania na wizytę. Lekarz przyjmuje tylko w wybranych dniach, a często zdarza się, że coś się dzieje w sobotę czy niedzielę – uzupełnia dr n. med. Anna Staniszewska, prezes Fundacji Obywatele Zdrowo Zaangażowani.
Aby samoleczenie było skuteczne i bezpieczne dla zdrowia pacjenta powinno dotyczyć wyłącznie leków dostępnych bez recepty. Kluczowe jest tu posiadanie wiedzy na temat prawidłowego zażywania i przechowywania tego rodzaju preparatów medycznych. Warto pamiętać, że lek, który pomógł komuś na podobne objawy, nie musi być równie skuteczny w przypadku innego człowieka. W razie wątpliwości można skonsultować się z farmaceutą. Eksperci przestrzegają ponadto przed kupowaniem leków z niewiadomego źródła, mogą być bowiem sfałszowane.
– To są najczęściej łagodne objawy, dolegliwości typu ból głowy, ból zęba, gorączka, stosujemy leki, które już znamy, wcześniej ich używaliśmy, stosujemy w krótkim okresie, 2–3 dni. Jeżeli nam to leczenie samodzielnie aplikowane nie pomaga, jest to absolutnie wskazanie do tego, żeby zgłosić się do specjalisty, bo być może jest jakaś poważniejsza dolegliwość i wymagana jest konsultacja specjalisty – mówi dr Anna Staniszewska.
W celu uświadamiania polskich pacjentów w zakresie samoleczenia Fundacja Obywatele Zdrowo Zaangażowani prowadzi liczne działania edukacyjne m.in. kampanię Zdrowo Zaangażowani oraz akcja „Przewietrz apteczkę!”. W ich ramach powstały publikacje stanowiące kompendium wiedzy na temat odpowiedzialnego samoleczenia. W tym roku fundacja zainicjowała kampanię #SiedemZasad jako element obchodów Międzynarodowego Dnia Samoleczenia, przypadającego 24 lipca. We współpracy z polskim artystą Tomaszem Pieńczakiem fundacja opracowała plakaty przedstawiające zasady bezpiecznego samoleczenia – wśród nich przypomnienie o potrzebie ruchu, unikaniu stresu, czytaniu ulotek i odpowiedzialnym doborze leków.
– Te plakaty będą dostępne w social mediach, są skierowane do osób młodych. Jest to populacja, która wbrew pozorom jest narażona na stres, w związku z tym jest to jeden z głównych elementów Międzynarodowego Dnia Samoleczenia – mówi dr Dominik Olejniczak.
Komentarze
[ z 8]
Proces samoleczenia jest bardzo popularny. Stosuje go większość obywateli naszego kraju. Dzięki dużej dostępności różnego typu preparatów, surowców leczniczych a także leków OTC czyli bez recepty pacjenci śmiało mogą leczyć się sami. Dodatkowo wpływ na podjęcie takiej decyzji mam ograniczona dostępność możności z korzystania z specjalistycznych usług medycznych czy też brak możliwości dostania terminu na wizytę do lelarza pierwszego kontaktu, rodzinnego. Jeśli pacjent ma czekać 4-5 dni na wizytę to zaczyna leczyć się sam. A skoro odkryje ,że mu dobrze idzie z pewnością bedzie się już to powtarzało. Na rynku istnieją juz leki na wszystki dolegliwości zaczynając od zwykłego kataru, kaszlu mokrego, suchego poprzez rożnego rodzaju dolegliwości związane z objawami towarzyszącymi grypie czy też bólowe a nawet problemy żoładkowe..itp.. Dla pacjentów jest łatwiej skonsultować się z farmaceutą niż z lekarzem. Tylko powinni też pamiętać ,że każdą chorobę utrzymująca się powyżej tygodnia bez poprawy powinni zgłosić do lekarza. Gdyż tak przewlekły czas może świadczyć o konieczności zastosowania antybiotykoterapi lub wykonania innych specjalistycznych badań.
To przerażające, że średni czas oczekiwania w kolejce do specjalisty wynosi rok ! Przecież w tym czasie ryzyko groźnych dla życia, czy zdrowia powikłań rośnie kilkakrotnie. Nic dziwnego, że około połowa Polaków leczy się sama, bo jaki ma inny wybór? Po przeczytaniu artykułu zainteresowałam się akcją "Przewietrz apteczkę !", ponieważ, niestety, wcześniej o niej nie słyszałam. W ramach akcji przeprowadzane są bezpłatne warsztaty przeznaczone dla seniorów (choć nie tylko), które obejmują przekazanie podstawowych treści z zakresu bezpieczeństwa farmakologicznego, czyli zasad bezpiecznego stosowania i przechowywania leków, profilaktyki zatruć lekami, a także podstaw komunikacji z lekarzem. Pomysłodawcy inicjatywy zamierzają być obecni na uniwersytetach trzeciego wieku, w domach dziennego pobytu, klubach seniora, domach kultury, bibliotekach i nie tylko, chętnie odpowiedzą na zaproszenie w każde miejsce, gdzie obecne są osoby starsze, którą chcą lepiej zrozumieć, na czym polega bezpieczna farmakoterapia., co wydaje mi się bardzo dobrym pomysłem, zważając na ogromną liczbę osób, która niekiedy jest nawet zmuszona leczyć się we własnym zakresie.
Jak podaje WHO samoleczenie, to nie tylko przyjmowanie leków w zależności od sytuacji. Dobre jest wprowadzenie w tę definicję dbania o kondycję naszego ciała już w czasie trwania choroby przewlekłej. Jest to swojego rodzaju działanie, które zapobiega nas przed pogorszeniem się naszego stanu zdrowia np. w przypadku cukrzycy, nadciśnienia. O tym niestety znaczna część naszego społeczeństwa zapomina, chociaż jak donoszą dane trend związany ze zdrowym trybem życia staje się coraz bardziej popularny. Ludzie stają się świadomi tego, że dbając o zdrowie, zwiększają swoje szanse na dłuższe życie, a leczenie nie będzie generowało takich kosztów. Wracając do tematu, samoleczenie w większości przypadków to dobre postępowanie. Ludzie z własnego doświadczenia lub z doświadczenia ich bliskich wiedzą jak radzić sobie z niegroźnymi dla zdrowia stanami chorobowymi. Co najważniejsze robią to skutecznie i powrót do zdrowia występuje bardzo szybko bez żadnych komplikacji. Warto pamiętać, że gdy stan zdrowia nie ulega wyraźnej poprawie, należy niezwłocznie zgłosić się do lekarza, aby wdrożyć specjalistyczne leczenie. Ciekawym pomysłem, funkcjonującym w wielu państwach jest zwiększenie kompetencji farmaceutów, którzy często stają się “lekarzami” pierwszego kontaktu. Na pewno w znacznym stopniu odciąża to lekarzy, którzy mogą skupić się na bardziej wymagających pacjentach.
jeżeli pod hasłem samoleczenie ukrywają się także takie działania jak wzięcie przysłowiowej aspiryny na ból głowy, to aż dziwne jest, że stosuje to tylko połowa Polaków. Jednak wdrażając się głębiej w temat dowiemy się, że samoleczenie to nie tylko wzięcie tabletki, kiedy zaboli nas głowa - to także prowadzenie zdrowego trybu życia. Jak można przeczytać na stronie Fundacji Obywatele Zdrowo Zaangażowani zgodnie z definicją samoleczenie to "świadome zaangażowanie pacjenta w dbanie o własne zdrowie, które polega na indywidualnym podejmowaniu działań w zakresie utrzymania zdrowia oraz doraźnego leczenia objawów rozpoznanych samodzielnie do momentu konsultacji z lekarzem, w oparciu o wiedzę pochodzącą z aktualnych i z rzetelnych źródeł. W ujęciu szerszym oznacza także stosowanie się pacjenta do zaleceń personelu medycznego". Dlatego musimy pamiętać, że samoleczenie to nie tylko wzięcie tabletki, czy wypicie syropu, ale jest to jakby cały styl życia. Ten cel powinniśmy realizować poprzez oryginalne działania edukacyjne i informacyjne, szczególnie w przestrzeni internetu, oraz współpracę z autorytetami społecznymi . Jestem pewna, że zaangażowanie obywateli we własne zdrowie przyczyni się do poprawy jakości życia polskiego społeczeństwa oraz pozwoli lepiej wykorzystywać zasoby systemu opieki zdrowotnej.
Myślę, że akcje promocyjne dotyczące samoleczenia powinny być skierowane także do ludzi młodych. Przecież nie wszyscy seniorzy korzystają z samoleczenia, a nie wszyscy młodzi nie leczą się sami. Kampanie dotyczące zdrowia często są ignorowane przez młodych ludzi. Dbałość o nie na tym etapie życia jest jednak kluczowa. Tym większym wyzwaniem wydaje się zilustrowanie kwestii często uznawanych za mało interesujące, takich jak radzenie sobie ze stresem, regularny ruch czy odpowiedzialne zażywanie leków. Dlatego bardzo cieszy, że ramach kampanii #SiedemZasad powstały plakaty, wlepki oraz ilustracje wskazujące główne zasady samoleczenia. Fundacja Obywatele Zdrowo Zaangażowani to społeczność skupiona wokół idei wspólnego działania na rzecz zdrowia – rozumianego zarówno jako dobro indywidualne, jak i zasób społeczny, który sprzyja dobrobytowi każdego z nas. Promujmy postawę dbałości o własne zdrowie, a także wspierajmy edukację i promocję w zakresie zdrowia w Polsce, a skorzysta na tym sam pacjent, jak i system opieki zdrowotnej.
Wydaje mi się, że próby samoleczenia podejmowane przez Polaków to bardzo dobra decyzja. Momentami może martwić fakt, że po dużą część informacji sięgają do Internetu. Tyczy się to zwykle jednak chorób bardziej poważnych. Przeczytane informacje są niestety często kontrargumentami stosowanymi w gabinecie przeciwko lekarzowi. Jednak zwykle pacjenci szybko są wyprowadzani z błędu i sprowadzani na właściwą drogę myślenia i postępowania. Według mnie na krytykę zasługują też często metody niekonwencojnalne oraz kodowanie sobie w głowach np. że antybiotyki nam szkodzą i ich stosowanie jest surowo zabronione. Niestety ale większość pacjentów tak myśli, nie wiedząc jakie konsekwencje może nieść odwlekanie w czasie antybiotykoterapii. Tego typu samoleczenie jest bez sensu. Jednak w przypadku stosunkowo niegroźnych sytuacji jak zatrucie, bóle głowy, lekkie przeziębienie Polacy wiedzą jak sobie z tym poradzić, nie zawracając głowy lekarzom w przychodniach, którzy mają naprawdę dużo pracy. Jednak druga strona medalu-czyli swego rodzaju działania profilaktyczne nadal w naszym państwie są przez nas zbyt słabo praktykowane. Należy to niezwłocznie zmienić, zwiększając szanse na dłuższe, zdrowsze życie.
Stosowanie samoleczenia w niezagrażających życiu przypadkach wydaje się być czymś słusznym. Inaczej jest jednak gdy choroba jest naprawdę groźna dla naszego organizmu, a podejmowane są alternatywne metody leczenie, które nie mają żadnego potwierdzenia za sprawą badań. Pozysykiwanie informacji w Internecie odnośnie postępowania w przypadku np. nowotworów, które wyklucza wizytę u lekarza i wdrożenie odpowiedniej terapii jest jak najbardziej niewłaściwe. Oczywiście w sieci można znaleźć też wiele ciekawych metod leczenia, ale dolegliwości występujących częściej i które początkowo nie stanowią zagrożenia życia. Takie działanie na własną rękę jest dobre ponieważ pacjenci nie biegną do przychodni z byle jaką sprawą, nie powiększając kolejek. W wielu przypadkach fachową pomoc można uzyskać w aptekach. Musimy pamiętać o tym, że zbyt długo lub zbyt często stosowane samoleczenie może doprowadzić do uszczerbku na zdrowiu. Polacy nadużywają leków przeciwbólowych i przeciwzapalnych, oraz tych stosowanych podczas przeziębień, które dostępne są dosłownie wszędzie bez recepty. Pamiętajmy, że zbyt duże ilości tego typu leków mogą powodować nudności, wymioty, biegunki, podrażnienie błony śluzowej żółądka i wiele innych. Leki te należy dawkować z rozwagą, a jeżeli widzimy, że po 1-2 tygodniach nie ma żadnej poprawy, należy zgłosić się do lekarza lekarza pierwszego kontaktu w celu dalszej diagnostyki.
W sumie z jednej strony się nie dziwię, czekając na specjalistę, przykładowo kardiologa, szybciej Pacjent umrze niż się doczeka :P Ale ostatnio czytałem trochę więcej o metodzie samoleczenia BSM - Samoleczenie Bioemanacyjnym Sprzężeniem z Mózgiem, czyli biofizyczna metoda samoleczenia i leczenia wyrównywaniem zachwianej homeostazy organizmu w wyniku chorób i uszkodzeń, poprzez bioemanacyjne sprzężenie zwrotne, które osiągamy trzymaniem przez pewien czas rąk (ciała) na puszce mózgowej nad odpowiednimi ośrodkami kory mózgowej (mózgowia), zawiadującymi całym chorym organizmem lub jego odpowiednimi narządami, bądź częściami ciała" Ciekawy jestem, co o tym myślicie. Według autorów ze względu na osiągane rewelacyjne rezultaty lecznicze przy pomocy metody B.S.M., nieznane dotychczas medycynie oficjalnej i badaczom naukowym, a nawet niekonwencjonalnym metodom leczenia z zakresu uzdrowicielskiego, a także z powodu ciągłego powiększania się ilości rodzajów chorób i dolegliwości leczonych metodą B.S.M, napiszę tutaj o tej metodzie nieco więcej. Jeśli weźmiemy pod uwagę stan zdrowotny naszego społeczeństwa, Jak również innych krajów na świecie, a szczególnie krajów tzw. „trzeciego świata", oraz ciągle zwiększające się koszty przeznaczane na ochronę zdrowia, a także coraz bardziej skomplikowaną aparaturę medyczną obciążającą budżety państw nawet tych najbogatszych, to opisywana metoda B.S.M. nic nie kosztuje, oprócz wysiłku trzymania ręki na głowie. W wielu przypadkach może się okazać zbawieniem od nieuchronnej śmierci łub kalectwa dla milionów ludzi na kuli ziemskiej. Możliwości lecznicze metody B.S.M mogą być wykorzystane w pełni jako samoleczenie, gdyż sprowadzenie jej tylko do uzdrowicielstwa tak bardzo zuboża metodę B.S.M. że szybko może być zdegradowana do roli szarlatańskich sztuczek cudotwórczych grona wtajemniczonych, kosztem naprawdę potrzebujących pomocy przy stosowaniu tej metody, tak jak to się już działo w historii. Wyobraźmy sobie dziesiątki czy setki tysięcy chorych na grypę w czasie jednej epidemii (w 1919 roku w czasie epidemii grypy zmarło na świecie 25 milionów ludzi), których uzdrowiciele musieliby leczyć trzy — cztery razy dziennie, kiedy zabiegami B.S.M. skuteczniej czynią to sami chorzy. Ponadto należy dodać, że przy zachowaniu charakteru samoleczenia metodą B.S.M. wielu ludzi, w okolicznościach, w których pozbawieni są pomocy lekarskiej lub personelu medycznego, czy nawet innych osób, skazani na cierpienia, kalectwo a nawet śmierć, może się uratować dzięki możliwościom samoleczenia metodą B.S.M.. Z tych humanitarnych względów nikt nie ma prawa przekształcać tej metody w wyłączne uzdrowicielstwo pod jakimkolwiek pretekstem, ani czynić z niej tajemnicy. Definicja mieści w sobie zarówno informację podstawową o zasadzie praktycznego postępowania zabiegowego, jak również założenia głównego procesu w organizmie, poprzez który wywołujemy skutki lecznicze, a którym jest homeostaza, czyli naturalne dążenie organizmu do równowagi wewnętrznej w stosunku do zewnętrznych warunków przyrodniczych oddziaływujących na organizmy żywe . Jak to wynika z definicji i dalszych opisów, metoda B S M. jest w praktycznym stosowaniu najprostszą ze wszystkich dotychczas znanych metod leczniczych, a przez to najbardziej dostępną do powszechnego samoleczenia się ludzi w całym społeczeństwie, jak również udzielania pomocy innym ludziom potrzebującym ratunku, którzy nie są w stanie czynić zabiegów B.S.M. Powszechna dostępność metody B.S.M. ułatwia najbardziej, ze wszystkich znanych metod, osiąganie przy jej pomocy szybkich i skutecznych rezultatów ozdrowieńczych, ratując częstokroć życie ludzkie, lub zapobiegając kalectwu. W odróżnieniu od innych metod, zabiegi i leczenie uzyskuje się w B.S.M. bez medykamentów oraz innych środków i instrumentów medycznych, które przecież obecnie są tak bardzo kosztowne, oczywiście w ramach stwierdzonych możliwości B.S.M. A te możliwości, już stwierdzone, są bardzo różnorodne, graniczące prawie z uniwersalnością. I do tego obejmują one także sytuacje chorobowe i urazowe, w których oficjalna medycyna jest praktycznie bezradna. Nawet w zakresie niektórych zabiegów chirurgicznych powoduje ich zbędność, gdyż to, co dotychczas leczyło się tylko operacjami chirurgicznymi, można bez operacji wyleczyć przy pomocy B.S.M. Rola układu nerwowego w całym osiąganym procesie leczniczym poprzez bioemanacyjne sprzężenie ciała z mózgiem jest dominująca, choć nie jedyna, tak jak to wykazałem w poprzednim rozdziale. Z tego też względu, a także dla wyjaśnienia zasadniczej roli przestrzegania należytych układów dłoni (ciała), w ściśle określonych miejscach na powierzchni puszki mózgowej chorego człowieka (w celu osiągania zamierzonych rezultatów leczniczych) zmuszony jestem, chociaż szkicowo, opisać budowę i fizjologię układu nerwowego. W pierwszym rzędzie muszę zasygnalizować dwa odmienne, zasadnicze zbiory zjawisk w organizmie człowieka, decydujące o jego życiu i zdrowiu: procesy wegetatywne i czynności animalne. Procesy wegetatywne są bardziej podstawowe i występują we wszystkich organizmach żywych (roślinnych i zwierzęcych). Zostaną one opisane w dalszej części tego rozdziału. Czynności animalne są funkcjami dodatkowymi, stanowiącymi strukturę wtórną, opartą na systemie wegetatywnym. Czynności te z różnymi formami zachowania się, którymi posługują się zwierzęta, umożliwiają im życie przez czynny kontakt wzajemny ze środowiskiem. Kontakt taki jest niezbędny dla zwierząt, ponieważ nie mogą one wykorzystywać bezpośrednio, jak rośliny, substancji nieorganicznych, jako surowców oraz źródła energii (jakim jest światło słoneczne) przynajmniej w taki sposób jak rośliny. Wynikająca z tego konieczność bardziej aktywnego sposobu życia, stanowiącego uzupełnienie tego rodzaju upośledzenia organizmów zwierząt w stosunku do roślin, musiała spowodować uzupełnienie ich organizmu nowymi strukturami, które przejęły dodatkowe, wyższego rzędu, funkcje czynnego kontaktu wzajemnego ze środowiskiem, w którym żyją. Struktury tych zdolności animalnych są trojakiego typu: receptory, mięśnie i nerwy. Czas jednego zabiegu trwa przeciętnie od 10 do 20 minut, w zależności od rodzaju leczonej choroby, urazu czy dolegliwości oraz ich zadawnienia, ponieważ dla różnych ich rodzajów, czas uzyskiwania odczuć lub objawów procesów leczniczych, a także rezultatów wyleczeń, niekiedy już przy pierwszym zabiegu, jest bardzo zróżnicowany. Tak na przykład przy zemdleniach, omdleniach, dusznościach czy zakłóceniach pracy serca z powodu niedotlenienia mózgu i całego organizmu wystarcza często kilka minut zabiegu — 5-7 minut, a nawet krócej. Przy leczeniu się z przeziębienia w ostrym stanie, uzyskiwałem rezultaty rozgrzań wewnętrznych i pocenia się już po 3-5 minutach. Natomiast przy znieczuleniach bólów zadawnionych, np. w reumatyzmie, regeneracji uszkodzonych tkanek urazami itp., trzeba trzymać rękę przez co najmniej 15-20-minut w celu uzyskania wstępnych rezultatów, świadczących o wstępnym reagowaniu organizmu przy zabiegu. W tych przypadkach przy pierwszym zabiegu dobrze jest przedłużyć czas jego trwania nawet do 30 minut, w celu uzyskania rozeznania reakcji organizmu w metodzie B.S.M. na dane schorzenie. Nie zawsze jednak wstępne objawy reakcji organizmu pojawiają się przy pierwszym zabiegu. Niekiedy zjawiają się one dopiero w pewnym czasie po zabiegu lub po kilku zabiegach, Ma to miejsce szczególnie przy bardzo ciężkich i zadawnionych chorobach, na przykład przy kilku — lub kilkunastoletnich i dłuższych zadawnieniach bezwładu kończyn spowodowanych upośledzeniami chorobowymi systemu nerwowego czy też przy zniekształceniach palców reumatyzmem itp. W związku z tym brakiem wstępnych reakcji przy pierwszym zabiegu nie należy się zrażać, lecz nadal sprawdzić wpływ metody B.S.M. na daną chorobę, czyniąc dalsze zabiegi przez pewien czas, gdyż pierwsze reakcje mogą zjawić się niekiedy dopiero po okresie systematycznych zabiegów w ciągu tygodnia, dwóch tygodni a nawet później. W tych przypadkach trzeba wnikliwie sprawdzać objawy zaistnienia takich reakcji, np. przez wymuszone ruchy bezwładnych kończyn obserwując przy tym najmniejszą chociażby ulgę czy zwiększoną możliwość ruchu, w stosunku do stanu wyjściowego przed zabiegiem. Najlepiej jest czynić obserwacje przy pomocy lekarza. Tego rodzaju uchwytne reakcje zachęcą na-pewno chorego do systematycznego kontynuowania zabiegów B.S.M., jeśli nie dadzą one pełnego wyleczenia to przynajmniej przyniosą ulgę w cierpieniach i mogą powstrzymać dalszy postęp choroby. Jednakże przeważnie objawy takich reakcji uzyskujemy już po pierwszym zabiegu. Jak z powyższego wynika należy czas zabiegu mierzyć dokładnie przy pomocy zegarka, ponieważ jego mierzenie na wyczucie jest bardzo zawodne. Z tych samych powodów, w celu uzyskania pierwszych reakcji w organizmie, wskazane jest przedłużenie pierwszego, zabiegu do 25-30 minut, ponieważ-odpowiedni czas zabiegu odgrywa także poważną rolę w wywoływaniu procesów leczniczych i doznań tym procesom towarzyszących. Stwierdziłem, że po zabiegu reakcje lecznicze w organizmie trwają nadał jeszcze przez pewien czas, często do 4-ech — 5-ciu godzin, co można sprawdzić także instrumentalnie. Na przykład przy gorączce, mierząc temperaturę ciała przed i po zabiegu, stwierdzamy jej opadanie po zabiegu także po 1—2 godzinach. Czas ten warunkuje nam W sposób zasadniczy częstotliwość zabiegów w ciągu dnia; wykonujemy je 3-4 razy dziennie w zależności od rodzaju choroby. Przy grypie np. konieczne jest przeprowadzenie czterech zabiegów w ciągu dnia przez okres leczenia. Najlepiej jest czynić zabiegi rano, w południe, wieczorem i na noc przed zaśnięciem. Taka częstotliwość zabiegów daje nam najszybsze i najskuteczniejsze rezultaty lecznicze. W przypadku niemożności spełnienia tego warunku winniśmy wykonywać te zabiegi najmniej dwa razy dziennie: na noc przed zaśnięciem i rano. Zabiegi B.S.M. winny być czynione systematycznie, codziennie, bez większych przerw, jeśli są przeprowadzane w szczególnych okolicznościach, których należy unikać. Jest to uwarunkowane tym, iż jak w każdym leczeniu, przerwy w serii zabiegów mogą (przy niepełnym wyleczeniu choroby) spowodować jej nawroty, np. przy chorobach zakażeń wirusowych i bakteryjnych. Czasokres leczenia metodą B.S.M. jest różny, w zależności rodzaju choroby, urazu czy dolegliwości, ich zaawansowania i zadawnienia. Najszybciej i najskuteczniej leczymy choroby tuż po ich stwierdzeniu czy zaistnieniu, a więc w stadium początkowym. Szczególnie dotyczy to urazów, ran, a nawet paraliżów urazowych. Część urazów, bólów z nimi związanych i innych dolegliwości leczymy nieraz już po pierwszym zabiegu łub kilku zabiegach. Inne choroby, urazy i dolegliwości wymagają zabiegów przez kilka dni, a poważniejsze leczą się po tygodniu — dwóch. Przy chorobach bardzo poważnych oraz zaawansowanych i zadawnionych, z powodu późnego ich leczenia metodą B.S.M. na leczenie trzeba kilku tygodni, a nawet miesięcy, jeśli są one uleczalne metodą B.S.M. W okresie przeszło siedmiu lat stosowania metody B.S.M. przez siebie i przez innych ludzi, którym tę metodę przekazałem do stosowania, prowadziłem często bezpośrednią obserwację (przeważnie przy pierwszym zabiegu) przebiegu leczenia i osiąganych rezultatów leczniczych. Informacje te uzupełniały relacje wyleczonych i leczących się B.S.M. ustne lub pisemne. Dzięki tym informacjom, ustalałem z biegiem czasu coraz to nowsze rodzaje chorób, urazów i dolegliwości leczonych zabiegami B.S.M. a także nowe pozycje układów rąk na głowie, w oparciu o schematy rozmieszczenia ośrodków w mózgowiu i budowy nerwowego układu centralnego i obwodowego. Ze względu na konieczność szybkiego przekazu społeczeństwu niniejszych informacji oraz ograniczoną objętość pracy, w rozdziale tym opiszę tylko podstawowe rezultaty lecznicze, które osiągano już wielokrotnie. Osiągnięte rezultaty jednorazowe są oczywiste nawet po pierwszym zabiegu. Informacje tu opisane pogrupowałem według podstawowych rodzajów chorób, urazów i dolegliwości, z krótką charakterystyką ich przejawiania się, z jednoczesnym wskazaniem na głowie pozycji, w których rezultaty te osiągano, a także przybliżony czasokres ich osiągania wszędzie tam, gdzie to było możliwe. Znieczulenia bólów w całym organizmie. Znieczulanie bólów zależne jest od rodzaju choroby, czy urazu będącego źródłem dolegliwości oraz ich lokalizacji w organizmie. Lokalizacja ta jest bardzo ważna dla ustalenia pozycji ręki na głowie, a zarazem bardzo trudna, ze względu na promieniujący, rozlany, (często szeroko obszarowo) oraz przemieszczający się charakter odczuwanych bólów. Najwięcej trudności w tym względzie nasuwa lokalizacja źródła bólu w okolicy kręgosłupa. Często rozlane bóle wokół kręgosłupa utrudniają ustalenie tego, nad którą półkulą mózgu należy trzymać rękę na głowie w pozycji drugiej — nad prawą czy lewą. W przypadku nie osiągnięcia rezultatu nad jedną z nich, zabiegi należy powtórzyć nad drugą półkulą. Bóle promieniujące znosi się niekiedy już w trakcie pierwszego zabiegu lub po kilku zabiegach, natomiast bóle ciągłe prowokowane w miejscu źródła ich powstania trwają w nawrotach po zabiegach, aż do usunięcia ich przyczyny, bądź to w wyniku wyleczenia zabiegami B.S.M. bądź na drodze np. operacji chirurgicznej, czy dentystycznej. Tak na przykład przy bólach reumatycznych czy nerwobólach itp., bóle te znieczulone w trakcie pierwszego zabiegu, powracają, a przy kolejnych zabiegach, po odpo wiednim czasie (po kilku dniach lub nawet tygodniach) powracają coraz później i są coraz słabsze, aż do całkowitego zaniku ich nawrotów, co przeważnie jest sygnałem całkowitego wyleczenia przyczyn ich powstawania. W ten sposób na przykład wyleczyłem nerwoból w biodrze, w ciągu 10 dni systematycznego stosowania zabiegów B.S.M. odkrywając zarazem tę metodę. Inna osoba wyleczyła w ciągu 7 dni pęknięte żebro wraz z bólem, który objawiał się pod jego mechanicznymi naciskami. Bóle promieniujące z zęba w stanie gangreny (zgorzel) znieczuliłem po paru zabiegach, a ropień wypróżnił się sam, w wyniku zabiegów B.S.M. w 4-tym dniu jego leczenia. Opuchlizna twarzy, która powstała przy tych zabiegach po opróżnieniu się ropnia sklęsła w ciągu trzech dni całkowicie. Ząb nadawał się do zaplombowania. Ostatni ząb w podobnej sytuacji musiał być usunięty z powodu osunięcia się go. W wyniku znieczulenia B.S.M., usuwany był bez znieczulania przez dentystę. Tuż po wyrwaniu zęba trzymałem rękę w pozycji 4-ej przez 10 minut. Nisza po wyrwanym zębie ładnie się zakrzepła, a dziąsło rozpoczęło regenerację. Bólu nie czułem przed wyrwaniem, w czasie rwania (lekkie bóle przy przekręceniu zęba zrywanych nerwów), a także po wyrwaniu. Przy okazji chcę zaznaczyć, że same nerwy nie ulegają znieczuleniu. W pierwszym i drugim przypadku bezpośrednie działanie instrumentem na nerw wywoływało ból w czasie jego dotyku. Stosując zabiegi B.S.M. przy gojeniu ran i urazów uzyskujemy w sposób dotychczas niespotykany, naturalny, tak bardzo szybką regenerację uszkodzonych tkanek, że możemy obserwować jej przebieg gołym okiem już po 15—20 minutach pierwszego biegu. Gojenie to, w zależności od rodzaju uszkodzenia tkanki, jej obszaru,; stanu zakażenia i zadawnienia oraz samego rodzaju tkanki, manifestuje się obsychaniem powierzchni rany, jej ziarnieniem, wraz z tamowaniem krwi, a na obrzeżach rany spostrzegamy odtwarzanie się początkowe tkanki właściwej. W późniejszych zabiegach procesy te są, jeszcze bardziej widoczne w sumowanych rezultatach zabiegów B.S.M.. Jednocześnie w zabiegach tych, przeważnie już za pierwszym razem, uzyskujemy znieczulenia bólów promieniujących, a nawet całkowite ich zniesienia, wraz ż usuwaniem stanów zapalnych i ropnych, które albo się wsysają albo wzbierają się i wypróżniają samoczynnie w wyniku sumy zabiegów. Najszybciej regeneruje się tkanka miękka. Na przykład uszkodzona powierzchnia dziąsła opróżnionym ropniem zregenerowała mi się po 15 minutowym zabiegu B.S.M., tak ładnie, że nie było żadnego śladu, co demonstrowałem także lekarzom. Zębodół po wyrwanym zębie, w wyniku natychmiastowego trzymania ręki przez 10 minut, zakrzepł i zapoczątkowała się regeneracja na jego obrzeżach. Całkowite wyrównanie zębodołu nastąpiło w wyniku systematycznych zabiegów w ciągu kilku dni. Odpowiednio dłużej leczymy naskórek powierzchni ciała, mięśnie prążkowane w ranach ciętych przy sparzeniach lub innych urazach. W tych przypadkach uzyskujemy pełną regenerację w ciągu kilku dni, tygodni, a nawet miesięcy (jeśli rany i urazy są zakażone, zadawnione (nawet przez 4—6 lat) i obszarowo rozległe. Urazy szkieletu kostnego (pęknięcia, złamania) leczymy odpowiednio dłużej — od tygodnia do kilku miesięcy — w stanach, w których przedłużającego się przez wiele lat niezrastania kości lekarze nie są w stanie przyspieszyć dotychczasowymi metodami. Upływ krwi w ranach otwartych tamujemy niekiedy już po pierwszym zabiegu, jeśli nie jest uszkodzona tętnica, a rana nie jest zbyt duża. Wówczas przedłużonym zabiegiem B.S.M. do 25-30 minut powodujemy szybki zakrzep w ranie; należy jednak dbać, aby między zabiegami B.S.M. nie naruszać uzyskanych zakrzepów. W innych przypadkach krew tamujemy opaską na tętnicy lub innymi zabiegami pierwszej pomocy. Zakażenia ran (np. gronkowcem), początkowo powstrzymujemy, a następnie usuwamy po kilku zabiegach 20 minutowych, dokonywanych w stosunkowo krótkich odstępach czasu (30—60 minut), aż do stwierdzenia poprawy stanu rany zakażonej, W cięższych przypadkach, spowodowanych przeważnie stanem zaawansowania i zadawnienia, czasokres, leczenia wydłużą się odpowiednio do kilku dni czy miesięcy. Zakażenia krwi wynikłe z zakażenia rany ustępują po kilku zabiegach lub po kilku dniach, a niekiedy później. W jednym przypadku np. lekarz pogotowia ratunkowego stwierdził zakażenie krwi (spowodowane użądleniem przez pszczołę i trzymaniem ręki w rzece); pomimo udzielenia pierwszej pomocy na pogotowiu, przedramię było po upływie pół dnia bardzo spuchnięte i pojawiły się na nim czerwone pręgi, a na łopatce — czerwone plamy. Wieczorem przeprowadzono trzy zabiegi 20 minutowe i w efekcie opuchlizna wraz z pręgami i czerwonymi plamami zniknęła w ciągu nocy. W innym przypadku zranienia palca kością w kuchni, które wywołało zakażenie krwi, stwierdzone przez lekarza pogotowia, została ono zniesione częściowo już po pierwszych trzech zabiegach, a wyleczone całkowicie po kilku dniach. W obydwu-przypadkach chorzy otrzymali w ramach pierwszej pomocy zastrzyki na pogotowiu ratunkowym. W innych przypadkach zetknąłem się z ranami zakażonymi po pękniętych żylakach, które nie mogły być wyleczone przez kilka miesięcy, a nawet przez cztery łata, czy innym razem — przez sześć lat. Rana nie lecząca się przez kilka miesięcy została wyleczona po przeszło tygodniu, a rana nie zagojona przez cztery lata — po kilku miesiącach. We wszystkich przypadkach już przy pierwszym zabiegu rezultaty regeneracyjne były widoczne. Chorzy już przy pierwszym zabiegu mieli zniesione bóle lub odczuli ulgę w cierpieniach. Żylaki w stanie początkowym, jeszcze nie nabrzmiałe do pękania, po dłuższym okresie zabiegów (kilka miesięcy lub krócej) zanikają. Natomiast żylaki już bardzo nabrzmiałe, mogą pękać po kilku dniach zabiegów; przy dalszych zabiegach miejsca pęknięć i wylewów podskórnych szybko goją się, a wylewy ustępują. Rany po pękniętych żylakach, powstałe przed zabiegami B.S.M., regenerują się, w zależności od ich zadawnienia, po kilkunastu dniach lub tygodniach, o czym pisałem już uprzednio.