Choroby dziąseł z niedawną utratą zębów zostały powiązane z ryzykiem pierwotnej jaskry otwartego kąta wynika z badania, w którym wzięło udział 40000 męskich pracowników służby zdrowia.
"Hipotezą dla tego związku jest to, że lokalna infekcja i zapalenie u podstawy zęba może uwalniać czynniki, które przenoszą się do oka i wywołują tam odpowiedź zapalną, która może prowadzić do rozwoju jaskry" podaje badacz z Massachusetts Eye & Ear Infirmary w Harvard Medical School w Bostonie.
"Jeśli zostanie to potwierdzone w innych badaniach, sugeruje to, że utrzymanie zdrowia jamy ustnej może zmniejszyć ryzyko wystąpienia jaskry otwartego kąta przesączania," powiedział jeden z badaczy.
Przedstawił on wyniki podczas sesji ustnej prezentacji na corocznym spotkaniu American Glaucoma Society w 2016 roku.
Naukowcy prospektywnie obserwowali 39,909 mężczyzn uczestniczących w badaniach kontrolnych od 1986 do 2012 roku.
Co 2 lata, badani aktualizowali informacje o liczbie zębów, które mieli, o liczbie zębów, które utracili i o jakiejkolwiek historii chorób przyzębia z utratą kości.
Podczas obserwacji zostały potwierdzone 483 przypadki pierwotnej jaskry z otwartym kątem, a pacjentów zakwalifikowano jako posiadających wczesną przyśrodkową utratę pola widzenia lub tylko utratę obwodową.
Ryzyko pierwotnej jaskry z otwartym kątem było wyższe u mężczyzn, którzy zgłosili utratę jednego lub więcej zębów w porównaniu do mężczyzn, którzy nie zgłosili żadnych utraconych zębów (95% przedział ufności [CI], 1,03 - 1,99).
Ponadto, ryzyko jaskry pierwotnej otwartego kąta było wyższe u mężczyzn, którzy zgłosili jakąkolwiek utratę zębów z chorobami przyzębia (95% CI 1,05 - 3,28).
Te związki "były najsilniejsze dla pierwotnej jaskry z otwartym kątem z wczesną przyśrodkową utratą pola widzenia- podtypem jaskry, w którym dysfunkcja komórek śródbłonka jest silnie zaangażowana w patogenezie choroby," dodaje naukowiec.
"Odkrycie to może mieć znaczenie dla utrzymania zdrowia jamy ustnej w profilaktyce pierwotnej jaskry otwartego kąta," powiedział.
"Oczywiście, może być wiele czynników zakłócających wynik analizy lub innych przyczyn, dla których stwierdzono tą zależność, ale badanie dało mi impuls, aby wrócić i zastanowić się, czy nie powinniśmy zadawać naszym pacjentom więcej pytań o ich zdrowie jamy ustnej" powiedział profesor okulistyki na Uniwersytecie Duke'a w Durham w Północnej Karolinie, który był moderatorem sesji ustnej.
Źródło: Medscape
Komentarze
[ z 8]
Ciekawe, że lekarzom udało się powiązać ze sobą obie przypadłości. Osobiście chyba nigdy w życiu nie wpadłbym na pomysł by w jakiś sposób powiązać ze sobą występowanie jaskry na której rozwój mogłyby mieć wpływ choroby przyzębia. Brawo za spostrzegawczość, za chęć do zaryzykowania powyższych badań oraz za osiągnięte wyniki. Prosta rzecz, a jak może pomóc uchronić pacjentów nie dbających o higienę jamy ustnej przed powikłaniami w postaci jaskry. Może też niniejsze badania przyczynią się do popularyzacji dbałości o higienę jamy ustnej? W końcu kto wie, skoro choroby przyzębia mogą mieć wpływ na występowanie jaskry, czy przypadkiem nie powodują też innych chorób które poznamy w najbliższym czasie? Oby lekarze nie ustępowali w dalszym poszukiwaniu podobnych zależności!!!
Sprytne spostrzeżenie i brawa dla lekarzy za nie. Jednak przyznam szczerze, że nie widzę by mogło ono znaleźć szersze zastosowanie w profilaktyce jaskry. W końcu stomatolodzy i tak już walczą i przekonują na wszelkie możliwe sposoby o tym, by dbać o higienę jamy ustnej, by regularnie zgłaszać się na badania profilaktyczne. Co więcej w tym temacie można by zrobić by zachęcić pacjentów o większą dbałość w tej kwestii? Co jednak nie zmienia faktu, że podziwiam lekarzy niezmiernie za poczynione spostrzeżenie i powiązanie ze sobą chorób.
Poziom zdrowia jamy ustnej Polaków niestety zostawia wiele do życzenia. Trochę rozumiem rodaków, bo przecież leczenie stomatologiczne jest bardzo drogie. Na NFZ można co najwyżej ząb wyrwać. Myślę, że koniecznie jest wprowadzenie darmowych stomatologów do szkół. Nie chcę tutaj absolutnie obrażać higienistek szkolnych, ale ich rola w szkole jest dla mnie trochę niezrozumiała. Prowadzi bilans, mierzy, waży i na tym się kończy, więc jaki jest tego sens. Lepiej niech pieniądze zostaną przeznaczone na gabinety stomatologiczne w każdych szkołach i np. obowiązkowe co półroczne sprawdzanie stanu jamy ustnej. Często te problemy z zębami zaczynają się jeszcze przed osiągnięciem pełnoletności i wchodzimy z nimi w dorosłość. Do stomatologa nie chodzimy, chyba że już coś na boli, a wtedy to i dłuższe leczenie, i większe koszta. Trzeba wyrobić już w młodych ludziach nawyk chodzenia do dentysty co pół roku i kontrolowania stanu swego uzębienia. Najpierw powinno się jednak "zrobić porządek" ze swoimi zębami, jednak patrząc na stan zębów Polaków, często jest to koszt rzędu kilku tysięcy złotych. Słyszałem nawet kiedyś takie stwierdzenie, że Finlandczycy przyjeżdżają do Polski, żeby zobaczyć jak wygląda próchnica, bo u nich jej nie ma.
Nie przesadzałabym ze stwierdzeniem, że na" NFZ można co najwyżej ząb wyrwać". Przychodnie stomatologiczne z podpisanym porozumieniem z narodową służbą zdrowia świadczą o wiele szersze usługi refundowane przynajmniej w pewnym stopniu z kasy chorych. Sporo zabiegów można również wykonać całkowicie bezpłatnie. Na przykład leczenie kanałowe w takim punkcie może być nawet kilkakrotnie tańsze od leczenia w gabinecie prywatnym. Gdyby ludzie tylko chcieli, z całą pewnością przynajmniej część znalazła by sposób by zadbać o stan higieny swojej jamy ustnej. Jednak niestety nie każdy zdaje sobie z tego sprawę, że z pomocy dentysty można w ramach NFZtu przynajmniej w pewnym zakresie korzystać nieodpłatnie. Do tego mam wrażenie wciąż mamy zakorzeniony w umysłach jakiś lęk przez stomatologami. Nie mam pojęcia z czego to wynika, ale bardzo często spotykam się z sytuacją, kiedy z powodu na przykład bolącego zęba zgłasza się do mnie pacjent po pomoc w postaci recepty na leki przeciwbólowe. Najczęściej takie tabletki przepisuję, jednak tylko przy pierwszorazowym incydencie. W dalszej perspektywie tłumaczę pacjentom, że gabinet lekarza rodzinnego nie jest miejscem do szukania pomocy stomatologicznej i moje kompetencje nie są wystarczające do prowadzenia tego typu leczenia. Mam nadzieję, że w takiej sytuacji pacjenci swoje kroki kierują w stronę gabinetu dentysty, a nie do innego lekarza po kolejną receptę na proszki przeciwbólowe. Niestety na to już wpływu mieć nie mogę. Pokazuje to tylko, że nie zawsze to pieniądze są problemem, a raczej kwestie psychicznego nastawienia i może wyniesionej z domu szkoły, czy ktoś został nauczony dbałości o higienę jamy ustnej, czy raczej w jego wychowaniu zostało to zaniedbane jeśli nie pominięte.
Ale trzeba przyznać, że jest to bardzo ciekawe, jeśli w istocie można znaleźć zależność pomiędzy jaskrą wąskiego kąta przesączania, a chorobami przydziąśla czy innymi w ogóle jakimikolwiek chorobami stomatologicznymi. Nie mam pojęcia w jaki sposób miała by jedna przypadłość wpływać na drugą i w jak mogłyby wynikać z siebie nawzajem. Ale jeśli w istocie takie powiązanie istnieje to warto zastanowić się, nad poprawą warunków opieki stomatologicznej w naszym kraju w ramach narodowego funduszu zdrowia. Zdaję sobie sprawę, że podniosło by to w dużym stopniu koszty prowadzenia pacjentów. Ale trzeba pamiętać, że jaskra staje się jedną z głównych przyczyn ślepoty wśród pacjentów w starszym wieku i to na całym świecie. A jeśli wziąć pod uwagę nie tylko koszty leczenia jaskry, ale i wszelkie pieniądze potrzebne na pokrycie rent dla takich osób i opieki społecznej oraz socjalnej, to może jednak warto byłoby zastanowić się, czy nie lepiej zapobiegać niż leczyć i nie zorganizować systemu lepszego zapobiegania chorobom przyzębia , dziąseł lub samych zębów. Zwłaszcza jeśli taka zależność by się potwierdziła.
Ostatnio postanowiłam poszerzyć troszkę wiedzę odnośnie tzw. zakażeń odogniskowych dotyczących samych zębów a także ognisk przyszczytowych i zapaleń kości. Coraz więcej pacjentów obciążonych chorobami ogólnoustrojowymi zgłasza się do stomatologów celem bezwzględnej sanacji jamy ustnej ze względu na swój stan immunosupresji bądź obawy o potencjalne ogniska zakażenia w danym momencie nie wywołujące ale kiedyś mogące wywołać objawy róznych chorób. Natknęłam się na ciekawy przegląd piśmiennictwa Iwony Niedzielskiej oraz Darii Wziątek-Kuczmik z Kliniki Chirurgii Szczękowo-Twarzowej w Katowicach odnośnie chorób odogniskowych. Pod pojęciem zakażenia ogniskowego rozumie się uogólniony odczyn powstający i rozwijający się w związku ze zmianą zapalno-bakteryjną umiejscowioną w małej przestrzeni — ognisku pierwotnym. Ogniska zakażenia pierwotnego zlokalizowane są w przydatkach, układzie moczowym, drogach żółciowych, jednak aż 90% z nich powstaje w obrębie głowy. Ucho środkowe, zatoki przynosowe, a zwłaszcza jama ustna, migdałki, zęby i tkanki przyzębia stanowią 80% wszystkich ognisk rozwijających się zarówno na drodze jatrogennej, jak i z powodu braku właściwego leczenia. W większości opracowań statystycznych na pierwszym miejscu wymienia się ogniska zębopochodne i migdałki. Za źródła potencjalnych ognisk pierwotnych w jamie ustnej uważa się m.in.: zęby z martwą miazgą (zmumifikowaną lub objętą procesem zgorzelinowym), zęby bezmiazgowe, pozornie wyleczone z kanałami niewypełnionymi do wierzchołka korzenia. Ponadto procesy zapalne okołowierzchołkowe, torbiele, nieprawidłowo przeprowadzone resekcje wierzchołków korzeni, stany zapalne kości, pozostawione korzenie, zęby zatrzymane. Procesy zapalne w przebiegu utrudnionego wyrzynania się zębów, pozostawionych ciał obcych oraz zapalenie przyzębia stanowią istotny czynnik patogenny w rozwoju choroby odogniskowej .Wątpliwości niejednokrotnie budzą zęby prawidłowo przeleczone endodontycznie bez objawów klinicznych, zmian radiologicznych oraz zęby resekowane, które z powodu odcięcia delty korzeniowej powinny być pozbawione żywej miazgi zalegającej w drobnych kanalikach, a stanowiącej potencjalne źródło infekcji Według chirurgów szczękowych wszystkie wyżej wymienione ogniska zębowe wymagają bezwzględnego usunięcia w przypadku choroby odogniskowej. Według lekarzy stomatologów zajmujących się endodoncją, ogniska takie można wyeliminować poprzez ponowne właściwe leczenia kanału zęba lub resekcję . Czy to właściwe postępowanie? Czy pozostawienie niedopełnionej delty korzeniowej daje gwarancję jałowości tkanek okołowierzchołkowych? Według niektórych autorów mogą one być potencjalnym źródłem infekcji . Czy resekcja szczytu korzenia, często nieprawidłowo przeprowadzona, również eliminuje ryzyko zakażenia? Według Szymaniak nie mamy pewności, czy po usuniętym szczycie korzenia nastąpi prawidłowa regeneracja kostna i czy nie dojdzie do wytworzenia ziarniny. Niewygojone poresekcyjne jamy kostne są co prawda rzadkimi przypadkami (0,9%) ale w przypadku, gdy ważą się losy pacjenta obciążonego zapaleniem mięśnia sercowego lub kłębuszkowym zapaleniem nerek, trudno się zastanawiać nad ratowaniem jednego zęba. Z drugiej strony usuwanie zębów przeleczonych endodontycznie mogących stanowić ogniska infekcji naraża pacjentów na znaczne straty finansowe wynikające z konieczności zapewnienia sprawności układu stomatognatycznego i pełnego uzębienia. Nigdy nie udowodniono jednoznacznie korzyści ani strat wynikających z usuwania zębopochodnych ognisk zakażenia. Sposób oddziaływania ognisk pierwotnych na ustrój był i nadal pozostaje przedmiotem dociekania wielu autorów. Istnieją liczne teorie tłumaczące te zjawiska, m.in. teoria piofagii Lebiedińskiego, teoria przerzutowa Rosenova, teoria anachorezy Ascoliego, nerwowa Entina czy alergiczna . Problem pozostaje ciągle aktualny. Według Murray i Saunders , Seymour i wsp. , Sugita , Rogers, Ehrmann brak naukowych dowodów na związek przyczynowy pomiędzy przewlekłymi stanami zapalnymi tkanek okołowierzchołkowych a chorobami infekcyjnymi w odległych narządach. Jak widać, pogląd ten kształtował się na przestrzeni wielu lat. Inni temu zaprzeczali, dopatrując się pośrednich, a nawet bezpośrednich oddziaływań ogniska pierwotnego w jamie ustnej na odlegle narządy . Jamę ustną kolonizuje 300–400 różnych gatunków bakterii; w 1 gramie wilgotnej masy płytki nazębnej koncentracja bakterii wynosi 1011. W przebiegu zakażeń zębopochodnych izolowano najczęściej bakterie Gram-dodatnie: Staphylococcus aureus, Staphylococcus albus, Staphylococcus epidermidis, Streptococcus haemolilyticus, Streptococcus viridans, Streptococcus anhaemolyicus, Streptococcus mutant mutans, Streptococcus agalactiae, Streptococcus eguisimilis, Streptococcus pneumoniae, Streptococcus pyogenes, Streptococcus canis, Enterococcus faecalis; bakterie Gram-ujemne: Escherichia coli, Klebsiella pneumoniae, Citrobakter freundii, Haemophilus haemol., Veillonella parvula, Pseudomonas species oraz grupa HACEK (Haemophilus parainfluenzae, Haemophilus aphrophilus, Actinobacillus actinomyceticus actinomycetes, Actinobacillus comitans, Cardiobacterium hominis, Eikenella corrodens, Kingella kingae). W delcie korzeniowej zębów leczonych kanałowo u pacjentów bez obciążeń ogólnych wyizolowano bakterie beztlenowe: Prevotella, Peptostreptococcus, Porphynomonas, a w tkankach okołowierzchołkowych bakterie tlenowe: Staphylococcus epidermalis, Streptococcus mutant i Escherichia coli. W kanałach zębów leczonych endodontycznie bez zmian okołowierzchołkowych były obecne bakterie w 83,3% przypadków. Debelian i wsp. udowodnili, że w czasie bakteriemii powstałej na skutek leczenia endodontycznego wyhodowane z krwi bakterie są takie same, jak z kanału zęba przyczynowego. W tkankach okołowierzchołkowych zębów niepoddających się leczeniu endodontycznemu stwierdzono szeroki zakres flory bakteryjnej, w tym bakterie beztlenowe (51%) oraz bakterie Gram-dodatnie (79,5%). Wykorzystując zdobycze badań molekularnych (PCR, polymerase chain reaction — łańcuchowa reakcja polimerazy, FISH, fluorescence in situ hybridization — hybrydyzacja fluorescencyjna, hybrydyzacja DNA-DNA), identyfikowano bakterie w tkankach i otoczeniu zębów. W kieszeniach paradontoidalnych zęba izolowano najczęściej Porhyromonas gingivalis. Stwierdzono, że bakterie Sytreptococcus sanguis i Porhyromonas gingivalis posiadają na swej powierzchni proteinę podobną do kolagenu, związaną z agregacją płytek. W przypadku pojawienia się tej bakterii w świetle naczynia może dojść do wytworzenia skrzepu i zamknięcia światła naczynia wieńcowego. Według Szymaniak ogniska w przyzębiu stanowią największe zagrożenie dla ustroju. Zwiększają ryzyko chorób sercowo-naczyniowych i mogą być czynnikiem ryzyka rozwoju miażdżycy naczyń wieńcowych, zawału serca czy udaru mózgu, infekcyjnego zapalenia wsierdzia, nadciśnienia tętniczego i zapalenia żył. W badaniu Atherosclerosis Risk in Communites Study (ARIC) wykazano istnienie niezależnego związku między zaawansowaniem choroby przyzębia a grubością błony wewnętrznej tętnicy szyjnej w grupie 6000 pacjentów. Udowodniono, że obecność choroby przyzębia jest niezależnym czynnikiem ryzyka rozwoju miażdżycy tętnic obwodowych. Badania przeprowadzone u chorych obciążonych chorobami układu sercowo-naczyniowego wykluczają wpływ chorób przyzębia na patologie tych narządów. W innych badaniach wykazano natomiast bezpośrednią zależność między zaawansowaniem choroby przyzębia a podwyższonym stężeniem białka ostrej fazy (CRP, C-reactive protein). Spośród różnych rodzajów bakterii, paciorkowce i gronkowce wykazują największe powinowactwo do struktur wsierdzia, stąd duże ryzyko jego zajęcia i uszkodzenia przez patogeny jamy ustnej. Zmiany wsierdzia dotyczą zastawek i to najczęściej zastawki dwudzielnej na powierzchni przedsionkowej, na drugim miejscu zastawek półksiężycowatych aorty na powierzchni komorowej. W trakcie nasilonej bakteriemii drobnoustroje uszkadzają płatki zastawkowe od strony jamy serca. Na uszkodzonych przez drobnoustroje płatkach tworzą się skrzepliny, które ulegają organizacji, włóknieniu i bliznowaceniu. W efekcie postępującego procesu zakrzepowego dochodzi do zniekształcenia płatków, zwężenia lub niedomykalności zastawek. U chorych z grupy ryzyka nawracające epizody zębopochodnej bakteriemii mogą być bezpośrednim czynnikiem przyczynowym infekcyjnego zapalenia wsierdzia. Do bakteriemii dochodzi po powszechnie wykonywanych zabiegach, takich jak: ekstrakcja zęba, leczenie endodontyczne, zabiegi higieniczne i lecznicze przyzębia, a nawet podczas żucia pokarmów. Stany zapalne w jamie ustnej mogą wywoływać przejściową bakteriemię, a tym samym mogą spowodować kolonizację bakterii w odległych lokalizacjach, zwłaszcza w sztucznym materiale (sztuczne zastawki, protezy naczyniowe), lub wywołać chorobę innego narządu. Powszechnie wiadomo, że w wadach wrodzonych serca ryzyko wystąpienia infekcyjnego zapalenia wsierdzia jest zwiększone. Grupę największego ryzyka stanowią przede wszystkim pacjenci z siniczymi wadami serca, po paliatywnych zabiegach kardiochirurgicznych, po wszczepieniu sztucznej zastawki z zaburzeniami hemodynamicznymi, po korekcji chirurgicznej wady serca, a zwłaszcza wady serca z przeciekiem. W grupie umiarkowanego ryzyka znajdują się dzieci z wypadaniem płatka zastawki dwudzielnej z niedomykalnością, z wadami zastawki trójdzielnej i płucnej, dwupłatkową zastawką aorty bez istotnych zaburzeń hemodynamicznych oraz pacjenci w pierwszych 6 miesiącach po korekcji wady serca bez zmian resztkowych. W grupie małego ryzyka znajdują się m.in. pacjenci z wypadaniem płatka zastawki dwudzielnej bez niedomykalności, z ubytkiem przegrody międzyprzedsionkowej, niedomykalnością zastawki trójdzielnej bez wady strukturalnej oraz powyżej 6 miesięcy po korekcji chirurgicznej wady bez zmian resztkowych. Największe powinowactwo do struktur wsierdzia i materiałów rekonstrukcyjnych stosowanych w kardiochirurgii mają bakterie bytujące w kieszeniach kostnych paradontalnych zębów. W przypadku wykonywania zabiegów stomatologicznych związanych z wystąpieniem bakteriemii u pacjentów z wysokim ryzykiem wystąpienia infekcyjnego zapalenia wsierdzia, konieczne jest stosowanie osłony antybiotykowej. Podstawowe znaczenie ma jednak niedopuszczenie do powstania ognisk zakażenia w jamie ustnej, a więc przede wszystkim profilaktyka próchnicy i chorób przyzębia.
Coraz częściej słyszy się o tym, że choroby dziąseł mogą przyczyniać się do rozwoju licznych chorób przewlekłych. To pokazuje, że dbanie o higieny jamy ustnej jest bardzo ważne, a wciąż bardzo wiele osób to bagatelizuje. W stolicy naszego kraju na początku grudnia ubiegłego roku powstało centrum, która wykorzystuje sztuczną inteligencję tworząc platformę e-jaskra. Istnieje duża szansa i nadzieja, że będzie to podstawa pierwszego ogólnokrajowego badania przesiewowego pod kątem jaskry. Co więcej w tym ośrodku pracuje wykwalifikowany personel zajmujący się diagnostyką i terapią jaskry, a także innych chorób oczu. Dodatkowo obecny jest tam nowoczesny sprzęt. Dzięki takiemu połączeniu jest możliwe zapewnienie pacjentom bardzo wysokiej jakości świadczeń. Chciałbym wspomnieć o e-jaskrze. Platforma ta powstawała przez 2 lata. Jej system używa do funkcjonowania sztucznej inteligencji. Badanie odbywa się na zasadzie analizy barwnego zdjęcia oka. Informacje te są uzupełnione o bezkontaktowy pomiar ciśnienia wewnątrz oka. Sztuczna inteligencja ma wgraną bardzo dużą ilość zdjęć zarówno zdrowego jak i chorego oka, co pozwala jej na przeprowadzenie odpowiednich analiz. Dużym plusem takiego rozwiązanie jest fakt, że oprogramowanie ma zdolność uczenia się z każdym kolejnym przeprowadzonym badaniem co zapewne przyczynia się do tego, że staje się ona doskonalszym urządzeniem. Warto zaznaczyć, że samo badanie jest przyjemne dla pacjenta i może on się poczuć komfortowo. Trwa ono bardzo krótko i pacjenci mogą otrzymać wyniki zarówno jako wiadomość tekstową na smartfona lub pocztą elektroniczną. Jeżeli wystąpi podejrzenie jaskry to pacjent dostanie informacje, że musi zgłosić się na konsultację okulistyczną. Taka forma badań jest również dużo tańsza co z punktu widzenia polskiej ochrony zdrowia jest bardzo ważne. Podczas takiego badania nie jest konieczna obecność lekarza czy też kogoś innego z personelu medycznego. W sytuacji, gdy istnieją spore braki kadrowe w polskich placówkach medycznych wydaje się to być bardzo dobrym rozwiązaniem. Pod kątem jaskry powinny badać się osoby po 55 roku życia przynajmniej raz w ciągu 12 miesięcy. W szczególności powinni pamiętać o tym osoby znajdujące się w grupie podwyższonego ryzyka. Są to osoby, u których w rodzinie zdiagnozowano jaskrę lub posiadające wadę wzroku pod postacią krótkowzroczności i nadwzroczności, zaburzenia krążenia, nadciśnienie tętnicze, częste bóle głowy czy migrenę oraz cukrzycę. W szczególności o regularnych badaniach powinni pamiętać także palacze, ponieważ palenie papierosów może zwiększyć ryzyko wystąpienia tej choroby oczu. Jak w każdej chorobie bardzo ważne jest odpowiednie wczesne wykrycie choroby. Niestety wciąż panuje trend w naszym kraju związany z tym, że jeżeli nic nam nie dolega to nie przeprowadza się żadnych badań. Oczywiście nie dotyczy to wszystkich obywateli, ale wciąż jest to powszechny problem. Problemem w przypadku jaskry jest właśnie to, że początkowo nie daje ona żadnych symptomów, co sprzyja progresji choroby. Chorzy przez pewien czas nie zauważają tego, że ich wzrok się pogarsza ponieważ niejako przyzwyczajają się do tego. Dochodzi do stopniowo narastającego upośledzenia widzenia na skutek uszkodzenia nerwu wzrokowego. Warto zaznaczyć, że jest to choroba niesymetryczna, obuoczna. Jeśli więc jeden nerw wzrokowy zostaje uszkodzony, to drugie oko jest w stanie przez pewien czas to zrekompensować. Te właśnie czynniki przyczyniają się do tego, że pacjenci, którzy zgłaszają się do specjalistów, zwykle są już w zaawansowanym stadium uszkodzenia nerwu wzrokowego na poziomie nawet 60-70 procent. Najczęściej jaskrę wykrywa się podczas innych sytuacji, w których oko jest badane. Wtedy też istnieje szansa, że zmiany nie są w dużym stopniu zaawansowane i możliwe jest przeprowadzenie skutecznej terapii. Aktualnie w leczeniu jaskry stosuje się trzy leki, co jest standardem europejskim. Krople te mają jednak pewne ograniczenia ponieważ posiadają szereg działań niepożądanych związanych z tym, że zawierają toksycznie działające na spojówkę substancje. Dodatkowo długotrwałe ich stosowanie może w znacznym stopniu utrudnić efekty przeprowadzonej operacji. Stworzona operacyjnie przetoka, która ułatwia odpływ wodnistej cieczy łatwiej ulega zarośnięciu. W leczeniu jaskry pojawiają się również nowoczesne rozwiązania, które być może okażą się skuteczniejszymi formami terapii niż te, które są obecnie stosowane. Istnieje możliwość wszczepienia żelowego implantu, który znajduje zastosowanie do wytworzenia kanału w twardówce oka. Podczas zabiegu wykonuje się bardzo małe nacięcie w rogówce, przez które wprowadza się implant w postaci żelowej rurki, przez którą ciecz wodnista może być odprowadzona z wnętrza oka pod spojówkę. Skuteczność tego zabiegu jest bardzo wysoka przy bardzo niskiej inwazyjności zabiegu. Problemem jest to, że w naszym kraju operacyjnie jest zaledwie 1 procent pacjentów. Dla przykładu w Niemczech jest to około 10 procent. Jakiś czas temu w Katowicach rozpoczęto przeprowadzenie zabiegów wszczepiania implantów w przypadku jaskry. Osoby przeprowadzające te zabiegi podkreślają, że z uwagi na to, że nie muszą manipulować wewnątrz gałki ocznej co wiąże się z mniejszym ryzykiem powikłań, o czym wspominałem także wcześniej. W jednym ze szpitali w Lublinie najmłodsi pacjenci mają szansę skorzystać z bardzo ciekawego badania, które do tej pory nie jest refundowane w naszym kraju. Przeprowadzenie badania to koszt około czterech tysięcy złotych jednak w niektórych przypadkach będzie ona odbywała się bezpłatnie. Chodzi o diagnozowanie wrodzonej zaćmy oraz jaskry. Możliwe jest to dzięki projektowi prowadzonego przez niemieckiego naukowca, którego celem jest przeprowadzanie badań genetycznych pod kątem tych właśnie chorób. Warto zaznaczyć, że jaskra jest zmienna osobniczo i prowadzenia pacjenta z tą chorobą jest w pewnym sensie wyzwaniem dla samego lekarza. Bardzo ważne jest to aby chory współpracował ze specjalistą i stosował się do jego zaleceń, nie próbując działać na własną rękę. W przypadku postawienia diagnozy lekarz musi umieć wyjaśnić pacjentowi po co ma stosować odpowiednie leczenie, nawet w przypadku gdy nie są obecne jeszcze objawy. To z pewnością może być bardzo trudne ponieważ spora część polskich pacjentów, jeżeli czuje się lepiej to odstawia leki w przypadku wielu chorób. Problemem w naszym kraju jest oczekiwanie na wizytę u specjalisty. Jednak warto jest śledzić wszelkiego rodzaju komunikatu ponieważ chociażby podczas Światowego Tygodnia Jaskry można było w naszym kraju przebadać się bez wielomiesięcznego oczekiwania pod kątem tej obecności tej choroby. Moim zdaniem jest to bardzo dobra okazja, z której powinno skorzystać możliwie najwięcej obywateli. Cel takich programów jest również inny. Wiele osób nie ma bowiem świadomości odnośnie tego, że konieczne jest regularne badanie się pod kątem obecności jaskry, tak aby zmniejszyć ryzyko osiągnięcia przez niej zaawansowanego stadium, które często wiąże się z pogorszeniem jakości widzenia, a nawet utratą wzroku w przyszłości. W naszym kraju na jaskrę choruje blisko milion osób. Niepokojące jest to, że zdiagnozowanych może być zaledwie połowa z nich właśnie z uwagi na to, że nie daje ona żadnych objawów, które mogłyby skłonić pacjenta, że powinien on skonsultować się ze specjalistą. Warto podkreślić że aż 90 procent przypadków jaskry przebiega bez objawów. Liczę na to, że w niedalekiej przyszłości Polacy będą bardziej świadomi tego, że należy dbać o swoje zdrowie. Jest to możliwe poprzez prowadzenie zdrowego trybu życia, a także regularne badanie się. Zdrowa dieta wpływa na cały nasz organizm. Nawet jeśli nie zawsze może ona bezpośrednio wpływać na nasz narząd wzroku to dzieje się to pośrednio poprzez rozwój licznych chorób, które są spowodowane między innymi nieprawidłowym odżywianiem. Warto jest również pamiętać o regularnej aktywności fizycznej, która przyczynia się do obniżenia ciśnienia tętniczego, który jak wiemy jest jednym z czynników zwiększających ryzyko rozwoju jaskry.
Jaskra to przewlekła choroba, która nieleczona prowadzi do całkowitej ślepoty. Uszkodzenia jaskrowe są nieodwracalne. Można jedynie spowolnić progresję choroby, aby zapobiec dalszemu pogorszeniu i całkowitej utracie wzroku. Ogólnoświatowa częstość występowania jaskry otwartego kąta wynosi mniej więcej 3,5 procent u osób w 4-8 dekadzie życia. W grupie podwyższonego ryzyka znajdują się osoby po 40. roku życia, ale zdarzają się przypadki wcześniejszego zachorowania. Według Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), jaskra jest drugą po zaćmie najczęstszą przyczyną ślepoty w krajach rozwiniętych. Jest jednak dużo od zaćmy groźniejsza, z uwagi na to, że utrata wzroku jest nieodwracalna. W Polsce problem jaskry może dotyczyć około 800 tysięcy do 1 miliona osób. Na jaskrę cierpi ponad 10 tysięcy Polaków w wieku od 15. do 29. roku życia. Ponieważ wczesne wykrycie choroby jest istotne dla powodzenia leczenia, młode osoby również powinny wykonywać badania kontrolne w kierunku jaskry. W pierwszym okresie jaskra nie daje objawów, niszczy jednak nerw wzrokowy. Gdy pacjent zdaje sobie sprawę, że gorzej widzi, uszkodzenie nerwu wzrokowego przekracza już zazwyczaj 60 procent Pozostaje wówczas tylko 40 procent nerwu, który musimy chronić i leczyć. Utracie wzroku można zapobiec tylko dzięki regularnym wizytom u okulisty, a co za tym idzie - wcześnie postawionej diagnozie i niezwłocznie wdrożonemu leczeniu. Częstość występowania jaskry z zamkniętym kątem przesączania wynosi 0,5 procenta. Według analiz, w 2020 roku na jaskrę chorowało 76 milionów ludzi w skali globalnej. Przewiduje się, że przed rokiem 2040 liczba chorych niemal się podwoi i będzie wynosiła 112 miliona. Według szacunków ponad połowa Polaków chorujących na jaskrę nie ma świadomości swojej choroby. Bez wątpienia problem późnego rozpoznania jaskry stanowi duże wyzwanie dla polskiego systemu opieki zdrowotnej. Wielu pacjentów, u których rozpoznaje się jaskrę, nie ma żadnych informacji na temat tej choroby. Brak odpowiedniej świadomości może sam w sobie generować źródło niepokoju i niepewności. Bez wątpienia bardzo ważna jest edukacja. Ponadto coraz częściej pojawiają się regionalne badania przesiewowe, nakierowane na wykrywanie różnych chorób z manifestacją okulistyczną, np. w cukrzycy, czy właśnie w celu rozpoznania jaskry. Na zachorowanie zdecydowanie bardziej narażone są osoby, u których w rodzinie zdarzały się już wcześniej przypadki choroby. Do grupy wysokiego ryzyka należą również osoby powyżej 35. roku życia, szczególnie z niskim ciśnieniem tętniczym, chorujące na krótkowzroczność, migrenowe bóle głowy. Ryzyko potęguje również palenie papierosów. Rolą okulisty jest najlepsze dobranie preparatu do potrzeb pacjenta, następnie ocena jego skuteczności i na tej podstawie podjęcie decyzji o utrzymaniu bądź modyfikacji leczenia farmakologicznego. Z uwagi na to, że jaskra rzadko daje symptomy odczuwalne przez chorego, trudno jest mówić o zmianie jakości życia po zastosowaniu kropli. Korzyść z farmakoterapii objawia się jednak w formie zahamowania dalszej neurodegeneracji nerwu wzrokowego i zachowaniu wzroku. W naszym kraju jest bardzo korzystna sytuacja, jeśli chodzi o farmakoterapię jaskry. Na rynku jest bardzo dużo leków przeciwjaskrowych. Większość substancji czynnych jest dostarczanych przez wielu producentów, w różnych opcjach i formach, pozwalających na podawanie kropli zgodnie z preferencjami i wskazaniami występującymi u chorego. Zakłada się, że leki wykorzystujące tę samą substancję czynną, działają identycznie lub w zbliżony sposób. W ramach grup leków są substancje czy formuły, działające mniej lub bardziej efektywnie, oraz takie, które w sposób bardziej lub mniej znaczący drażnią powierzchnię oka, przy zbliżonej skuteczności. Obecnie na rynku jest dostępne 5 grup leków przeciw jaskrze w postaci różnych preparatów, które w tej chwili zdominowały leczenie tej choroby w Polsce. Warto jednak także pamiętać o chirurgicznych opcjach terapeutycznych, które najzasadniej jest wykorzystywać na wczesnym etapie rozwoju choroby. Skuteczność tzw. zabiegów przetokowych jest zdecydowanie wyższa, jeśli będą wykonane na wczesnych etapach rozwoju choroby, a nie wtedy, gdy spojówka jest już zdegenerowana, ma większą skłonność do włóknienia i zarastania wytworzonej przetoki. Do leczenia zabiegowego jaskry kwalifikowani zwykle są pacjenci, którzy nie odpowiadają na terapię farmakologiczną lub nie można jej u nich zastosować. Możliwość postępowania operacyjnego i dobór odpowiedniej terapii są uzależnione od: typu jaskry, profilu ryzyka chorego, preferencji i doświadczenia operatora, przebiegu wcześniejszego leczenia, opinii pacjenta i jego oczekiwań oraz przewidywanego stopnia współpracy po zabiegu. Jeżeli chodzi o leczenie laserowe to jest kilka metod. Pierwsza z nich, czyli trabekuloplastyka jest wykonywana w leczeniu jaskry otwartego kąta i ma na celu poprawę odpływu cieczy wodnistej przez kąt przesączania. Głównymi wskazaniami do wykonania zabiegu są: zła tolerancja kropli, niewystarczający efekt terapeutyczny przy zastosowaniu kropli u osób, które nie chcą się podporządkować regularnemu leczeniu. Zabieg wykonuje się w znieczuleniu miejscowym kroplowym przy wykorzystaniu światła lasera. Z kolei irydotomia laserowa jest wykonywana w jaskrze zamkniętego kąta, po ostrym ataku jaskry. Polega ona na wytworzeniu otworu w tęczówce, aby umożliwić przepływ płynu pomiędzy komorami oka. Irydotomię wykonuje się również w drugim oku. Terapia genowa z wykorzystaniem receptora neurotrofiny pobudza procesy, które chronią i regenerują nerwy wzrokowe w mysich modelach jaskry. Białko o nazwie neurotroficzny czynnik pochodzenia mózgowego (BDNF) stymuluje ochronę komórek zwojowych siatkówki poprzez swój receptor TrkB. Jednak w szybkim tempie przestaje on działać, co ogranicza skuteczność tej metody terapii. Grupa japońskich badaczy z Tokio stworzyła sposób na długotrwałą aktywację receptora TrkB poprzez jego odpowiednią modyfikację i przekształcenie w F-iTrkB. Ze względu na niewielki rozmiar F-iTrkB można "opakować" w wirus związany z adenowirusami (AAV) i wstrzyknąć wprost do gałki ocznej. Dogałkowe wstrzyknięcie AAV-F-iTrkB znacznie zwiększyło przeżywalność komórek RGC w mysich modelach jaskry zarówno z wysokim, jak i normalnym ciśnieniem wewnątrzgałkowym. AAV-F-iTrkB chronił również RGC i doprowadzał do silnej regeneracji nerwu wzrokowego w modelu uszkodzenia nerwu wzrokowego. Gdy u myszy uszkodzony został szlak wzrokowy w mózgu, dogałkowe wstrzyknięcie AAV-F-iTrkB spowodowało regenerację aksonów w miejscu uszkodzenia i przywróciło połączenia z ośrodkami mózgowymi, częściowo przywracając zachowania związane ze wzrokiem. Jedną z nowoczesnych metod operacyjnego leczenia jaskry jest, kanaloplastyka, która zalicza się do tzw. zabiegów niepenetrujących. Polega na odtworzeniu naturalnego odpływu cieczy wodnistej z oka, poprzez wprowadzenie nici prolenowej do kanału Schlemma i napięciu jego ścian. Zabieg obarczony jest znacznie mniejszą ilością powikłań pooperacyjnych niż w przypadku trabekulektomii. Zespół naukowców z Chinach opracował soczewkę kontaktową, którą można wykorzystać do monitorowania zmian ciśnienia w oku i podawania leków przeciwjaskrowych w razie konieczności. Soczewka jest dwuwarstwowa, posiada specjalną kieszeń powietrzną pomiędzy warstwami. W momencie gdy ciśnienie oka ściska poduszkę powietrzną, układ elektroniczne otrzymuje sygnał o konieczności podania leku. Lek jest popychany przez niewielki impuls elektryczny od spodu soczewki do oka. Naukowcy zauważają, że soczewka kontaktowa jest minimalnie inwazyjna i nadaje tęczówce pacjenta złoty odcień. Wspominają, że soczewka jest bezprzewodowa, nie wymaga baterii i może być stosowana w leczeniu wielu różnych schorzeniach dotyczących oczu. Można ją również połączyć z dedykowaną aplikacją na smartfona, aby móc kontrolować stan zdrowia oczu. Naukowcy przetestowali dotychczas swoją soczewkę na królikach i świniach i wykazali, że jest ona zdolna do ciągłego monitorowania zmian ciśnienia w oku i podawania leku, jeśli pojawi się taka konieczność.