Jak powiedział w piątek (16 stycznia) na konferencji prasowej wykonujący te zabiegi prof. Krzysztof Reczuch, rezultaty operacji przeszły najśmielsze oczekiwania kardiologów. U chorej po operacji odnotowano spadek ciśnienia z wartości 210 mm Hg na 110 mm Hg.
Zabiegi wykonano w grudniu u 38-letniej pacjentki od 10 lat leczącej się na nadciśnienie oraz u 64-letniego pacjenta leczącego się od 20 lat.
Była to dopiero piąta i szósta taka operacja na świecie. Wrocławski szpital jest trzecim ośrodkiem na świecie, który wykonał takie operacje. Wcześniej trzy odbyły się w Pradze i jedna w Instytucie Kardiologii w Aninie.
Jak tłumaczył prof. Reczuch, zabieg jest mało inwazyjny, wymagający jedynie nakłucia naczynia w obrębie pachwiny, wprowadzenia do aorty a następnie do tętnicy szyjnej specjalnego cewnika. Jak mówił prof. Reczuch, kluczem do sukcesu było skonstruowanie odpowiedniego cewnika, za pomocą którego udałoby się neutralizować pracę kłębka. Podjęli się tego naukowcy z uniwersytetu w amerykańskiej Atlancie, z którymi współpracują wrocławscy kardiolodzy.
Kierownik Kliniki Kardiologii w 4. Wojskowym Szpitalu Klinicznym we Wrocławiu prof. Piotr Ponikowski podkreślił, że metoda operacyjna nie jest jeszcze przewidziana dla wszystkich chorych opornych na leczenie nadciśnienia.
- Nie możemy zagwarantować, że w ciągu najbliższych lat będzie można przeprowadzić takie zabiegi u kilkudziesięciu tysięcy chorych. Na razie musimy ich selekcjonować, ponieważ nie wiemy, jakie ostatecznie mogą być skutki. Dlatego chorzy po udarze czy z miażdżycą nie są brani pod uwagę - powiedział Ponikowski.
Źródło: www.rynekzdrowia.pl
Komentarze
[ z 0]