Marszałek woj. podkarpackiego Władysław Ortyl, wojewoda podkarpacki Ewa Leniart oraz rektor Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. Sylwester Czopek będą zabiegać o powołanie w Rzeszowie szpitala uniwersyteckiego. W środę podpisali list intencyjny w tej sprawie.
Ortyl ma nadzieję, że taka placówka powstanie w ciągu dwóch lat.
Zostanie ona utworzona w wyniku przekazania przez samorząd województwa Szpitala Wojewódzkiego nr 1 w Rzeszowie (wraz z połączonym z nim Podkarpackim Centrum Onkologicznym oraz Podkarpackim Centrum Chorób Płuc) Wydziałowi Medycznemu Uniwersytetu Rzeszowskiego.
"Otwierając kierunek lekarski byliśmy świadomi, że dopełnieniem projektu będzie posiadanie szpitala klinicznego. Drogi do tego celu są różne. Z panem marszałkiem wynegocjowaliśmy porozumienie, że jeden z podległych samorządowi województwa szpitali będzie mógł zostać szpitalem uniwersyteckim" - powiedział rektor UR prof. Sylwester Czopek. Jego zdaniem, będzie to z korzyścią zarówno dla uniwersytetu, jak i mieszkańców Podkarpacia. "Tak postrzegam misje UR, który ma służyć celom ogólnym, ale być także ważnym dla regionu" - dodał rektor.
W ocenie Ortyla powstanie szpitala uniwersyteckiego będzie służyło "nie tylko studentom, ale także pacjentom oraz pomoże w ściągnięciu wysoko wykwalifikowanej kadry". Zapewnił, że dotychczas prowadzony przez samorząd województwa szpital zostanie przekazany po dokonaniu "kilku czynności naprawczych" i będzie miał zapewnioną stabilność finansową.
Tworzenie nowej placówki ma rozpocząć połączenie Szpitala Klinicznego nr 1 w Rzeszowie z Podkarpackim Centrum Chorób Płuc. Wcześniej w jego skład weszło już Podkarpackie Centrum Onkologiczne. Połączenie szpitali planowane jest na początek przyszłego roku.
Lekarze Podkarpackiego Centrum Chorób Płuc w Rzeszowie chcą, by zarząd województwa odstąpił od połączenia. Na początku września w liście otwartym do prezesa Prawa i Sprawiedliwości Jarosława Kaczyńskiego skrytykowali decyzje marszałka województwa. Zarząd woj. podkarpackiego tłumaczył wtedy, że nie chodzi o likwidację placówki, "ale jest to próba uporządkowania sytemu lecznictwa zamkniętego w Rzeszowie" i oddłużenia obu placówek.
Łączne zadłużenie obu szpitali wynosi ponad 40 mln zł; połączenie ma m.in. obniżyć koszty ich funkcjonowania. Zarząd województwa zapewnia, że nie planuje zwolnień wśród pracowników.
W ocenie Ortyla, przekazanie szpitala UR powinno nastąpić w 2018-2019 roku.
Pytany o finansowanie nowej placówki Ortyl zwrócił uwagę, że w nowej formule organizacyjnej organem prowadzącym będzie uniwersytet. "To oznacza, że dla uniwersytetu ministerstwem, które prowadzi bezpośredni nadzór jest ministerstwo nauki i szkolnictwa wyższego, ale ministerstwo zdrowia też merytorycznie na to będzie wpływało. Ale status szpitala się wyraźnie zmieni" – mówił.
Marszałek zaznaczył, że po przekształceniu szpital "wchodzi w formułę finansowania szpitali klinicznych uniwersyteckich". "Nie jest to tylko prosty kontrakt z Narodowym Funduszem Zdrowia. Są też środki przeznaczone na badania, na specjalne procedury. Środki na cały proces ulegają zwiększeniu nawet do 20 proc. w niektórych obszarach, niektórych procedurach. Szpital będzie miał także dostęp do programu operacyjnego +Infrastruktura i Środowisko+, a nie tylko jak obecnie do Regionalnego Programu Operacyjnego" – wyjaśnił Ortyl.
Kierunek lekarski na Wydziale Medycznym UR istnieje od roku. Obok tego kierunku od wielu lat na tym wydziale działają Instytut Pielęgniarstwa i Nauk o Zdrowiu, Instytut Położnictwa i Ratownictwa Medycznego, Instytut Fizjoterapii.
Uniwersytet Rzeszowski powstał w 2001 r. z połączenia Wyższej Szkoły Pedagogicznej, Filii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie oraz Zamiejscowego Wydziału Ekonomii Akademii Rolniczej w Krakowie. Jest największą uczelnią na Podkarpaciu. Na 48 kierunkach studiów kształci się prawie 18 tys. studentów.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl
Komentarze
[ z 3]
Ciekaw jestem jak ten Uniwersytet Funkcjonuje, a także jaki jest poziom kształcenia przyszłych lekarzy skoro z tego co widzę, szpital uniwersytecki ma tam dopiero powstać. Nie wyobrażam sobie sytuacji, aby mogło się tak nie stać. Bo skoro kierunek lekarski istnieje tam od roku czasu, oznacza to, że za co najmniej dwa lata niezbędne będzie utworzenie ośrodka klinicznego w którym przyszli lekarze mogliby kontynuować edukację podczas zajęć praktycznych. Przecież zawodu lekarza nie nauczą się w salach wykładowych. Obawiam się tylko, co stanie się z tymi studentami, jeśli podobna placówka szpitalna by jednak nie powstała lub jeśli jej utworzenie spotkałoby się z na tyle silnym oporem pracowników obecnie funkcjonującej placówki służby zdrowia, że niemożliwe byłoby utworzenie oddziału uniwersyteckiego lub zostałoby ono przesunięte w czasie. Gdzie w takim razie studenci rozpoczną swoje kształcenie w zakresie pracy z pacjentem i umiejętności praktycznych? Ktoś chyba mocno tego faktu nie przemyślał, bo nauczony doświadczeniem i tym jak w naszym kraju funkcjonuje biurokracja, utworzenie szpitala klinicznego w wyznaczonym czasie wcale nie jest takie pewne jak by się to mogło wydawać. Byle tylko nie ucierpieli na tym studenci, którzy przed rokiem rozpoczęli swoją przygodę i kształcenie na kierunku lekarskim.
Aż się dziwię, że udało się otworzyć wydział lekarski na uniwersytecie nie posiadającym podległego szpitala klinicznego. Biorąc pod uwagę jak nieraz wiele czasu zajmuje w naszym kraju dopełnienie biurokratycznych formalności dziwię się, że dopuszczono do rozpoczęcia kształcenia na kierunku lekarskim studentów, bez upewnienia się, że szpital kliniczny umożliwiający finalizację edukacji poprzez przeprowadzenie zajęć praktycznych na dalszych latach studiów rzeczywiście i w istocie powstanie. Oby tak się nie stało i oby okazało się to tylko zło wróżeniem, ale mam nadzieję, że studenci którzy rozpoczęli naukę w Rzeszowie pragnąc w przyszłości uzyskać zawód lekarza nie będą zmuszeni po trzecim roku studiów przenosić się na inne uniwersytety ze względu na brak możliwości odbywania zajęć klinicznych na uczelni macierzystej. Oby do tego nie doszło, ale doświadczenie uczy, że w naszym kraju wszystko jest możliwe, a już na pewno takie i podobne paradoksy...
Kolejny szpital uniwersytecki? Czy to aby na pewno pozytywny kierunek zmian? Czy nie lepiej zamiast pakować pieniądze w otwieranie nowych placówek, nowych miejsc kształcenia lekarzy zająć się tymi którzy już są, aby mieli oni zapewnione miejsca na specjalizację i możliwość kontynuowania edukacji w kraju bez konieczności wyjazdu za granicę by móc skończyć wymarzoną specjalizację, dostać się do wymarzonej placówki szpitalnej, czy po prostu móc wykonywać pracę za pieniądze, które pozwolą godziwie żyć bez zastanawiania się nad tym czy wystarczy pieniędzy do pierwszego, jak utrzymać rodzinę, albo za co w ogóle żyć, podczas kiedy sąsiedzi za zachodnią granicą oferują warunki pracy bez podobnych trudności, z wynagrodzeniem które da szansę się utrzymać i to na wysokim poziomie, a także normowany czas pracy, z pensją całkowicie satysfakcjonującą za wykonywanie swojego zawodu na wyłącznie jednym etacie.