O trudnej sytuacji podstawowej opieki zdrowotnej w Polsce i o wyzwaniach stojących przed lekarzami rodzinnymi mówiła podczas VIII Kongresu Polskiego Towarzystwa Medycyny Rodzinnej we Wrocławiu Bożena Janicka, prezes Porozumienia Pracodawców Ochrony Zdrowia.

Jak wskazuje Prezes PPOZ, jeszcze 25 lat temu medycyna rodzinna uchodziła za najbardziej atrakcyjną specjalizację. Lekarz, dzięki bliskiemu kontaktowi z pacjentem, cieszył się jego zaufaniem. Był pierwszym, a nierzadko jedynym powiernikiem w zdrowiu i chorobie. Od tamtego czasu sytuacja zmieniła się diametralnie. Dzisiaj podstawowa opieka zdrowotna funkcjonuje na peryferiach systemu ochrony zdrowia i uchodzi za najmniej atrakcyjną specjalizację. Dlaczego tak się stało?

– W całym systemie ochrony zdrowia zmieniło się podejście do leczenia pacjenta. W ambulatoryjnej opiece specjalistycznej (AOS) i szpitalach już nie leczy się pacjenta, a udziela mu świadczeń zdrowotnych. Sposobem ich udzielania jest realizacja procedur medycznych. Te świadczenia i procedury finansuje NFZ. Obowiązuje przy tym zasada: jedna wizyta lub jedna hospitalizacja to jedno świadczenie, a nawet jedna procedura. Na tym tle podstawową opiekę zdrowotną wyróżnia tradycyjne, holistyczne podejście do leczenia chorego. Tu nadal obowiązuje zasada: jedna wizyta i wiele problemów do załatwienia. To powinno stać się siłą poz, ale nie jest. Wprost przeciwnie! Przez lekarzy i pielęgniarki funkcjonujących poza podstawową opieką zdrowotną jest to odbierane jako jej słabość – podkreśla Bożena Janicka, prezes PPOZ.

Całościowe podejście do chorego wymaga opanowania przez lekarza rodzinnego wielospecjalistycznej wiedzy medycznej w zakresie podstawowym, co nie jest ani łatwe, ani szybkie, ani – niestety – popularne wśród młodych medyków!

– Lekarzowi po studiach łatwiej zrobić wąską specjalizację w zakresie ponadpodstawowym, a jeszcze lepiej zdobyć certyfikat na wykonywanie poszukiwanej umiejętności lub wyspecjalizować się w realizacji jakiejś poszukiwanej procedury medycznej – podkreśla prezes PPOZ.

Brak chętnych do podjęcia pracy w palcówkach podstawowej opieki zdrowotnej pogłębia problem braków kadrowych, który skazuje poz na powolne umieranie.

– Można powiedzieć, że braki kadrowe to nic oryginalnego! Ten sam problem dotyka przecież ambulatoryjną opiekę specjalistyczną (AOS) czy szpitale. Kiedy jednak z powodu braków kadrowych zawiesza działalność jakiś szpitalny oddział opiekujący się 20 chorymi, to staje się to wydarzeniem medialnym, które nie schodzi z wokandy mainstreamowych mediów przez tydzień. Na nikim nie robi natomiast wrażenia to, że z tego samego powodu co jakiś czas z mapy Polski znika placówka lekarza rodzinnego opiekująca się 2 tysiącami chorych! A w ostatnich latach zniknęło z mapy Polski prawie tysiąc podmiotów .Można powiedzieć, że placówki lekarzy rodzinnych umierają w Polsce po cichu! – podkreśla Bożena Janicka.

A te które nadal funkcjonują, borykają się z kolejnymi obciążeniami. Jednym z najdotkliwszych jest nadmiar stanowionego prawa, swoista „biegunka legislacyjna”, skutkująca nowymi obowiązkami biurokratycznymi. Przykładem jest obowiązek wystawiania co rusz to innych orzeczeń i zaświadczeń, nakładany nie tylko przez resort zdrowia, ale także przez inne resorty: sportu, oświaty, rodziny, pracy polityki społecznej. W ubiegłym roku padł absolutny rekord. Opublikowano aż 77 tysięcy stron aktów prawnych! Konsekwencją stanowionego w nadmiarze prawa jest chaos i konieczność poprawiania prawa.

Pomysłem, mającym na celu odbiurokratyzowanie systemu ochrony zdrowia, jest wprowadzenie zawodu asystenta medycznego oraz umożliwienie udzielania porad przez pielęgniarki i położne. Czy to rozwiąże problem?

– Naszym zdaniem powołanie asystenta medycznego to przeniesienie biurokracji na innego pracownika dodatkowo zatrudnionego na koszt świadczeniodawcy, natomiast możliwość udzielania porad przez pielęgniarki i położne wprawdzie przybliża nas do standardu europejskiego, jednak braki w tych zawodach na rynku medycznym w Polsce są co najmniej takie same jak w przypadku lekarzy! – podkreśla prezes PPOZ.

„Biegunka legislacyjna” to nie jedyna dolegliwość, która w ostatnim czasie „dopadła” podstawową opiekę zdrowotną. We znaki daje się jej także „e-biegunka”, czyli cyfryzacja wszystkiego, za wszelką cenę, natychmiast, tu i teraz!

– Zostaliśmy sprowadzeni do dostarczycieli wszelkiego rodzaju danych, nie otrzymując w zamian nic! E-zdrowie, e-zwolnienie, e-recepty..., telemedycyna, porady telefoniczne... Kolejne wymagania, oczekiwania, roszczeniowość nakładające się na zagrożenia kadrowe, prawne, organizacyjne i finansowe mogą oznaczać koniec medycyny rodzinnej w naszym kraju! Jedynym ratunkiem jest przywrócenie poz stabilizacji! To podstawowa opieka zdrowotna powinna być podstawą systemu opieki zdrowotnej w Polsce! A do tego potrzebne jest uporządkowanie bałaganu kadrowego i finansowego, ograniczenie liczby przepisów prawnych do niezbędnych, realne wdrażanie nowych rozwiązań e-zdrowia, a także i przede wszystkim opracowanie stabilnej polityki długofalowej. Naszym zadaniem jest leczyć i chcemy to robić jak najlepiej! Dziś jednak stoimy przed poważnymi wyzwaniami! Chcemy im sprostać i mamy nadzieję, że rządzący w końcu usłyszą nasz głos – mówi Bożena Janicka.


Źródło: PPOZ