W okresie wakacyjnym wzrasta ryzyko ukąszenia przez kleszcza i zachorowania na boreliozę, która nieleczona może doprowadzić do poważnych konsekwencji zdrowotnych. Zgodnie z danymi najnowszego Barometru WHC (stan na czerwiec/lipiec 2017 r.) pacjenci zagrożeni zakażeniem napotykają na poważne kolejki do specjalistów chorób zakaźnych – w skrajnych wypadkach sięgających niemal roku.
Proces diagnostyki w kierunku boreliozy najczęściej rozpoczyna się u lekarza rodzinnego, skąd pacjent odsyłany jest zwykle do lekarza chorób zakaźnych, który może zlecić bezpłatne testy potwierdzające zachorowanie na boreliozę. Lekarz POZ nie ma możliwości zlecenia badań, może jedynie zalecić terapię antybiotykiem. Zgodnie z aktualnymi danymi WHC, średni czas oczekiwania do specjalisty chorób zakaźnych wynosi w Polsce 4,6 mies., jednak w niektórych województwach czas jest znacznie dłuższy (zachodniopomorskie – 11,4 mies., opolskie – 9 mies., lubuskie – 7,2 mies.). Może wynikać to z małej liczby specjalistów chorób zakaźnych (zgodnie z danymi Naczelnej Izby Lekarskiej 1112) oraz poradni leczenia chorób zakaźnych.
Teoretycznie testy potwierdzające boreliozę mogą zostać zlecone przez lekarzy innych specjalności, lecz ścieżka diagnostyki z pominięciem poradni chorób zakaźnych jest trudna. Z powodu długich kolejek do specjalistów, pacjenci najczęściej decydują się pokryć koszty diagnostyki na własna rękę. Częstą praktyką jest sugerowanie pacjentowi wykonanie testów prywatnie, co znacznie przyspiesza proces diagnostyczny. Lekarze specjaliści potwierdzają, że do nich pacjenci najczęściej trafiają już z kompletem badań. Średnia cena za wykonanie testu ELISA na obydwie klasy IgM oraz IgG to 80 zł, cena testu Western-Blot to 200 zł.
Kolejki do lekarzy specjalistów występują również w innych dziedzinach medycyny. Zgodnie z danymi Barometru WHC na najdłuższe kolejki natrafiają pacjenci oczekujący do: ortodonty (10,9 mies.); endokrynologa (10,3 mies.); angiologa (7,7 mies.); neurochirurga (5,9 mies.); hepatologa (5,6 mies.); chirurga plastycznego (5,4 mies.); kardiologa dziecięcego (5,1 mies.); immunologa (4,8 mies.); specjalisty chorób zakaźnych (4,6 mies.); urologa (4,5 mies.); chirurga naczyniowego (4,2 mies.); nefrologa (3,9 mies.); kardiologa (3,2 mies.); neurologa dziecięcego (3,1 mies.) i diabetologa (3 mies.).
Po raz kolejny zaobserwowany został wzrost czasu oczekiwania na świadczenia diagnostyczne – mówi Tomasz Pęcherz, Prezes Fundacji WHC. Jest to szczególnie niepokojące, ponieważ szybkie postawienie diagnozy zwiększa szansę skutecznego leczenia – dodaje Pęcherz.
Najdłuższe kolejki odnotowano do badań takich jak: artroskopia stawu biodrowego (14,2 mies.), rezonans magnetyczny (MRI) kręgosłupa (9,6 mies.), badanie elektrofizjologiczne serca (8,8 mies.) badanie bezdechu śródsennego (7,3 mies.)
Negatywny trend w dostępie do świadczeń zdrowotnych utrzymuje się od początku rozpoczęcia monitoringu kolejek przez WHC w 2012 r., jednak po raz pierwszy średni czas oczekiwania na świadczenie zdrowotne przekroczył trzy miesiące i wynosi obecnie 3,1 mies.
Dostęp do niektórych świadczeń uległ jednak poprawie. Średni czas oczekiwania w dziedzinie ortopedii w stosunku do czerwca zeszłego roku skrócił się z 16,7 mies. do 9,5 mies. Być może jest to wynik zwiększenia nakładów na ortopedię, obiecywany przez Ministerstwo Zdrowia w ubiegłym roku.
Pełen raport wraz ze szczegółową analizą zebranych danych dostępny jest pod adresem: www.korektorzdrowia.pl/barometr
Komentarze
[ z 3]
Rok oczekiwania na wizytę u lekarza specjalisty? Aż nie jestem w stanie sobie tego wyobrazić. I szczerze przyznam, że dziwię się osobom, które przy podejrzeniu tak poważnej choroby odkleszczowej jaką jest borelioza decydują się oczekiwać w tych kolejkach. Jasne, że wizyta u lekarza, który zajmuje się leczeniem chorób zakaźnych może być kosztowna. Zwłaszcza jeśli specjaliści w różnych miastach gdzie tych przypadków jest najwięcej nie radzą sobie z obłożeniem i już wręcz nie chcą przyjmować więcej pacjentów, bo przecież mogą też mieć ochotę, aby normalnie żyć i funkcjonować. Tym nie mniej ważne, aby jak najszybciej wprowadzać leczenie. Do tego potrzebny jest nie tylko pobyt na oddziale specjalistycznym chorób zakaźnych, ale również dożylne podawanie antybiotyków wlewem trwającym kilkadziesiąt minut. I przede wszystkim potrzebna jest diagnostyka przed przyjęciem do szpitala, która w przypadku braku wyraźnych symptomów choroby odbywa się właśnie w gabinetach lekarzy specjalistów chorób zakaźnych. Jeśli nic nie będziemy robić w tej sprawie, by kolejki uległy zmniejszeniu, przyjdzie nam ponosić tego konsekwencje. Jestem przekonany, że zwiększy się liczba pacjentów z powikłaniami chorób odkleszczowych, a ich leczenie będzie o wiele droższe i bardziej obciążające dla budżetu państwa niż gdyby udało się rozpocząć terapie we właściwym ku temu czasie i nim bakterie czy wirusy rozprzestrzeniły się, atakując organizm lub różne jego układy i narządy.
Wydaje mi się, że w znacznej mierze nie chodzi tylko o wzrost zachorowalności latem na borelioze i inne choroby odkleszczowe. Ale też trzeba zwrócić uwagę na fakt, że poprawiła się w naszym kraju diagnostyka i wykrywalność tych chorób. Dzięki akcjom informacyjnym również poprawiła się wiedza w społeczeństwie odnośnie tych chorób, a dzięki temu pacjenci sami właściwie rozpoznają pierwsze symptomy boreliozy i zgłaszają się we wczesnym jej stadium do lekarza. Jeśli będziemy dalej zmierzać w tym kierunku w końcu ilość zachorować powinna osiągnąć plateau i się ustabilizować na stałym poziomie. Jak na razie źródła tego efektu doszukiwałabym się raczej w poprawie diagnostyki, a niekoniecznie w zwiększonej ilości zachorowań. Nie mniej jednak nie twierdzę, że jest to czymś złym. Dobrze, że pacjenci sami zgłaszają się do lekarzy. Warto by jeszcze poprawić dostępność do leczenia, bo rzeczywiście- czas oczekiwania w kolejce do lekarza sięgający kilku miesięcy to zdecydowanie zbyt długo i wątpię, aby w tym czasie nie doszło do pojawienia się u pacjenta żadnych powikłań, a już na pewno, by nie doszło do dodatkowych skutków ubocznych z samego faktu pozostawania w ciągłym stresie podczas oczekiwania na swoją kolej na wizytę u lekarza specjalisty chorób zakaźnych.
Istnieje wiele powodów, dla których pacjenci czekają w kolejce do lekarza. Niejedna książka z zakresu zarządzania zasobami w ochronie zdrowia została poświęcona temu tematowi. Wskazywanie jedynie na niedostateczny poziom finansowania jest wycinkowym przedstawianiem problemu, który jest zdecydowanie bardziej złożony. Zwiększanie nakładów na świadczenia zdrowotne i tworzenie kolejnych programów nie przynosi bowiem oczekiwanych efektów. Kolejki pacjentów do lekarzy nie maleją, nie skraca się też czas oczekiwania na większość zabiegów. Dla potrzeb raportu, przyczyny tego istotnego problemu można podzielić na czynniki związane z podażą i popytem na świadczenia zdrowotne. Podejście takie jest uzasadnione ekonomicznie. Finansowanie świadczeń zdrowotnych ma wielopłaszczyznowy charakter i musi pogodzić wiele niełatwych do osiągnięcia, często przeciwstawnych celów. Z jednej strony musi być efektywne pod względem ekonomicznym, a z drugiej strony zapewniać środki na leczenie i ratowanie życia ludzkiego. Jednym z powodów powstawania kolejek do lekarzy i braku zaspokojenia potrzeb zdrowotnych społeczeństwa jest niedostateczny poziom oraz nieefektywny system finansowania trzech podstawowych poziomów świadczeń.: podstawowej opieki zdrowotnej, opieki specjalistycznej i szpitalnej. Sposób finansowania porad specjalistycznych, oparty na systemie fee for serwis i zleceniach administracyjnych, jest zupełnie inny i również niedoskonały - skłania do przewlekłego utrzymywania pacjentów na tym poziomie. Z kolei, płatność ryczałtowa obowiązująca w lecznictwie zamkniętym nie sprzyja jakości hospitalizacji. Zapewnienie dostępu do świadczeń medycznych w oczekiwanym przez pacjenta czasie wynika nie tylko działalności odpowiedniej liczby lekarzy i pielęgniarek. Równie istotnym aspektem jest właściwe, zgodnie z kompetencjami wykorzystanie czasu pracy profesjonalistów medycznych. Obecny archaiczny podział zadań pomiędzy przedstawicielami poszczególnych zawodów medycznych nie wykorzystuje ich pełnego potencjału. W opiekę nad pacjentem należy włączyć dietetyków, farmaceutów, fizjoterapeutów, psychologów, farmaceutów oraz edukatorów zdrowotnych, który mogą przejąć ciężar opieki nad zdrowymi pacjentami oraz pomagać pielęgniarkom i położnym w prowadzeniu działań edukacyjnych i profilaktycznych. Dobrze funkcjonujący system powinien opierać się również na wparciu opieki farmaceutycznej, która w znacznym stopniu może zaspokoić potrzeby pacjentów, a w naszym systemie obecnie praktycznie nie funkcjonuje. Wśród tej kategorii przyczyn istotny jest brak dostępu do elektronicznej bazy danych pacjentów i właściwych procesów zarządzania danymi oraz wciąż fragmentaryczne stosowanie kompleksowych rozwiązań technologicznych, które mają duży potencjał do optymalizacji działań związanych z kolejkami. Narastaniu kolejek sprzyjają również istniejące systemy rejestracji, brak zarządzania przepływem pacjentów oraz skutecznej koordynacji procesów. Potrzebujemy w końcu odciążyć wyższy personel medyczny od nadmiernych obowiązków administracyjno- biurowych, które pochłaniają czas wysoko wykwalifikowanej kadry. Katalog przyczyn w tej kategorii jest znacznie dłuższy. Naszą intencją jest zwrócenie uwagi na najistotniejsze jego elementy. System ochrony zdrowia w Polsce wciąż nie znajduje oparcia w podstawowej opiece zdrowotnej, która miała przejąć koordynację i de facto ciężar podstawowej opieki nad pacjentem. Decydenci rozumieją potrzebę wzmocnienia roli POZ w systemie, czego dowodem może być pilotaż programu POZ + zapoczątkowany w połowie 2018 roku. Ponadto system kontraktowania świadczeń zdrowotnych nie jest wystarczająco elastyczny, aby zaspokoić lokalne potrzeby zdrowotne. Cytowany wcześniej raport NIK zwracał uwagę na niepełne wykorzystanie potencjału świadczeniodawców: blisko 90 proc. szpitali deklarowało, że mogłoby wykonywać więcej zabiegów bez zwiększania zatrudnienia i zakupu dodatkowego sprzętu, a zawarte kontrakty mogłyby być wyższe o ok. 18 proc. Należy również wskazać, że zgodnie z ustaleniami NIK w Polsce nie istnieje kompleksowy, spójny i sprawny system profilaktyki zdrowotnej, obejmujący planowanie działań , nadzór nad realizacją oraz ocenę uzyskiwanych efektów. W rezultacie prowadzi to do nadmiernego korzystania z świadczeń medycyny naprawczej, która ma ograniczony wpływ na stan zdrowia społeczeństwa. Omawiając tematykę możliwych rozwiązań kwestii kolejek, w debacie publicznej najczęściej wskazywane są mechanizmy związane z regulowaniem podaży świadczeń zdrowotnych. W sytuacjach niedoboru, zwiększanie środków wydaje się naturalnym krokiem zmierzającym do poprawy sytuacji. Dotychczasowe doświadczenia dowodzą jednak, że zwiększanie nakładów powinno być częścią kompleksowej strategii walki z kolejkami. W przeciwnym przypadku mechanizm ten nie jest w pełni efektywny. Istotne jest zatem wdrażanie przemyślanych, systemowych zmian, które wpływają na przyczyny i wzmacniają swoje oddziaływanie. Wśród najistotniejszych mechanizmów zwiększających podaż świadczeń zdrowotnych należy wymienić: • wzrost nakładów na świadczenia zdrowotne; • zwiększenie liczby lekarzy i pielęgniarek; • elastyczne, kompetentne, przystosowane do lokalnych potrzeb zespoły wielodyscyplinarne jako podstawa opieki medycznej; • regionalną i elastyczną politykę kadrową. Polskę charakteryzują niedobory personelu medycznego, w szczególności lekarzy oraz pielęgniarek. 73% uczestników badania online zgodziło się, że skrócenie kolejek wymaga zatrudnienia większej ilości personelu medycznego. Niedobory kadrowe w ochronie zdrowia to to złożone, zjawisko, które wynika z wielu czynników. Jednym z nich jest system kształcenia kadr dla zdrowia, który powinien odpowiadać na zmieniające się potrzeby sektora i zapewniać edukację odpowiedniej liczby profesjonalistów medycznych. Dobrym kierunkiem jest zwiększanie limitów przyjęć na studia medyczne i pielęgniarskie. W roku 2018 po raz kolejny podniesiono limit przyjęć na studia magisterskie o kierunku lekarskim (w przypadku studiów stacjonarnych prowadzonych w języku polskim o ponad 50% w stosunku do roku akademickiego 2014/2015). Dzięki zwiększeniu dotacji dla uczelni nadzorowanych przez Ministra Zdrowia, limit przyjęć na studiach licencjackich na kierunku pielęgniarstwo od roku akademickiego 2018/2019 będzie co roku zwiększany o ponad 500 miejsc. Uruchamiane są również kierunki medyczne na nowych uczelniach np. Uniwersytecie Technologiczno-Humanistycznym w Radomiu. Zapewnienie elastycznego i nowoczesnego systemu kształcenia kadr dla zdrowia wymaga jednak dużo głębszych, systemowych zmian i jest o tyle istotne, że niedobory kadrowe w ochronie zdrowia wpływają nie tylko na czas oczekiwania na wizytę lekarską czy zabieg medyczny. Prowadzą również do nieefektywnego wykorzystania innych zasobów w ochronie zdrowia na przykład uniemożliwiając wykonanie badań diagnostycznych na nowoczesnym sprzęcie będącym na wyposażeniu szpitala. Pomimo wskazywanych wcześniej ograniczeń należy rozważyć wprowadzenie innych modeli finansowania i kontroli świadczeń takich jak płacenie za jakość czy wynik leczenia. W kontekście finansowania świadczeń zdrowotnych, dopuszczalny jest również rozwój narzędzi współpłacenia pacjenta o ile jest to powiązane ze skróceniem kolejki i możliwością wyboru lekarza lub otrzymaniem lepszej jakości świadczeń. Rozwijając system współpłacenia pacjenta należałoby również wprowadzić mechanizmy fiskalnego wsparcia dla prywatnych wydatków na leczenie. Potrzeba integracji opieki zdrowotnej i szeroko rozumianej opieki społecznej jest związana z rosnącym przekonaniem o wpływie na stan zdrowia czynników socjoekonomicznych i stylu życia. Powszechnie wiadomym jest, że pacjenci posiadający duży kapitał społeczny, który umożliwia im lepsze odnalezienie się w systemie opieki zdrowotnej, są bardziej skłonni do uzyskania lepszych wyników zdrowotnych. Dlatego też istotne jest wsparcie opieki społecznej w procesie opieki nad pacjentem. Pacjenci i obywatele wskazują na potrzebę zbudowania nowoczesnego publicznego systemu informacji i wsparcia w ochronie zdrowia. Powinien mieć on charakter portalu zawierającego zasoby certyfikowanej wiedzy medycznej wspartego infolinią 24/7 obsługiwaną przez pielęgniarki, farmaceutów oraz przedstawicieli innych zawodów medycznych. Zakres informacji i wsparcia powinien obejmować: profilaktykę w celu utrzymania osób zdrowych jak najdłużej w zdrowiu, wsparcie w odpowiedzialnym samoleczeniu i rozwiązywaniu prostych problemów zdrowotnych bez pomocy lekarza oraz wsparcie pacjentów z chorobami przewlekłymi w celu uniknięcia zaostrzeń wymagających hospitalizacji. Wprowadzanie systemu informacji i wsparcia pacjentów może zmniejszyć zaangażowanie lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej, jak również potrzebę wizyt ambulatoryjnych i hospitalizacji. Pomimo podejmowania różnych działań, kolejki w ochronie zdrowia od lat stanowią istotny problem społeczny. W celu skutecznego rozwiązania problemu kolejek do świadczeń zdrowotnych w Polsce nie wystarczy jedynie proste zwiększenie nakładów na ochronę zdrowia czy wzrost liczby lekarzy i pielęgniarek. Potrzebne będą liczne porządkujące systemowe zmiany, zwiększające podaż świadczeń, ograniczające popyt oraz poprawiające wykorzystanie istniejących zasobów poprzez wdrożenie narzędzi dobrego zarządzania, organizacji, koordynacji i finansowania świadczeń. Czerpiąc z raportu, decydenci powinni rozważyć możliwości wdrożenia, oczekiwane korzyści oraz koszty każdego z omawianych działań w oparciu o wskazane doświadczenia międzynarodowe aby przygotować kompleksową strategię i plan działań taktycznych z ustalonym horyzontem czasowym oraz zaangażowaniem do współpracy wielu podmiotów publicznych. Najważniejsze jest jednak postawienie pacjenta w centrum systemu i podporządkowanie jego interesom wszystkich procesów. Pacjenci powinni uczestniczyć w procesie wypracowywania poszczególnych rozwiązań. ( opracowanie: zespół badawczy akademii Leona Koźmińskiego).