Niezrozumiałe i budzące grozę jest to, że Pańscy ministrowie wyśmiali (de facto) i próbowali skompromitować w oczach społeczeństwa postulat zgłoszony przez lekarzy uczestniczących w rozmowach w dniu 5 stycznia w siedzibie Rzecznika Praw Pacjenta aby warunkiem wstępnym do rozmów na wszelkie inne tematy, było podniesienie nakładów na publiczną ochronę zdrowia do poziomu „minimum minimorum” nie za 8 lat ale wcześniej - napisał Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w liście do premiera Mateusza Morawieckiego. Poniżej publikujemy list w całości.
Szanowny Panie Premierze,
Sposób w jaki – parę dni temu - potraktował Pan i Pana ministrowie lekarzy rezydentów, a zwłaszcza postulaty przez nich zgłaszane świadczy, że Rząd RP i Pan osobiście nadal nie mają świadomości jak głęboki jest kryzys publicznej ochrony zdrowia w Polsce, jakie są jego skutki i jak radykalne i szybkie działania powinny być wdrożone aby tę fatalną sytuację naprawić.
Zupełnie niedawno prezes partii, która desygnowała Pana na Premiera stwierdził, że nakłady na publiczną ochronę zdrowia w wysokości 6% PKB to „minimum minimorum”. Oznacza to, że każdy dzień utrzymywania finansowanie na niższym poziomie skutkuje brakiem koniecznej pomocy medycznej dla pewnej grupy ludzi. Nietrudno wyliczyć, że każdego roku kilkanaście tysięcy Polaków umiera tylko z powodu tego, że finansowanie publicznej ochrony zdrowia utrzymywane jest poniżej „minimum minimorum”. I odbywa się to za zgodą kolejnych rządów, z Pańskim rządem włącznie.
Dlatego niezrozumiałe i budzące grozę jest to, że Pańscy ministrowie wyśmiali (de facto) i próbowali skompromitować w oczach społeczeństwa postulat zgłoszony przez lekarzy uczestniczących w rozmowach w dniu 5 stycznia w siedzibie Rzecznika Praw Pacjenta aby warunkiem wstępnym do rozmów na wszelkie inne tematy, było podniesienie nakładów na publiczną ochronę zdrowia do poziomu „minimum minimorum” nie za 8 lat ale wcześniej. Odrzucając ten postulat i wyśmiewając go („musiałby się zdarzyć cud” – słowa jednego z ministrów) odrzucają Państwo i wyśmiewają oczekiwania większości Polaków, dla których ochrona zdrowia jest najważniejszą sprawą. Biorą Państwo przy tym na siebie nieprawdopodobną odpowiedzialność za pozbawianie możliwości leczenia tysięcy osób. Trudno jest zrozumieć przeciętnemu Polakowi, że Rząd, który przedstawia tak ambitne plany w innych dziedzinach (np. przegonienie całego świata w upowszechnianiu elektrycznych samochodów albo budowa kolei próżniowej), nie chce zająć się problem o wiele, wiele ważniejszym dla zwykłych ludzi, jakim jest zapewnienie finansowania publicznej ochrony zdrowia na poziomie „minimum minimorum”.
Mamy świadomość, ze publiczna ochrona zdrowia wymaga wielu zmian, nie tylko poprawy finansowania. Jesteśmy gotowi rozmawiać na wszystkie tematy. Ale wszystkie te rozmowy będą jedynie stratą czasu, gdy nie będzie pieniędzy na leki, pensje dla pracowników, remonty szpitali i przychodni, sprzęt, bieżące wydatki i inne najbardziej podstawowe rzeczy. Dlatego jeszcze raz apelujemy do Pana Premiera o podjęcie przez Pana osobiście poważnych, nie pozorowanych rozmów na temat szybkiego wzrostu finansowania publicznej ochrony zdrowia w Polsce powyżej poziomu „minimum minimorum”.
Z wyrazami szacunku
Zarząd Krajowy Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy,
Krzysztof Bukiel – przewodniczący Zarządu
Komentarze
[ z 2]
Każdy z nas prędzej czy później potrzebuje opieki zdrowotnej. Ogromna większość Polaków uważa jej poprawne funkcjonowanie za priorytet. Nie rozumiem dlaczego więc sektor ten jest tak źle finansowany. Oszczędności można szukać gdzie indziej. Obronność kraju również pozostawia wiele do życzenia, a przecież to te dwa obszary decydują o zdrowiu i życiu obywateli. Jeżeli nie wprowadzone zostaną konieczne zmiany, niedługo może być za późno. Więcej pacjentów będzie umierać z powodu braku pieniędzy na leki, sprzęt oraz pensje dla personelu medycznego. Lekarze, pielęgniarki, położne oraz wszyscy inni pracownicy szpitali i przychodni nie pracują za darmo. Sytuacja w Europie jest niestabilna. Nie wiemy jakie niebezpieczeństwo możne nam zagrozić już niedługo. Nowego sprzętu nie kupi się z dnia na dzień. Tak samo jest z wyszkoleniem żołnierzy.
Nie uczymy się na błędach. Wcale. Powinniśmy inwestować w obronę kraju i służbę zdrowia. Jeżeli rządzący liczą na pomoc innych krajów w obliczu zagrożenia, są w błędzie. Musimy móc obronić się sami. Nikt też nie naprawi za nas źle funkcjonującej służby zdrowia. Najwyraźniej jednak kolejny minister zdrowia nie podołał wyzwaniu.