Kolejnych 11 osób usłyszało zarzuty w sprawie dotyczącej fałszowania certyfikatów covidowych – poinformował w sobotę PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. Maciej Meler. Łącznie podejrzanych jest już 21 osób.

W listopadzie ub. roku trzy kaliskie pielęgniarki w wieku od 38 do 58 lat zostały aresztowane pod zarzutem wystawiania fałszywych certyfikatów szczepień przeciw COVID-19. Prokurator przedstawił im zarzuty dopuszczenia się przestępstw poświadczenia nieprawdy, sfałszowania dokumentacji i oszustwa na szkodę Skarbu Państwa. Dwie kobiety nie przyznały się do winy; jedna przyznała się do części zarzutów i złożyła wyjaśnienia.

Kryminalni z Kalisza wszczęli działania operacyjne, kiedy uzyskali informację, że "w mieście można załatwić lewy certyfikat, potwierdzający zaszczepienie na koronawirusa". Okazało się, że do Kalisza przyjeżdżali ludzie z całej Polski. Klient wpłacał od 500 do 700 zł, a pielęgniarki wprowadzały dane do systemu i drukowały certyfikat, potwierdzający rzekome zaszczepienie na koronawirusa. Według ustaleń z możliwości uzyskania sfałszowanej dokumentacji skorzystało kilkaset osób.

Proceder miał trwać od maja do listopada ub.r. w jednym z punktów w Kaliszu, który podpisał porozumienie z NFZ na wykonywanie szczepień.

Kobiety – jak powiedział prokurator Meler – przebywają w areszcie z powodu obawy matactwa. Zarzuty podżegania do przestępstwa i wręczania łapówek za fałszywe dokumenty usłyszało wtedy siedem osób.

„W śledztwie prowadzonym przez pierwszy wydział śledczy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp. cały czas gromadzone są dowody, dochodzą kolejni podejrzani. Teraz zarzuty usłyszało kolejnych 11 osób” - powiedział Maciej Meler.

To mieszkańcy powiatów ostrowskiego i leszczyńskiego w wieku od 31 do 45 lat. Śledztwo jest kontynuowane.(PAP)


Źródło: PAP