Niektóre badania pokazują, że studenci doświadczają kryzysów psychicznych częściej niż uczniowie szkół średnich i podstawówek. Dotykają ich takie problemy, jak lęki społeczne, depresja czy zaburzenia osobowości.
Według niektórych badań to studenci doświadczają więcej kryzysów psychicznych niż uczniowie podstawówek czy liceów – przekazuje PAP w komunikacie rzecznik Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego.
Wśród problemów doświadczanych przez studentów zgłaszających się po pomoc do działającej w WUM poradni psychologicznej są m.in. lęki społeczne, trudności z koncentracją i motywacją do nauki, uzależnienia, depresje, zaburzenia osobowości czy myśli samobójcze.
"Do naszej poradni zgłaszają się studenci z objawami charakterystycznymi dla lęku społecznego, choć przed pandemią nie mieli problemów z wypowiadaniem się na zajęciach, uczestniczyli aktywnie w życiu studenckim" – powiedziała w przesłanym PAP komunikacie dr Magdalena Łazarewicz ze Studium Psychologii Zdrowia WUM, koordynator Uniwersyteckiej Poradni Psychologicznej.
Choć młodzi byli grupą, która najlepiej zniosła pierwszą falę pandemii, to przyczyniła się ona do pojawienia nowych problemów w życiu studentów. Część z nich po miesiącach nauki zdalnej czy hybrydowej napotkała trudności w powrocie do normalności i w dostosowaniu się do ponownej nauki stacjonarnej.
Oprócz tego po pomoc zgłaszają się też osoby przeżywające żałobę po stracie bliskiego, a także doświadczające survivor guilt, czyli poczucia winy ocalałego.
"Doskwiera im przy tym samotność i poczucie bycia niezrozumianym przez innych, często umniejszających zagrożenia związane z zachorowaniem na COVID-19" – zaznaczyła dr Łazarewicz.
Działająca na WUM poradnia psychologiczna rocznie przyjmuje około 250 studentów, a 200 z nich ostatecznie korzysta z krótkoterminowej pomocy.
"Stanowi to nieco ponad 2 proc. liczby wszystkich studentów WUM. Około 15 proc. osób konsultowanych w poradni to studenci zagraniczni. Wydaje się jednak, że liczby te nie odzwierciedlają rzeczywistego zapotrzebowania na wsparcie psychologiczne, w szczególności obecnie – w okresie pandemii" – stwierdziła dr Łazarewicz.
W rozmowie przesłanej PAP dr Łazarewicz oceniła, że przyczyną wzrostu liczby studentów dotkniętych kryzysami psychicznymi mogą być "drastyczne zmiany w stylu życia, które wymusiła na nas pandemia".
Tłumaczyła, że "studia są okresem nie tylko intensywnego rozwoju intelektualnego, ale też – a może nawet przede wszystkim – okresem kształtowania własnej tożsamości i prób budowania bliskich relacji".
Nadejście pandemii, nauka zdalna i lockdowny równoznaczne były z utratą wolności, swobody i z powrotem do starego stylu życia – oceniła dr Łazarewicz.
Źródło: www.naukawpolsce.pap.pl | Aleksandra Kiełczykowska
Komentarze
[ z 6]
Sytuacja jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne młodych ludzi staje się coraz bardziej poważna. Związane jest to z wieloma czynnikami jak chociażby presją otoczenia, które jest dosyć spore jeżeli chodzi chociażby o wygląd czy pieniądze. Jeżeli chodzi o studentów to z pewnością na wszelkiego rodzaju zaburzenia wpływa stres, który wydaje mi się, że jest znacznie większy niż podczas edukacji w szkole ponadgimnazjalnej. Wielu studentów podejmując naukę na uczelniach wyższych musi opuścić rodzinny dom i spada na nich prawdopodobnie zbyt duża ilość obowiązków, z którą nei są w stanie sobie poradzić. Brak kontaktu z rodziną innego niż komunikatory czy telefony sprawia, że ktoś może poczuć się samotnie, a nowe znajomości nie zawsze są w stanie to zrekompensować.
Nie można nie uwzględnić pandemii jeżeli chodzi o czynniki, które mogą przyczynić się do zaburzeń psychicznych. To dobrze, że na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym studenci mają możliwość skorzystania z poradni psychologicznej, dzięki czemu poradzenie sobie z różnymi problemami będzie dużo prostsze. Wspomniana izolacja, która na samym początku pandemii trwała bardzo długo i kontakt z rówieśnikami w prawdziwym życiu był w znacznym stopniu utrudniony. Da się zauważyć na przestrzeni lat, że świadomość na temat zaburzeń psychicznych jest na dużo lepszym poziomie i ludzie chętniej korzystają z pomocy psychoterapeutów czy psychiatrów.
Poczyniono nawet odrębne badania na temat studentów medycyny ! Trochę to porażające. Jak można przeczytać w publikacji p. Julii Suwalskiej i wsp., Studenci medycyny częściej chorują na depresję i inne zaburzenia psychiczne niż ma to miejsce w populacji ogólnej, a ich jakość życia jest niższa niż innych osób w ich wieku. Częstość występowania depresji u studentów medycyny wynosi 10–25%. W przeglądzie literatury z lat 1990–2010 Ibrahim i wsp. stwierdzili, że rozpowszechnienie depresji wśród studentów kierunków medycznych wynosi ponad 30%, co znacznie przewyższa częstość w populacji ogólnej, ocenianej np. w USA na 9%. Również badania wśród polskich studentów wykazały, że aż 21,7% studentów korzystało z pomocy psychologa bądź psychiatry, natomiast dalsze 36,5% deklarowało chęć uzyskania opieki psychologa. Częstość występowania depresji zależy od przyjętych kryteriów diagnostycznych i stosowanych narzędzi badawczych oraz wieku osób badanych, a dokładniej od roku studiów, na którym przeprowadzano badania. Rosal i wsp. stwierdzili, że częstość depresji wśród studentów rozpoczynających studia medyczne jest zbliżona do jej częstości w populacji ogólnej młodych osób, jednak w grupie studentów medycyny odsetek osób z depresją rośnie z czasem trwania studiów znacznie bardziej niż w grupie porównawczej. Natomiast w badaniu Mojs i wsp. studenci pierwszego roku medycyny mieli znacznie wyższe nasilenie objawów depresji niż studenci kolejnych roczników. Wiele czynników ma wpływ na występowanie depresji u studentów – błędne koło stresu, lęku i zaburzeń nastroju już od początku studiów medycznych związane jest z częstym brakiem snu, nieprawidłowym odżywianiem się, brakiem regularnej aktywności fizycznej, wysokimi oczekiwaniami własnymi i społecznymi oraz niewystarczającymi systemami wsparcia. Przegląd badań nad mechanizmami depresji u studentów zostanie przedstawiony w odrębnym opracowaniu. Stygmatyzacja odnosi się do postawy społecznej dezaprobaty, negatywnego odbioru określonej grupy ludzi ze względu na charakteryzujące tę grupę właściwości fizyczne lub psychiczne, styl życia, system wartości czy inne atrybuty. Stygmatyzacja osoby chorej psychicznie jest wieloetapowym procesem prowadzącym do odrzucenia jednostki, jej dyskryminacji i wyłączenia z funkcjonowania w różnych dziedzinach życia społecznego. Chory często jest jednocześnie obiektem stygmatyzacji społecznej i jako osoba wywodząca się ze stygmatyzującego społeczeństwa podziela opinie ogółu i ulega autostygmatyzacji . Autostygmatyzacja (ang. self-stigma), nazywana w piśmiennictwie „drugą chorobą”, skutkuje obniżoną samooceną i jest główną przeszkodą w pełnieniu ról społecznych, w pracy i w życiu osobistym. Mimo że studenci medycyny w trakcie studiów uzyskują informacje na temat zaburzeń psychicznych i ich leczenia, często nie traktują depresji jako choroby wymagającej terapii. Wydawać by się mogło, że mają oni lepszy dostęp do opieki zdrowotnej, ale mimo to rzadziej otrzymują właściwe leczenie niż osoby z depresją w populacji ogólnej. Dzieje się tak, ponieważ, jak stwierdzono, ponad połowa studentów z objawami depresji obawia się, że ujawnienie ich choroby może być ryzykowne. W tej grupie ponad 60% studentów uważało, że poszukiwanie pomocy oznaczałoby, że własne umiejętności radzenia sobie są niewystarczające. Wyniki te wskazują, że studenci z depresją czują się naznaczeni przez kolegów i nauczycieli akademickich, a ta stygmatyzacja/autostygmatyzacja związana z depresją i korzystaniem z psychiatrycznej opieki medycznej może stanowić przeszkodę w poszukiwaniach leczenia. W grupie depresyjnych pacjentów pierwszego i drugiego roku medycyny aż u 30% stygmatyzacja stanowiła przeszkodę w korzystaniu z profesjonalnej pomocy. Niemal 40% studentów jako barierę w podjęciu leczenia podało brak poufności, a 24% – obawę, że informacja o terapii znajdzie się w ich dokumentacji na uczelni. Studenci obawiają się również, że ujawnienie ich depresji może wpłynąć negatywnie na ich edukację medyczną lub zmniejszyć ich szanse w staraniach o rezydenturę. Rosenthal i Okie cytują wypowiedzi studentów, którzy nie szukają leczenia z powodu depresji, bo „jako student medycyny po prostu powinieneś sobie z tym poradzić”. Pośród studentów medycyny z depresją tylko 1/4 jest leczona. W badaniach dotyczących stygmatyzacji i autostygmatyzacji studentów medycyny pytano studentów o różne aspekty postrzegania chorych, a równocześnie – przy zastosowaniu kwestionariuszy, wywiadów i ankiet, oceniano u nich występowanie objawów depresji, nasilenie stresu oraz poczucie wypalenia (burn-out syndrom). Schwenk i wsp. badali wszystkich studentów Uniwersytetu Medycznego w Michigan przy użyciu ankiety on-line dotyczącej objawów depresji u studentów medycyny i ich postrzegania osób z depresją. Spośród 505 osób, które wypełniły ankietę, u 14,3% zaobserwowano objawy umiarkowanej do ciężkiej depresji. Te osoby, w porównaniu ze studentami bez objawów depresji lub z depresją o łagodnym nasileniu, częściej zaznaczały odpowiedź: „gdybym miał depresję, inni studenci mniej respektowaliby moją opinię” (56,0% vs 23,7%), obawiały się również, że pracownicy uczelni postrzegaliby ich jako niezdolnych do wypełniania swoich obowiązków. Mężczyźni częściej niż kobiety uważali, że studenci z depresją mogą zagrażać pacjentom (36,3% vs 20,1%). Studenci pierwszego i drugiego roku częściej niż studenci trzeciego i czwartego roku uważali, że szukanie pomocy w depresji sprawiłoby, że czuliby się mniej inteligentni (34,1% vs 22,9%). Nieuwsma i Pepper badali przekonania na temat etiologii depresji i postrzegania stygmatyzacji w depresji oraz możliwości kontroli nastroju iskuteczności różnych sposobów leczenia tego schorzenia. Porównano opinie studentów, którzy podawali, że już wcześniej leczyli się z powodu depresji, z tymi, którzy depresji nie doświadczyli. Wyniki pokazały, że uczestnicy, którzy w przeszłości chorowali na depresję, uważali, że wiąże się ona z większą stygmatyzacją, niż ci, którzy na nią nigdy nie chorowali. Model etiologiczny, który uznawali za przyczynę depresji, nie miał związku z ich postrzeganiem stygmatyzacji związanej z depresją. Przyczyny depresji wybierane przez studentów korelowały natomiast z preferowanym sposobem leczenia i przekonaniem o możliwości kontroli nastroju. Badania Givensa i Tjia miały na celu ocenę objawów depresji przy użyciu Kwestionariusza (Inwentarza) Depresji Becka oraz określenie barier w szukaniu pomocy u specjalistów wśród studentów cierpiących na depresję. W grupie 194 studentów Uniwersytetu Medycznego w Kalifornii u 24% uczestników stwierdzono objawy depresji. Tylko 22% z nich korzystało z ambulatoryjnej opieki psychiatry. Najczęściej podawane przeszkody w szukaniu pomocy to: brak czasu (48%), brak poufności (37%), stygmatyzacja związana z leczeniem zaburzeń psychicznych (30%), cena (28%), a także obawa przed niechcianą interwencją (26%). W badaniu Chenga i wsp. przeprowadzonym on-line wzięło udział 1010 studentów medycyny z czterech uczelni medycznych w Australii. Pytano ich m.in. o przekonania dotyczące innych osób chorujących na depresję oraz o poczucie autostygmatyzacji (spośród respondentów 25% podało, że chorowało wcześniej na depresję). Większość studentów nie zgodziła się ze stwierdzeniami odnoszącymi się do autostygmatyzacji, ale ponad 4/5 podtrzymywało przekonania stygmatyzujące chorych na depresję (w tym „depresja nie jest prawdziwą, medyczną chorobą”). Większe poczucie stygmatyzacji w stosunku do siebie wykazywali ci studenci (ponad 1/3 ogółu), którzy mieli wyższy poziom stresu (według użytej w badaniu skali). Osoby, które zgłosiły wcześniejszą historię własnych zaburzeń lękowych, wykazywały większą stygmatyzację osób chorujących na depresję. Chew-Graham i wsp. badali przyczyny stresu oraz nastawienie studentów medycyny do szukania pomocy w przypadku zaburzeń psychicznych. Badanie zostało przeprowadzone wśród studentów medycyny na uniwersytecie w Manchesterze za pomocą częściowo ustrukturyzowanych wywiadów. Grupa badana była reprezentatywna, dobrana pod względem płci, pochodzenia etnicznego i obywatelstwa (obywatele Wielkiej Brytanii bądź nie). Studenci przyznali, że studiowanie medycyny wiąże się z dużym stresem. Zgłosili też, że stygmatyzacja związana z chorobami psychicznymi dominuje wśród studentów i nie przemija z czasem, a jest nadal obecna, także potem, w trakcie pracy. Unikanie profesjonalnej pomocy zaczyna się wcześnie i jest powiązane z przekonaniem, że zaburzenie psychiczne będzie postrzegane jako oznaka słabości i spowoduje negatywne konsekwencje związane z rozwojem kariery zawodowej. Badanie Wimsatta i wsp. miało na celu wczesne wykrywanie czynników wywołujących poczucie stygmatyzacji wśród studentów medycyny z depresją, a także zaprojektowanie programów redukujących stygmatyzację. Badanie przeprowadzono przy użyciu kwestionariusza, który oceniał objawy depresji, stosunek do osób chorych psychicznie i potencjalne źródła stygmatyzacji związanej z depresją. Niemal 15% studentów podało, że w przeszłości rozpoznano u nich depresję. Większość badanych wskazała, że jeśli miałaby depresję, czułaby się zawstydzona, gdyby ich znajomi o tym wiedzieli. Wielu z nich wyrażało przekonanie, że ujawnienie depresji mogłoby negatywnie wpłynąć na rozwój ich kariery. Badanie wykazało trzy podstawowe czynniki stygmatyzacji: postrzeganie depresji jako osobistej słabości, obawa przed odkryciem choroby przez innych oraz przekonanie o społecznej lub zawodowej dyskryminacji. Studenci wiążący depresję z osobistą słabością oceniali leczenie jako mniej efektywne, a środowisko akademickie jako bardziej rywalizujące. Ci, którzy wskazywali na stygmatyzację społeczną, uważali leczenie i konsultacje ze specjalistą za mniej pomocne, a depresję wiązali z niezdolnością do radzenia sobie. Depresja respondentów była najmocniej związana z przewidywaną stygmatyzacją w postaci społecznej lub zawodowej dyskryminacji. Badanie przeprowadzone na Uniwersytecie Medycznym w Yale miało na celu określenie związku między stresem, wypaleniem, stygmatyzacją, depresją a szukaniem pomocy wśród studentów medycyny. Przeprowadzono ankietę on-line, którą wypełniło 183 studentów. Aż 1/4 ankietowanych uważała, że ich problemy związane ze zdrowiem psychicznym po rozpoczęciu studiowania wzrosły, ale większość studentów podała, że nie odczuwa dyskomfortu związanego z szukaniem pomocy w chorobie. Ci, którzy zaznaczyli, że mieliby z tym problem, częściej wykazywali większe niż pozostali ankietowani problemy związane ze zdrowiem psychicznym i nie poszukiwali leczenia. Vankar i wsp. badali nasilenie depresji, a także poczucie napiętnowania związane z zachorowaniem na depresję wśród studentów medycyny na prywatnej uczelni medycznej w Indiach. W badaniu tym wzięło udział 331 studentów, którzy wypełnili kwestionariusz Patient Health Questionnaire (PHQ-9), a także częściowo ustrukturyzowany kwestionariusz, który umożliwiał ocenę autostygmatyzacji i stygmatyzacji osób chorujących na depresję. W badanej grupie 26,6% studentów wykazywało cechy umiarkowanej lub ciężkiej depresji na podstawie wyników skali PHQ-9. Ponad 70% ankietowanych uważało, że chorowanie na depresję mogłoby negatywnie wpłynąć na ich edukację, a 52% postrzegało ją jako oznakę osobistej słabości. Kobiety częściej uważały, że inni studenci nie chcieliby pracować ze studentem z depresją (50,9% vs 36,2%), a także, że taka osoba nie jest w stanie wypełniać swoich obowiązków związanych ze studiowaniem medycyny. Z każdym kolejnym rokiem studiów rosło nasilenie autostygmatyzacji związanej z ujawnieniem depresji przyjaciołom, a także niechęci do pracy z osobą cierpiącą na depresję. Podobnie na polskiej uczelni studenci medycyny negowali potrzebę opieki specjalistycznej w razie stwierdzenia u nich objawów depresji. Badanie przeprowadzone przez Dyrbye i wsp. na sześciu uniwersytetach medycznych dotyczyło szukania pomocy w depresji wśród studentów medycyny cierpiących na tzw. wypalenie (ang. burnout). W badaniu zastosowano kwestionariusz oceniający nasilenie wypalenia, objawy depresji, jakość życia, postrzeganie stygmatyzacji, doświadczenia osobiste, a także stosunek do szukania pomocy i leczenia depresji w przypadku zachorowania. Ankietę wypełniło 873 studentów, z czego objawy wypalenia stwierdzono u 454 studentów. Ta ostatnia grupa wykazywała większe nasilenie autostygmatyzacji. Ankietowani, którzy w ciągu 12 miesięcy poprzedzających badanie korzystali z pomocy z powodu wypalenia, dwa razy częściej zaznaczali, że studenci szukający pomocy byli oceniani negatywnie przez swoich nauczycieli akademickich. Studenci medycyny rzadziej zaznaczali, że w przypadku znacznego problemu emocjonalnego szukaliby profesjonalnej pomocy (26,9%) niż osoby z ogólnej populacji amerykańskiej (44,3%) i osoby dobrane do nich wiekiem (38,8%). W przeprowadzonych wśród polskich studentów kierunków medycznych badaniach ankietowych typu on-line stwierdzono, że objawy wypalenia miały większe nasilenie na początku i w ostatnim okresie studiowania, jednak nie oceniano w tym badaniu objawów depresji. Obecnie w kilku krajach, w tym w Polsce, prowadzone są badania za pomocą kwestionariusza International Depression Literacy Survey opracowanego przez Brain & Mind Research Institute przetłumaczonego przez nas na język polski. Jest to kwestionariusz, który ocenia wiedzę o depresji (m.in. statystyki, fakty, objawy), a także nastawienie, świadomość i osobiste doświadczenia, mierzy również nasilenie stresu ankietowanych (Kessler Psychological Distress Scale – K10) i nasilenie objawów psychologicznych i/lub somatycznych (Somatic and Psychological Health Report – SPHERE). W opinii części autorów stygmatyzujące postawy studentów medycyny wynikają zazwyczaj z lęku i niedostatecznej wiedzy na temat zaburzeń psychicznych. Badania Sayarifard i wsp. dotyczyły „mental health literacy”, czyli wiedzy i przekonań na temat chorób psychicznych, a także ich rozpoznawania, postępowania i zapobiegania. Zostały one przeprowadzone na Uniwersytecie Medycznym w Teheranie i wzięło w nich udział 324 studentów. Pytania w kwestionariuszu dotyczyły rozpoznawania zaburzeń psychicznych, zapobiegania, szukania w nich pomocy, stygmatyzacji, a także wpływu mediów. Badania ujawniły, że w przypadku zachorowania większość studentów szukałaby pomocy wśród przyjaciół i znajomych. Główną barierą w szukaniu pomocy okazał się lęk przed stygmatyzacją. Niepokojące wydaje się, że dla studentów medycyny telewizja i internet były najczęściej wskazywanym źródłem informacji o zdrowiu psychicznym. W opinii Tjia depresja wpływa nie tylko na życie studentów medycyny, ale może mieć również długofalowe konsekwencje wpływające na leczenie przez nich pacjentów w przyszłości. Studenci uznają, że powinni ukrywać depresję, bo uczy się ich, że są uzdrowicielami, a nie osobami, które same mają problem. Podkreśla się, że studenci medycyny znajdują się stale w sytuacji wysokich oczekiwań. Mają poczucie, że podejmują decyzje ratujące życie i nie mogą się mylić. Potem wielu pracujących lekarzy nie jest leczonych z powodu depresji, bo obawiają się ujawnienia choroby, ale „jeśli nie wiedzą, jak leczyć swoją depresję, ma to negatywny wpływ na sposób, w jaki leczą swoich pacjentów”. Nieznane są nam prace dotyczące interwencji służących redukcji autostygmatyzacji. Wydaje się, że autostygmatyzacja jako efekt stygmatyzacji może ulec zmniejszeniu po zastosowaniu interwencji redukujących stygmatyzację u studentów medycyny i lekarzy. Opisywano różnorodne metody redukcji stygmatyzacji: odgrywanie ról, staż w zakresie pierwszej pomocy w chorobach psychicznych, edukację (interwencje edukacyjne), wysłanie jednorazowo maila z informacjami o stygmatyzacji, bezpośredni kontakt z chorym, edukację z elementami bezpośredniego kontaktu, połączenie wykładu i kontaktu bezpośredniego z chorym, połączenie wykładu i nagrywanego kontaktu z chorym, bezpośredni kontakt z chorym rówieśnikiem, bezpośredni kontakt z opiekunem osoby chorej. Przedmiotem analizy była redukcja stygmatyzacji i czas trwania takiej zmiany. Zgodnie z wynikami systematycznego przeglądu literatury na temat efektywności metod redukujących stygmatyzację wśród pracowników ochrony zdrowia i studentów kierunków medycznych, interwencje z elementami bezpośredniego kontaktu z chorymi, maile edukacyjne, wywiady wideo z pacjentami były bardziej skuteczne w redukcji stygmatyzacji, natomiast odgrywanie ról nie było skuteczne. Pozostałe metody mogą być użyteczne, ale, niezależnie od metody, w badaniach kontrolnych typu follow-up z upływem czasu badani „wracali” do poprzednich poglądów, czyli działania tego typu powinny być powtarzane w celu podtrzymania efektu. Interesująca wydaje się propozycja wdrażania interwencji typu on-line: wykłady, filmy, komentarze, narzędzia do rozpoznawania zaburzeń i monitorowania stanu psychicznego. Nawet do 30% studentów medycyny może chorować na depresję. Większość z nich nie korzysta z pomocy lekarskiej w związku z postrzeganiem depresji jako stygmatyzującej, co prowadzi do autostygmatyzacji i utrudnia wczesną diagnozę i podjęcie leczenia, a tym samym oznacza gorsze (suboptymalne) leczenie, bardziej niekorzystną prognozę i nawroty. Autorzy prac na temat depresji i autostygmatyzacji zgodnie stwierdzają, że należy stworzyć takie warunki edukacji medycznej, w których depresja wśród studentów medycyny jest traktowana jak każdy inny problem medyczny, wymagający zdiagnozowania, leczenia i zapobiegania. Należy również sprawić, żeby studenci korzystający z terapii czuli się komfortowo i bezpiecznie
Gdy jesteśmy bardzo młodzi to okres studiów wydaje nam się być czasem, który na pewno spędzimy w gronie znajomych i ucząc się w końcu tego, co faktycznie nas ciekawi. Życie jednak szybko to weryfikuje, a narzucona na nas presja – potrafi bardzo negatywnie wpływać na zdrowie psychiczne. Młodzi ludzie nie do końca potrafią odnaleźć się w codziennym życiu, a nowe obowiązki sprawiają, że wszystko to zaczyna ich przerastać. Nagle musimy uczyć się zdecydowanie więcej niż w liceum, czasami konieczna jest dodatkowa praca i opłacanie mieszkania lub pokoju. W takim wieku mamy też jeszcze wiele wątpliwości dotyczących tego, co właściwie chcemy robić - czy dane studia to był dobry wybór? Czy nasz obecny związek faktycznie ma sens? Nie czujemy się zbyt pewnie w swoim ciele i mamy wrażenie, że każda podejmowana decyzja jest błędna. To wszystko sprawia, że studenci nie wiedzą nawet czasem, że w ich życiu pojawiła się depresja. Trudno jest samodzielnie stwierdzić, że faktycznie nasz obecny stan to depresja i najlepiej jest zawsze skonsultować to z psychologiem lub psychiatrą. Warto jednak jednocześnie wiedzieć, na co trzeba zwracać uwagę - w końcu to my sami będziemy musieli w pierwszej kolejności przyznać, że mamy problem i potrzebna nam pomoc. Depresja może objawiać się poprzez nagłą utratę chęci do robienia rzeczy, które wcześniej sprawiały nam przyjemność. Student nie chce już spotykać się z rówieśnikami, nie zależy mu na dobrych stopniach i w pewnym momencie przestaje całkowicie chodzić na zajęcia. W takiej sytuacji stajemy się obojętni na to, czy ukończymy dany kierunek i nie widzimy dla siebie tak naprawdę żadnej przyszłości. Depresja sprawia, że podejmowanie jakiegokolwiek wysiłku wydaje się być po prostu zbyt trudne. Poza pomijaniem zajęć i nie przykładaniem się do egzaminów - student z depresją może również zacząć nadużywać alkoholu, narkotyków lub wpaść w zaburzenia odżywiania. To w ten sposób próbujemy radzić sobie z odczuwanym poczuciem pustki. Depresja będzie wywoływała zmęczenie - zamiast się uczyć, student przez większość czasu będzie spał i na pewno nie wzmocni to jego koncentracji. Dopóki problem nie zostanie odpowiednio zaadresowany - powrót do obowiązków nie będzie na pewno łatwym zadaniem. Poradzenie sobie z depresją to proces, który trochę trwa i wymaga chęci ze strony pacjenta. Studenci znajdują się w trudnym momencie swojego życia, więc tym bardziej powinni mieć oni stały dostęp do pomocy psychologicznej – bez względu na to, czy obecnie uważają oni ją za potrzebną lub nie.
Zgadzam się z Pani komentarzem w 100%. Studia uważa się często za czas wolności i zabawy. Jest w tym trochę prawdy. Jednak nowe doświadczenia mogą być przytłaczające. Nowe środowisko (często wyprowadzka z domu do innego miasta), inny sposób uczenia się niż w szkole średniej, czasami konieczność pracy wieczorami, egzaminy. Różne trudności mogą sprawić, że zamiast cieszyć się studiami, młodzi ludzie zamykają się w sobie, a nawet wpadają w depresję. Na początku po prostu zaczyna się robić trudno z dnia na dzień, ale to zwykłe drobnostki, dlatego je ignorujemy – zbyt dużo zajęć na uczelni, przygnębiająca praca, rozstanie z partnerem. Małe rzeczy mogą zdawać się niezbyt ważne. W końcu żal i smutek w końcu mijają, po semestrze znajduje się wreszcie chwila, żeby odpocząć, a poza tym – nie można wypadać ze swojej roli. Jesteśmy więc dobrymi kolegami, zdolnymi studentami, pracowitymi pracownikami, a wszystko to, co nas gdzieś boli, traktujemy jak chwilową migrenę. Mówimy sobie, że to w końcu minie. I tak mija kolejny dzień, tydzień, miesiąc. Potrafimy bardzo długo funkcjonować w takim stanie, a problemy chować pod maską. Wielu ludzi to robi. Tylko że problemy nie znikają i robi się coraz trudniej… Wielu studentów szkół wyższych cierpi na zaburzenia lękowe i depresyjne. To głównie dlatego, że najczęściej właśnie wielu z nich po raz pierwszy musi radzić sobie „samemu” (może to oczywiście oznaczać dla różnych osób różne rzeczy – od samodzielnego organizowania sobie nauki, po zarabianie się i utrzymywanie z owoców własnej pracy zawodowej). Tutaj należy podkreślić, że to, co dla jednych jest codziennością, dla drugich może być powodem dużego stresu. Wszystko zależy od tego, jak byliśmy wychowywani i z jakimi trudnościami musieliśmy się mierzyć do tej pory. Część psychologów, którzy badają stany psychologiczne studentów, zauważa, że bardzo często wielu młodych ludzi przekracza próg uniwersytetu czy innej uczelni w momencie, w którym nie są jeszcze emocjonalnie dojrzali. Studia mogą okazać się nie tylko dużym obciążeniem intelektualnym, ale także emocjonalnym. Wielu psychoterapeutów i psychologów widzi czas studiów, jako jedno z bardziej istotnych, samodzielnych wydarzeń w ciągu życia – czas, w którym dochodzi w człowieku do wielkich przemian, równolegle ze zmianami w środowisku zewnętrznym. Wyjeżdżamy od przyjaciół, rodziny, nauczycieli – tracimy bezpieczeństwo, które czuliśmy przez wiele lat. Zmiany bywają niejednokrotnie nieprzyjemne, a niemal zawsze są po prostu trudne. Dlatego często mamy wątpliwości, nie jesteśmy pewni siebie. Pod koniec studiów może się też pojawić obawa związana z przyszłością po zakończeniu studiów. W Polsce wciąż bardzo powszechne jest przekonanie, że studia są kluczem do sukcesu – jedyną do niego drogą. Najbardziej podatni na depresję są studenci, którzy mają nierealistyczne cele i nie podpierają się żadnym planem zapasowym na wypadek porażki. Trudności może też sprawiać przestawienie się ze studenckich obowiązków na rzeczywistość zawodową, poradzenie sobie z trudnościami w zdobyciu stanowiska. Już zaraz zaczyna się rok akademicki, a z nim wiele wyzwań, dla tych, którzy po raz pierwszy będą musieli się odnaleźć w rzeczywistości szkoły wyższej i dla tych, którzy kontynuują lub kończą swoją przygodę z regularną nauką. Pamiętajcie, że jeżeli poczujecie potrzebę podzielenia się swoimi problemami, dookoła są ludzie, którzy chcą Was wysłuchać.
Studenci coraz częściej potrzebują wsparcia psychologa. Uczelniane poradnie pękają w szwach. W wielu przypadkach liczba osób, które skorzystały z pomocy w pierwszych tygodniach 2022 roku zbliża się do całorocznych wyników za 2021! Tak jest na przykład na Uniwersytecie Opolskim. Tu poradnia psychologiczna jest czynna od 15 lutego 2021 roku. W całym poprzednim roku z jej pomocy skorzystało 156 osób. W tym roku już 94. W statystykach, które prowadzą uczelnie z dłuższym stażem działania poradni psychologicznych dla studentów widać wyraźnie moment, w którym ta pomoc zaczęła być znacznie bardziej potrzebna – pandemia koronawirusa. Na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w 2019 roku z psychologiem skontaktowało się około 75 osób. W 2020 roku już 200, a w kolejnym – 243. W 2022 roku było ich już 86. Na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu było to odpowiednio 27,68 i 72 osoby. W 2022 roku już 58. Ostatni raport na ten temat pochodzi z 2020 roku i został opracowany przez Rzecznika Praw Pacjenta. Wynika z niego, że głównymi problemami wskazanymi przez uczelnie są: niska samoocena, stres, myśli samobójcze, zaburzenia lękowe, depresyjne, nerwice, problemy adaptacyjne, zaburzenia osobowości. Pojawiają się kryzysy w relacjach koleżeńskich, uczuciowych czy rodzinnych, samotność, problemy z komunikacją z rówieśnikami, problemy rodzinne, przeżywanie problemów innych osób, brak empatii oraz dyskryminacja osób z niepełnosprawnościami. Wśród pojawiających się problemów uczelnie wymieniały również zaburzenia w odżywianiu, nadwagę, otyłość i związane z tym kompleksy. Osoby ze środowiska akademickiego borykają się również z uzależnieniami (od alkoholu, papierosów, narkotyków, hazardu, seksu, Internetu). Dodatkowo pojawia się przemęczenie, brak koncentracji, brak perspektyw i możliwości rozwoju. W życiu każdego studenta przychodzi czas zderzenia się z rzeczywistością dorosłych. Problemem wywołującym kryzys mogą być trudności w poszukiwaniu pierwszej pracy, mobbing lub stalking, a w przypadku pracowników uczelni także wypalenie zawodowe. Słowem - pełen przekrój problemów. Na pewno w pomocy studentom potrzebne są dodatkowe pieniądze na indywidualne konsultacje, a nie na warsztaty czy inne działania szkoleniowe. Problem z dostępnością pomocy psychologicznej dla studentów polega również na tym, że w ramach uczelnianych jednostek nie ma możliwości prowadzenia długoterminowych terapii. Działania podejmowane przez takie poradnie mają charakter bardziej doraźny.