Ruszył konkurs w ramach Funduszu Medycznego na dofinansowanie infrastruktury szpitali pediatrycznych pełniących w systemie ochrony zdrowia funkcję strategiczną. Placówki mogą ubiegać się o środki na budowę, rozbudowę, modernizację oraz doposażenie - poinformował resort zdrowia.
Od 1 grudnia szpitale pediatryczne mogą zapoznać się z warunkami dofinansowania projektów w ramach Subfunduszu Infrastruktury Strategicznej (SIS), który jest częścią Funduszu Medycznego. Propozycje projektów strategicznych będzie można składać już od 3 stycznia 2022 r.
- Czekamy na zgłoszenia od szpitali, które chcą zwiększyć dostępność do udzielanych świadczeń i zapewnić kompleksową opiekę małym pacjentom - począwszy od diagnostyki, przez leczenie, aż po rehabilitację. Pieniądze z Funduszu Medycznego mogą być przeznaczone na nowoczesne formy terapii, ale również na poprawę komfortu pobytu dziecka i opiekuna w szpitalu - powiedział minister zdrowia Adam Niedzielski.
Jak dodał, celem realizacji projektów powinno być skrócenie czasu oczekiwania na diagnozę i szybsze rozpoczęcie leczenia najmłodszych pacjentów.
O dofinansowani mogą ubiegać się szpitale:
- onkologiczne, pediatryczne, pulmonologiczne i ogólnopolskie – podmioty z najwyższych poziomów tzw. sieci szpitali
- posiadające pozytywną i ważną opinię o celowości inwestycji wydaną przez ministra zdrowia lub wojewodę.
Łącznie kwota dofinansowania w ramach SIS dla szpitali pediatrycznych to 2 mld zł. Wartość projektu strategicznego zgłoszonego do konkursu nie może być niższa niż 50 mln zł. Szpitale mogą ubiegać się maksymalnie o 300 mln zł wsparcia w formie dotacji celowej. Nabór propozycji projektów strategicznych potrwa do 31 marca 2022 r.
Wnioski o dofinansowanie będzie można składać wyłącznie w formie elektronicznej przez dedykowaną stronę https://konkursy.mz.gov.pl. Propozycja projektu powinna zawierać m.in. opis inwestycji, kosztorys i harmonogram realizacji, a także opis spełnienia formalnych i merytorycznych kryteriów oceny określonych w dokumentacji konkursowej.
Szczegóły dot. kryteriów na stronie: kliknij tutaj
Przy ocenie propozycji pod uwagę będą brane m.in. rola danego podmiotu w systemie ochrony zdrowia mierzona m.in. liczba świadczeń udzielanych najmłodszym pacjentom, opieka wysokospecjalistyczna dla dzieci, czy udziałem w kształceniu kadr medycznych, a także zapewnienie wysokiej jakości kompleksowych świadczeń zdrowotnych (m.in. poprzez zwiększenie dostępu do rehabilitacji).
W czasie naboru pracownicy Ministerstwa Zdrowia będą udzielali zainteresowanym szczegółowych informacji na temat konkursu za pośrednictwem adresu e-mail: fundusz.medyczny@mz.gov.pl oraz pod numerami telefonu: 882 359 163, 532 394 239, 539 141 337.
Szczegóły dotyczące konkursu dostępne są na stronie: kliknij tutaj
Rosort zdoriwa poinformował również, że kolejne konkursy w ramach SIS - dedykowane m.in. szpitalom onkologicznym - zostaną ogłoszone na początku 2022 r.
Fundusz Medyczny to mechanizm finansowy, który powstał z inicjatywy Prezydenta RP we współpracy z Ministerstwem Zdrowia. Celem Funduszu jest wsparcie działań zmierzających do poprawy zdrowia i jakości życia Polaków. Do 2029 całkowite nakłady na ochronę zdrowia w ramach Funduszu wyniosą 40 mld zł.
Oprócz infrastruktury, finansowanie z Funduszu Medycznego zostanie przeznaczone m.in. na: zwiększenie dostępności do terapii stosowanych w leczeniu chorób onkologicznych i chorób rzadkich, leczenie dzieci oraz leczenie poza granicami kraju, a także działania profilaktyczne.
Więcej informacji na temat zakresu wsparcia oferowanego w ramach Funduszu Medycznego jest dostępne na stronie: https://www.gov.pl/web/zdrowie/fundusz-medyczny
Komentarze
[ z 4]
Pediatria wymaga licznych nakładów finansowych dlatego dobrze, że tak duża kwota została przekazana właśnie na nią. Wiele oddziałów pediatrycznych wymaga pewnych modyfikacji ponieważ jak wiemy dzieci bardzo potrzebują odpowiednich warunków, które ułatwią im przebywanie trudnych chwil w szpitalu. Wiemy i tym, że odpowiednie nastawienie jest bardzo ważne w całym przebiegu leczenia. Dobrą informacją jest to, że coraz częściej stwarza się warunki do tego aby opiekunowie mogli przebywać na oddziałach ze swoimi dziećmi co z pewnością dla obu stron jest bardzo ważne.
Dobrze aby fundusze były wykorzystane tak jak to zostało wspomniane w artykule. Chodzi o to, żeby podejść do pacjenta kompleksowo. Chodzi o właściwe rozpoznanie, leczenie i ewentualną późniejszą rehabilitację. Dzięki temu istnieje dużo większa szansa, że dziecko wróci do pełnej sprawności dużo szybciej. 2 miliardy to ogromna kwota, z której będzie mogła skorzystać ogromna liczba placówek medycznych. Dobrze aby było to rozdysponowane równomiernie w skali całego kraju, żeby dzieci z różnych części naszego kraju mogły liczyć na jak najlepszą opiekę.
Bardzo dobrze, że planuje się zwiększenie dostępu dzieci do rehabilitacji bo jak wiemy kolejki w wielu miejscach są bardzo długie co nie przekłada się na dobry efekt ostateczny leczenia. Jestem wielką zwolenniczką także działań profilaktycznych, a jak czytamy w artykule takie kroki także mają być podjęte. Zawsze dużo lepiej jest zapobiegać wszelkim schorzeniom niż je później leczyć. Obecnie dużym problemem jest otyłość i nadwaga, a także problemy z układem ruchu. Poprzez odpowiednie działania profilaktyczne można im zaradzić, ale potrzebny jest do tego kompleksowy program opracowany przez specjalistów.
Apropo pediatrii w rozchwianym systemie można znaleźć bardzo fajny artykuł p. Jerzego Dziekońskiego. Możemy przeczytać, że Mimo że redukcja liczby łóżek pediatrycznych jest zgodna z założeniami map potrzeb zdrowotnych, władza – czy to na poziomie centralnym, czy lokalnym – nie podejmuje mało popularnego tematu (a nawet jeśli, to plany rodzą się po cichu). Problem w tym, że wcale nie musi. Fatalna organizacja ochrony zdrowia sprawia, że kolejne szpitale same likwidują lub zawieszają oddziały dziecięce. Niestety, dzieje się to bez przemyślanej strategii. Na początek – żeby skalibrować kontekst – nieco danych. Proporcje demograficzne od lat się odwracają, rodzi się coraz mniej dzieci i przybywa seniorów. Liczby, bez zacięcia do ubarwiania, w doskonały sposób kreślą pejzaż, w jakim (w ciągu nie tak odległego czasu) będzie musiała odnaleźć się ochrona zdrowia. We wstępie autorstwa prof. Ireny E. Kotowskiej, demografki ze Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie do przygotowywanych przez Ministerstwo Zdrowia map potrzeb zdrowotnych czytamy: Spadek płodności i umieralności wpływa nie tylko na zmiany liczby ludności, ale przede wszystkim na określone przekształcenia struktury ludności według wieku. Polegają one na tym, że spada udział dzieci i młodzieży w ogólnej liczbie ludności, a zwiększa się liczba i udział osób w wieku starszym (60 lat i więcej lub 65 lat i więcej). Takie zmiany struktury wieku ludności określa się jako starzenie się populacji. Zmiana struktury wieku ludności Polski, czyli proces starzenia się ludności przejawia się znaczącym przyrostem osób w starszym wieku – z 5,9 miliona osób w wieku 65 lat więcej w 2014 roku (15,5% ogółu ludności) oraz nieco ponad 6,9 mln w 2019 roku (18,1%) do 8,6 mln w 2030 roku (23,2%) oraz 11 mln w roku 2050 (32,7%). Ponadto w grupie osób starszych wzrasta liczba osób sędziwych, definiowanych jako osoby w wieku 80 lat i więcej lub 85 lat i więcej. Grupa osób w wieku 80 lat i więcej wzrasta z ponad 1,5 mln osób w 2014 roku oraz 1,7 mln w 2019 roku do ponad 3,5 mln w 2050 roku, zaś osób w wieku 85 lat i więcej z 664,8 tys. w 2014 roku do 812,1 tys. osób w 2018 roku oraz blisko 2,1 mln w 2050 roku. Znacząco wzrośnie zatem nie tylko populacja osób starszych, ale w ramach tej grupy ludności zwiększy się liczba i udział osób sędziwych (niezależnie od definiowania tej grupy wieku). Będziemy mieć zatem do czynienia z procesem podwójnego starzenia się ludności. A teraz popatrzmy na problem od drugiej strony. Spadek urodzeń w ciągu ostatnich trzydziestu lat był spektakularny. Jeszcze w 1990 roku urodziło się w kraju niemal 550 tys. dzieci. Dekadę później było to już 378 tys. W ubiegłym roku liczba urodzeń – mimo zapowiedzi pandemicznego boomu – była rekordowo niska i wyniosła niespełna 359 tysięcy. Wyliczenia specjalistów z GUS nie napawają optymizmem – kolejne dekady przyniosą depopulację kraju i już w 2050 roku nas będzie o 3 mln mniej, zaś jedna trzecia społeczeństwa przekroczy 65. rok życia. Dla systemu ochrony zdrowia oznacza to tyle, że będzie wymagał w ciągu krótkiego okresu poważnych przekształceń. Jako że na zamykaniu oddziałów, zwłaszcza dziecięcych, politycy nie zyskują na popularności, nikt głośno i wyraźnie nie manifestuje tego typu potrzeb. Z drugiej strony niewiele słychać o tworzeniu oddziałów geriatrycznych, pomijając alarmistyczny głos wąskiej grupy specjalistów zajmujących się seniorami (ale to już temat na osobny artykuł, skupmy się na pediatrii). Opierając się na statystykach Naczelnej Izby Lekarskiej wiemy, że w Polsce zawód pediatry wykonuje 15 tys. lekarzy. Jest to jedna z najliczniejszych grup specjalistów w Polsce. Jako że liczba urodzeń z roku na rok maleje, moglibyśmy założyć, że proporcje dotyczące liczby lekarzy i pacjentów będą się poprawiać. Problem w tym, że to ogromne uproszczenie. Do równania należy bowiem dopisać POZ i oferowane przez tę część systemu zarobki i warunki pracy, żeby zorientować się, że wynik dla szpitalnictwa będzie ujemny. Popatrzmy na mapy potrzeb zdrowotnych. Przykładem będzie województwo małopolskie. Zgodnie z opublikowanymi w Bazie Analiz Systemowych i Wdrożeniowych Ministerstwa Zdrowia dokumentami, oddziały pediatryczne w szpitalach Małopolski dysponują 668 łóżkami. Średnie obłożenie wynosi ok. 456 łóżek. Wynika z tego, że przez większą część roku jedna trzecia łóżek pediatrycznych pozostaje niewykorzystana. Dowiedzieliśmy się, że na poziomie regionu trwają rozmowy dotyczące przygotowywania planów zmniejszenia ich liczby. Na szczęście, dotychczas (w bieżącym roku) do małopolskiego oddziału NFZ nie wpłynął żaden wniosek o likwidację bądź zawieszenie oddziału dziecięcego. Ministerstwo Zdrowia, zapytane o plany redukcji łóżek szpitalnych w oparciu o mapy potrzeb zdrowotnych, wykonuje popularny w polityce unik: nie potwierdza i nie zaprzecza. Odpowiada dyplomatycznie, że „prowadzone są analizy wykorzystania łóżek”. – Resort zdrowia prowadzi analizy dotyczące stanu i wykorzystania zasobów, w tym łóżek pediatrycznych. Szczegółowe informacje na ten temat znaleźć można na stronie https://basiw.mz.gov.pl Zgodnie ze znowelizowaną ustawą o świadczeniach opieki zdrowotnej finansowanych ze środków publicznych oraz niektórych innych ustaw, kwestie optymalizacji wykorzystania łóżek będą poruszone w tworzonych wojewódzkich planach transformacji, jeśli wojewodowie uznają to za zasadne – czytamy w informacji przesłanej przez MZ. Sprawdzamy zatem, jak kwestia „planów transformacji” wygląda na poziomie województwa, w tym wypadku małopolskiego. Odpowiedź przedstawicieli wojewody nie zaskakuje. Otrzymujemy prawno-urzędniczy zlepek zdań o tym, że decyzje w zakresie struktury podmiotów leczniczych, w tym reorganizacji lub likwidacji oddziałów szpitalnych, leżą w kompetencji podmiotu tworzącego – w przypadku podmiotów publicznych, a w przypadku podmiotów niepublicznych – do podmiotu wykonującego działalność leczniczą (zgodnie z ustawą o działalności leczniczej – Dz.U. z 2021 r. poz. 711). – Mapa potrzeb zdrowotnych dla województwa małopolskiego, obejmująca również analizy demograficzne, nie zawiera danych w zakresie planowanej reorganizacji bądź likwidacji oddziałów dziecięcych w podmiotach leczniczych na terenie Małopolski – poinformowała nas dr Joanna Paździo, rzeczniczka prasowa Wojewody Małopolskiego. Czyli żadnych konkretów. Rozmawiamy więc z konsultantem wojewódzkim w dziedzinie pediatrii, prof. Przemko Kwintą. Pytamy o to, czy kreślone są w Małopolsce plany likwidacji oddział pediatrycznych oraz czy wynikają one z problemów szpitali, czy są dyktowane ministerialnymi dokumentami. – To są plany odgórne, choć oczywiście są również problemy występujące lokalnie – mówi prof. Kwinta. Pediatra wyjaśnia, że redukcja łóżek szpitalnych wynika z opracowanych centralnie dwóch dokumentów. Po pierwsze, z opierających się o prognozy demograficzne map potrzeb zdrowotnych, z których wynika, że w ciągu najbliższych sześciu lat małopolskie zasoby oddziałów pediatrycznych powinny skurczyć się co najmniej o 90 łóżek (maksymalnie może to być nawet 220 łóżek). o drugie – ze strategii opublikowanej 31 maja przez Ministerstwo Zdrowia, czyli z „Założeń reformy podmiotów leczniczych wykonujących działalność leczniczą w rodzaju świadczenia szpitalne”. Zgodnie z tym dokumentem, funkcjonowanie oddziału jest z punktu widzenia resortu uzasadnione, kiedy świadczy przynajmniej 700 hospitalizacji rocznie. – Jeżeli przyjrzymy się danym z najgorszego okresu pandemicznego, to okaże się, że powinniśmy zamknąć połowę oddziałów pediatrycznych w Polsce. Należy również zwrócić uwagę, że hospitalizacje pediatryczne są związane z sezonowością zachorowań. W okresie jesienno-zimowym wykorzystywanych jest 100% łóżek, a w okresie letnim 30-40% – mówi prof. Kwinta. Inny przykład to województwo lubelskie. Zamknięto tutaj oddział pediatryczny w Lubartowie, natomiast czasowo zaprzestano działalności leczniczej w dawnym wojewódzkim mieście – Zamościu, a kilka innych oddziałów zawieszono (we Włodawie, w WSzS w Lublinie, w Bychawie, w Międzyrzeczu Podlaskim). W każdym przypadku jako problem podawano brak odpowiedniej kadry. Prof. Elżbieta Pac-Kożuchowska, konsultant województwa lubelskiego w dziedzinie pediatrii uważa, że wymazanie oddziału dziecięcego z miasta tak dużego jak Zamość jest bardzo niekorzystne i ma nadzieję, że oddział w najbliższym czasie wznowi działalność leczniczą. Tym bardziej, że odległości do szpitali, które mają przejąć pacjentów – w Krasnymstawie i Biłgoraju – są większe niż rekomendowane przez Ministerstwo Zdrowia maksymalne 30 km. – Pacjentów nie brakuje. Uważam że to bardzo niekorzystne, żeby dziecko było wożone np. z Zamościa do Lublina, tym bardziej, że w Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym nie możemy hospitalizować wszystkich ze wszystkimi schorzeniami, ponieważ jest to szpital specjalistyczny. W szpitalu, gdzie hospitalizowane są dzieci z cukrzycą, z nieswoistymi zapaleniami jelit, z problemami hematologicznymi, nefrologicznymi, zajmowane są niepotrzebnie miejsca i przenoszone infekcje – mówi konsultantka. Zdaniem lekarki, sezonowe infekcje powinny być leczone na poziomie powiatu, co jest o wiele wygodniejsze dla rodziców i lepsze dla małych pacjentów. – W pediatrii nie można zaplanować przyjęć, schorzenia są sezonowe, poza tym z dzieckiem w szpitalu przebywają rodzice. Pod uwagę należy również brać wiek dziecka. Nie można położyć na jednej sali niemowlęcia z karmiącą matką i obok 17-letniego chłopaka. To wymaga odpowiedniego rozłożenia pacjentów, a kiedy wszyscy trafią do jednego szpitala, będzie to niezwykle trudne – wyjaśnia prof. Pac-Kożuchowska. Ale to nie wszystko. Prof. Pac-Kożuchowska zwraca uwagę na jeszcze jeden, realny i dotkliwy dla ochrony zdrowia problem: z powodu braku personelu zamykane są oddziały pediatryczne, gdzie wcześniej prowadzone było szkolenie specjalizacyjne. – I koło się zamyka. Jeśli walczymy o to, żeby było więcej specjalistów, zamykanie oddziałów, w których prowadzone jest szkolenie specjalizacyjne, uderza w system z podwójnym impetem. Z mojego punktu widzenia jest kompletnie bez sensu – rozkłada ręce konsultantka. Siłą bezwładu, bez analiz, ale też bez konkretnego planu organizatorów systemu, w przypadku pediatrii następuje stopniowa koncentracja świadczeń w dużych, specjalistycznych placówkach. Jak wskazała prof. Elżbieta Pac-Kożuchowska, jest to zjawisko niekorzystne nie tylko ze względów organizacyjnych, ale też medycznych i epidemiologicznych. Podobne zdanie ma prof. Kwinta: – Pediatria powiatowa powinna być pediatrią powiatową. Przy pewnych jednostkach chorobowych wożenie dziecka ileś tam kilometrów jest pozbawione sensu, bo leczenie trwa 2-3 dni i dziecko wraca do domu. Są to infekcje, ostre biegunki, zapalenia krtani czy oskrzeli. Nie ma sensu poszukiwać zmian w systemie. Pozostaje pytanie, czy jeśli mamy szpitale powiatowe oddalone od siebie o 10 km, jest sens utrzymywać w nich dwa oddziały dziecięce. Najtrudniejsze jest zagwarantowanie kadry i obsadzenie dyżurów. Tym bardziej, że – zdaniem prof. Kwinty – szpitale powiatowe zastępują nocną i świąteczną pomoc medyczną. Dochodzi do naturalnego zjawiska – kiedy jedna część systemu zawodzi, jej zadania przejmuje inna. Pewne ruchy w kierunku zmiany tej tendencji zostały już rozpoczęte. Właśnie w takich miastach jak Zamość czy Piotrków Trybunalski opieka nad chorymi dziećmi ma być sprawowana w tzw. oddziałach dziennych funkcjonujących do godz. 20. Właśnie w takich placówkach mały pacjent może mieć podaną kroplówkę, leki, a następnie być odesłanym do domu lub w przypadku zaostrzenia choroby do większego szpitala. I tutaj pojawia się kolejny problem. – Obecnie bardzo trudno wyważyć w mojej opinii, kiedy tak naprawdę powinna zostać uruchomiona opieka specjalistyczna. Weźmy przykład dziecka z cukrzycą. Na hasło cukrzyca chorujące dziecko z automatu wysłane jest na oddział endokrynologiczny. Z jednej strony trafi do specjalisty, u którego zostanie świetnie zabezpieczone, a z drugiej – będzie wyrwane ze swojego środowiska – wyjaśnia profesor. – Przyjmijmy, że dziecko jest z Gorlic, które leżą w województwie małopolskim, ale oddalone są od Krakowa o 120 km. Czy może lepiej, żeby w takim przypadku dziecko zostało jednak zaopatrzone w szpitalu powiatowym? I wracamy do pierwotnego problemu, czyli kadr medycznych. Jeżeli w niektórych szpitalach dobór lekarzy dyżurujących jest – oględnie mówiąc – przypadkowy, to dzieci są transportowane do oddziałów specjalistycznych. To nie jest prosty problem do rozwiązania: nie da się jednoznacznie powiedzieć, że opiekę należy koncentrować w dużych ośrodkach albo że nie należy. W mojej opinii, w ochronie zdrowia wiele problemów rozwiązuje się szukając dróg na skróty. Zrzucając ciężar opieki nad małymi pacjentami na szpitale na wyższym stopniu referencyjności jest najlepszym tego przykładem. Na koniec prof. Kwinta wskazuje problem wypływający z POZ. W zbyt wielu przypadkach wciąż jedyną dostępną formą pomocy jest teleporada. Jeśli po dwóch teleporadach dziecko wciąż gorączkuje, przy okazji kolejnej teleporady najprostszym rozwiązaniem jest wystawienie skierowania do szpitala. Nawet jeśli łóżka pediatryczne, zgodnie z przesłankami wynikającymi wprost z demografii, powinny być w ciągu najbliższych lat zredukowane, wykonanie tego zadania zgodnie ze starannie nakreślonymi mapami potrzeb zdrowotnych wymaga – zgodnie z opiniami naszych rozmówców - ustabilizowania całego systemu. W sytuacji, kiedy nocna i świąteczna pomoc nie działa, gdy w POZ nadużywana jest instytucja teleporady, gdy specjaliści masowo za dwukrotnie wyższymi pensjami migrują ze szpitali do POZ, likwidacją oddziałów dziecięcych częściej rządzi chaos i bezwład aniżeli starannie zaplanowana strategia.