W Warszawie podsumowano 10 lat kieleckiego programu szczepień ochronnych przeciwko pneumokokom, który powinien stać się modelowym przykładem profilaktyki zdrowotnej dla całej Polski. Organizatorem spotkania była Fundacja Rozwoju Pediatrii, a poprowadziła je Prof. dr hab. n. med. Teresa Jackowska, Konsultant Krajowy w Dziedzinie Pediatrii.
Jak poinformowała Fundacja, w ciągu ostatnich 10 lat w Kielcach praktycznie wyeliminowano ciężkie choroby, wywoływane przez zakażenia pneumokokowe u dzieci i zredukowano znacznie ich liczbę w innych grupach wiekowych.
– Nie ma takiego zjazdu na świecie na temat chorób zakaźnych i pneumokoków, na którym nie mówiono by o przykładzie Kielc. Wyniki tego programu są rewelacyjne – mówiła Prof. Jackowska. – Ideałem byłoby wprowadzenie takiego programu w całym kraju. Pozwoliłoby to nam w ciągu kilku lat niemal całkowicie wyeliminować w Polsce zagrożenie chorobami wywoływanymi przez pneumokoki.
W Kielcach w 2006 roku rozpoczęto szczepienie dzieci w modelu 2+1 (pierwsza i druga dawka podawane w pierwszym półroczu życia i trzecia podawana w drugim roku życia) początkowo szczepionką typu PCV7, a od dwóch lat najlepszą obecnie dostępną PCV13, która ma najszerszy zakres działania w tej grupie wiekowej (zabezpiecza przeciwko 13 serotypom pneumokoka).
Inicjatorem rozpoczęcia programu powszechnych szczepień w Kielcach jest dr n. med. Marian Patrzałek, któremu udało się 10 lat temu przekonać prezydenta Kielc Wojciecha Lubawskiego, jak ważne jest zapobieganie zakażeniom wywoływanym przez pneumokoki.
– Przykład Kielc jest dla nas, pediatrów bardzo cenny, bo dzięki niemu łatwiej nam przekonać rodziców co do zasadności szczepień – dodał Piotr Hartmann, prezes Fundacji Rozwoju Pediatrii.
Według danych Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), przedstawionych przez Prof. Ewę Bernatowską z Pediatrycznego Zespołu Ekspertów ds. Programu Szczepień Ochronnych co roku na świecie z powodu zakażeń pneumokokowych umiera pół miliona dzieci do 5 roku życia. WHO jako najskuteczniejszą metodę walki z pneumokokami rekomenduje szczepienia ochronne.
Jeśli chodzi o wzrost zachorowań na choroby wywoływane przez pneumokoki, to białą plamą na mapie Polski stały się obecnie Kielce. W latach 2004-2005 w Kielcach hospitalizowano z powodu ciężkiego zapalenia płuc 136 dzieci, dziś takich przypadków tam praktycznie nie ma, a zapadalność na ciężkie choroby wywoływane przez pneumokoki jest śladowa.
- Po trzech latach szczepień dzieci odnotowaliśmy także wyraźny spadek zachorowań w grupie wiekowej 65 plus – mówi dr n. med. Marian Patrzałek. – To pokazuje jak ważną rolę odgrywają szczepienia dla wszystkich grup ludności, dla całego środowiska, dla całej populacji – podkreślił „ojciec” kieleckiego sukcesu.
Od dwóch lat podobny program został wdrożony w Ostrowcu Świętokrzyskim. Prezydent tego miasta Jarosław Górczyński może się pochwalić, że program przynosi już pierwsze efekty, podobnie zadowalające jak te w Kielcach.
- Zapewniam państwa, że każde miasto w Polsce stać na taki program profilaktyczny. Jeśli słyszycie państwo, że problemem są pieniądze, to jest to nieprawda. Zawsze można znaleźć pieniądze w budżecie, które warto przeznaczyć na tak podstawową i istotną kwestię jak ochrona zdrowia – podsumował Jarosław Górczyński.
Uczestnicy konferencji wyrazili wspólnie nadzieję, że doświadczenia programu kieleckiego są na tyle wartościowe, że podobne rozwiązania warto zaimplementować w całej Polsce. Tylko w ten sposób będziemy w stanie skutecznie zwalczyć nie tylko zakażenia pneumokokowe, ale też zdecydowanie zmniejszyć zachorowalność na wiele innych powszechnych chorób.
– Analizując dane statystyczne, musimy pamiętać, że za każdą przytoczoną liczbą, dotyczącą zachorowań, kryją się ciężko chore dzieci. Efektem programów profilaktycznych poza wyraźnym poprawieniem statystyki zdrowotnej jest więc ochrona polskich dzieci – powiedział na zakończenie konferencji Piotr Hartmann.
Źródło: Fundacja Rozwoju Pediatrii
Komentarze
[ z 3]
Szczepienia przeciwko pneumokokom są bardzo ważne. Nie należy z nimi zwlekać, ponieważ może być za późno. Zakażony pneumokokami malec wcale nie musi być chory. Bakterie mogą osiąść w jego nosie i gardle nie wywołując żadnych dolegliwości – wtedy dziecko jest tylko ich nosicielem. Wystarczy jednak, że jego odporność na chwilę osłabnie (np. wskutek infekcji wirusowej – przeziębienia czy grypy) albo przemarznięcia na podwórku, a bakterie mogą wymknąć się spod kontroli układu odpornościowego i wywołać chorobę. Czasem już samo zakażenie prowokuje chorobę.
To prawda. Największym zagrożeniem dla dzieci jest sepsa (posocznica) i zapalenie opon, bo ma ciężki przebieg i może zakończyć się poważnymi powikłaniami (np. utratą słuchu, porażeniem nerwów). W dodatku, problemem ostatnich lat jest zwiększająca się oporność tych bakterii na antybiotyki. Winne temu jest np. zlecanie ich „na wszelki wypadek”. Na choroby wywołane przez pneumokoki narażone są głównie dzieci do 5 lat. Dotyczy to szczególnie malców, które chodzą do żłobka lub przedszkola – przebywają w większych skupiskach, dlatego mają większe szanse na złapanie infekcji.
Klinicyści podkreślają, że najlepszą formą ochrony przed zakażeniami pneumokokami są powszechne szczepienia ochronne. W Polsce obowiązkiem szczepień objęte zostały dzieci urodzone po 2017 roku. Szczepienia te zalecane są również dzieciom urodzonym przed 1 stycznia 2017, dorosłym po 50 roku życia, osobom z wrodzonymi lub nabytymi niedoborami odporności, a także osobom z chorobami przewlekłymi, a także osobom uzależnionym od alkoholu i cierpiącym z powodu nikotynizmu.W dobie pandemii szczepienia przeciw pneumokokom dla dorosłych mogą być równie ważne jak przeciw COVID-19 ponieważ te dwie infekcje często występują jednocześnie. Pacjenci z COVID-19 z koinfekcją innymi patogenami zwykle są dłużej hospitalizowani, częściej przyjmowani na oddziały intensywnej terapii i są narażeni na większe ryzyko śmierci. Szacuje się, że odsetek pacjentów hospitalizowanych z powodu COVID-19 z koinfekcją pneumokokami może wynosić od 20 do nawet 60 procent. Szczepionkę przeciw pneumokokom można podawać razem ze szczepionką przeciw grypie, a także w każdym innym dniu przed szczepieniem przeciw COVID-19 lub po nim. Sytuacja epidemiologiczna odbiła się poważnie na kondycji chorych na przewlekłe choroby płuc. Dodatkowo obserwuje się rosnącą liczbę chorych, u których infekcja koronawirusem pozostawiła trwałe zmiany w miąższu płuc. Wymagają oni dalszej wielokierunkowej opieki, zarówno farmakologicznej, jak i niefarmakologicznej. To problematyczna sytuacja ponieważ w tej chwili nie ma żadnych leków, które potrafią skutecznie te zmiany leczyć. U wielu osób trwała destrukcja miąższu płuc prowadzi do rozwoju niewydolności oddychania i konieczności stosowania tlenoterapii. Tylko na pneumokokowe zapalenia płuc rocznie na świecie umiera więcej osób niż na raka płuca, który stanowi jedną trzecią wszystkich zgonów z powodu nowotworów. W przypadku raka płuca jest to 1 300 000 zgonów, a w przypadku pneumokokowego zapalenia płuc jest to 1 600 000 zgonów. Zarówno hospitalizacje, jak i śmiertelność z powodu zapalenia płuc są związane z wiekiem i dotyczą głównie dzieci oraz osób w podeszłym wieku. Szczególnie u tej ostatniej grupy pacjentów obserwuje się dużo hospitalizacji i zgonów. Ponadto ostrożne powinny osoby z zaburzeniami odporności, pacjenci zmagający się z chorobami przewlekłymi oraz osoby palące papierosy i nadużywające alkoholu. Dane zebrane na terenie Stanów Zjednoczonych wskazują, że w populacji osób w wieku 65 lat i starszych cukrzyca zwiększała ryzyko zachorowania na pozaszpitalne zapalenie płuc blisko 3-krotnie, przewlekłe choroby serca i palenie tytoniu zwiększają to ryzyko prawie 4-krotnie, a przewlekłe choroby płuc, blisko 8-krotnie. Należy zdawać sobie sprawę z tego, że pandemia ograniczyła możliwości diagnostyczne wielu chorób płuc, w tym POChP. Spirometria, bez której nie można rozpoznać tej choroby, zaliczana do procedur z relatywnie wysokim ryzykiem zakażenia koronawirusem, jest wykonywana tylko w wyjątkowych przypadkach. To wpłynęło na ograniczenie diagnozowania chorób obturacyjnych płuc. W znacznym stopniu zmniejszyła się też liczba nowo zdiagnozowanych chorych na raka płuca. To nie tylko sytuacja związana z pandemią, ale również obawa pacjentów przed zgłaszaniem się do lekarza spowodowały, że często chorzy zgłaszali się po pomoc w zaawansowanym stadium choroby. Choroby cywilizacyjne, niezakaźne co roku przyczyniają się do 41 milionów zgonów na całym świecie. Wśród najczęstszych wymienia się zanieczyszczenie powietrza. Smog doprowadza rocznie do śmierci 7 milionów osób, a więc prawie tyle samo, co papierosy. Niewielu z nas zdaje sobie sprawę z tego, że nie tylko dym tytoniowy, ale także smog jest mieszaniną substancji chemicznych, która dostaje się do naszego układu oddechowego drogą inhalacyjną. Obie mogą przyczyniać się do rozwoju i zaostrzeń chorób płuc , a wśród nich przede wszystkim POChP. Niewłaściwa kontrola przewlekłej obturacyjnej choroby płuc oraz jej leczenia sprzyja zaostrzeniom, a te mogą dla pacjenta stanowić niebezpieczeństwo. Przewlekła obturacyjna choroba płuc jest jedną z najczęstszych chorób internistycznych. Jej znaczenie społeczne dla zdrowia ogółu społeczeństwa jest bardzo istotne. Przewlekła obturacyjna choroba płuc jest schorzeniem, które rozwija się bez objawów przez wiele lat i prowadzi do niewydolności oddechowej. Głównym czynnikiem ryzyka rozwoju POChP jest palenie papierosów, odpowiadając za 80 procent przypadków. Chorobie sprzyjają też inne czynniki ryzyka, takie jak długotrwałe narażenie na szkodliwe pyły, dymy i gazy np. w miejscu pracy czy z powodu zanieczyszczenia środowiska. Wśród palaczy POChP jest chorobą wywoływaną narażeniem na dym papierosowy, powodującym stany zapalne i stres oksydacyjny. Te z kolei prowadzą do różnych zakłóceń w sieciach biologicznych, zmian w drogach oddechowych i w funkcjonowaniu komórek oraz tkanek nabłonka. Zmiany zachodzące w czynnościach komórek pęcherzyków płucnych i dróg oddechowych pogarszają ogólne funkcjonowanie płuc, prowadząc w efekcie do rozwoju POChP. Najczęstszymi jej objawami są duszności, zwiększona produkcja plwociny czy śluzu oraz przewlekły kaszel. Istotnym problemem jest fakt, że rozpoznanie stawiane jest bardzo późno, kiedy choroba jest w zaawansowanym stadium i w znacznym stopniu upośledza aktywność życiową chorego. Późna diagnostyka nie leży tylko po stronie pacjentów. To również wina małej aktywności na etapie diagnostyki, wykonania nieskomplikowanej, taniej, ogólnodostępnej spirometrii. Nie musi jej wykonywać specjalista, może to być też lekarz Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Nie ma ograniczeń, ani w Polsce ani na świecie, które uniemożliwiałyby lekarzowi POZ prawidłowe rozpoznanie choroby, zgodnie z wytycznymi międzynarodowymi i prawidłowe leczenie. Od listopada ubiegłego roku dostępna jest bezpłatna infolinia dla pacjentów z przewlekłą obturacyjną chorobą płuc (POChP). Dzięki temu możliwa jest konsultacja się z pulmonologiem i psychologiem między innymi w sprawie uciążliwych objawów, takich jak duszności i spowodowany tym lęk o życie. Infolinia gwarantuje anonimowość, więc pacjenci mogą czuć się swobodnie i zadawać każde pytania dotyczące zdrowia. Z danych wynika, że obecnie na astmę w naszym kraju choruje ok 2,2 mln osób. Istnieją również dane wskazujące, że rzeczywista liczba osób cierpiących na astmę może sięgać nawet 4 mln. Niejednokrotnie bowiem osoby te interpretują klasyczne objawy astmy jako np. uczulenie na pyłki. Nowe terapie wciąż wspomagają leczenie astmy. Należy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że dysponowanie w odpowiedni sposób lekami, które już jakiś czas są obecne na rynku, również może przynieść sukces terapeutyczny. Strategia leczenia astmy w ciągu ostatnich dwóch lat uległa znaczącej modyfikacji. Obecnie leki stosowane wyłącznie doraźnie, a więc usuwające objawy, krótko działające, rozkurczowe, nie powinny być podawane bez towarzyszących leków przeciwzapalnych, czyli glikokortykosteroidów wziewnych. Stąd nacisk w ostatnich zaleceniach, aby łączyć te preparaty. Dzięki temu każdy chory, nawet przy braku czy niewystarczającej kontroli astmy, będzie mógł otrzymać dawkę leku przeciwzapalnego. Według wyników ostatnich badań w leczeniu chorych na astmę mogą być jednak przydatne również leki rozszerzające oskrzela z grupy cholinolityków blokujących receptory muskarynowe w oskrzelach. Należy także wspomnieć o postępie technologicznym. Dotychczas wziewne steroidy oraz leki rozszerzające oskrzela beta-2 agonistyczne pacjenci mogli stosować z dwóch różnych inhalatorów bądź oba preparaty mogli aplikować z jednego urządzenia. To drugie rozwiązanie wpływa na zmniejszenie liczby inhalacji wykonywanych przez pacjenta w ciągu doby i ułatwia prowadzenie terapii. Dzięki nowej terapii pacjenci mają szansę na zmniejszenie dawek stosowanych ewentualnie steroidów doustnych lub nawet ich całkowite odstawienie. To z kolei przekłada się na redukcję liczby działań niepożądanych wynikających ze stosowania tego rodzaju leków. Nowoczesne leki są tak skonstruowane, że działają nie tylko rozkurczowo, czyli pozwalają się pozbyć objawów choroby, dając natychmiastową ulgę, ale też przeciwzapalnie, czyli leczą podłoże alergii. A to ma kluczowe znaczenie w ciężkich postaciach astmy. Zwiększają zatem efektywność leczenia, dając przy tym mniej objawów niepożądanych.