Polska to jedyny kraj Unii Europejskiej, gdzie wzrosła liczba amputacji nóg spowodowanych zmianami miażdżycowymi. Liczba ta od roku 2008 podwoiła się. W 2012 r. było już 12 tysięcy amputacji.
12 tys. osób przeszło w Polsce w 2012 r. amputacje nóg w wyniku niedrożności naczyń krwionośnych. Powód? Miażdżyca. Niepokojący jest fakt, że w latach 2008-2011 liczba ta wahała się między 6 a 10 tys. "Jesteśmy jedynym krajem w Unii Europejskiej, gdzie liczba amputacji z tej przyczyny wzrasta" – alarmują specjaliści.
"Mamy bardzo wiele do zrobienia"
W 97 proc. przypadków przyczyną amputacji kończyn jest miażdżyca, nierzadko występująca jednocześnie z cukrzycą. Warto zaznaczyć, że Polska jest jedynym krajem Unii Europejskiej, w którym liczba amputacji wzrasta. W naszym kraju przeprowadza się blisko 8 amputacji nóg na 100 tys. mieszkańców, w Danii – 2, a Hiszpanii i Holandii – 1. - Mamy bardzo wiele do zrobienia – podkreślił prof. Sieroń.
Dlaczego chorujemy?
Miażdżyca często kojarzona jest tylko z chorobami serca. Jak informują specjaliści, niesłusznie. Jednym z efektów miażdżycy jest także zapalenie naczyń obwodowych (z ang. PAD), które często przebiega niezauważalnie. Częstsze zachorowania uwarunkowane są płcią (tu narażeni są głównie mężczyźni), wiekiem (ryzyko wzrasta po 50. roku życia), a także nadciśnienie. Palenie papierosów sprawia, że ryzyko wystąpienia miażdżycy może wzrosnąć nawet pięciokrotnie, a jeśli ktoś już choruje na cukrzycę - znajduje się w grupie cztero-, pięciokrotnego podwyższonego ryzyka.
Choroba wystaw sklepowych
"Choroba wystaw sklepowych" to objawowa postać zapalenia naczyń obwodowych. Chory odczuwa ból mięśni poniżej zwężenia lub niedrożności naczynia po przejściu określonego dystansu. Odczuwa też kłucie, kurcze, zmęczenie łydek, ud i pośladków. Efektem choroby u mężczyzn może być także impotencja. Istnieje też druga postać choroby, przebiega jednak bezobjawowo. Ta jest szczególnie niebezpieczna, bowiem w niektórych wypadkach na leczenie może być już za późno.
Zdaniem profesora Sieronia w Polsce funkcjonują znakomite ośrodki angiologiczne i chirurgii naczyń. - Pacjent powinien jednak do nich trafić dostatecznie wcześnie, aby zastosować leczenie, w tym tzw. kontrolowany trening marszowy, z obciążeniem zwiększanym w miarę poprawy wydolności pacjenta. Zastosowanie prewencji w porę daje bardzo dobre efekty. Diagnostyka PAD może i powinna być prowadzona w gabinetach lekarzy rodzinnych, fizjoterapeutów oraz w warunkach szpitalnych - podsumował.
Osoby po 50.roku życia (szczególnie mężczyźni) powinni badać się profilaktycznie, a u osób powyżej 70.roku życia regularnie powinno być wykonywane badanie tętna na stopach oraz współczynnika kostka-ramię.
Źródło: www.tvn24.pl
Komentarze
[ z 5]
Jestem w szoku! Zrozumiałbym jeszcze fakt, gdyby ilość amputacji spadała u nas o wiele wolniej niż w innych krajach Europy zachodniej. Ale żeby aż podwojenie liczby?! Jakim cudem? Mam nadzieję, że lekarze klinicyści zajmą się zgłębianiem problemu. Raczej nie spodziewałbym się, aby wpływ na ten fakt mogło stanowić dopracowanie diagnostyki i lepszej wykrywalności zaburzeń, bo przecież nikomu nie amputuje się kończyn jeśli objawy nie są wyraźne i zagrażające zdrowiu lub życiu całego organizmu człowieka. Dlatego też sądzę, że zawsze ilość diagnozowanych przypadków miażdżycy tętnic zagrażającej zatrzymaniem przepływu krwi umiejscawiała się na podobnym poziomie. Pytanie tylko co jest odpowiedzialne za tak drastyczny wzrost liczby powikłań zaburzeń miażdżycowych lub samej choroby i jak przeciwdziałać temu zjawisku, aby tren jeśli nie odwrócić, to przynajmniej zatrzymać.
Takie dane są co najmniej przerażające i chciałabym się dowiedzieć, co jest przyczyną tak druzgocących statystyk? Jakim cudem nasz kraj wychodzi tak fatalnie na tle naszych europejskich sąsiadów. I druga kwestia co jest przyczyną takiego stanu rzeczy, kiedy dochodzi do podwojenia ilości osób u których z powodu miażdżycy tętnic konieczne jest dokonanie amputacji przewlekle niedokrwionej kończyny? Czy nasi rodacy w aż tak dużym stopniu bagatelizują stan swojego zdrowia i na wizyty kontrolne do lekarza udają się w takim stadium rozwoju niedokrwienia, kiedy jest już zbyt późno na przeciwdziałanie zmianą i niemożliwym jest uniknięcie amputacji? Mam nadzieję, że wina nie leży po stronie lekarzy i zbyt późnego rozpoznawania zmian, gdyż fatalnie świadczyłoby to o naszych kolegach z branży dopuszczających do rozwinięcia martwicy w niedokrwionej kończynie u osób, które jeszcze dałoby się przy pilnej interwencji i intensywnym leczeniu od tego uchronić. Oby udało się odkryć przyczynę takiego stanu rzeczy, co pomogłoby zmniejszyć liczbę osób z powikłaniami naczyniowymi prowadzącymi do konieczności amputowania kończyny.
.
Miażdżyca kończyn dolnych jest powszechnym zjawiskiem w naszym kraju. Najczęściej dotyczy ona naczyń znajdujących się w stopach i podudziach, ale czasem może dotyczyć także tych znajdujących się w podudziach. Jeżeli chodzi o objawy tego typu miażdżycy to wyróżnia się mrowienia, obrzęki stóp,męczliwość, osłabienie siły mięśniowej, nocne kurcze mięśni, wolniejsze gojenie się ran, wolniejsze rośnięcie paznokci na stopach, utrata owłosienia czy też zmiana zabarwienia skóry, która przybiera siną barwę i w tych miejscach ma niższą temperaturę niż w pozostałych częściach ciała. Często po całym dniu dochodzi do nieprzyjemnego palenia w nogach. Zdarza się, że w znacznym stopniu może ono utrudniać zasypianie Najczęściej występuje ona między 50, a 55 rokiem życia. Istnieją pewne naturalne metody, które są skuteczne w leczeniu tego typu schorzenia. Przede wszystkim, jak w większości chorób należy poświęcić więcej czasu aktywności fizycznej. Nawet niewielki wysiłek sprawia, że krew krąży w znacznie lepszym stopniu, co sprawia, że do tkanek dostarczana jest większa ilość, niezbędnego do prawidłowego funkcjonowania tlenu. W dzisiejszych czasach istnieje wiele form aktywności fizycznej i z pewnością każdy z nas znajdzie sobie odpowiednią dyscyplinę, która będzie dostosowana do stanu zdrowia, a jej wykonywanie będzie po prostu sprawiało przyjemność. Innym rozwiązaniem jest picie herbaty z dodatkiem cytryny oraz miodu. Dzięki temu możliwe jest zredukowanie poziomu zapalenia, które występuje w naczyniach,a także zmniejszenie poziomu cholesterolu krążącego we krwi. Istnieje kilka metod leczenia miażdżycy występującej w kończynach dolnych. Można przykładowo wykonać angioplastykę balonową lub implantację stentów. Jeżeli chodzi o zabiegi chirurgiczne to można udrożnić tętnice poprzez usunięcie blaszek miażdżycowych lub wszczepić pomosty naczyniowe wykonane np. z własnych żył pacjenta lub sztucznych materiałów. Poważnym powikłaniem miażdżycy kończyn dolnych może być przewlekłe ich niedokrwienie, ostre niedokrwienie lub nawet martwica, która prowadzi w konsekwencji do amputacji, o której mowa w artykule. Przykrą wiadomością jest to, że w naszym kraju przeprowadza się największa ilość amputacji stóp w Europie. Przeprowadza się ich około 30 tysięcy, a 40 procent tych pacjentów niestety umiera w przeciągu roku od operacji. Na skutek amputacji wiele osób zostaje w jakimś stopniu wykluczonych z życia społecznego, a także zawodowego. W pewnym sensie jest to spore obciążenie zarówno dla budżetu państwa, ale przede wszystkim dla samego chorego oraz najbliższych osób z jego otoczenia. Jeżeli odpowiednio wcześnie udałoby się wykryć nieprawidłowości związane z krążeniem, to z pewnością sytuacja ta uległyby znacznej poprawie. Jak przedstawiono niedawno na pewnej konferencji sporym problemem jest to, że w naszym kraju istnieje niewystarczająca świadomość odnośnie amputacji zarówno wśród lekarzy jak i pacjentów. Eksperci twierdzą, że konieczna jest odpowiednio zorganizowana kampania, która poprawi wiedzę naszych obywateli na temat zaburzeń krążenia w kończynach dolnych. Pacjent nie może bagatelizować wszelkich objawów i jeśli się one pojawią to muszą być jak najszybciej zgłoszone chociażby lekarzowi rodzinnemu, który będzie w stanie pomóc pacjentowi, lub w razie bardziej zaawansowanych zmian skierować do innego specjalisty. W zbyt dużym stopniu są przeprowadzane zarówno przez diabetologów i angiologów metody zachowawcze przy bardzo niskim wykorzystaniu metod małoinwazyjnych, które charakteryzują się dużo większą skutecznością. Sytuację tę można z pewnością poprawić już na poziomie Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Chodzi o dokładne zebranie wywiadu, zmierzenie tętna na obwodzie oraz oznaczenie wskaźnika kostkowo-ramiennego. Kolejno warto aby została wykonana chociażby ultrasonografia, a następnie należałoby wykonać bardziej specjalistyczne badania. Konieczne jest także zwrócenie uwagi na kompleksowe leczenie. W skład zespołu powinien wchodzić kardiolog, neurolog, chirurg oraz diabetolog. Ostatecznie najlepiej aby pacjent ponownie trafił do POZ w celu prowadzenia profilaktyki wtórnej. Pacjenci niestety zwracają uwagę na to, że czasem na samą diagnostykę czy też odpowiednie działania terapeutyczne czeka się zdecydowanie zbyt długo co zwiększa ryzyko amputacji. Jak się okazuje jeżeli chodzi o technologie, świadczenia czy procedury to w naszym kraju wszystko jest na właściwym poziomie. Okazuje się, że w wielu przypadkach nieodpowiednia jest jakość opieki, a dokładniej chodzi właśnie o współpracę między specjalistami. Warto zaznaczyć, że miażdżyca to dosyć powszechny problem w naszym kraju, dlatego wszelkie formy terapii, które mogą okazać się skuteczne mogą być bardzo potrzebne, aby zapewnić pacjentom jak najlepszą jakość leczenia. Coraz więcej mówi się o tym, że miażdżyca dotyka także naczynia zlokalizowane w mózgu. Powstaje na skutek niszczenia ścian naczyń krwionośnych w wyniku ich stwardnienia, narastającego stanu zapalnego oraz gromadzącego się cholesterolu. Jej obecność stanowi zagrożenie dla naszego zdrowia bowiem poprzez zmniejszenie światła naczynia może dochodzić do niedotlenienia mózgu. Istnieje też prawdopodobieństwo oderwania się skrzepu, który jest w stanie całkowicie zablokować naczynie. Na skutek jej obecności może dojść do udaru niedokrwiennego mózgu, a także otępienia naczyniopochodnego. Współobecne jest także włóknienie i twardnienie tętnic co utrudnia przepływ krwi. Wyróżnia się wiele czynników, których obecność przyczynia się do rozwoju miażdżycy. Wśród nich zalicza się podwyższony poziom cholesterolu LDL, palenie papierosów, otyłość, nadciśnienie tętnicze oraz cukrzycę. Te wszystkie z nich są bardzo powszechnie diagnozowane wśród Polaków co z pewnością przyczynia się także do dosyć często występującej miażdżycy. Wśród innych czynników miażdżycy mózgu zalicza się także niski poziom aktywności fizycznej, współistniejące choroby metaboliczne, predyspozycje genetyczne, a także podeszły wiek. Warto jest zwrócić uwagę na objawy, które mogą sugerować o tym, że doszło do rozwoju właśnie tego rodzaju miażdżycy. Wśród nich znajdują się zaburzenia widzenia, osłabienie słuchu, zaburzenia czucia, niedowłady lub zwiotczenie kończyn, porażenie twarzy, problemy z pamięcią, zaburzenia równowagi czy też zaburzenia emocjonalne. Wiele z tych symptomów nie jest charakterystyczne jednak jeśli się pojawiają to dobrze aby skonsultować się ze specjalistą, który będzie dążył do tego aby ustalić jaka jest przyczyna ich wystąpienia. Badaniem, który pozwala na określenie tego jest USG Dopplera, która ocenia przepływ krwi w naczyniach, w tym także tętnicach szyjnych. W innych wypadkach można zastosować angiografię naczyniową, którą wykonuje się po uprzednim podaniu pacjentowi środka kontrastowego. Wykonuje się także badania pozwalające na ocenę poziomu LDL, HDL oraz trójglicerydów. Bardzo wiele uwagi w ostatnich latach poświęca się jamie ustnej, a także temu jak jej zdrowie wpływa na nasze zdrowie. Jak się okazuje coraz liczniejsze doniesienia naukowe wskazują na to, że związek ten może być bardzo duży, dlatego tak wiele uwagi należy poświęcić dbaniu o swoje uzębienie, o czym cały czas jest mowa w licznych kampaniach profilaktycznych. Jak się bowiem okazuje nieprawidłowy poziom higieny jamy ustnej związany z obecnością licznych ubytków próchnicowych, a także chorób przyzębia we wczesnych latach życia może przyczynić się do zwiększonego ryzyka rozwoju miażdżycy w przyszłości. W ostatnim czasie również jeżeli chodzi o bakterie jelitowe przeprowadza się wiele badań na temat ich wpływu na nasze zdrowie. Jak z nich wynika organizmy te jeżeli są w odpowiedniej ilości i występują odpowiednie gatunki to ich wpływ na nas jest nieoceniony. Pozwala na zapobieganie rozwoju licznych groźnych chorób, które są wciąż nieuleczalne jak na przykład choroba Parkinsona. Dbanie o florę jelitową w znacznym stopniu bowiem obniża ryzyko jej rozwoju. Podobnie jak się okazuje jest w przypadku miażdżycy co potwierdzono w badaniach na bliźniakach. Jak się okazuje w przypadku osób, które miały mniej zróżnicowaną pod kątem korzystnych bakterii mikroflorę mieli sztywniejsze i w większym stopniu zniszczone tętnice. Udało się także wyodrębnić bakterie, które korzystnie wpływały na układ krwionośny. Jak się okazuje miały one również związek z otyłością. Jest to kolejny dowód na to jak ważne odpowiednie odżywianie, które pozwala na utrzymanie bakterii w jak najlepszej kondycji. Warto jest więc regularnie spożywać kiszonki oraz pić kefiry, które są bardzo pożądanymi probiotykami, pozytywnie wpływającymi na mikroflorę jelitową. Kolejnym mogłoby się wydawać nietypowym czynnikiem, który może zwiększać ryzyko rozwoju miażdżycy jest zbyt mała ilość snu, który w dzisiejszych czasach dotyka całkiem sporo osób w naszym społeczeństwie. Jak się okazuje dzieje się to przy udziale hormonu, który jest wydzielany przez mózg, który kontroluje zachodzącą w szpiku kostnym produkcję komórek wywołujących zapalenie dzięki czemu istnieje szansa na zmniejszenie uszkodzenia tętnic. W ostatnim czasie pojawiła się nadzieja na jeszcze skuteczniejsze leczenie miażdżycy. Stosowany lek - ewolokumab, w połączeniu ze statynami przyczyniał się do dużo lepszych wyników jeżeli chodzi o redukcję blaszki miażdżycowej. Co ciekawe również stosowany w monoterapii, przyczyniał się do zmniejszenia jej rozmiarów.
Współczesna medycyna dysponuje skutecznymi lekami, które obniżają stężenie cholesterolu. Warto też wspomnieć o tym, że w naszym kraju za rzadko sięga się po leki z innych grup niż statyny. Leki te skutecznie redukują poziom cholesterolu, szczególnie dobrze sprawdzają się w leczeniu skojarzonym, wzmacniają efekt hipolipemizujący statyn. Chodzi o inhibitor wchłaniania cholesterolu w jelitach oraz lekach, które w innym mechanizmie niż statyny hamują syntezę cholesterolu w wątrobie. Leki te zmniejszają produkcję lub aktywność tzw. białka PCSK9. Są to leki nowoczesne, dobrze tolerowane, o udowodnionym wpływie na ryzyko występowania powikłań sercowo-naczyniowych. Ich zaletą jest podawanie nie trzy razy dziennie, nie codziennie, nie raz na tydzień, ale co dwa, a czasem co 4 tygodnie, zaś jedna z tych molekuł może być stosowana nawet raz na pół roku. Długi okres czasu między kolejnymi dawkami leku zapewnia komfort pacjentom i zwiększa pewność lekarzy, że lek jest stosowany. Mimo że statyny są z reguły dobrze tolerowane przez pacjentów, to należy zdawać sobie sprawę o ich głównym działaniu niepożądanym, czyli uszkodzeniu mięśni (miopatii). Na wystąpienie miopatii szczególnie narażone są osoby z cukrzycą, w podeszłym wieku i cierpiące na schorzenia nerek. Poza tym, interakcje statyn z niektórymi lekami z grupy przeciwgrzybiczych, przeciwnadciśnieniowych i częścią antybiotyków, mogą nasilać ryzyko miopatii. U pewnej, niewielkiej grupy leczonych statynami może rozwinąć się rabdomioliza, czyli rozpad mięśni poprzecznie prążkowanych prowadzący do niewydolności nerek. Podczas zażywania statyn zaleca się monitorowanie poziomu enzymów wątrobowych, ponieważ jak wynika z badań, leki te mogą spowodować ich istotny wzrost. Do najczęstszych działań niepożądanych statyn, które nie należą do szczególnie niebezpiecznych, zalicza się: bóle głowy, wymioty, zaparcia, biegunki, bóle stawów, wysypkę i zaburzenia snu. Wyniki badań sugerują, że osoby, które na co dzień zażywają statyny, są w mniejszym stopniu narażone na zgon z powodu COVID-19. Eksperci zalecają, aby osoby z chorobami sercowo-naczyniowymi i hiperlipidemią podczas pandemii nie zaniechały ich przyjmowania. Przede wszystkim wykazują działanie profilaktyczne, obniżając stan zapalny naczyń krwionośnych, co pośrednio wpływa na przebieg infekcji. Lek z grupy statyn, stosowanych w celu obniżeniu poziomu cholesterolu we krwi, poprawia sprawność intelektualną u osób z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego. Naukowcy z Londynu we wcześniejszym dwuletnim badaniu wykazali, że wysokie dawki jednej ze statyn – simwastatyny, stosowanej powszechnie u pacjentów z hipercholesterolemią, zmniejszają ubytki tkanki nerwowej w mózgu pacjentów z wtórnie postępującą postacią stwardnienia rozsianego. Badanie jest ważne z klinicznego punktu widzenia, ponieważ pacjenci ze stwardnieniem rozsianym, a w szczególności z jego postępującą postacią, mają istotne choć zbyt rzadko zgłaszane problemy natury poznawczej, takie jak zaburzenia pamięci, przetwarzanie informacji czy płynność poznawcza. Interesujące jest to, że simwastatyna wywiera szerszy pozytywny wpływ na zdolności poznawcze oraz na jakość życia, czyli dwa kluczowe obszary, które stanowią szczególnie duże wyzwanie u chorych na postępującą postać stwardnienia rozsianego. Te wyniki tylko potwierdzają, jak ważne jest przeprowadzenie III fazy tego badania.Wysoki cholesterol łatwo zbagatelizować, bo bardzo długo się niczym nie objawia. Dlatego tak ważne jest, by badać poziom cholesterolu, przede wszystkim LDL, przy każdej możliwej okazji. Miażdżyca jest przewlekłą chorobą zapalną tętnic. Gdy w ich ścianach zaczynają gromadzić się komórki zapalne i cholesterol, zaczyna tworzyć się blaszka miażdżycowa, a przepływ krwi przez te naczynia staje się coraz bardziej zaburzony. Jeśli pacjent nie jest objęty leczeniem, blaszka staje się coraz grubsza, co sprawia, że prędzej czy później tętnica się prawie całkowicie zwęzi lub nawet całkowicie ulegnie zamknięciu. Dochodzi wówczas do niedokrwienia miejsca, do którego to naczynie doprowadza krew, czego efektem może być zawał mięśnia sercowego, udar czy niedokrwienie kończyn dolnych. Jeżeli do zawału dojdzie u młodej osoby, u której w następstwie zamknięcia światła naczynia nie wytworzyło się krążenie oboczne, pozwalające na zastępcze ukrwienie danego narządu, może on skończyć się zgonem. Natomiast u osób starszych zawał często ma groźne komplikacje, może dojść np. do niewydolności serca. U osób zdrowych za nieprawidłowe uznaje się stężenie LDL przekraczające 115 mg/dl. W większości przypadków hipercholesterolemia ma podłoże genetyczne. Stan ten może jednak wynikać również z innych schorzeń, do których należy na przykład niedoczynność tarczycy, zespół nerczycowy, czy stosowanie niektórych leków. Przed niekorzystnym wpływem cholesterolu nasz organizm jest chroniony przez żółć produkowaną przez wątrobę i magazynowaną w pęcherzyku żółciowym. Jednak gdy cholesterolu jest w nadmiarze, produkcja żółci może okazać się niewystarczająca. Wskutek tego w pęcherzyku, a także w drogach żółciowych zaczynają się tworzyć złogi, nazywane potocznie kamieniami. Badania wskazują, że problem ten staje się coraz bardziej powszechny wśród pacjentów na całym świecie. To choroba cywilizacyjna, którą dotknięci są mieszkańcy krajów rozwiniętych. Dzieje się tak ponieważ w dużej mierze to nasze wybory żywieniowe są związane z nadmiernym poziomem cholesterolu i tworzeniu się złogów. Obfituje ona w tłuszcze nasycone, cukry rafinowane i żywność zawierającą konserwanty przy jednocześnie zbyt małej ilość kwasów tłuszczowych nienasyconych. Dietą możemy zminimalizować stężenie cholesterolu o maksymalnie 20 procent. Zdecydowana większość z całkowitej puli cholesterolu w naszym organizmie stanowi cholesterol endogenny, syntezowany głównie w wątrobie, skórze i jelitach. Jego dzienna produkcja sięga 1,5 g. Resztę dostarczamy wraz z pożywieniem.Wytyczne wskazują, że spożycie cholesterolu należy ograniczyć do maksymalnie 300 mg na dzień. Przez lata sporym błędem pewnej grupy lekarzy było to, że bagatelizowali podwyższony poziom cholesterolu LDL u pacjentów, sugerując by się nie martwili i zalecając im dietę, a nie leki. Niestety w większości przypadków dieta jest nieskuteczna, bo u wielu osób poziom cholesterolu jest już tak wysoki, że zdrowy styl życia, czyli dieta, wysiłek fizyczny czy obniżenie masy ciała są już nieskuteczne. W takim wypadku trzeba jak najszybciej włączyć leczenie, gdyż długo utrzymujący się wysoki poziom cholesterolu to niezależny czynnik ryzyka powikłań takich jak zawał, udar, śmierć sercowo-naczyniowa, nagła śmierć sercowa, niedokrwienie, może spowodować też pojawienie się zaburzenia rytmu serca i wielu, właściwie wszystkich możliwych chorób serca. Statyny to leki pochodzenia syntetycznego lub naturalnego, które wykazują szereg właściwości poprawiających funkcjonowanie układu naczyniowego. Najczęściej kojarzy się je przede wszystkim z obniżaniem poziomu ,,złego cholesterolu". Wykazano, że obniżenie LDL o każde 40 mg/dL, powoduje zmniejszenie ryzyka zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych aż o 20 procent.Ocenia się, że nawet 20 mln Polaków ma hipercholesterolemię, przy czym większość przypadków choroby jest niezdiagnozowana. W pewnej grupie przypadków choroba jest wykrywana, ale leczenie z różnych przyczyn nie jest podejmowane, a w dalszej kolejności - tam gdzie leczenie jest podejmowane - często, nawet częściej niż w połowie przypadków - nie jest wystarczająco skuteczne. Docelowe stężenie cholesterolu, czyli takie, co do którego mamy ewidencję naukową, że jest optymalne dla danego pacjenta, bardzo często nie jest osiągane. Zgodnie z ostatnimi danymi ogólnopolskimi tylko 6 do 8 procent pacjentów z hipercholesterolemią w naszym kraju osiąga zalecane stężenie cholesterolu. Co gorsza, sytuacja nie jest optymalna nawet w odniesieniu do pacjentów o bardzo dużym ryzyku sercowo-naczyniowym, takich którzy już przebyli zawał serca lub udar mózgu, którzy mają bardzo duże ryzyko wystąpienia ponownego zawału serca czy udaru mózgu. W tej populacji mniej niż jedna piąta pacjentów osiąga docelowe stężenie cholesterolu LDL. Podwyższone stężenie lipidów kojarzone są przede wszystkim z chorobami układu sercowo-naczyniowego i ze zwiększeniem ryzyka zawału mięśnia sercowego i udaru mózgu. Na świecie choroby sercowo-naczyniowe odpowiadają za 40-50 procent zgonów. Statystyki pokazują, że 75 procent z tych zgonów miało miejsce w wyniku chorób sercowo-naczyniowych o podłożu miażdżycowym. Jeżeli chodzi o miażdżycę warto zdać sobie sprawę, że kluczowym elementem płytki miażdżycowej jest właśnie cholesterol.