Naukowcy poczynili postępy w kierunku pierwszej szczepionki na zakażenie chlamydiowe, po ukazaniu, w jaki sposób nowe antygeny zmniejszają objawy wywoływane przez bakterię Chlamydia trachomatis - najczęstszą przyczynę choroby.
Współautor badania David Bulir, z Instytutu Badań Chorób Zakaźnych imienia Michaela G. DeGroote’a Uniwersytetu McMaster w Kanadzie i jego współpracownicy przedstawiają swoje wyniki w czasopiśmie "Vaccine".
Chlamydia jest jednym z najpowszechniejszych zakażeń przenoszonych drogą płciową w Stanach Zjednoczonych- około 2 860 000 tych infekcji występuje każdego roku. Chlamydia jest zwykle "przekazywana" w trakcie stosunku waginalnego, analnego lub oralnego z osobą zakażoną. Istnieją cztery gatunki bakterii, które mogą powodować zakażenia - z których najczęstszym jest C. trachomatis.
Jednak infekcja często nie prezentuje żadnych objawów, a wiele osób nie korzysta z badań kontrolnych. W rezultacie, większość osób nie zdaje sobie sprawy, że są zarażeni chlamydią, więc infekcja często jest nieleczona. Nieleczona chlamydia może mieć poważne konsekwencje dla zdrowia, szczególnie dla kobiet. Może to prowadzić do zapalenia narządów miednicy mniejszej, a to może spowodować nieodwracalne uszkodzenie układu rozrodczego, być przyczyną długotrwałego bólu w miednicy mniejszej, niepłodności lub ciąży pozamacicznej.
Obecnie jedynym sposobem, aby zmniejszyć ryzyko zakażenia chlamydią jest używanie prezerwatyw podczas stosunku płciowego lub celowe, całkowite unikanie kontaktu seksualnego. Obecnie, Bulir i jego współpracownicy uważają, że są na dobrej drodze do stworzenia pierwszej na świecie szczepionki o szerokim spektrum ochrony dla tej choroby.
Antygen BD584 zmniejszył objawy zakażenia Chlamydią nawet o 95 procent
Do swoich badań, naukowcy zimmunizowali samice myszy nowym antygenem o nazwie BD584, który składa się z trzech białek T3SS z C. trachomatis: CopB, CopD i CT584.
W myszach zainfekowanych Chlamydia muridarum - gatunkiem C. trachomatis - stwierdzili, że antygen zmniejszył wydalanie bakterii o 95 procent. Wydalanie chlamydii jest objawem zakażenia C. trachomatis. Inny objaw zakażenia - wodniak jajowodu (hydrosalpinx), w którym jajowody wypełniają się płynem - została zmniejszony o 87,5 procent w immunizowanych myszach. Na podstawie ich wyników, Bulir i współpracownicy sugerują, że BD584 jest obiecującym kandydatem na szczepionkę przeciw chlamydii.
"Szczepienie będzie najlepszym sposobem, aby zapobiec infekcji Chlamydia, a badanie to określiło ważne nowe antygeny, które mogłyby być wykorzystane jako część szczepionki do zapobiegania lub wyeliminowania negatywnych skutków rozrodczych nieleczonych infekcji", dodaje David Bulir.
Co więcej, naukowcy sugerują, że BD584 ma potencjał, aby chronić przed wszystkimi szczepami C. trachomatis, w tym przed tymi, które powodują jaglicę - rodzaj infekcji oczu.
Jeśli antygen BD584 odniesie sukces jako szczepionka przeciw zakażeniu chlamydią, naukowcy twierdzą, że będzie podawana przez nos. "Jest to łatwe, bezbolesne i nie wymaga wysoko wykwalifikowanych pracowników służby zdrowia, a to sprawia, że jest też niedrogim rozwiązaniem dla krajów rozwijających się", zauważa współautor badania Steven Liang, również z Instytutu Badań Chorób Zakaźnych w McMaster imienia Michaela G. DeGroote'a.
Następnie zespół planuje przeprowadzenie dalszych badań różnych form BD584, aby zobaczyć, jak wypadają one na tle różnych szczepów chlamydii.
Źródło: medicalnewstoday.com
Komentarze
[ z 7]
Dobrze, że szczepionka powstała i oczywiście w pewnej grupie ludzi może ona przyczynić się do zmniejszenia ryzyka zakażenia. Jednak w moim mniemaniu i tak nic nie zastąpi profilaktyki zakażenia, chociażby w formie stosowania zabezpieczenia mechanicznego ograniczającego bakterią i innym patogenom przedostanie się drogą poziomą na inny organizm i spowodowanie zakażenia. Jasne, że zawsze wiadomość o nowych szczepieniach umożliwiających prewencję zakażeń jakąś chorobą są jak najbardziej wiadomościami pozytywnymi. Tylko, czy aby na pewno takie szczepienia nie spowodują zwiększonego zakażenia na pozostałe choroby przenoszone drogą płciową? Jeśli osoba podejmująca się ryzykownych zachowań seksualnych będzie żyła w przekonaniu, że przed zakażeniem na chlamydię chroni ją odpowiednie szczepienie, czy przypadkiem nie będzie ona mniej ostrożna przy podejmowaniu kontaktów seksualnych w przyszłości? Jeśli do tego dodać jeszcze na przykład szczepienie przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego. Czy nie spowoduje to osłabienia czujności dając złudne uczucie bezpieczeństwa? Czy przypadkiem człowiek żyjący w takim przekonaniu nie będzie bardziej skłonny do zapominania o ryzyku, podejmowania ryzykownych kontaktów seksualnych i nie dbania przy tym o odpowiednie zabezpieczenie, chociażby właśnie stosowanie bariery ochronnej w postaci prezerwatywy? Co wtedy z innymi chorobami takimi jak HIV, żółtaczka, kiła, rzeżączka i wszelkie inne choroby weneryczne? Przecież szczepienie przeciwko chlamydii nie uchroni przed innymi patogenami, a skutki zakażenia nimi mogą być daleko dalej idące i przyczyniać się do o wiele gorszych następstw i powikłań. Powinniśmy się więc chyba zastanowić, czy tworzenie szczepionek jest wyjściem właściwym, czy raczej nie powinno się większej wagi przyłożyć do edukacji, przede wszystkim seksualnej młodzieży z uwzględnieniem przekazywania informacji nie tylko dotyczących zapobiegania niechcianym ciążą w młodym wieku i metodą antykoncepcji, ale również uświadamiać młodych o ryzyku zakażenia wszelakiego rodzaju chorobami przenoszonymi drogą płciową oraz udzielać informacji odnośnie właściwej prewencji i profilaktyki zdrowotnej. Szczepienia powinny mieć miejsce dopiero w dalszej kolejności.
Jasnym wydaje mi się, że edukacja pacjentów dotycząca higieny współżycia, czy chociażby szerzenia wiedzy odnośnie chorób wenerycznych i ich prewencji jest bardzo ważna. Jednak nie ośmieliłabym się wysuwać tak śmiałych wniosków co Pan, Panie Kacprze. Chociaż w przypadku osób, które podejmują tak zwane ryzykowne kontakty seksualne, czyli często zmieniają partnerów, podejmują współżycie z osobami im nieznanymi itp. ważne jest, aby te osoby pamiętały o korzystaniu z odpowiednich zabezpieczeń, chroniących ich przed ciążą jak i przed chorobami przenoszonymi drogą płciową. I oczywistym jest, że szczepionka przeciwko jednej tylko chorobie tak naprawdę nie zabezpieczy przed niczym, bo co z pozostałymi chorobami i tutaj się z Panem zgodzę. Tylko, że gdy spojrzeć na tą sprawę z nieco innej strony. Otóż, osoby które podejmują się ryzyka związanego z aktywnością seksualną z nieznanymi osobami, częstymi zmianami partnerów itp, często również nie liczą się z ryzykiem dotyczącym możliwości zarażenia się chorobą weneryczną. Nawet jeśli szczepionka przeciwko chlamydii jak i przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego, które są obecnie dostępne na rynku farmaceutycznym, nie mogą zapewnić pełnego bezpieczeństwa, to jednak wydaje mi się, że byłoby dobrze, gdybyśmy mieli możliwość zabezpieczyć pacjentów z grupy ryzyka przynajmniej przed tymi patogenami, przed którymi jesteśmy w stanie tego dokonać. Nawet jeśli miałaby to być wyłącznie chlamydia i HPV. Jasne, że należy pacjenta uświadamiać, iż szczepienie nie zapewnia całkowitego bezpieczeństwa i nie chroni przed innymi chorobami przenoszonymi drogą płciową. Ważne też, aby edukować i zwiększać świadomość odnośnie możliwości i konieczności stosowania zabezpieczenia mechanicznego jakie stanowi prezerwatywa nie tylko celem uchronienia się przed ciążą, ale właśnie też przed licznymi możliwymi zakażeniami. Tylko, nie oszukujmy samych siebie. Jeśli pacjent nie liczy się ze swoim zdrowiem podczas podejmowania przygodnych kontaktów seksualnych, nie łudźmy się, że zawsze będzie on pamiętał, czy przejmował się o istniejącym ryzyku zakażenia i o zastosowaniu prezerwatywy. I właśnie z tego powodu uważam, że szczepionka przeciwko chlamydii wcale nie jest takim głupim pomysłem. Co więcej, mam nadzieję, że za jakiś czas zostanie wynalezionych więcej szczepionek mających działanie wytwarzające odporność przeciwko pozostałym patogenom przenoszonym drogą płciową. Nie powinniśmy negować pracy jaką laboranci i naukowcy włożyli w wytworzenie preparatu, a raczej powinniśmy docenić te starania i wkład w postęp profilaktyki chorób wenerycznych. Nawet jeśli na dzień dzisiejszy nie jest on jeszcze w zadowalającym stopniu rozwinięty, to powinniśmy docenić starania i z nadzieją oczekiwać dnia, kiedy zostanie wyprodukowana ostatnia szczepionka przeciwko ostatniemu z patogenów przenoszonych drogą płciową, a ludzkość stanie się wolna od tych zarazków. Byłoby cudownie, gdybyśmy doczekali tego dnia, chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że jest to wizja nieco utopijna. Czasem jednak warto chwilę pomarzyć...
Bardzo dobrze, że powstają szczepionki na coraz większą ilość chorób zakaźnych. Rokuje to bardzo dobrze na przyszłość i można mieć nadzieję, że powstaną także na te nieuleczalne i bardzo ciężkie w przebiegu. Kwestia tego, że jednak mamy teraz ruch antyszczepionkowy i coraz mniej osób po prostu chce szczepić, nie tylko siebie, ale też swoje dzieci. Myślę, że tutaj najważniejsza jest edukacja. Od najmłodszych lat, od przedszkola. Ważne, żeby edukacja związana z naszym zdrowiem, ciałem, seksualnością była prowadzona ciągle, czyli od dziecka do dorosłości i przekazywane treści byłyby dostosowane do wieku. W naszej polskiej edukacji mamy naprawdę w miarę dobre programy nauczania jeżeli chodzi o przedmioty humanistyczne, ścisłe i kierunkowe, ale takie podstawowe przygotowanie do życia leży. Uważam, że obowiązkowe powinny być lekcje dotyczące edukacji seksualnej. Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak ogromna jest niewiedza ludzi. Można o tym poczytać między innymi w raporcie przygotowanym przez Ponton. Każdemu z nas wydaje się, że dojrzewanie i seks to przecież sprawa naturalna, mamy to w genach i każdy wie jak to robić. Natomiast wystarczy zapytać co to jest preejakulat, czy stosunek przerywany jest metodą antykoncepcji, itd. Młodzież ma ogromny problem również z tematyką związaną z chorobami przenoszonymi drogą płciową. Myślę, że szczepionka nie wyprze ostrożnych zachowań w seksie jeżeli będzie odpowiednia edukacja. Podobnie jak mimo antykoncepcji hormonalnej i tak stosowana w przygodnym seksie jest prezerwatywa. Jeżeli dla kogoś jest ważne zdrowie i dba o nie, to jeżeli będzie świadomy co chroni przed czym i że szczepionka przeciwko chlamydii nie chroni przed innymi chorobami, to będzie nadal się przed nimi zabezpieczał . Trzeba młodzieży to po prostu wytłumaczyć, a wtedy będą świadomi. Oni naprawdę nie mają kogo zapytać. Nauczycieli nie mogą, ze względu na wstyd i spotkania go na innych przedmiotach, w Internecie nie potrafią odsiać prawdy od mitów, a kolega to w sumie nie ma profesjonalnej wiedzy. Wyposażamy młodzież, która wychodzi ze szkoły średniej w umiejętność rozwiązywania równań kwadratowych, a nie dajemy im wiedzy jak dbać o swoje zdrowie, życie seksualne, jak wypełnić zeznanie podatkowe, czy na co zwrócić uwagę przy wyborze studiów, wynajmu mieszkania, jak załatwiać poszczególne sprawy w urzędzie. Życzyłbym sobie, żebyśmy w końcu zaczęli uczyć życia.
Dokładnie to miałam na myśli, komentując artykuł oraz ustosunkowanie się wobec niego przez Pana Kacpra. Również cieszę się, że szczepienie przeciwko Chlamydii będzie dostępne, jednak nie można zapominać, że nawet najlepsze szczepienia nie zastąpią odpowiedniej edukacji i zwiększania świadomości seksualnej w społeczeństwie. W tym również nie zapominając o chorobach wenerycznych, bo przecież ewentualna nieplanowana koncepcja to niejedyny problem pojawiający się podczas przypadkowych kontaktów seksualnych. Ewentualne powikłania zdrowotne związane z chorobami wenerycznymi mogą okazać się o wiele poważniejszymi. Chociaż warto, aby pacjenci mieli dostęp do szczepienia i byli świadomi, iż mogą z niego skorzystać, bardzo ważne jest, aby wciąż pamiętali oni o pozostałych chorobach wobec których szczepienie powyższe nie zapewni im zabezpieczenia w związku z czym, wciąż warto i należałoby pamiętać o profilaktyce zakażeń. A tutaj już niestety szerzenie wiedzy w społeczeństwie leży. Wystarczy spojrzeć na program zajęć z wychowania do życia w rodzinie czy innej edukacji seksualnej jakie organizowane były w szkołach. Mówi się tam o ciąży, o planowaniu potomstwa, o rodzajach antykoncepcji, ale o chorobach wenerycznych już za wiele się nie wspomina, może poza samym faktem, iż te choroby istnieją i ważne by im zapobiegać. Ale nie uświadamia się młodzieży jakie mogą być konsekwencje zakażenia, nie mówi się w jaki sposób można zmniejszyć ryzyko. Dowód na to można zobaczyć w statystykach epidemiologicznych- rośnie liczba zakażeń chorobami wenerycznymi, na przykład kiła, której już od lat nie było, ponownie zaczyna się szerzyć, przynajmniej w niektórych rejonach kraju. Trzeba pamiętać, że ludzie mogą nie mieć odpowiedniej wiedzy i mogą nie być świadomi, jak należy się zabezpieczać. Chociaż i tak już wiele dobrego poczyniły w tej kwestii wszelkie kampanie informujące na temat wirusa ludzkiego niedoboru odporności. Dzięki szerzeniu tej wiedzy gdzieś z tyłu głowy młodych ludzi zaczęła pojawiać się myśl, iż warto dbać o swoje zdrowie i albo unikać ryzykownych zachowań seksualnych, albo przynajmniej się zabezpieczać przy pomocy prezerwatywy. Wciąż jednak jak mam wrażenie sporo jest do zrobienia w kwestii edukacji i o pozostałych chorobach wenerycznych się zapomina. Wystarczyłoby chociażby zapytać przypadkowych kilku pacjentów co to jest chlamydia i okazałoby się, że większość pewnie nawet nie wiedziałoby, że jest to choroba, a co dopiero mieć świadomość drogi jaką się rozprzestrzenia... Leczmy pacjentów, ale nie zapominajmy również ich edukować, bo przecież o wiele łatwiej jest zapobiegać niż leczyć!
Jeśli już został poruszony temat szczepień, polecam i zapraszam do dyskusji na temat: Wątpliwości rodziców na temat szczepień ( redakcja Dr hab. Ewa Augustynowicz i wsp. z Narodowego Instytutu Zdrowia publicznego). Najbardziej znanym wśród pacjentów na całym świecie lekarzem jest dr Google. To twór powstały w głowach pacjentów, na podstawie wyszukiwań dotyczących danego leku, schorzenia czy procesu leczenia. Większość ludzi w sytuacji pytania, problemu, wątpliwości zadaje pytanie popularnej wyszukiwarce, która „głosami” anonimowych ludzi podpowiada co można zrobić. W przypadku relacji lekarz-pacjent sytuacja z dr Google jest nierzadko trudna. Jak pokazują symulacje, zadane wyszukiwarce pytanie odnośnie diagnozy, zawsze prowadzi do jednej odpowiedzi: rak! Nawet jeśli pytamy o to, co zrobić z odciskiem na pięcie. To pokazuje, że wyszukiwarka nie jest najlepszą formą do stawiania diagnozy. Niestety, wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie niewiele się zmieni w tym zakresie. Zdanie lekarza nierzadko będzie podważane przez „zdanie” dr Google’a. Jedyne rozwiązanie to zaakceptować fakt, że taki konstrukt myślowy jak dr Google istnieje i będzie towarzyszyć lekarzom w ich komunikacji z pacjentami. Należy go potraktować jak każdy autorytet „zewnętrzny”. Nie zwalczać, a proponować pacjentom alternatywę w postaci własnego doświadczenia i wiedzy. Warto pamiętać również o tym, że informacji w internecie jest dużo, z czego wiele jest niesprawdzonych, a pacjenci czują się w tym zagubieni. Z tego powodu pytanie zaczynające się od słów: „Przeczytałam w internecie…” rzadko kiedy ma na celu podważenie autorytetu lekarza. Jest raczej formą prośby o wytłumaczenie, chęcią zrozumienia i zwrócenia się do lekarza jako osoby, do której ma się zaufanie. Wiedząc o tym, że pacjenci korzystają z Internetu podczas wyszukiwania informacji na temat szczepień i mając niemalże pewność, że po wizycie szczepiennej wielu z pacjentów skonfrontuje to, co usłyszało w gabinecie z tym, co jest napisane w Internecie, warto wskazać pacjentom kilka rzetelnych, sprawdzonych, medycznych adresów stron internetowych lub stron na portalach społecznościowych, na których będą mogli pogłębić swoją wiedzę na temat szczepień, dotrzeć do badań i uzyskać dodatkową pomoc. Rozmowa lekarzy z pacjentami na temat szczepień jest szczególna z kilku powodów. Po pierwsze, dotyczy ona profilaktyki zdrowotnej, a nie działań, które bezpośrednio ratują życie pacjenta. Po drugie, obarczona jest wieloma zawiłościami związanymi z nazwami szczepionek, liczbą dawek, rodzajem szczepionki. Po trzecie, mało który produkt leczniczy jest tak mitotwórczy, jak szczepionki. Po czwarte, w większości przypadków, w trakcie realizacji szczepień rozmawiamy o nich z pacjentami pośrednimi (rodzicami, opiekunami), a nie bezpośrednimi (dziećmi). Z tego powodu rozmowa na temat szczepień wymaga przygotowania i czasu, który na tę rozmowę poświęcimy. Czas jest szczególnie istotny w sytuacji, kiedy np. rodzice przychodzą na szczepienie po raz pierwszy, zaczynając tym samym cykl szczepień. Odpowiednia ilość czasu, którą lekarz przeznaczy na tę pierwszą wizytę szczepienną, zbudowanie przestrzeni zaufania, zaopiekowanie się pacjentami, dogłębne poinformowanie ich na temat PSO, pozwoli na zaoszczędzenie czasu w przyszłości. Pacjenci, którzy na pierwszej wizycie zostaną potraktowani po macoszemu i zdawkowo, do każdego szczepienia, za każdym razem będą podchodzić z nieufnością, strachem i wieloma wątpliwościami, które na bieżąco, powtórnie trzeba będzie rozwiewać. Zatem inwestycja w czas podczas pierwszej wizyty szczepiennej zaowocuje zaoszczędzeniem czasu w przyszłości. Dla lekarzy, co nie powinno dziwić, szczepienia są rutynowym zabiegiem, wpisanym w podstawy profilaktyki zdrowotnej. Dla pacjentów zaś szczepienia są czymś, co nierzadko spędza im sen z powiek. Z różnych przyczyn. Są pacjenci, którzy boją się kłucia i starają się go uniknąć za wszelką cenę. Rodzice dzieci boją się niepożądanych odczynów poszczepiennych i bólu dziecka. Wiele z tych obaw jest opartych na mitach, pomówieniach, przekłamaniach. Szczepienia są bezpieczne, igły w strzykawkach zazwyczaj bardzo cienkie i małe, ból przy iniekcji niewielki. Niemniej są to racjonalne przesłanki i nie mogą one przysłonić lekarzowi tych nieracjonalnych, emocjonalnych, które towarzyszą pacjentom. Lęk związany ze szczepieniami wynika z niewiedzy. Dlatego też zadaniem lekarza jest przy pomocy obrazowego tłumaczenia rozwiewanie wątpliwości pacjentów. To, co dla lekarza jest decyzją podjętą w jednej chwili, dla rodziców dziecka może być finałem kilkutygodniowych przygotowań. Zignorowanie lub wyśmianie obaw rodzica/pacjenta przed szczepieniem może skutkować jego zniechęceniem do szczepień w dłuższej perspektywie lub, w najgorszym przypadku, rodzice przerwą cykl szczepień ochronnych dla swojego dziecka, narażając je na groźne choroby. Rozmowa z rodzicami/pacjentami na temat szczepień nie musi być trudna i czasochłonna. Wymaga jedynie odpowiedniego przygotowania i dostosowania słów, gestów i formy przekazu do pacjenta. Dla lekarzy z doświadczeniem zawodowym, takich, którzy jeszcze lubią swoją pracę, rozmowa szczepienna może być dużym wyzwaniem i dać wiele satysfakcji. U jej podstaw leży zaufanie lekarza do samego siebie. Jeśli człowiek jest przekonany co do wartości swojej wiedzy i doświadczenia, to naturalnie, pozytywnie oddziałuje na innych ludzi, staje się dla nich autorytetem i przyciąga swoją siłą i pewnością siebie. Szczepionki, co nieustannie podkreśla Światowa Organizacja Zdrowia, to jedne z najważniejszych odkryć w medycynie XX wieku. Wysoki stan zaszczepienia przeciw zagrażającym życiu i zdrowiu chorobom sprawia, że w wielu miejscach na świecie ludzie dożywają bardzo sędziwego wieku. Lekarze jako samoistni ambasadorzy WHO powinni być najlepszym i najbardziej zaufanym źródłem wiedzy o szczepieniach dla swoich pacjentów. Dwóch na trzech lekarzy rozmawia z rodzicami na temat szczepień najczęściej podczas rutynowej wizyty kontrolnej. Co piąty lekarz deklaruje, że o szczepieniach rozmawia z rodzicami podczas specjalnej wizyty, która poświęcona jest tylko szczepieniom. Co dziesiąty respondent zadeklarował, że rozmawia z rodzicami o szczepieniach w trakcie wizyty patronażowej. Niemalże wszyscy lekarze zadeklarowali, że zawsze informują rodziców o szczepieniach zalecanych. Znakomita większość lekarzy przyznała, że informuje rodziców o niepożądanych odczynach poszczepiennych (NOP), co dwudziesty przyznał, że robi to tylko czasami, a 10 osób zadeklarowało, że nigdy tego nie robi. Jeden na czternastu lekarzy przyznał, że spotyka się z odmową szczepień kilka razy w miesiącu. Dwóch na pięciu lekarzy spotyka się z taką sytuacją kilka razy w roku, natomiast co piąty lekarz – raz w roku lub raz na kilka lat. Co ósmy lekarz przyznał, że nigdy nie spotkał się z taką sytuacją. Jeśli chodzi o rozmowę z rodzicami dziecka największym problemem jest negatywne nastawienie rodziców do szczepień oraz na drugim miejscu brak materiałów edukacyjnych w Internecie, do których lekarze mogliby odsyłać pacjentów. Lekarze w znakomitej większości przyznali, że nie jest dla nich problemem ani stan ich wiedzy na temat szczepionek, brak czasu dla pacjenta oraz argumentów na obawy rodziców względem szczepień. Zakładając, że nasi respondenci dobrze reprezentują lekarzy wdrażających Program Szczepień Ochronnych w Polsce, można ich opisać jako specjalistów z bardzo długim doświadczeniem zawodowym, którzy oceniają swój poziom wiedzy o szczepieniach jako dobry lub bardzo dobry. Z drugiej strony, jeden na trzech nie uczestniczył w poprzednim roku w żadnej konferencji szkoleniowej, czerpiąc aktualną wiedzę o szczepieniach głównie z literatury fachowej. Jest to o tyle niepokojące zjawisko, że specjaliści odpowiedzialni za szczepienia ochronne powinni się nieustannie doszkalać, aby sprostać coraz większym oczekiwaniom pacjentów, dopytujących się o dostępne szczepionki, jak również próbujących wyjaśnić wiele wątpliwości zaczerpniętych z Internetu. Innym niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że zaledwie jeden na pięciu lekarzy poświęca odrębną wizytę na rozmowę na temat szczepień (tzw. wizytę szczepienną). Również zaskakuje liczba specjalistów, którzy nie szczepią się przeciw grypie sezonowej oraz tych, którzy powtarzają szeroko krążące mity na temat szczepień, które nie są poparte faktami naukowymi. Pozytywne jest to, że prawie wszyscy lekarze informują swoich pacjentów o szczepieniach zalecanych oraz niepożądanych odczynach poszczepiennych, jak również mają ogólnie pozytywną opinię na temat szczepień, wyrażoną m.in. gotowością zaszczepienia swoich własnych dzieci, chociaż tylko połowa z nich zdecydowałaby się na zakup wszystkich szczepień zalecanych. Powyższe wnioski wskazują na konieczność pilnego zwiększenia dostępności rzetelnych i wiarygodnych źródeł informacji o szczepieniach dla lekarzy, jak również zwiększenia nacisku na nieustanne dokształcanie, aby sprostać zwiększającym się wymaganiom swoich coraz bardziej dociekliwych pacjentów. W dzisiejszych czasach każdy może łatwo rozpowszechniać informacje, zarówno prawdziwe jak i te zmyślone. Nasi pacjenci chcą szybko zdobyć wiedzę w sprawach, o których niewiele wiedzą. Ilość sprzecznych informacji sprawia, że często nie wiedzą w co wierzyć ani komu ufać. Z tego powodu praktykujący lekarze powinni przekazywać pacjentom wskazówki jak odróżniać, informacje oparte na obiegowych, niesprawdzonych opiniach od tych, które wynikają z naukowych rzetelnych faktów. Dostęp do oryginalnych źródeł danych – wyników badań, przeglądów systematycznych, itp. jest dla przeciętnego człowieka utrudnione, ponieważ naukowcy posługują się hermetycznym i kryptycznym, specjalistycznym językiem. Terminy używane w jednej dziedzinie często nie są zrozumiałe nawet dla innych specjalistów. Nauki medyczne są obecnie najszybciej rozwijającą się dziedziną nauki, co nieuchronnie prowadzi do postępującej ich specjalizacji. Rolą lekarza jest wytłumaczenie pacjentowi skomplikowanych zagadnień, czasem objaśnienie niektórych terminów medycznych. Kluczowe może jednak okazać się wskazanie pacjentom wiarygodnych źródeł, które „tłumaczą” skomplikowany język naukowy na język potoczny. W tym celu powstają nawet nowe dziedziny nauki – medycyna translacyjna oraz medycyna oparta na faktach (Evidence – based medicine, EBM). Przykłady kryzysów zaufania do szczepień z ostatnich dziesięcioleci pokazują, że o wiele trudniej jest odbudowywać zburzone zaufanie społeczne po wystąpieniu kryzysu niż zapobiegać kryzysowi poprzez rzetelną informację. Eksperci w dziedzinie szczepień oraz komunikacji uważają, że można znacznie lepiej przygotować się do podobnych kryzysów zaufania. Instytucje zaufania społecznego powinny odpowiadać na wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa szczepień we wczesnej fazie, gdy pojawią się plotki przekazywane w mediach. Narzędziami do osiągnięcia tego celu są: budowanie zaufania, monitorowanie opinii i odczuć społecznych w tym temacie oraz odpowiadanie na pytania przy użyciu sprawdzonych metod komunikacji. WHO opublikowało zestaw narzędzi pomagających w radzeniu sobie w tego typu sytuacjach. W ich Bibliotece Zaufania do Szczepień Ochronnych można znaleźć wartościowe materiały oparte na rzetelnych danych naukowych dotyczące budowania i przywracania zaufania do szczepień ochronnych: • Dokument podsumowujący podstawy naukowe zaleceń WHO w zakresie budowania zaufania do szczepień; • Opis czterech natychmiastowych kroków w odpowiedzi na zdarzenie potencjalnie osłabiające zaufanie; • Pytania które zawsze zadają dziennikarze w trakcie trwania kryzysu; • Strategie używane przez dziennikarzy w trakcie wywiadów; • Jak przygotować notatkę prasową? Ponadto, Biblioteka zawiera porady dotyczące: • wdrażania nowych szczepionek, • monitorowania opinii publicznej, • współpracy z partnerami. Lekarz ma określoną rolę i zadania do wykonania. Mimo silnej ochrony prawa do samostanowienia pacjenta ustawodawca pozostawia lekarzowi swobodę w decydowaniu o kierunku leczenia. W związku z tym, gdy pacjent zgadza się na szczepienie, wybór zakresu badania kwalifikacyjnego lub szczepionki ostatecznie zależy od lekarza, ponieważ ma on obowiązek wykonywać zawód, zgodnie ze wskazaniami aktualnej wiedzy medycznej, dostępnymi mu metodami i środkami zapobiegania, rozpoznawania i leczenia chorób, zgodnie z zasadami etyki zawodowej oraz z należytą starannością (art. 4 ustawy z dnia 5 grudnia 1996 r. o zawodach lekarza i lekarza dentysty). Nie wyklucza to sytuacji, że jeżeli zaistnieją przeciwwskazania do podania szczepionki skojarzonej lub podania kilku szczepionek w czasie tej samej wizyty szczepiennej, lekarz z zachowaniem powyższych zasad, może zdecydować o innym sposobie realizacji szczepień, np. z zastosowaniem szczepionek nieskojarzonych i odpowiednich do nich schematów szczepień. Podstawową wskazówką w doborze metody zapobiegania chorobom, jest więc aktualny stan wiedzy medycznej, a zgodnie z nim, stosowanie szczepionek wieloskładnikowych i wielu szczepionek podczas tej samej wizyty jest skuteczne, bezpieczne i korzystne dla szybkiego uodpornienia dziecka. W przypadku rodziców, którzy chcą przerwać rozpoczęty schemat szczepień lekarz powinien podkreślać korzyści, które płyną z rozpoczętego szczepienia oraz ryzyko dla zdrowia wynikające z zaprzestania szczepień.
.
Prawdopodobnie Moderna rozpoczęła badania na ludziach nad eksperymentalną szczepionką przeciw HIV. Faza 1 próby szczepionki przeciwko HIV ma potrwać 10 miesięcy i objąć 56 zdrowych (nie będących nosicielami HIV) dorosłych w wieku od 18 do 50 lat. Ten etap ma bowiem na celu ocenę bezpieczeństwa szczepionki. Moderna przetestuje dwie różne wersje kandydata na szczepionkę przeciwko HIV. Pierwsza w historii szczepionka mRNA zaprojektowana do zwalczania tego wirusa w fazach 2 i 3 analizowana będzie już pod względem skuteczności w zapobieganiu zakażeniu. W skrócie specyfik ten ma działać tak, że po wstrzyknięciu szczepionki nasze komórki zaczną wytwarzać białka, które organizm zidentyfikuje jako obce, wywołując w ten sposób odpowiedź immunologiczną. Celem jest przygotowanie organizmu do rozpoznania „wroga”, gdy pojawi się prawdziwy wirus. Prace nad eksperymentalną szczepionką oparto na wynikach badań, które wskazały, że organizmy małp naczelnych i królików odpowiadają na białko otoczki wirusa HIV, produkując tzw. przeciwciała neutralizujące (bNAb). Przeciwciała te oddziałują na różne szczepy wirusa, neutralizując jego komórki. Inne badania wykazały, że to właśnie białkowa otoczka wirusa może stanowić jego czuły punkt. Bioinżynierowie, którzy pracowali nad tą szczepionką postanowili więc opracować szczepionkę mRNA, która „nakłoni” odpowiedzialne za wytwarzanie przeciwciał limfocyty B, aby „dojrzewały w kierunku przeciwciał neutralizujących (bNAb)”. Tym sposobem osoba zaszczepiona wykształci odpowiednie przeciwciała i uzyska ochronę przed infekcją. Przynajmniej w teorii, bo czy mechanizm rzeczywiście zadziała okaże się po zakończeniu badań klinicznych fazy III. Do produkcji szczepionek mRNA wykorzystywany jest kwas rybonukleinowy (RNA), który stanowi pewnego rodzaju „matrycę” do stworzenia białek charakterystycznych dla danego wirusa. Po wprowadzeniu do organizmu pacjenta, zakodowane cząsteczki RNA zmieniają się w białka, dając układowi odpornościowemu sygnał do ataku. Organizm rozpoznaje pozorne zagrożenie i zaczyna produkować przeciwciała, chroniące przed prawdziwą infekcją. Co istotne, obecne w szczepionce cząsteczki RNA ulegają degradacji niemal natychmiast po stworzeniu białka, a mRNA nie wnika do jądra komórkowego i nie ma możliwości wpływania na nasz genom. Europejskie rekomendacje mówią o konieczności zaszczepienia do 2030 roku przeciwko wirusowi brodawczaka ludzkiego co najmniej 90 procent docelowej populacji dziewcząt, a także o potrzebie znacznego zwiększenia poziomu zaszczepienia chłopców. Tyle trzeba, aby wchodzące w dorosłe życie młode pokolenie Polek i Polaków za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat nie chorowało na nowotwory wywołane przez wirusa brodawczaka ludzkiego. Wirus HPV jest najczęstszą przyczyną występowania raka szyjki macicy. W naszym kraju w ciągu roku diagnozuje się ten nowotwór u ok. 3,5 tysięcy kobiet, z których niestety około połowa umiera. W takiej sytuacji państwo nie może być bezczynne, dlatego zagwarantujemy darmową szczepionkę przeciwko HPV. Konieczne jest opracowanie długoletniego programu szczepień przeciwko temu wirusowi. Warunkiem osiągnięcia sukcesu jest zaszczepienie dziewczynek i chłopców jeszcze przed rozpoczęciem przez nich współżycia. Szczepionka przeciw HPV dla 12-latek ma być za darmo. Do kalendarza szczepień miałaby wejść od przyszłego rok. Dla reszty nastolatków byłaby dostępna w aptece na receptę, ale z częściową refundacją. Jednak ze względu na kontrowersje dotyczące szczepień młodych ludzi przeciwko temu wirusowi przenoszonemu drogą płciową i obawy rodziców o możliwe długoterminowe skutki tych stosunkowo nowych szczepionek, wiele dzieci, nastolatków i młodych dorosłych nie zostaje zaszczepionych, co czyni je podatnymi na zakażenie wspomnianym wirusem w dalszym życiu. Badania wykazały również, że zaszczepienie przeciwko HPV nie zachęca dzieci do rozpoczęcia aktywności seksualnej w młodszym wieku wbrew obawom, które często mają rodzice. Wirus brodawczaka ludzkiego kojarzony jest głównie z rakiem szyjki macicy. Tymczasem ogromny problem stanowią nowotwory głowy i szyi spowodowane wirusem HPV, co jest szczególnie zauważalne w krajach skandynawskich. Osoby chore na COVID-19, które wcześniej zaszczepiły się przeciwko grypie, wymagały rzadszej hospitalizacji i zdecydowanie rzadziej trafiały na oddziały intensywnej opieki medycznej. Nie wiadomo dokładnie, w jaki sposób szczepienie przeciw grypie zapewnia ochronę przed COVID-19, jednak według licznych teorii związane jest to z tym, że szczepionka przeciwgrypowa wzmacnia wrodzony układ odpornościowy, czyli ogólne mechanizmy obronne, z którymi się rodzimy, a które nie są dostosowane do żadnej konkretnej choroby. Na temat szczepień przeciwko koronawirusowi istnieje wiele mitów. Najczęściej powtarzane są twierdzenia, że u kobiet mogą one powodować niepłodność, a w czasie ciąży grożą poronieniem. Nie ma jednak badań sugerujących, że szczepionka przeciwko COVID-19 może gromadzić się w jajnikach, co grozi niepłodnością. Coraz więcej krajów na świecie oferuje swoim mieszkańcom przypominające dawki szczepionki przeciwko Covid-19. Celem tego jest przeciwdziałanie słabnącej skuteczności i zapobieganiu zakażeniom wywołanym przez wariant Delta koronawirusa. Zdaniem Światowej Organizacji Zdrowia i wielu naukowców dodatkowe dawki nie są jednak konieczne.W sezonie grypowym 2021/2022 do Polski trafi około 4 milionów szczepionek. Apteki ogólnodostępne otrzymają 1,36 milionów dawek, a 760 tysięcy będzie można nabyć w placówkach medycznych. Jako pierwsze na rynku pojawią się szczepionki domięśniowe, a następnie donosowe. Według analiz najlepszy okres na szczepienia to wrzesień-grudzień. Szczyt zachorowań na grypę przypada dopiero na przełomie lutego i marca. Czas potrzebny na nabycie odporności wynosi około dwóch tygodni. Według danych pochodzących z raportów grypowych, liczba zachorowań na grypę uległa znacznej redukcji. Zmiany epidemiologii grypy wynikają jednak głównie z wprowadzonych w czasie pandemii koronawirusa postępowań przeciwepidemicznych, jak chociażby obowiązku noszenia maseczek czy dystansowania społecznego, które skutecznie przerwały transmisję wszystkich zakażeń przenoszonych drogą kropelkową i powietrzną, w tym również grypy. W czasie epidemii konieczne jest wdrażanie profilaktyki przeciw grypie względem osób, które z racji wykonywanego zawodu mają częste kontakty społeczne lub w związku z wiekiem są narażone na ciężki przebieg choroby. Bezpłatnymi szczepieniami zostaną objęci medycy i pracownicy placówek leczniczych, farmaceuci i technicy farmaceutyczni, diagności laboratoryjni i pracownicy laboratoriów, ale także nauczyciele akademiccy, doktoranci i studenci biorący udział w zajęciach z pacjentami lub mający kontakt z biologicznym materiałem zakaźnym. Następna grupa to pracownicy opieki społecznej, domów pomocy społecznej i zakładów opiekuńczo-leczniczych oraz pracownicy oświaty. Nieodpłatne szczepionki przeciw grypie planuje się także przeznaczyć także dla nauczycieli, wychowawców i innych pracowników pedagogicznych przedszkoli, szkół czy placówek opiekuńczo-wychowawczych i opiekuńczo-interwencyjnych, dla nauczycieli akademickich oraz dla służb mundurowych. Szczepionka przeciw grypie może zapewnić istotną ochronę przed niektórymi poważnymi skutkami COVID-19. Według badań przeprowadzonych w Stanach Zjednoczonych sezonowa szczepionka przeciwko grypie wyraźnie zmniejsza ryzyko udaru mózgu, posocznicy i zakrzepicy żył głębokich (DVT) u pacjentów z COVID-19. Pandemia koronawirusa negatywnie wpłynęła monitorowanie i zgłaszanie zachorowań na grypę. Nie zmienia to jednak faktu, że grypa i wywoływane przez nią powikłania cały czas stanowią istotne zagrożenie, na które odpowiedzią powinna być właściwa profilaktyka zdrowotna. Eksperci zwracają także uwagę na fakt, że w poprzednim sezonie grypowym zaobserwowano wzrost zainteresowania szczepieniami przeciw grypie, które, pomimo trudności w dostępie do szczepionek, spowodowało wzrost wyszczepialności.